Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Alexandra, dzięki :) Tak, wiem czym jest Zomiren, miałam już podejście do xanaxu, ale czy widziałam jakieś spektakularne efekty? Moim głównym problemem są ciągłe mdłości (lub mdłości napadowe, koszmar), boję się leków ze względu na moją emetofobię :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie czytaj też ulotek.

Już przestudiowałam - tę z pudełka, internetową po polsku i internetowe encyklopedie leków po angielsku :<img src=:'> Ja często mam uczucie że już zaraz zwymiotuje, na szczęście nigdy mnie to nie spotkało. Alexandra, a Ty jakie leki bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biorę Fluoksetynę (Prozac) - od marca 20mg , od 2 tygodni 30 mg. Najpierw dostałam Lamitrin- ale po nim dosłownie ledwo chodziłam taka słabość i zawroty głowy, a potem dostałam wysypki na całym ciele. Musiałam więc odstawić i przejść na sam Prozac. W sytuacjach gdy mam wrażenie, że zwariuję, że moja głowa waży 20kg i mam zawroty biore Xanax. Po godzinie ta obręcz z głowy mi schodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cortezjusz ja tak mam że wali serce, czasem czuję na szyi czy potylicy jak pulsuje mi krew, ręce i nogi są takie omdlałe, zwiotczałe, nie wiem jak to nazwać, mam taki skurcz na karku i oblewa mnie zimny pot a czasem robi mi się niedobrze. Ponieważ lęki dopadają mnie m.in. prawie codziennie ok. 4 rano to nie mogę często umyć zębów tak łatwo, bo w tym stanie włożenie szczoteczki do ust rodzi odruch wymiotny. Tak mi żal samej siebie, że zamiast żyć, cieszyć się życiem, ja codziennie walczę ze szczoteczką do zębów i nikt o tym nie wie. Teraz wiecie Wy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu, jest w nas tyle podobieństw... Mnie się często wydaje, że objawy, które ja mam, są tylko moje, że nie ma ich nikt inny, że w ogóle powiedzenie o nich komukolwiek spowoduje, że ten ktoś pomyśli, że z moją głową jest gorzej niż tylko nerwica czy depresja. Może tak jest dlatego, że wśród otaczających mnie osób nie ma nikogo, kto byłby w tak czarnej d... jak ja i z takim problemem chorobowym jak ja, a może nie ma osób z wyobraźnią, że ktoś może mieć takie dziwne objawy i nie jest świrem. Mam przyjaciółkę, która według mnie ma nerwicę i wciąż nowe objawy, ale ona uważa, że to objawy jakiejś choroby i wydaje pieniądze na lekarzy, badania, prześwietlenia... Wiec jak jej tylko wspomnę o nerwicy, to patrzy na mnie jakbym co najmniej wmawiała jej raka, a ona przecież ma tylko zapalenie płuc. Więc jej niewiele mówię, w ogóle raczej przed wszystkimi udaję na tyle, na ile się da. Moi najbliżsi są wszyscy z tej samej serii ludzi: jak się o czymś nie mówi, to tego nie ma, nie istnieje. Jestem sama z tym co czuję. Nie wiem, czy to pomaga, czy przeszkadza. Muszę się pionizować na siłę, to boli, ale jednak jestem jakoś w pionie. Gdyby tak się wszyscy nade mną zaczęli rozczulać... Może bym nie ruszyła tyłka z łóżka rano? Tego nie wiem. Mam jak mam i muszę w tym odnaleźć jakiś sposób, aby przeżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carita, Ty walczysz ze szczoteczką, ja z posmarowaniem bułki masłem. Mam miękkie całe ciało, nogi, ręce i nie mogę nad tą bułką się skupić. Dzisiaj cały dzień czuje lęk i niepokój, miękkość całego ciała , najgorzej w pracy. Ciągnie mnie, żeby wziąć Xanax. Prawie dostałam ataku paniki w pracy, bo na jasnej ścianie jak świeci slonce ukazują mi się takie jakby migające koła-mam to też jak spojrzę dłużej w niebo i prawie umarłam ze strachu, że zaraz oślepnę i będę te koła (robaczki) wszędzie widzieć. Bosze, co za koszmar :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cartezjusz, ja przy zapaleniu uszu miałam silne zawroty głowy chyba 2 tygodnie, a lęki sprawiły że tak się nimi nakręciłam, że mam je do dziś. Z tym, że teraz bardziej lękowe. Rozumiem Cię więc. Ja sobie mówię, że mimo zawrotów glowy będę normalnie chodzić, pracować. Jak łapał mnie mega lęk, brałam Xanax. W pewnym momencie 24h myślałam o zawrotach. A teraz staram się akceptować to, że mi się zakręci, jestem jak pijana nieraz, a w razie ataku mam Xanax. To naprawdę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś czuję się jak w szklance. Cały świat obok i ja w środku. Mogę płakać na zawołanie. Zdekoncentrowana, rozbita, łatwo (baaaaaaaaaardzo łatwo) się irytuję.

Dziś rano moje młodsze dziecko robiło pracę do szkoły, było już mało czasu, zrobiło coś nie tak a ja w krzyk, on oniemiały a ja w ryk na pół godziny, bezsilny płacz.

Tak mi potem przykro, że one to widzą jak pękam i płaczę gdzieś skulona. Co im w głowie się zasiewa po takich akcjach? Przeprosiłam, poprzytulaliśmy się.

Jestem krótko przed miesiączką, czy u Was dziewczyny, też potęgują się objawy nerwicy lub/i depresji? Ja już czasem nie odróżniam objawów czy to nerwica czy dep.

Przyjechałam do domu i poczułam się lepiej.

Boję się miesiączki, ostatnio wówczas dopadły mnie lęki na dwa dni. Dwa dni w domu, każde wyjście jak góra nie do zdobycia.

Już nie miałam szumów usznych, dziś znowu. Znów nie podoba mi się zapach mojego potu, inny, ostrzejszy, nie mój.

Leków (Prefaxin) nadal nie biorę, boję się.

 

Napiszcie jak się czujecie jeśli chodzi o cykl miesiączkowy. Czy to tylko ja tak mam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tokyoeyes, akurat jestem na forum, bo ja generalnie siedzę przy kompie całe dnie, więc czasem zaglądam na forum i chce Ci odpowiedzieć, bo to też jest mój problem. Zawsze przed okresem widziałam świat w czarniejszych barwach niż po okresie. Czyli ta sama szklanka przed okresem była w połowie pusta, a po nim w połowie pełna. Jednak teraz, kiedy mam w ogóle jazdy i lęki, to się nasiliło, baaardzo się nasiliło. Ja teraz przed okresem w tej szklance nie widzę nic, żadnej połowy pełnej lub pustej. Ba, więcej, przed okresem to mnie wali, jaka ta szklana jest i czy jest w ogóle. Wszystko jest najczarniejsze, nic nie ma sensu robić, lęk jest ogromny, wszyscy czyhają tylko, żeby mnie skrzywdzić, wszyscy robią mi na złość. Mówiłam o tym psychiatrze, ale nie powiedziała na to nic, to znaczy przyjęła, jakby nie było to nic nadzwyczajnego i nie dostałam na te dni nic więcej. Jedyne, co robię, to po prostu, wiedząc, że tak jest, dokładnie pilnuję, kiedy mam mieć okres i wciąż staram się przypominać sobie, że to ten czas, że tak myślę dziś, ale za kilka dni będę myśleć inaczej. Że jak mam coś zrobić, załatwić, co wydaje mi się jak Mont Everest dziś, to odłożę to na czas za kilka dni i okaże się, że to w sumie był pryszcz, że jest jakieś rozwiązanie. I w te dni tak się staram ze sobą cackać. To znaczy daję sobie więcej czasu na zrobienie czegoś tam, co muszę, więcej czasu dla siebie, robię wszystko wolniej, staram się nie zwracać uwagi na to, co jest niezrobione, nie porywam się na jakieś superzadania... Chociaż wcale nie mam na to ochoty (bo generalnie na nic nie mam ochoty, tylko siąść w kącie lub gorzej), to robię sobie np. maseczkę, kąpiel pachnącą ze świecami jak mam czas (a jak nie mam to też robię), żeby tak samą siebie przytulić (to taki sposób z mojej terapii sprzed lat, sprzed nerwicy). Spróbuj, mnie to pomaga, chociaż jest ciężko. Pomaga myśl, że to jak co miesiąc nieco odpuści po.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie te zawroty pojawily sie oo smierci dziadka...w marcu i trwają z przerwami...to jest straszne...nie umiem sobie powiedziec ze to nerwica, boje sie ze zaraz upadne i nikt mi nie pomoze. Za tydzien wracam z anglii i wybieram sie do psychologa..pierwszy raz od 9 lat meczarni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, ja tez jestem teraz przed i też silny pms. Rozumiem Was doskonale. Wtedy nasilają się lęki.

 

Cortezjusz, bo może ciężko uwierzyć w te zawroty, że to nerwica. Ja dzisiaj przespalam sie po poludniu i jak wstałam, to głowa jak pijana, godzinę dochodzilam do siebie. Kiedyś mogłam normalnie spać po poludniu, a teraz jestem tak rozbita. ze nie wiem co się dzieje. Ale też kiedyś o tym nie myslałam. byłam rozbita, to byłam, czułam się jak pijana to się czułam. A teraz analizuje wszystko. Idę na siłownię własnie, zmuszam się do normalności wbrew wszystkiemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was po przerwie :)

 

znalazłam chwilę, żeby tu zajrzeć i naładować akumulatory. Wiem, że Wasza obecność jest nieoceniona :*

u mnie różnie. Ostatnio wróciłam do xanaxu :( biorę oczywiście doraźnie, ale niestety czasem musze. Ostatnio bardzo męczą mnie mdłości :( i tak coraz bardziej sie przekonuje, że to nie koniecznie problemy z żołądkiem, ale nerwica...tylko tutaj nie pomaga xanax :why: Budze sie znowu codziennie po 4 rano i nie potrafie zasnąć ( a budzik ustawiony na 6.25). Potem wieczorem o 18 bym juz spała... Czy to sie kiedyś skończy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Megi, to chyba jakaś zaczarowana godzina ta 4. Ja mam dokładnie tak samo. Budzik na 6.30, ale o 4 pobudka. A po zmianie czasu, o 3 :( Już miałam w lipcu i sierpniu tak, że spałam, nie budziłam się tak wcześnie, dwa miesiące spokoju, ale od września koszmar powrócił. Wróciły wszystkie objawy. Kilka razy wzięłam wieczorem Ketilept, żeby przespać tę cholerną godzinę 4 i udało się, ale niestety potem do 12, 13 jestem nieprzytomna, jakby mi ktoś obuchem dał w łeb, bo jednak Ketilept jest nasenny. To też wcale nie jest fajne uczucie. Nieco pomaga mi wzięcie o tej 4 rano Bioxetinu, który biorę codziennie. Co prawda nie zasnę już, bo to nie jest środek nasenny, ale przynajmniej zyskuję po 20 minutach do pół godziny nieco optymistyczniejsze podejście do problemów, wszak to prozac. Zawsze coś. Kiedyś próbowałam na siłę się uśpić, ale koszmarne myśli mnie dobijały, czułam się jak sparaliżowana pod kołdrą i oblewały mnie szklanki zimnego potu przez te ponad 2 godziny. Teraz wstaję po prostu, idę się jakoś umyć, robię sobie herbatę i wykorzystuję ten czas na czytanie. Przeczytałam w ten sposób już kilka książek, gazety. Zawsze to lepsze niż tkwienie w łóżku z paraliżem. Czytanie odciąga moje myśli od złych rzeczy, zajmuje umysł i objawy trochę ustępują. Mój M. śpi w tym czasie w najlepsze, czasem tylko się budzi z pytaniem-wyrzutem: Znowu? Ale go nie słucham, bo on nie rozumie tego, co czuję. Jedynie pies się cieszy, że wcześniej śniadanie dostanie :) Drugi raz jest niezadowolenie M., kiedy o 10 to ja już śpię na stojąco. Ale uczę się nie zwracać na to uwagi, czasem chciałabym, żeby poczuł na własnej skórze to, co ja czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×