Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Psychotropka`89: Jak tam u Ciebie? Jak przeżyłaś ten okres gdy wszyscy u Ciebie mieli jelitówkę? Ja teraz to przechodzę z tym że babeczka z pracy ją ma w niedziele rano o 6 z nia się zmieniałam i rozmawiałam ,a o 13 już miała masakre. I tak się od tej pory boję że mnie mogła zarazić z tego wszystkiego(tak mi się wydaje) wczoraj po ponad 2 miesiącach spokoju miałam atak to było straszne:(

Dzwoniłam dziś do niej i ona jeszcze wczoraj wymiotowała nadal strasznie ją brzuch boli, jej córeczki mają jeszcze biegunkę ale tylko rano a je wzięło w czwartek i ona załapała to od nich. Nie wiem jak ja przeżyję ten okres do wiosny.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, ojej, bardzo mi przykro :( Ale wiesz - racjonalnie - najłatwiej zarazić się przebywając z daną osobą, korzystając z tej samej toalety, sztućców, jak z powietrza to jednak trudniej... myślę - a wręcz jestem pewna!- że nic Ci nie będzie :) Bierzesz jakiś tran, probiotyki?

Pamiętam o tych obiecanych materiałach, wezmę się za to, obiecuje :( Na mnie też spadł cięższy czas, w sumie skończyłam terapię, efekty widzę słabe, ale wiem też, że 100% się w to nie zaangażowałam. Teraz mam 3tyg, by to wszystko wcielić w życie!

 

Jak przetrwałaś atak? Bardzo źle było? Po takiej przerwie atak to musi być ciężkie doświadczenie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, u mnie jako tako... Chyba mogę już spokojnie powiedzieć, że to starcie grypy żołądkowo-jelitowej wygraliśmy z W. Pobolewa mnie żołądek, flaki czasami ale czuję, że to nerwy . Ogólnie jem, czasem w siebie wmuszam ale nie jest źle. Nawet przytyłam. Jestem rozchwiana nerwowo suma sumarum, na szczęście nie mam jednak ataków paniki.

 

Co do Twojej sytuacji, myślę, że możesz już się troszkę uspokoić. 72 h minęły, a tyle się ten syf rozwija w organizmie. Polecam Ci picie probiotyku na noc i łyżkę lnu mielonego . Len w smaku średni ale my pijemy "na sucho", popijając dużą ilością płynu i da się przeżyć. Wierzę, że to pomaga, bo z 12 osób, nie zachorowaliśmy tylko my i szwagier, a pozostałe 9 osób chorowało. Byliśmy w tym czasie w czasie kuracji probiotykami i lnem od około miesiąca i śmiem twierdzić, że pomogło nam się to wybronić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zachorowaliśmy tylko my i szwagier

OK, że my mamy mnóstwo metod na odporność + radykalna higiena to wiemy, ale jak się wybronił ten jegomość? Może warto go unicestwić i poświęcić na szczepionki? :105:

 

Psychotropka, dobrze wiedzieć, że żyjesz. Czasem jest taka cisza w tym temacie, że mam wrażenie, że jestem tu jedyną osobą :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, coś tam go chwytało i podsrywało z tego co wiem ale ostatecznie się obronił. Jak, nie wiem. Kawał chłopa jest, to i odporność większa, tak to sobie tłumaczę. Myślę, że po prostu łagodnie to przeszedł lub przechodził już kiedyś i jest uodporniony na jakiś tam szczep wirusów. Zresztą... na chvj drążyć temat. :pirate:

 

Nie jesteś jedyna ale ja mam mega zajob mentalny. Dzidziuś, opieka, kupki, ulewanko, noszenie , jakieś złośliwości ze strony Małżoneczka. Dziś Mały był na szczepieniu i jak powalona wokół niego latałam, sprawdzałam temperaturę, nasłuchiwałam, obserwowałam. Dzieci często źle znoszą szczepienia, a on miał cały pakiet i drżałam, żeby nic się nie działo niedobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu: Atak strasznie mnie podłamał , myślałam że to jelitówka to było najgorsze i już myślałam że się to stanie a na następny dzień szłam na 9 rano do pracy. Dałyśmy tej babeczce wolne jeszcze do soboty żeby nas na pewno nie pozarażała wole niemieć wolnego i przyjść za nią do pracy niż się zarazić. Ja na szczęście niedziele i poniedziałek mam wolne więc z nią będę się widziała we wtorek a wtedy mam nadzieje już nie będzie zarażała. Mam nadzieję że szybko następn atak nie przyjdzie wczoraj po tym ataku strasznie mnie wszystko bolało po tym trzęsieniu się.

 

Psychotropka`89: Ja żadnych probiotyków nie biorę nawet już ziółek nie piję od jakiś dwóch miesięcy bo nie mam nawet kiedy iść do irydologa. Ale będę chyba musiała zacząć coś brać w tym okresie jesienno-ziomowym. Najgorsze jest to że teraz będę się bałą czy ona znów kiedyś nie przyniesie jelitówki . Ona ją teraz pierwszy raz miała jej córki też bo teraz zaczęły do przedszkola chodzić. Masakra jakaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89: Ja żadnych probiotyków nie biorę nawet już ziółek nie piję od jakiś dwóch miesięcy bo nie mam nawet kiedy iść do irydologa. Ale będę chyba musiała zacząć coś brać w tym okresie jesienno-ziomowym. Najgorsze jest to że teraz będę się bałą czy ona znów kiedyś nie przyniesie jelitówki . Ona ją teraz pierwszy raz miała jej córki też bo teraz zaczęły do przedszkola chodzić. Masakra jakaś.

 

Spokojnie, ona już raczej nie powinna zachorować w nabliższym czasie. :) Czytałam gdzieś, że infekcje zwiększają odporność, a raczej w okolicy będzie 'krążył' jeden wirus, więc tym bardziej. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, to ile czasu te dzieci chorują? :shock:

 

Kurcze, mnie od popołudnia mdli i boli mnie brzuch, oczywiście - panika :( Im więcej mam leków w apteczce tym większą zagwozdkę co zażyć: hydroksyzynę, aviomarin, zomiren, a może metoklopramid? Już się zastanawiam 2h i poki co nie wzięłam nic..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dreamesse: Ale jej córeczki są dalej chore a jej facet przychodzi do nas na zakupy dziennie i boję się że on nam przyniesie te zarazki albo ta babeczka bo jej córki jeszcze chore:( paranoja normalnie jakaś.

 

Strasznie długo je trzyma! O.O Jesteś pewną, że to na pewno grypa żołądkowa? Albo na pewno tylko ona?

W każdym razie nawet jeśli, to spójrz na to tak, że przecież już się kontaktowałaś i z nią, i z jej mężem. Skoro przychodzi na zakupy, to na przykład mógł przenieść zarazki na banknotach albo odbierając resztę, albo jakkolwiek, a jakoś się nie zaraziłaś, mimo że kontakt z tym wirusem na pewno miałaś. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam na spotkaniu, na którym zauważyłam, że wszyscy jacyś niewyraźni i co usłyszałam? Że wszyscy przechodzą grypę żołądkową, że ich dziesiątkuje, część osób aż pogotowie zabierało z powodu wymiotów ... czy wy to sobie wyobrażacie? :( Byłam tam 20min po czym się zebrałam i wyszłam. Ręce szorowałam jak głupia, a teraz stres, drżenie, mdłości, KOOOOOSZMAR :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, cóż mam Ci powiedzieć... Znam ten ból, wiem co przeżywasz, bo sama to miałam niedawno. Nic mądrzejszego od tego co napisałam parę postów wyżej nie wymyślę.

Ja jutro idę do psychiatry, na samą myśl o przychodni mnie trzepie ale co zrobię? Dodatkowo szykuje się zjeba, bo nie zredukowałam zolpidemu, ani nie wdrożyłam mianseryny, czy jak to się tam zwie. A z moim stanem psychicznym jest do dupy. Jeszcze mi tego trzeba, żeby mnie lekarz opindolił... No ale cóż...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, u mnie psychicznie lepiej, to znaczy po spotkaniu się popłakałam, ale szybko się ogarnęłam, byłam w mieście, ostatnio zaliczyłam też kino, zakupy, wyjazd w góry - prę do przodu! Póki co imbir, tran, probiotyki i modły ...

A, też mam receptę na miansę, ale nie wiem czy będę ją brać. Wszystkie Twoje leki z podpisu to aktualne dawki? Sporo tego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, omg, na takim miksie raczej powinnaś być spokojna, nie sądzisz? Chyba coś w takim razie jest kiepsko dobrane, może zmiana? Wiesz, ja się przymierzam do terapii grupowej na Lenartowicza, chcę rozprawić się z tymi lękami raz, a porządnie - nie myślałaś o tym? Ponoć skutecznie no i na NFZ. Wiesz jak jest, same leki maskują tylko somatykę, ale kwintesencja problemu i tak zostaje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, pozostaje zasadnicze pytanie: kiedy? Znów pracuję praktycznie od rana do wieczora. Na NFZ bym jeszcze spróbowała ale nie mam kiedy, a prywatnie to jakoś się zniechęciła, poza tym nie stać mnie. Powinnam być spokojna ale nie jestem. A o zmianie leków nie chcę nawet myśleć. Boję się... To ostatnio częsty zwrot w moim słowniku. Boję się i nie mam siły. Nic mi się nie chce. Wstawać rano, jechać w zagrzybiałym autobusie, jeść, myć się, malować. Nic mi się nie chce... Jest bardzo do dupy. Bardzo. Ale leków kolejnych nie chcę. Boję się... znów będę się męczyć, przestawiać, a ch... raczy wiedzieć czy tym razem łaskawie pomoże...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, straszna dupa :( wiesz, ja lepiej czuję się bez leków niż na lekach bo mam jakieś takie poczucie, że więcej zależy ode mnie. Niestety, tylko intensywna praca nad naszymi problemami może nas uwolnić. Ja wreszcie przepisuje (sic!) materiały z terapii dla Kasi i będę Ci podsyłać, tylko nad tym naprawdę trzeba intensywnie przysiąść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, dziękuję, to miłe... Staram się nie uzewnętrzniać swoich uczuć. Uśmiecham się na siłę, gadam o pierdołach, itd. W zasadzie tylko tutaj, w tym wątku mówię jak jest. Mąż myśli, że jestem leniwa, a ja nie mam siły. Na prawdę! Nie mam... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, ja coraz częściej łapię się na tym, że po prostu o tym nie myślę - cudowne uczucie. Jakoś powolutku chyba widzę zmianę sposobu myślenia, światełko w tunelu. Dziś po tej akcji przyszłam do domu i zjadłam sobie normalnie, ze spokojem myśląc "trudno, no najwyżej przyjdzie mi się z tym zmierzyć" i w sumie tyle. Potem jak miałam więcej czasu i się nad tym zastanowiłam to wiadomo - panika - ale chyba jeszcze miesiąc temu rzuciłabym się pod ciężarówkę po czymś takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, ja coraz częściej łapię się na tym, że po prostu o tym nie myślę - cudowne uczucie. Jakoś powolutku chyba widzę zmianę sposobu myślenia, światełko w tunelu. Dziś po tej akcji przyszłam do domu i zjadłam sobie normalnie, ze spokojem myśląc "trudno, no najwyżej przyjdzie mi się z tym zmierzyć" i w sumie tyle. Potem jak miałam więcej czasu i się nad tym zastanowiłam to wiadomo - panika - ale chyba jeszcze miesiąc temu rzuciłabym się pod ciężarówkę po czymś takim.

 

 

Cześć! Jak ja was dobrze rozumiem dużo by pisac o sobie, 7 lat lecze sie na nerwice lękową i fobie społeczną.I nadal mam ten rostrój żólądka tzw. biegunka przed ważnym wyjściem na rozmowe kwalifikacyjną czy też jakiś pogrzeb w rodzinie.A tak an codzień to spokojnie dobrze ale ciągle zmęczona praca mi sie trafia 3 zmianowa, jak ja bede funkcjonowac w nocy masakra ....

leki biore fluxamed od 2 lat po nim stanęlam na nogi jesli chodzilo o problemy z jazdą autobusem z choroba lokomocyjną i migrenami.A co do psychoterapii, to totalna porazka nie mam pieniędzy prywatnie na NFZ nie ma nic tkaiego w Radomiu.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×