Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

Spotkałem idealną kobietę dla siebie, akceptującą mnie dokładnie takim, jakim jestem w całości.

Podejrzewam, że jej byli również tak czuli.

za każdym razem jak kogoś poznawała, coś w nim ją fascynowało i chciała lepiej się poznać.

Cóż, pozna jeszcze wielu mężczyzn, którzy w jakiś sposób ją zafascynują. Skoro zmieniała facetów jak rękawiczki, to może chce się wyszaleć, popróbować smaków życia itp.

Co mam robić? Bo już naprawdę nie radzę sobie.

Bez ryzyka nie ma zabawy! ;) Jedno jest pewne - jeśli ciągle będziesz jej truł o tym, że nie radzisz sobie z jej przeszłością, to bardzo szybko zniszczysz to, co Was łączy. Co zrobić, sam sobie tak wybrałeś, nie bez przyczyny mówi się, że tzw. "miłość" jest ślepa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukam pomocy jak pozbyć się takich myśli/wyobrażeń, nie wiem jak to nazwać... W jednej chwili myślę jak mi jest z Nią zajeb.iście, w inny dzień myślę, z kim spała... rozumiecie? Wtedy nie skupiam się na tym jak jest dobrze w tym związku, tylko boję się, że nie dam rady pogodzić się z faktem, że kilku facetów przede mną Ją miało... Wiem tylko, że to jest niezdrowe podejście, nie wiem, skąd ono się bierze, jak je zwalczyć, albo JAK DO TEGO FAKTU PODEJŚĆ LOGICZNIE. Ponieważ wiem, że problem podobny do mojego ma tylko garstka facetów...

 

Chcę z Nią być. Wiem, że przeszłości się nie cofnie.

 

Po prostu zanim się dowiedziałem tych wszystkich rzeczy - o które nie pytałem bezpośrednio, wyszły same przypadkiem - wszystko było inne, lepsze, czułem szczęście, które teraz zanikło... nie wiem jak to nazwać. Zamiast skupiać się na Niej, tak jak do tej pory, rozpamiętuje przeszłość na dodatek nie swoją...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro zmieniała facetów jak rękawiczki, to może chce się wyszaleć, popróbować smaków życia itp.

Nie, nie zmieniała ich jak rękawiczki.

Co zrobić, sam sobie tak wybrałeś, nie bez przyczyny mówi się, że tzw. "miłość" jest ślepa.

Dowiedziałem się o tych faktach jak już pokochałem... ale gdybym się nawet dowiedział o tym wcześniej, nie sądzę, abym chciał się rozstać. Nie pozwolę by przeszłość zepsuła mi szansę na interesujący związek, szukam rozwiązania, jak o przeszłości zapomnieć.

 

odpuść sobie z nią

żadne słowa na tym forum raczej nie zmienią Ci psychy

 

Pisałem w poście, że to nie tylko tej kobiety się tyczy... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZagubionyOn, jak już teraz Cię przerasta to nawet jak ukryjesz to w pokładach podświadomości zawsze wylezie na wierzch. Bo to są Twoje lęki, jak te potwory w szafie. I wcale nie ma znaczenia czy ona miała tylko jednego partnera czy dziesięciu.

 

O tym samym myślałem dość często i tak, zgadzam się z Tobą. Tylko jaka jest rada na to?

Rozważam pójście do psychologa, oczywiście. Tyle, że zwyczajnie nie stać mnie na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dokładnie chyba o to chodzi... nie mam żadnych kompleksów, akurat to jest ostatnie o czym bym pomyślał :) Bardziej chodzi o to, że tam ktoś "był". I nie - zaznaczam - nie szukam dziewicy, nie wymagałem tego i to akurat jest nieważne, ale fakt, że byli to faceci o kilka (do 9) lat starsi... Nie było ich dużo, można powiedzieć, że miała o jednego partnera więcej niż ja partnerek. No rozumiem, wiek nie ma znaczenia i w ogóle... Dlatego nie wiem dlaczego mi to przeszkadza.

 

Faktycznie, jeśli się nie doprowadzę do ładu to fajny związek się rozpadnie bo albo ja, albo ona tego nie wytrzyma. Z resztą kto by chciał być np. dwa lata po ślubie i rozpamiętywać coś, co było kilka lat temu, tak? No nikt.

 

Chciałbym skierować pytanie do płci męskiej, czy nie przeszkadzało by im to i nie mieli z tego powodu podobnych problemów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sigrun, faceci nie są złozeni, sa bardzo prosci i dlatego w tym upatruje problemu. Gdyby to byl problem wylacznie z zazdroscia to by sie nie powtarzał. ZagubionyOn, no wlasnie ktos tam był, czyli z czym dokładnie masz problem, ze ktos tam był i sie sprawdzał. Wiadomo ze to trudno sie przed soba przyznac, a to w psychologii najczestszy problem u facetow, zazdrosc o bylych facetow parterki i lozko. Jak ktos jest pewny siebie to mu to obojetne ile byly/byla mial partnerek, dlatego warto isc na terapie i sie zmierzyc z tym co kogo boli :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam miałem o wiele mniej związków, dlatego też nie czuję się z tym komfortowo...
Nie było ich dużo, można powiedzieć, że miała o jednego partnera więcej niż ja partnerek.

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZagubionyOn, a ja się nieco wyłamię z towarzystwa, ponieważ rozumiem Twój problem.

 

Ja byłam chorobliwie zazdrosna o eks mojego faceta. Dał mi ku temu powody ale ten fakt pomińmy, chociaż wydaje mi się że jest on istotny. Gdybym wiedziała, że temat jest zamknięty, to pewnie bym pewnych spraw nie drążyła masochistycznie. Jego 1. dziewczyna mi koło tyłka latała ale tamta już nie. Na swoje nieszczęście wiedziałam o niej dużo za dużo.

 

Temat zżerał mnie od środka, miałam paranoję. Przez 2-3 lata dręczyłam siebie i chłopaka. Bardziej siebie... W mojej bańce było ostro narąbane. Jak oglądaliśmy jakiś film, już miałam myślenice, czy oglądał go z nią? Czy TEJ piosenki słuchał z nią? Czy w tym miejscu był z nią? Czy piła z tego kubka? No dobra, z tym kubkiem, to przesadziłam. :P Ale ogólnie, to wiecznie się porównywałam, czułam gorsza. Szperałam, wynajdowałam jego stare maile do niej, jakieś foty. No masakra. Myślałam, że po ślubie się uspokoi. No, niestety. Nie uspokoiło się... Poszłam na terapię. Prócz pustki w kieszeni, nie osiągnęłam nic.

 

Zaczęłam terapię sama ze sobą. Przestałam się porównywać, stękać, że ona ma większe cycki i ładniejsze rysy twarzy. Zrozumiałam swoją głupotę! TAK! GŁUPOTĘ I NIEDOJRZAŁOŚĆ! Bo jak to inaczej nazwać? Pluję się o kogoś kto był kiedyś w życiu mojego faceta, sto lat za murzynami, rozdrapuję, ranię sama siebie, psuję nasze relacje... Po co? To ja niby taka święta byłam? No niebardzo... :nono:

Uświadomiłam sobie, że albo ten problem rozwiążę albo zatruję życie swoje i Męża już do końca. I suma sumarum zniszczę ten związek, a tym samym kilka dobrych lat naszego wspólnego życia.

 

Zmiana myślenia trwała długo ale udało się. Teraz czuję, że problem mam przepracowany. Było to ciężkie ale do zrobienia. Musiałam zrozumieć dlaczego tak mnie to boli... U mnie problemem były kompleksy, błędy wychowawcze rodziców i wcześniejsze związki. Zawsze sobie mówiłam, że nie chce być jak moja mama i co? Zachowywałam się bliźniaczo podobnie... Wiecznie niezadowolona, płacząca nad swym losem ofiara. Cały świat zły i przeciwko mnie. No identico! Gdy to zrozumiałam, mogłam działać dalej i robić sobie "zadanka". Bo myśli natrętne były dalej ale uczyłam się nad nimi panować. Czy on oglądał ten film z nią? Hm... może oglądał? Ale co z tego? Czy ja pamiętam jaki film oglądałam ze swoimi byłymi? Czy dla mnie ma to takie znaczenie setntymentalne? No nie!

 

Podkreślam, że oświecenie nie trwa minuty. To długotrwały i bolesny proces ale da się to osiągnąć! Jestem na to żywym przykładem.

W żaden sposób męża nie kontroluję, nie sprawdzam, nie podejrzewam o nic. I żyje mi się dużo lżej.

Trochę chaotycznie to wszystko napisałam ale może coś z tego zrozumiałeś. ;)

Jeśli na serio tą dziewczynę kochasz, to pracuj nad sobą! I pamiętaj o jednej rzeczy... im mniej wiesz o przeszłości partnerki, tym lepiej dla Ciebie. Wiem co mówię. Problem nie tkwi w niej i w jej przeszłości, tylko w Tobie!

Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89

Dziękuję. Doskonale zrozumiałem Twoją wypowiedź. Mam prawie to samo... nie chodzi tylko o seks. Ale, że z byłymi spędzała czas tak samo jak ze mną, przytulali się, zachwycali sobą, odwiedzali znajomych, itp. itd. Najgorsze jest to, że nie myślę wtedy o swojej przeszłości! A miałem nawet przygody jednorazowe... Jest pieprzonym hipokrytą. Tylko ciężko mi się na tym skupić, bo dostrzegam tylko to, jakim prawem Ona prowadziła takie życie a nie inne. Powinienem się cieszyć, że była w związkach bazujących na jakimś tam uczuciu a nie dawała na prawo i lewo za klubem.

 

Ogólnie rozmyślam, czy psycholog nie powie mi czegoś, czego sam nie wiem, skoro tyle ludzi na forum mówi to samo, to co innego może powiedzieć terapeuta?

 

Momentami bierze mnie trochę niesmak, że byli "tam" inni. Tam i nie tylko tam, ale to nieistotne. Teraz już momentami, bo gdy się o tym dowiedziałem, praktycznie myślałem o tym non-stop. Dla mnie seks jest jak najbardziej różnorodny, sam stosuję różne techniki, ale... właśnie. Przeszkadza mi, że i Ona. No hipokryta w czystej postaci! Nie wiem tylko dlaczego akurat sfera seksualna jest dla mnie najważniejsza... Może dlatego, że chciałbym aby Jej ciało było odkrywane tylko przeze mnie? Może z egoizmu? Nie wiem, ciężko mi jest rozwiązać tę zagadkę.

 

Walczę z tym. Naprawdę. Bo wiem, że zmiana kobiety nic nie zmieni, a stracił bym tylko być może miłość jedyną w życiu.

 

Może potrzebuję usłyszeć coś, co zmieni mi diametralnie sposób myślenia? Najbardziej chyba pomogła mi wypowiedź Psychotropka`89, bo Jej problem był zbliżony do mojego i być może w 90% mnie rozumie.

 

Jednakże dziękuję wszystkim za wypowiedzi w tym wątku, było by niezmiernie miło, gdyby ktoś jeszcze się dopowiedział :).

 

Pozdrawiam, W.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZagubionyOn, niezbyt wiele osób ma problemy z tzw. zazdrością wsteczną. A obydwoje się z nią borykamy.

Nie czuję się znawczynią tematu, żeby odradzać Ci psychoterapię. Ja uważam czas u terapeuty za stracony. Ale może trafiłam na lipnego. :bezradny:

 

Wiem, że czujesz się hipokrytą, bo też tak się czułam. Wiesz co mnie najbardziej szokowało? Że czułam się "lepiej" z tym, że bzykało mnie przed Mężem tylu i tylu facetów. Żywiłam się wtedy swoimi wspomnieniami, przeszłością, że ten rżnął lepiej, tamten dłużej... Tak jakby mój mózg mówił mi: "aaa... fajnie, że sobie użyłam, nie tylko on z tą dziwką to robił". Tak jakbym sama w sobie robiła mu na złość, że nie tylko On grzmocił inną... Kurdę, wiem, że to brzmi mega absurdalnie ale takie coś dziwnego czułam. Rzygać mi się chciało, że z taką suką to robił, teksty do niej tkwiły w mojej głowie, brzmiały i wyświetlały niczym pieprzony pokaz slajdów bez końca. A najgłupsze było to, że czułam złość do mojego faceta, nie do tej laski. CHORE!

 

Moim skromnym zdaniem musisz osiągnąć dno... Musi Cię to wszystko tak zajebiście męczyć, boleć i stawiać Wasz związek na szali rozpadu, ażebyś poczuł, że albo w lewo albo w prawo. Wtedy powoli zaczniesz rozumieć i analizować siebie... Nie związki Twojej dziewczyny, które już są prehistorią, bo to nie one są źródłem problemu. Życzę Ci żeby u Ciebie ten proces odbył się szybciej niż u mnie... U mnie to trwało około 4 lat. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, a czy Twoje odczucia nie były związane raczej z tym, że Twój ex był jeszcze jakoś emocjonalnie czy w jakikolwiek inny sposób z nią związany?

Podejrzewam, że w Twoim przypadku przyczyną nie był sam fakt przeszłości. Gdyby tak było to wzięłabyś pod uwagę również inne jego partnerki a nie tylko tą ostatnią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Evia, masz rację... U nas sytuacja była bardziej skomplikowana. I faktycznie chodziło o pewnego rodzaju "emocjonalną zdradę", z którą nie umiałam się pogodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×