Skocz do zawartości
Nerwica.com

AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".


Picasso

Rekomendowane odpowiedzi

dzięki vampirek82 ja w dalszym ciągu nie potrafię sie przełamać i wsiąść do autobusu ogromnie mnie to przeraża!!! i wkurza!!!! :cry:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:05 pm ]

jest mi strasznie smutno bo czasem nawet mój chłopak mnie nie rozumie, nie rozumie tego co przeżywam gdy łapie mnie atak paniki lub lęk, czasem ma nerwy że ja się zachowuje jak się zachowuje...ale przecież to nie moja wina...myśli że tak łatwo sobie z tym wszystkim poradzić...chyba nawet nie rozumie że czasem nie mam siły wstać z łóżka i sprostać dniu codziennym...że nawet codzienne czynności sprawiają mi trudność... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 miesiecy to dosc krotki okres brania lekow, ale czasem pomaga,

inez3 mi wydaje sie ze jest to wystarczajacy okres czasu, zeby leki zaczely dzialac i mogly pomoc.....Black Rose moze powinnas poprosic lekarza o zmiane lekow jak sie zle po nich czujesz....ja tez mam agorafobie i powiem Ci ze moim zdaniem leki tutaj nie zwalcza choroby, potrzebna jest terapia...... ja naprawde dlugo juz biore leki a jednak dalej mam obawy.....fakt, robie jakies kroczki do przodu, ale........ to jest walka "sam na sam", wiele mnie kosztowalo zeby np. przeprowadzic sie do innego miasta, ale sie udalo!!!!! wiec wierze ze Tobie sie uda, nie daj soba zawladnac i walcz z tym, to najlepszy sposob...nio i terapia by sie przydala :)

jestesmy z Toba i nie poddawaj sie!!@!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Bardzo proszę o radę osoby, które mają nerwicę lękowa i agorafobie, aby podzieliły się ze mną jak sobie z tym radzą.

Mam dość zamknięcia w domu. Chcę wreszcie wyjść do ludzi bez leków...tak normalnie wyjść i cieszyć się, że jestem na zewnątrz.

 

Proszę napiszcie mi o swoich doświadczeniach.

 

Rodzina mnie raczej nie rozumie, znajomi także. Błagam niech sie ktoś odezwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chce brać leków. Mam dwoje dzieci w tym 2 letnią córeczką. Ja muszę być dla niej "trzeźwa", a wiem jaki jest człowiek po lekach.

 

Czasami coś połykam, czasami nawet często, bo muszę wyjść przecież z dzieckiem, po zakupy i nikt mnie w tym moim wiezieniu (pisze o domu) nie rozumie.

Jestem tak zdesperowana, że mimo iż mam agorafobię, to czasami w nawale agresji wzięłabym cokolwiek i poszła przed siebie, bo czuję się jakbym tu komuś przeszkadzała, bo jestem ułomna, ułomna, bo sama nie pójdę do lekarza, czy do urzędu.

 

Jak ja mam czuć sie lepiej i skąd brać siłę do walki z tym cholerstwem, skoro mam zero wsparcia.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:38 pm ]

dlatego znowu tu zajrzałam, bo nie pisałam od maja temtego roku. Szukam wsparcia choćby takiego pisanego, bo w domu nie mam na co liczyć, ani w otaczającym mnie środowisku.

Nie jestem egoistką i sama chętnie pomogę, tym bardziej, że trzy razy szpital i 8 lat lęków i depresji. Jakieś doświadczenie jest.

A najbardziej mnie wkurza to, że żaden uczony nie umie powiedzieć, czy to da się do końca wyleczyć.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:39 pm ]

dlatego znowu tu zajrzałam, bo nie pisałam od maja temtego roku. Szukam wsparcia choćby takiego pisanego, bo w domu nie mam na co liczyć, ani w otaczającym mnie środowisku.

Nie jestem egoistką i sama chętnie pomogę, tym bardziej, że trzy razy szpital i 8 lat lęków i depresji. Jakieś doświadczenie jest.

A najbardziej mnie wkurza to, że żaden uczony nie umie powiedzieć, czy to da się do końca wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JAK SPEDZACIE DZIEN JESLI MACIE AGORAFOBIE??? I LĘK PANICZNY

PROSZE POWIEDZCIE MI-BO TEN TSAN JEST OGLUPIAJACY -GDY CZLOWIEK SIEDZI W DOMU JAK W KLATCE.

NIBY ROBI TO SAMO CO NP MATKI NA URLOPIE MACIERZYNSKIM CZYLI:SPRZATA PRASUJE PORZADKUJE CZYSCI GOTUJE MYJE NACZYNIA I TAK W KOLKO...TYLKO MAJAC ZALEDWIE PRZEKROCZONA TRZYDZIESTKE WIDZI-ZE TAK DLUZEJ NIE WYTRZYMA- A NA LEKI REAGUJE FATALNIE-A NA TERAPIE NIE MA PIENIEDZY-A NA Z FUNDUSZU -TO JEST KOLEJKA POL ROCZNA- A JAK JUZ BEDZIE-TO NI DOSTANIE SIE NA NIA-BO NIE JEZDZI KOMUNIKACJA.

POWIEDZICE MI POWIESIC SIE?:((((((((((((((((((((

 

 

AKT ROZPACZY.ale prawdziwy.

 

pozostawiona samej sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rowniez przezywalam to co wy przebywanie w hipermarkecie to byl dla mnie koszmar,tlum ludzi brrrr balam sie ze jak zemdleje beda sie na mnie gapic jak na widowisko...to bylo 7 miesiecy temu teraz juz tak nie jest a za miesiac koncze leczenie Citalopramem :) ... P.s moj lekarz stwierdzil u mnie zaburzenia lekowe z lekka agorafobja.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:38 pm ]

Dołączył: 28 Kwi 2006

Posty: 27

Skąd: częstochowa

Wysłany: Wto Maj 16, 2006 9:35 pm Temat postu: Re: Agorafobia

 

--------------------------------------------------------------------------------

 

Myślę że agorafobia jest wynikiem nerwicy lękowej, przynajmniej w moim wypadku, zaczyna się od napadów lęków, a potem powstaje strach przed napadem i wynikiem jest agorafobia, np: napad lę ku miałem prowadząc samochód i już się boje wsiadać do sdamochodu, potem autobus, sklep, droga do domu i już jesteś uziemiony w domu, przynajmniej ja tak to odbieram

 

MELON ZGADZAM SIE Z TYM BO DOKLADNIE TAK TO WSZYSTKO U MNIE WYGLADALO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joannmaria zajrzyj do ofert. Tam masz podane ośrodki gdzie na terapie czeka sie krócej niz pół roku.Pewnie miales na mysli Klinike nerwic na Goplanskiej. Rzeczywiscie tam czeka sie najdluzej ,ale sa w Warszawie inne rownie dobre placówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku mojej choroby dostałam takiego lęku że przez prawie pół roku nie wychodziłam z domu bo bałam się że zemdleję.dopiero z czasem zaczęlam po woli wychodzić ze znajomymi na imprezy ale tam i tak z początku wpadałam w panikę.dziś mam chłopaka ,5lat żyję już z tą chorobą,tabletki biorę tylko w razie potrzeby bo dawniej życia nie wyobrażałam sobie bez nich.ale pozostał jeden problem mam do dziś fobię związaną z kościołem.na samą myśl o kościele dostaję takich nerwów że masakra.ledwo stanę i to na samym końcu korytarza kościoła zaczyna się zawroty głowy ,kołatanie serca i uczucie słabnięcia,moje mięśni robią się całe napięte i w oczach mi się robi ciemno,ręce drżą i wpadam w panikę.mam pytanie niech ktoś mi doradzi bo chciałabym się kiedyś hajtnąć z moim chłopakiem ale panicznie boję się stania przed ołtarzem bo chyba bym wyszła z kościoła.przez te nerwy najlepiej wziełabym ślub w kościele ale bez towarzystwa gości.myślałam nawet żeby zapytać się księdza czy w plenerze udziela ślubu ale chyba polska to nie ameryka.naprawde mam poważny problem bo stanie w kościele to dla mnie jest koszmar a co dopiero przed samym ołtarzem i gośćmi w tle. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku mojej choroby dostałam takiego lęku że przez prawie pół roku nie wychodziłam z domu bo bałam się że zemdleję.dopiero z czasem zaczęlam po woli wychodzić ze znajomymi na imprezy ale tam i tak z początku wpadałam w panikę.dziś mam chłopaka ,5lat żyję już z tą chorobą,tabletki biorę tylko w razie potrzeby bo dawniej życia nie wyobrażałam sobie bez nich.ale pozostał jeden problem mam do dziś fobię związaną z kościołem.na samą myśl o kościele dostaję takich nerwów że masakra.ledwo stanę i to na samym końcu korytarza kościoła zaczyna się zawroty głowy ,kołatanie serca i uczucie słabnięcia,moje mięśni robią się całe napięte i w oczach mi się robi ciemno,ręce drżą i wpadam w panikę.mam pytanie niech ktoś mi doradzi bo chciałabym się kiedyś hajtnąć z moim chłopakiem ale panicznie boję się stania przed ołtarzem bo chyba bym wyszła z kościoła.przez te nerwy najlepiej wziełabym ślub w kościele ale bez towarzystwa gości.myślałam nawet żeby zapytać się księdza czy w plenerze udziela ślubu ale chyba polska to nie ameryka.naprawde mam poważny problem bo stanie w kościele to dla mnie jest koszmar a co dopiero przed samym ołtarzem i gośćmi w tle. :(

 

 

 

Wiem co czujesz ... Mam ten sam problem :/ Nie chodzę do kościoła już chyba trzeci rok ... nie wiem jak kiedyś wezmę ślub Z chorobą borykam się od ponad czterech lat ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kofi,ja chodzę jeszcze do kościoła ale odkąd zachorowała to stoję cały czas na polu na mszy nieraz to czuję się okropnie mam ochotę pojść za kościół już kilka razy naszły mnie myśli że w przyszłości pewnie też nie będę chodzić do kościoła albo bardzo żadko.nie wyobrażam sobie wogole mojego ślubu prędzej padnę przed ołtarzem.a sama myśl o tym że goście nie wiedzą że mam nerwy chore jeszcze bardziej to spotęguje.przez to wszystko pogubiłam się w swoim życiu nie wiem czego chcę mam okropny lęk jakby miał nadejść dzień mojego ślubu nawet nie chcę o tym myśleć.zdrowa panna młoda cieszyłaby się tym dniem a dla mnie byłby to najgorszy dzień w moim życiu związany ze stresem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje myśli nerwicowe akurat bardzo szybko sie zmieniają po przeczytaniu pewnego posta przestraszyłęm sie ze strach sparalizuje mnie przed matura i wogole na nia nie pojde staram sie sobie tlumaczyc ze to tylko nerwicowe mysli ale to wraca ,wogole mam takie mysli przed wyjsciem z domu ze strach mi nie pozwoli nigdzie wyjsc .Nigdy czegos takiego nie miałem zawsze wyjscie z domu do znajomych było dla mnie jak lekarstwo a teraz wbijam sobie takie myśli .Najgorzej boję sie ze mysli zwiazane z matura mogą sie sprawdzić ...ktoś ma jakieś rady ??bo sam nie wiem czy to tylko myśli czy rzeczywiście sie boje dodam ze tylko ze przed jakimś wyjściem mam takie myśli ale i tak wychodze i wszystko jest wporzadku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z was to przeżył, albo przeżywa? Nie wiem jak sobie mam z tym poradzić, jutro rano mam jechać do psychologa, a na samą myśl wyjścia z domu czuję lęk, bo jak jestem na dworze to robi mi się słabo. Jak mam to pokonać? Jak sobie przetłumaczyć? Nie wiem czy mam iść do psychiatry po leki, nie wiem już co robić!!! Mój psycholog powiedział, że poradzę sobie bez leków, ale jest gorzej zamiast lepiej!!! Co ja mam zrobić, żeby normalnie funkcjonować??????? Pomóżcie mi, podpowiedzcie jeśli możecie, błagam.

 

[Dodane po edycji:]

 

nikt mi nic nie doradzi? jestem załamana!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

katie124, to samo przerabiałam co ty przez to zaszyłam się na prawie 2 lata w domu :shock: ale fakt tylko moja mobilizacja mi pomogła chociaż zacząć jakoś sobie z tym radzić Otóż na sam początek zanim zdecydowałam się iść do psychiatry to postanowiłam jakoś sama zacząć walkę o wychodzenie z domu Najpierw wychodziłam przed blok siadałam na ławce i tak czekałam około 5 minut i wracałam do domu Wtedy jak uzmysłowiłam sobie że nadal żyje powoli zaczęłam podnosić sobie barierkę Zaczęłam wynosić śmieci (niby śmieszne ale wtedy to był dla mnie koszmar pokonać drogę 15-20m od domu :shock: Póżniej jak już to opanowałam to zaczęłam chodzić na około bloku ;) A jak już zdecydowałam się na wyjście np. do sklepu to brałam mp3 i słuchawki do uszu aby odgonić głupie myśli i tak powoli powoli drobnymi kroczkami udawało mi się wiem że jest bardzo ciężko Zajęło mi to mnóstwo czasu ale udało się Co prawda nie wychodzę jeszcze aż tak daleko ale wychodzę i to nawet na kilka godzin ;) Życzę wytrwałości bo będzie ci bardzo potrzebne ;) POWODZENIA !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

george_pomaga, tak psychoterapia jest ważna ale problem teraz tkwi jak tam dojść :?: Ja zanim już w miarę mogłam dojść do psychiatry czy psychologa to minęło wiele czasu i koszmaru, bo żeby móc w miarę normalnie dotrzeć do nich musiałam się wiele natrudzić a psychiatrę mam dosłownie obok bloku którego mieszkam czyli góra 50m :oops: Ale fakt najpierw udałam się do psychiatry aby dowiedzieć się co jest nie tak ze mną że nie mogę normalnie wychodzić tak jak każdy Od razu otrzymałam receptę na leki, które póżniej zaczęły dawać efekty ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wam za odpowiedź!!! Wiecie co...boję się tych leków, bo ludzie tu piszą, że są po nich jeszcze gorsze lęki i że można się od nich uzależnić!!! A co do psychoterapii to jak najbardziej jestem do niej przekonana!!!

Gosiulka, a jaki lek Ty brałaś i jak się po nim czułaś? Dobrze, że nie jestem sama wiesz, dziękuję Ci, że napisałaś, nawet nie wiesz jak mi to pomogło!!! Zrobiłam właśnie tak jak TY, wyszłam przed blok i usiadłam na ławce i trochę się cała trzęsłam ale przeżyłam.

 

[Dodane po edycji:]

 

george_pomaga, problem w tym, że mam mały lęk przed braniem leków, bo boję się skutków ubocznych tych leków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

katie124, na początku sama z tym walczyłam w taki sposób jak ci opisałam bo myślałam że to tylko chwilowe sfiksowanie i minie za jakiś czas, ale jak okazało się że wcale nie jest tak pięknie jak mi się wydawało to na własną rękę zaczęłam zażywać Magnez i kwasy Omega3, a dopiero po jakimś czasie postanowiłam pójść do psychiatry. Lekarzowi dokładnie opisałam co czuje, że ciężko mi było nawet do niego dojść gdzie to jest kawałek drogi bo jak pisałam około 50m od domu :oops: i wtedy przepisał mi Spamilan, który jest lekiem przeciw lękowym. Oczywiście opowiedziałam mu tez o obawach zażywania leków psychotropowych ale uspokoił mnie tym że on jest nie uzależniający i dobry. Po około miesiącu brania tego leku zaczęłam czuć jego efekty a co do skutków ubocznych to wcale ich nie miałam i co najważniejsze nadal biorę ten lek od ponad 2 lat i jest o wiele wiele lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,ja ja to dobrze znam... :( Jedyne co moge napisac to poprzeć słowa Gosiulki,trzeba wychodzić na siłę !!! Mi tez zajęlo to sporo czasu.Czasem nawet przez 3 tygodnie nie wychodziłam z domu ani na krok.Dopiero terapeuta uzmysłowił mi ze zadne leki ani psychoterapia nie spowoduja ze nagle lęk minie na tyle ze tanecznym krokiem wyjde z domu.Ze jest to proces długotrwały a leki mają w tym tylko pomoc.

Jedyne co mogę radzic to probowac i codziennie pokonywac chociaz kawalek drogi.Na drugi dzien bedziesz pamiętac (wiedziec) ze poprzedniego dnia sie udalo,więc dzis rowniez sie uda.

Powodzenie! Wiem jakie to trudne :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aldara.35, dzięki:) jakoś tak jestem dobrej myśli, ale wiem,że najwięce zależy od mojego samozaparcia, pójdę do tego psychiatry i psychologa i zobaczę co będzie, a Ty już wyszłaś z tego? Gosiulka, a ja słyszałam, że te wszystkie leki niby otępiają bo są psychotropami:/ i uzależniają:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

katie124, nie wszystkie leki takie są Powiedz psychiatrze jakie masz obawy i czego się boisz ;) A tak na marginesie zacznij też brać magnez, który jest nam bardzo potrzebny bo każdy nerwicowiec ma go za mało ;) aaaa czyli jednak sama zauważyłaś, że jak posiedziałaś sobie chwilę na ławce to nic się nie stało no oprócz tej trzęsiawki ale to normalne. Nadal żyjesz i masz się dobrze i tak powoli powoli małymi kroczkami aż uda ci się w miarę normalnie wychodzić. Do tego wizyty u psychologa i i wszystko powinno iść ku lepszemu. Tylko czasami nie rezygnuj z wizyt u niego-niej bo terapia jest bardzo ważna ;) Powodzenia!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×