Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

O to fajnie że chociaż na wakacjach dała ci spokój! też trochę boję się zażywać prochów bo niewiadomo jakie uboki będą różnie to mówią o tych lekach że problem siedzi w naszych głowach i my sami musimy "przestawić głowy i swoje myślenie" leki pomogą na chwilę (ale dobra i chwila) Dawniej też radziłam sobie bez leków ale podobno wyczytałam gdzieś że powroty i nawroty nerwic zawsze są gorsze i wali z dużą siłą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozioma, ja w farmakologię w tym temacie w ogóle nie wierzę. Doraźnie - ok, ale ostatecznie i tak przyjdzie nam się rozprawić z tym, co w nas siedzi. A powiedz, wymiotujesz? Czy tylko masz poczucie, że zaraz zwrócisz, a nic się nie dzieje? (to mój niemal codzienny scenariusz)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, to mamy tak samo. Nie żeby mnie to jakoś pocieszało, ale zawsze mi się wydawało, że to niemożliwe żeby od jakiejś tam nerwicy mnie niemal codziennie mdliło, bardziej lub mniej. Przez to nie mam apetytu i chudnę :( sama nie wiem jak to możliwe, że mi odpuściło na wakacjach!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może po prostu o niej nie myślałaś i skupiałaś się na czymś innym a nie na niej,mnie jak bierze robię wszystko żeby skupić myśli na czymś innym.tak sobie czytam to forum i też w nie których sytuacjach kiwam głową i mówię do siebie "mam to samo" czasami się uśmiecham jak ktoś tami pisze o jakiś głupich objawach bo ja też tak mam że potrafię sobie coś tam wkręcić. Może skumulowało mi się ostatnio za dużo problemów i nie powodzeń i chyba ta franca sie obudziła i jeszcze ona mi podtanowiła dołożyć.Też tak mam że czasami to jem tylko chleb z masłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victta nie wiem, jak to działa, ale u mnie nawrót choroby nastąpił właśnie po dwóch tygodniach urlopu spędzonego we wrześniu w cudownym miejscu. Myślałam, że po takim urlopie to już wszystko minie i odejdzie w niepamięć, zwłaszcza że było już znacznie lepiej, a tu taka niespodzianka i zjazd w dół. Jeśli chodzi o robienie czegoś więcej niż tabletki... Tak, ciągle robię coś, co ma mnie wyciągnąć z tego g... Na pewno dużo daje ćwiczenie, sport. Właściwie to mnie za pierwszym razem wyciągnęło dość ładnie z pewnych objawów lękowych porannych. Zamiast się trząść, na siłę wkładałam buty do biegania i dalej do przodu. A druga tura po przyjściu z pracy. Chodzę też na terapię. To w moim przypadku jest terapia "podtrzymująca", ponieważ w moim przypadku wiele robi samo życie i ludzie, którzy w nim są, moi najbliżsi. Na terapii możemy zmienić siebie, ale nie możemy zmienić innych, którzy też dokładają się do naszej choroby świadomie lub nie. W każdym razie terapia wzmacnia mój system obronny i pomaga mi nie poddawać się. Terapię odkłamującą moje dzieciństwo przeszłam jakiś czas temu, więc nie musiałam teraz wracać do Adama i Ewy, bo o pewnych rzeczach już wiem i je przepracowałam boleśnie. Zresztą przy nerwicy raczej ciężko byłoby mi przeżywać to cierpienie, jakiego doświadczyłam podczas tamtej terapii. Poza tym dużo czytam. Czytam książki psychologiczne, te popularnonaukowe - o przezwyciężaniu kryzysu, jak sobie radzić w nerwicy, w depresji, a także niezwiązane z depresją ani z nerwicą, ale takie, które wpływają na to, żeby życie było bardziej usystematyzowane i spokojne, żeby przeżywać je świadomie. Ciągle próbuję wysilić mój umysł, aby się nie zapętlał. Raz mi to wychodzi lepiej, raz gorzej, ale się nie poddaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I pomimo takiej pracy nad sobą dalej masz ataki paniki? Dlaczego?

Ja wiem dlaczego cierpię na ataki oraz lękowe wybudzenia w nocy. Schemat jest ten sam. Obecnie jestem w kryzysie trzecim już. Pierwszy skończył się szpitalem, drugi dwumiesięcznym zwolnieniem, teraz byłam dwa tygodnie na L4, ale ciągle mnie trzyma. Niby jest jakiś progres, przynajmniej w ilości zwolnienia, ale ciężko powiem Wam. U mnie ataki paniki pojawiają się gdy czuję się dobrze, tak wewnętrznie dobrze. Wtedy mam zjazd zawsze w dół. Jakbym miała w sobie bombę z detonatorem.

Ja tez czytam, byłam trzy razy na terapii, ale chyba nie trafiłam zbyt dobrze. Z ruchem u mnie najgorzej, jestem totalnie asportowa, choć przy pierwszych atakach paniki jak jeszcze nie wiedziałam co to jest to z tego pobudzenia, nawet biegałam.

Terapia podtrzymująca u tej samej terapeutki co ta terapia z rozdrapywaniem ran? Na czym polega?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani! Dziś mam straszny dzien doktora kazała mi zmiejszyc dawke sympramolu z calej rano na pół a wieczorem cala sypiał bo mnie usypiało w dzień no i ciśnienie niskie . Wczoraj jakoś przeżyłam ale dzis horror po prostu tak mnie boli głowa sciska jakby mi ktoś ją czymś zgniatał jest to taki napięciowy ból ,a do tego z tego bólu nie mam siły chodzić bo mam wrażenie że sie przewróce.To dziwne bo miewałam czasem bóle glowy ale odkąd dostałam ten sympramol ,i propranalol wszelkie pobolewania głowy mineły do dziś było ok. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vitta trochę napisałam dlaczego mam ciągle lęki. Bo sytuacja rodzinna jest u mnie bardzo skomplikowana. Bardzo duże oczekiwania najbliższych, troje z nich o typie oprawcy jak to się mówi w psychologii. Brak poczucia bezpieczeństwa. To tak w skrócie. Obie moje terapie u różnych terapeutów facetów. Czytałam o tym, że w stanie lęków nie prowadzi się terapii która sięga do traum, bo to mogłoby wykończyć delikwenta. Raczej próbuje mu się dać narzędzia aby wzmocnić go tu i teraz. Mój terapeuta uważa że już dawno bym z tego wyszła gdybym miała oparcie w bliskich. Niestety każdy z nich próbuje mnie wykorzystać tylko dla siebie według własnego scenariusza. Muszę jakoś się w tym odnajdywać jakby ciągle od nowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewik, ja z tą głową walczę od połowy wrzesnia. miałam takie uciski non stop przez 2 mce, jakby żelazna obręcz na głowie(kask neurasteniczny), miażdżenie od środka i wtedy jak chodzilam to miałam zawroty głowy i bałam się, że się przewróće. Jak z tym uciskiem nachyliłam się- zawroty. Od połowy listopada jest lepiej, nie mam obręczy non stop, jakoś pokonuję te uciski. Gdy sie zdenerwuję- od razu mnie ściska, ale tłumaczę sobie, że to nerwicowe. Zawroty nadal mi się zdarzają niestety i boję się ich. Przy tym ucisku głowy miałam jeszcze tak, jakby jakaś siła ciągnęła moją głowę do przodu lub na boki, jakbym się chwiała.

 

Na uciski są ćwiczenia- zaciskasz pięsci i puszczasz- tak po 20 razy oraz kładziesz się na twardej podłodzie , pod głowę podkładasz jaśka i leżysz tak 10 minut. Czujesz jak napięcie z głowy schodzi. Mnie to zaczęło pomagać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy po SSRI - zaczalem brac sertraline od kilku dni , moze sie nasilic atak paniki ?

Miewalem je nieraz w nocy, ale w minute potrafilem racjonalnie je opanowac , ale dzisiaj w nocy mialem najwiekszy i pierwszy taki w zyciu.Zerwalem sie z lozka , ze niby mi serce sie zatrzymuje.....glupoty :/ chyba zemdlalem w lazience , bo tam sie obudzilem :/ naprawde myslalem , ze umieram, ze serce przestalo mi bic. Nie wiem co robic, nigdy az tak nie mialem : / ta sertralina mnie tak chyba nakrecila

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sensual mogą być takie reakcje. Przeszłam trochę tych leków i z doświadczenia Ci powiem, że albo masz kompletnie niedobrany lek, albo dawka za duża. Przy jednym z leków na początku leczenia, kiedy organizm nie był przyzwyczajony do psychotropów, miałam brać tabletkę na dzień (20 mg). Chodziłam po ścianach. Nie spalam. Trzęsłam się i nie mogłam usiedzieć w miejscu. Myślałam, żeby skończyć ze sobą. Okazało się, że ta najmniejsza dawka była dla mnie za duża. Zaczęłam brać 1/4 tabletki i zaczęło być ok. Spróbuj pół tabletki lub 1/4 albo niech lekarz zmieni Ci lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już dłużej nie wytrzymam :( mam takie zmiany nastroju, już wydaje mi się, że jest lepiej z zawrotami głowy i fatalnym samopoczuciem, po czym po 2-3 dniach względnie niezłych idę dzisiaj do pracy i zawroty głowy przez cały dzień prawie. Znowu lęk i strach, co mi jest , że umieram, że zaraz coś mi się stanie, że nie wytrzymam, że stracę świadomość itd. Jeden dzień dobry, drugi całkowicie zły. A weekend miałam naprawdę fajny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SZAv masz rację to był jeden z leków/odmian paroksetyny. Nie brałam go długo, potem był przemarsz przez inne leki zawierające jakąś "-ynę". Książki nie czytałam. Z tytułu wnioskuję, że jest o tym, że antydepresanty działają jak palcebo, czyli chemicznie nie działają na nasze lepsze samopoczucie, za to jest odpowiedzialny nasz mózg, a branie tabletek jest takim oszukiwaniem umysłu. Jeśli będę mieć okazję, przeczytam. Generalnie zgadzam się z taką teorią. Bardzo chętnie poddałabym się takiemu oszustwu odwrotnemu, że ktoś podmieniłby moje tabletki, mój prozac, na identyczne tabletki zawierające... cokolwiek niedziałającego, na przykład trochę tynku :) Założę się, że mogłabym nie odczuć różnicy w samopoczuciu. Tylko sama siebie nie mogę oszukać, bo to by wtedy nie działało. Wczoraj przeczytałam artykuł na temat bezsenności, który zasadza się na tej samej teorii. W w bezsenności - jakiejkolwiek, nerwicowej, depresyjnej czy starczej - najgorsze nie jest to, że organizm jest chory i nie pozwala człowiekowi zasnąć. Najgorszy jest lęk przed niezaśnięciem. To on powoduje, że nie możemy zasnąć. I myślę, że podobnie jest z większością przypadków nerwicowych i depresyjnych. Owszem, są traumatyczne wydarzenia, są braki jakichś pierwiastków czy substancji chemicznych, enzymów, w organizmie, które powodują wystąpienie naszych objawów. Ale w większości przypadków dalej nakręcamy się my sami, nasz mózg. Zdarzenia dawno nie ma, a reakcje są na co dzień. Tylko, niestety, nie wiadomo jak oszukać samego siebie w tę drugą stronę i tak sobie pomóc. Bo skoro, jak czytałam w jakiejś książce, nasz mózg może nam spłatać takiego figla, że w biały spokojny nic niezapowiadający dzień nagle mamy objawy, jakby przed chwilą samochód przejechał w naszej obecności kogoś nam bliskiego, to czemu nie możemy jakoś sami zaprogramować się w drugą stronę, czyli nie dość, że kiedy nic się nie dzieje, to zapanować nad chorymi reakcjami, to jeszcze wtedy, kiedy się coś dzieje, zaprogramować się na to, że nie dzieje się nic. Czy ktoś ma pomysł, jak tego dokonać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×