Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

nienawidze tego swiata. wszedzie pelno chamów ktorzy tylko szukaja okazji by sie na kims wyladowac. zawsze pada na mnie. gotuje sie w srodku i nie moge zrozumiec dlaczego wszystko to takie podłe jest.przeciez zyjemy razem na tej zasranej planecie. ale nie daje po sobie tego poznac tej zlosci. chcialabym tak po prostu wybuchnac, powiedziec co o tym mysle i nie przejmowac sie niczym.czuje sie jak ofiara choc i tak reaguje lepiej niz kiedys.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy na zajęciach znam odpowiedź na zadane pytania, nie odzywam się. A zwykle potem wykładowca mówi, że jakiś taki jestem zaspany albo coś. Wtedy gotuję się w środku.

Na Wf-ach zawsze byłem spychany na bramkę, co doprowadziło do tego, że złamałem palec. A jestem 'muzykiem' jako takim, gram na klawiszach od 9 roku życia (teraz mam 20) więc to zdarzenie dobija mnie i uważam że nigdy już nie będę w to dobry i prawie kompletnie to rzuciłem, już nie chodzę na lekcje a jak siadam do klawiszy zbiera się we mnie taki smutek głęboki i łzy że nie potrafię już nic zagrać : ( : ( : ( : (

Nie spotykam się z ludźmi, jestem cichy i gotuję się w środku kiedy przedłużam ciszę, wtedy kompletnie nic nie potrafię powiedzieć sensownego i wpadam w błędne koło myśląc no 'powiedz cokolwiek' ale do głowy nic nie przychodzi.

 

Ktoś pomoże?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Steviear

Mógłbym się podpisać...

chcialabym tak po prostu wybuchnac, powiedziec co o tym mysle i nie przejmowac sie niczym.czuje sie jak ofiara choc i tak reaguje lepiej niz kiedys.
To i tak nic nie daje, ani nie przynosi ulgi jeśli druga strona ma gdziś co masz jej do powiedzenia. Kiedyś tylko milczałem, dziś mówię to co myślę, tylko po co, kiedy ktoś jest złośliwy i agresywny, i nie ma zamiaru ciebie wysłuchać, zrozumieć twojego punktu widzenia, ma w dupie od początku do końca jakie jest twoje zdanie i co ty myślisz, to wygadanie jeszcze bardziej frustruje, bo widzisz, że on i tak cokolwiek byś nie zrobił będzie przeciwko tobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem. ja po prostu sie nie nadaje do zycia w spoleczenstwie. proboje wszystkiego ale nawet jak sie upije to nadal mnie to wszystko nie bawi, nie smieszy. nie czuje przyjemnosci z rzeczy z ktorych ciesza sie ludzie. jak bardzo inna jestem dopiero sobie uswiadamiam. roznie sie wszystkich. jakbym caly czas zyla w innym swiecie zaraz zaczne ryczeć. ja placze a oni sie dobrze bawia. caly czas proboje polubic ten sposob spedzania czasu bo to takie oczywiste ale gdy tylko wyobrazam sobie jak naprawde chcialabym przezyc ten czas to wszystko sie nie zgadza. dlaczego wciaz chce byc taka sama jak wszyscy i sie mecze na spotkaniach po ktorych mam wyrzuty sumienia? co ja robie wgl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cos tam juz pisaldem, ale sie potem nie odnotowalem wiec dopisuje znowu, by byc na topiu... :P

sorry - takie tam glupie rozpoczecie...

 

otoz tak...

Nic sie w moim zyciu nie zmienia. Od kiedy pamietam jestem w depresji. Zadne leki nie pomagaly i w sumie sie nie dziwie, ze nie, skoro odmawialem ich brac (albo udawalem, ze biore). Glownie z tego wzgledu, ze mam problemy z bezzsennoscia od wielu lat a one nie odsc, ze jeszcze bardziej mnie mulily, to powodowaly to, ze ciagle bylem/jestem miedzy snem a rzeczywistoscia i to tylko powodowalo wieksza frustracje. Jak cos robie na codzien, czy to w pracy, czy w domu jestem w miare przytomny (choc bardziej przypominam jakas maszynke, ktora ma zaprogramowane, co ma zrobic), ale jak np. przychodzi przerwa w pracy glowa sama opada mi w dol.

Mam wielu przyjaciol, ale niestety nigdy im nie mowilem w ajkiej depresji sie znajduje, glownie z tego wzgledu, ze jak zaczynalem tego typu temat to zawsze sie konczylo na czyms z typu "aha" albo "no kicha". Przyjaciele, ktorym bym mogl swoje zycie zawierzyc i swoje za nich oddac, ale mysle, ze to zawsze byl moj problem zeby powiedziec i wytlumaczyc im w czym tak na prawde jest problem. Ze strony rodziny nie mam zadnego wsparcia. Mam brata blizniaka, ktorego nienawidze, bo pomoglem mu nie raz (i beze mnie by dalej tyral za 8zł na godzine) a on dzisiaj sie do mnie odzywa, bo uwaza mnie za zjeba (i vice versa), ale dzis dzieki mnie zarabia ponad 2000zl na tydz. Zawsze bylo tak, ze ja, jako starszy o 10 minut odpowiadalme za siebie i za niego. Jak ja cos osiagnalem i znaczylem wsrod innhych to bylo, ze on i ja a jak on czy ja cos zrobil zlego, jako gowniarz to szlo tylko na mnie. Cala rodzina wiedziala kogo starzy faworyzowali, ale oni nic sobie z tego nie robili. W wieku gimnazjum bylem dwa razy w szpitalu z powodu wysokiego/niskiego pulsu a oni mi przslali psychologa. Dobre. Mialem podlaczony komp do klatki i w stanie spoczynku wskazywalo 160 a potem w tym samym stanie 25.... W rodzinie ogolnie uchodze za tego najgorszego. Jak kogos poznam to zaraz sie mna szybko znudzi i jak doprowadzi mnie do granic wytrzymalosci to nic sobie z tego nie robi - ot normalna sprawa - spoko chlopak jak pomogl innym to se poradzi. Tylko, ze wychodzi na to, iz ja sam sobie nie radze. Moi najlepsi znajomi sie porozjezdzali (Wlochy, Amsterdam, Australia, Slask, Chiny, Anglia, Nowy York itd). I wiem, ze jak im o tym powiem to bedzie znowu "aha". Idzie mi za granica calkiem niezle (mieszkam obecnie w Chicago), ale dalej jestem sam z depresja i probuje jakos ja zwalczyc, ale nic nie pomaga. Dopoki bylem tu niemal sam szlo ok - cwiczylem wiele sportow, wygladalem jak sportowiec, ze wszystkimi sie po swojemu dogadywalem, ale jednak cos bylo nie tak. Niestety w miedzyczasie mialem wiele prob samobojczych. Nie wiem sam co nie wyszlolo. 3 razy podcinalem zyly. 3 razy sie dusilem, 2 razy sie topilem (choc to byl akurat idiotyzm, bo sam jestem ratownikiem wodnym...) do tego czekalem w lesie na wilka stojacego przede mna az mnie on zaatakuje i jego kumple, ale co do czego poszedlem za nimi i tak nic z tego nie wyszlo. Probowalem sie powiesic, ale nie potrafilem ukrecic odpowiednio sznura. Do tego jeszcze doszly jakies leki na uspokojenie, ktore zazylem w ciagu picia a i to nie pomoglo.

Teraz jak to aktualnie pisze mam wszystkie objawy przedzawalowe serca. Cala historia jest w wielkim skrocie i mam nadzieje, ze ktos sie odezwie i pogada. Na codzien mam puls okolo 90-130. Do tego wszystkie objawy przedzawalowe, depresja, zanizenie wartosci osobowosci itp itd ;) Powiem szczerze, ze chce tylko splacic swoje dlugi i umrzec na czysto. Mozliwe, ze tej czy ktorejs nastepnej nocy od tej chwili bede juz zimnial. W sumie mi to nie przeszkadza. Zaluje tylko, ze przyjaciele, na ktorych opinii mi najbardziej zalezy, traktuja nasza znajomosc jak cos oczywistego na dystans. Powiem szczerze, ze chcialbym zobaczyc miny paru osob na wlasnym pogrzebie. Mam nadzieje, ze jak juz serce (albo moje inne dolegliwosci nawala) to nie bede za dlugo odczuwal bolu. Mam dosc bolu fizycznego. Do tego psychicznego juz sie przyzwyczailem. W sumie nie wiem co jest gorsze. Udawanie przed wszystkimi, ze wszystko jest ok i z nimi gadac jakby nigdy nic, czy po prostu sie odciac i czekac na koniec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy na zajęciach znam odpowiedź na zadane pytania, nie odzywam się. A zwykle potem wykładowca mówi, że jakiś taki jestem zaspany albo coś. Wtedy gotuję się w środku.

Na Wf-ach zawsze byłem spychany na bramkę, co doprowadziło do tego, że złamałem palec. A jestem 'muzykiem' jako takim, gram na klawiszach od 9 roku życia (teraz mam 20) więc to zdarzenie dobija mnie i uważam że nigdy już nie będę w to dobry i prawie kompletnie to rzuciłem, już nie chodzę na lekcje a jak siadam do klawiszy zbiera się we mnie taki smutek głęboki i łzy że nie potrafię już nic zagrać : ( : ( : ( : (

Nie spotykam się z ludźmi, jestem cichy i gotuję się w środku kiedy przedłużam ciszę, wtedy kompletnie nic nie potrafię powiedzieć sensownego i wpadam w błędne koło myśląc no 'powiedz cokolwiek' ale do głowy nic nie przychodzi.

 

Ktoś pomoże?

Przestań wymuszać na sobie i/lub oczekiwać od siebie zachowań, które nie są dla Ciebie naturalne - nie lubisz/nie chcesz mówić w danych sytuacjach, to nie mów i nie karć w myślach siebie za to, staraj się odrzucić wszelkie wymuszenia na zachowaniu własnej osoby, gonienie za czyjąkolwiek akceptacją, gdy nie akceptuje się siebie jest bezsensu. Pogódź się z tym, jaki masz charakter i zachowuj się naturalnie w imię zasady "jebie mnie, co o mnie myślicie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od tego ryczenia robi mi się niedobrze. Nie chce przestać się zadreczac bo chyba juz to lubie. Uzalanie się nad sobą przed samym sobą jest nawet fajne. Teraz się pomecze wytykajac sobie wszystkie błędy to może uda się w miarę normalnie przebolec kolejne dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i nic w szpitalu nie wymyślili mądrego ?

dostawałam cały czas antybiotyk dożylnie i leki przeciwbólowe, ale mi to nie pomogło.

 

Eh, te chujki nie powinny Cię wypisać skoro Cię nie wyleczyli. A wyszło coś w posiewie w końcu czy nadal strzelali na oślep bez antybiogramu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od tego ryczenia robi mi się niedobrze. Nie chce przestać się zadreczac bo chyba juz to lubie. Uzalanie się nad sobą przed samym sobą jest nawet fajne. Teraz się pomecze wytykajac sobie wszystkie błędy to może uda się w miarę normalnie przebolec kolejne dni.

 

Użalanie się nad sobą fajne nie jest, ale czasem po prostu jest jedyną myślą, która przychodzi bez wysiłku i dlatego wydaje się proste.

 

Czasem mi się wydaje, że może ta moja samotność i wszystko tutaj to jakaś zemsta Boga za to, że byłam rozpieszczoną 10latką..

Nawet jak byś była kiedykolwiek rozpuszczoną 10-latką to z pewnością nie można tego poczytywać w kategorii winy, a już na pewno nie Twojej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×