Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Haha, taaa, on też tak powiedział. Ja znam siebie i wiem, że jak mam się w kimś zakochać, to się dzieje dość szybko od momentu poznania. Poza tym mam dość związków, traktowania tego poważnie... W końcu nadszedł czas, żeby olać to i się zabawić.

Z tymi zakochaniami się to jest dziwnie i nie ma chyba na tym świecie eksperta. Ewentualnie możesz to diagnozować jak chorobę - na podstawie objawów 8) Aczkolwiek związki tuż po burzliwych rozstaniach zazwyczaj okazują się kiepskimi pomysłami - coś sobie wmawiamy, coś chcemy udowodnić, coś ukoić - łatwo to pomylić z czymś więcej i niechcący wykorzystać niewinnego zakochanego człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem, próbuję zmian. Żeby było ciekawiej świadomie jestem w stanie je dostrzec. Jednak moja wygórowana ambicja sprawia, że tego noe czuję. Chodzę na terapię już sporo czasu. Wiem, że nie można oczekiwać natychmiastowych efektów. I mimo to (a może właśnie dlatego?) wcale nie czuję się lepiej. Nie mam problemu z racjonalnym myśleniem. Dostrzegam przyczyny, wnioski swojego zachowania, ale emocjonalnie to ja jakąś skałą jestem. I to bynajmniej nie kruchą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem, próbuję zmian. Żeby było ciekawiej świadomie jestem w stanie je dostrzec. Jednak moja wygórowana ambicja sprawia, że tego noe czuję. Chodzę na terapię już sporo czasu. Wiem, że nie można oczekiwać natychmiastowych efektów. I mimo to (a może właśnie dlatego?) wcale nie czuję się lepiej. Nie mam problemu z racjonalnym myśleniem. Dostrzegam przyczyny, wnioski swojego zachowania, ale emocjonalnie to ja jakąś skałą jestem. I to bynajmniej nie kruchą.

Prawa półkula to teraz Twoja kula u nogi, więc dźwigaj się z tą lewą, racjonalną. Powtarzaj sobie, że "się da", argumentuj, udowadniaj - wiara kiedyś do tego dojdzie, nadrobi drogę. Nie oczekuj od siebie zbyt dużo, wystarczy, że wszyscy naokoło z pewnością oczekują już za Ciebie z nawiązką, daj im się pomęczyć z tym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę, nie przesadzaj z tymi wszystkimi ;) blokadę emocjonalną prawdopodobnie powoduje irracjonalny lęk przed opinią osób bliskich, być może jakieś chore poczucie niespełnionych oczekiwań. Ehh dotrwać do jutrzejszej wizyty...

 

Ciekaw jestem tego wmawiania. Zwykłe przekształcenie przekonań nie pomogło. Widząc nawet dowody na błędy w rozumowaniu, świadomie potrafię to przyjąć, a gdzieś głęboko to fałszywe "ja" siedzi i się śmieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę, nie przesadzaj z tymi wszystkimi ;) blokadę emocjonalną prawdopodobnie powoduje irracjonalny lęk przed opinią osób bliskich, być może jakieś chore poczucie niespełnionych oczekiwań. Ehh dotrwać do jutrzejszej wizyty...

 

Ciekaw jestem tego wmawiania. Zwykłe przekształcenie przekonań nie pomogło. Widząc nawet dowody na błędy w rozumowaniu, świadomie potrafię to przyjąć, a gdzieś głęboko to fałszywe "ja" siedzi i się śmieje

 

To niech sobie siedzi i niech się śmieje na zdrowie i krzyż na drogę. Ignoruj jak muchę. Lęk przed opinią bliskich to chyba każdy depresyjny ma za sobą - ja bym chciała, żeby oni się tak zaczęli przejmować moją opinią jak ja przeżywam ich zdanie ;) Zawsze myślę sobie: "to nie mój problem, że nie udało się tobie osiągnąć tego i owego i myślisz, że będzie ci lepiej jak ja osiągnę to za ciebie. Lepiej trzymaj ręce na swoich piersiach".

Nie jest to łatwe, ale to co łatwe, nie jest zbyt dobre (przykładem choćby kobiety/mężczyźni).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze, zdarza mi się patrzeć na śmierć jako rozwiązanie. Szybkie i co ważniejsze skuteczne. Stagnacja, wrażenie braku kontroli nad życiem, i wiele onnych temu podobnych świadczy za. Jednak to rozwiązanie sprawia, że ogromny problem, poczucie winy, straty przejdzie na bliskich. Na osoby które szanuję, i których nie chcę ranić.

 

 

Morphine90,

Wiem, że kluczowa jest tutaj zmiana podejścia. Dlatego też poza terapią szukam alternatywnego rozwiązania.

 

Btw. Jaki poziom depresji "udało się" wam uzyskać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co rozumiesz przez "poziom" depresji... :P U mnie najgorsze było cięcie się nożem, nie wstawania z łóżka często, pójście nad most nad Wisłę żeby skoczyć, ale zbyt szkoda rodziców mi się zrobiło więc poszedłem na pogotowie zgłosić że chcę się utopić i trafiłem na 2 miesiące do psychiatryka. No i mogę powiedzieć, że tak dopiero się naoglądało ciężkich przypadków u innych ludzi, ciężkich chorób u ludzi którzy nie mogę funkcjonować normalnie, zachowywać się normalnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie najgorsze były próby samobójcze. również: niewychodzenie z łożka miesiacami, cięcie się, wiele hospitalizacji, płacz praktycznie bez przerwy, bezsenność, stale obnizony nastroj, brak apetytu(schudlam w najgorszym czasie do 38kg, po lekach przytylam 10kg), objawy somatyczne, stałe uczucie lęku i bezradnosci, brak energii (doslownie nie mialam sily na nic), mysli samobojcze, poczucie pustki,samotnosci, niezrozumienia etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Ja znam siebie i wiem, że jak mam się w kimś zakochać, to się dzieje dość szybko od momentu poznania. ...

Przeczytaj sobie książkę Barbary De Angelis '"Czy będzie z nas dobrana para".

Albo nie czytaj i trwaj w dalej w tym gleju chorych przekonań.

 

Heh, może przeczytam, po opiniach wydaje się ciekawą pozycją. Ale żeby od razu z 'glejem chorych przekonań'? :mrgreen: Zabrzmiało prawie jak jakieś hasło propagandowe :mrgreen: Tylko nie wiem czego miałoby być propagandą :mrgreen:

 

Haha, taaa, on też tak powiedział. Ja znam siebie i wiem, że jak mam się w kimś zakochać, to się dzieje dość szybko od momentu poznania. Poza tym mam dość związków, traktowania tego poważnie... W końcu nadszedł czas, żeby olać to i się zabawić.

Z tymi zakochaniami się to jest dziwnie i nie ma chyba na tym świecie eksperta. Ewentualnie możesz to diagnozować jak chorobę - na podstawie objawów 8) Aczkolwiek związki tuż po burzliwych rozstaniach zazwyczaj okazują się kiepskimi pomysłami - coś sobie wmawiamy, coś chcemy udowodnić, coś ukoić - łatwo to pomylić z czymś więcej i niechcący wykorzystać niewinnego zakochanego człowieka.

No ok, może przesadziłam z tym wyrokowaniem, że się nie zakocham. Wiem - różnie to bywa (niestety). Wiem też, że związki zaraz po rozstaniach nie są zwykle dobrą rzeczą - ja akurat chcę coś ukoić, dlatego zanim ta 'relacja' (bo ciężko to w sumie nazwać związkiem) zaczęła istnieć, to już w myślach traktowałam ją terapeutycznie. Czy skrzywdzony zostanie niewinny człowiek - tu można mieć różne zdanie, bo powiedziałam mu jakie są moje pobudki, znamy się już jakiś czas, wie, że dopiero co się rozstałam i to trochę ciągle przeżywam. Pewnie tak czy siak chciałby stworzyć szczęśliwy związek oparty na miłości, widzę to w jego oczach... Ale ja się już chyba poddałam. Przynajmniej na razie. Mój luby woli być samotnym, socjopatycznym nolifem, więc cóż... Co ja mogę zrobić? Zostawić go w spokoju i iść prowadzić życie polegające na odnoszeniu przyjemności. Bo jaki niby inny sens pozostaje? No żaden.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straciłam kontrolę nad życiem i nad sobą:( A może zdałam sobie sprawę, że już dawno jej nie mam.. Masakra. Może w sumie lepiej, że zdałam sobie sprawe i mam taki kryzys teraz niż za 5lat? NIC nie mam w życiu. NIC. Boli mnie to jak diabli. Wszyscy wokół uciekali w jakieś używki, chuligaństwo i tym podobne sprawy.. a ja uciekłam bliżej. Do pokoju. Do ksiązki, komputera, do samotności, do marzeń, do fantazji. I o ile oni chlają czy ćpają to przynajmniej mają z kim to robić.. a ja nawet jakbym chciała przestać uciekać i wyjśc to nie mam już do kogo. Ale to już nawet mniejsza o to. Bardziej dobija mnie ten bezsens. Kompletny. Biorę te antydepresanty, ale to nic nie daje.. Teraz mam myśli samobójcze praktycznie non stop. Bardzo ciężko jest żyć jak się nienawidzi siebie tak bardzo. Jeszcze gdybym miała chociaż cokolwiek do roboty, gdybym chociaż wiedziała co mam ze sobą i z własnym życiem zrobić, ale nie wiem już w ogóle. I ja wiem, że jęczę ale po to jest ten wątek a nie mam zkim pogadać i gdzieś muszę to wypluć.. Najgorsze jest to, że ja nie widze nadziei na to, że coś się zmieni. Bo skoro nigdy na siebie nie zarobię, bo jestem za głupia i nie wychodzą mi nawet studia, nie wychodzi mi nic, boję się ludzi, żeby pójśc gdziekolwiek to po co żyć? Skoro spieprzyłam już tyle, nie mam nikogo, nie mam życia, jestem gównem i nic nie wartym zerem to niby ktokolwiek będzie mnie chciał? A skoro nie wychodzi mi na żadnym polu ani towarzyskim, ani naukowym ani jakimkolwiek innym to po co żyć? Budzę się codziennie rano i się zastanawiam po co.. Zazdroszczę wszystkim, którzy sobie tak dobrze radzą.. ja po prostu już nie umiem. Najgorsze jest to, że zaczynam się robić agresywna.. bo dlaczego taka jestem? Dlaczego muszę być takim zerem? Wpadłam w błędne koło.. Nie wychodzę do ludzi i świata, więc jestem zerem.. Jestem zerem, więc nie wyjdę do ludzi i świata bo mi wstyd.. Wiem, że jęczę strasznie,przepraszam ale mi ciężko i wyobraźcie sobie, że ja muszę z takim myśleniem we własnej głowie siedzieć 24/7..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przepraszaj, po to jest ten wątek :) próbowałaś może jakiejś aktywności fizycznej? Bieganie, rower, spacer z psem, czy jakiekolwiek ćwiczenia możliwe do wykonania w domu?

Spróbuj, może zrobić coś dla siebie. Skocz do fryzjera, czy kup sobie jakiś ładny lakier ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Disaster123,

A może taki kryzys jest Ci teraz potrzebny? Może zagubiłaś gdzieś prawdziwą siebie i musisz ją

odnaleźć? Może nie odkryłaś jeszcze swojej drogi i dlatego nie wiesz,co masz robić?

Kto niby sobie tak dobrze radzi,czy może ci,którzy tam chleją i ćpają wokół Ciebie?

Nie jesteś żadnym zerem i nie jesteś głupia.Nie słuchaj takich fałszywych przekazów,bo to

w niczym Ci nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Disaster123

NIC nie mam w życiu. NIC. Boli mnie to jak diabli. Wszyscy wokół uciekali w jakieś używki, chuligaństwo i tym podobne sprawy.. a ja uciekłam bliżej. Do pokoju.

Właśnie tutaj zaprzeczasz sobie. Masz siebie bez nałogów, bez wyroków, bez wyrzutów sumienia. To jest naprawdę dużo. Nie spieprzyłaś sobie zdrowia, nie zamordowałaś nikogo, nie uzależniłaś się od syfu - to już stawia Cię w lepszej sytuacji od dziesiątków tysięcy ludzi w tym kraju.

I o ile oni chlają czy ćpają to przynajmniej mają z kim to robić.

Nie wiem jaką wartość przedstawiają sobą ludzie, którzy pozwalają przyjaciołom niszczyć swoje życie pogrążając się z nałogu. Jeśli tylko będą chcieli z tego chlania/ćpania wyjść, tych swoich "przyjaciół" będą i tak musieli się pozbyć w pierwszej kolejności.

Bo skoro nigdy na siebie nie zarobię, bo jestem za głupia i nie wychodzą mi nawet studia, nie wychodzi mi nic, boję się ludzi, żeby pójśc gdziekolwiek to po co żyć?

Nie znam żadnych argumentów, którymi mogłabyś chociażby próbować obronić te tezy. A z pewnością w ocenie samej siebie jesteś najmniej obiektywną osobą.

Zazdroszczę wszystkim, którzy sobie tak dobrze radzą

Znasz takich ludzi? I jesteś pewna co myślą i czują? Przyprowadź ich, muszę zobaczyć te okazy muzealne.

Jestem zerem

A ja jestem siódemką ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dość ludzi, którzy nie rozumieją k***A depresji!!! :evil:

 

To nie ich wina....ja też kiedyś myślałem że ludzie sobie wmawiają problemy a wyszło jak wyszło :(

 

Ignorancja to nie ich wina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ignorancja to nie ich wina?

Nikt nie mówił tu o ignorancji. Może po prostu nie są w stanie sobie wyobrazić jak to jest mieć depresje?

W przypadku, kiedy ktoś sygnalizuje depresję, a druga osoba bagatelizuje problem ze względu na brak zrozumienia, wyobraźni i wiedzy, to jest to właśnie ignorancja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×