Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Co do zapierdalania gablota to powiem ci tez wielbie ta dziedzine rozrywek nadal. Patrzac pare lat wstecz pare lat do przodu mam swoj los przez pryzmat rozbitych samochodow. Mam juz 2 auta na koncie, poskladane kolano, prety i pare srub w kregoslupie. Pilnuje zeby nie bylo trzeciego. Dorobilem sie na studiach ksywki kaskader oraz niesmiertelny heh. Nadal czasami jezdze szybko bo mozna ale szczesliwie. Pozatym gdyby cos nie pyklo... Zyj szybko, umzyj mlodo, zostaw atrakcyjne zwloki :D A prawo jazdy? To wymysl zgredow ze slabym refleksem;) Aha i niezla kontrabanda z tym PKSem :D

 

Ja teraz codzien wracam wyjebany z roboty jak kurvva po sobotniej nocy. Swieta ida i robimy perfumy hektolitrami. Nawet zgodzilem sie w sobote przyjsc za oczywiscie lepsze pieniazki niz zazwyczaj. Czasami lepiej zatopic lep w robocie by sie oderwac od czelusci choroby. (jesli jest sie w stanie pracowac) . Fajna wiara i da sie przezyc. Ucze sie nowych rzeczy. Czasem prostych lecz probowac rozwijac zdebilnialy od choroby umysl warto. Przespie sie troche bo o 4:20 beda mi ptaszki spiewac w telefonie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmagam się z beznadzieją.

Zmagam się z myślami samobójczymi.

Zmagam się z życiem...

Zrywam wszelkie kontakty z ludźmi. Wkurviają mnie. Nie potrafią/nie chcą pojąc co to znaczy zdychać.

Mama na mnie się obraża, że jej unikam, że nie odbieram telefonów. Kurva mać! W jaki sposób stale zmagając się z myślami samobójczymi mam utrzymywać relacje interpersonalne z kimkolwiek z puli ludzi normalnych?

Uciekam każdego dnia z domu zaraz po tym jak tylko popołudniu pojawia się żona i syn. Ile to już lat? Siedem? Osiem?

Uciekam od nich,ponieważ roztaczam wokól siebie aurę beznadziejności. Uciekam ponieważ nie mam sił na zgrywanie normalności.

Jest mi źle w jakimkolwiek towarzystwie.

Żaluje każdej mojej opryskliwości i oziębłości w rozmowach z żoną. Żałuję , ale niczego nie mogę z tym zrobić. Udawanie pozytywnych emocji czy też fluidów zaczyna być sztuczne i niewykonalne.

Mam ochotę rzucić w diabły robotę. Ja niczego już od życia chyba nie chcę, tak więc po co ten tytaniczny wysiłek?

Mam ochotę przepić wszystko co mam, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że zakończy się to samobójstwem.

I tylko ten głeboko zakorzeniony we mnie, bezkompromisowy, prawicowy wojownik buntuje się przeciwko takiemu rozwiązaniu dostarczając mi dodatkowych cierpień....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL1 pomyśl, że to wszystko iluzja, bo musi być. To się dzieje w głowie w wyniku choroby. Staraj się o tym myśleć a może będzie ciut lepiej.

Jeżeli o mnie chodzi, to od lat żyję w jakimś fałszywym świecie. To nie może być rzeczywistością.

Myślisz, że mnie podrywają ? Jak rozpoznać podryw od szydery ? Przecież ja mam często taką minę, jakbym miał za chwilkę wybuchnąć.

W sumie nie wiem, czy kiedykolwiek potrafiłem rozróżnić uśmiech serdeczny, pełen ciepła od drwiącego złowieszczego śmiechu.

Kobiety, dziewczyny jak czasami chichoczą ( zaraz myślę, że ze mnie się nabijają i mnie to bardzo stresuje ) wtedy zapadam się pod ziemię, robię się taki malutki. Czasami jakiś gość też walnie minkę ucieszoną w moją stronę, wtedy mam ochotę na niego skoczyć i wyrwać mu krtań. Na szczęście w porę się ocknę.

Ten mój wzrok wbity w gościa przeważnie robi wrażenie na nim, ale na niektórych bywa to za mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tak: często zdarza mi się źle odczytać z mimiki. Prawie zawsze myślę, że cokolwiek by ktoś nie zrobił, chce mi dokopać.

Teraz zdaję sobie sprawę, że to jest przez lata utworzony fałszywy świat. Tego nie ma. Słowa gesty itd są ale inne od tego jak ja widzę, słyszę...

Tak samo moja interpretacja jest prawie zawsze błędna. Staram się być dla prawie każdego miły z naciskiem na prawie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam kompletnie już uczuć. Zaczyna to być coraz bardziej tragiczne w skutkach.

Nikogo nie kocham. Mam zonę i dziecko i praktycznie niczego do nich już nie czuję. Szukam i szukam, sięgam najgłebiej jak tylko potrafię aby rozpaczliwie cokolwiek znaleźć. I nic. Pusto. Nie ma we mnie niczego. Człowieczeństwo? A co to znaczy? Czuję tylko niechęć, złość, nienawiśc. Nawet bliscy mnie drażnią swoją obecnością. W domu panuje cisza... Klimat taki jak w normalnych rodzinach po jakiejś karczemnej awanturze, zdradzie i tym podobnych. A u nas wszystko jest w porządku... Czy raczej powinno być.

Bo to, że jestem wariatem powoduje, że nic nie jest i nie będzie już nigdy w porządku.

Jest mi z tym bardzo źle.

Jedynie rozmowy na fazie z podobnie jak ja popieprzonymi osobami mają jakikolwiek sens.

Ale już nawet na fazie nie potrafię rozmawiać z normalnymi, czy z bliskimi.

Nie wiem co robić.

"Pójść w świat" to chyba jedyna rzecz, którą mogę zrobić.

A raczej pójść w zaświaty.

Bez pozytywnych uczuć nie da się żyć.

To wszystko jest bez sensu.

Mało kto jest w stanie zrozumieć ten bezsens wewnętrznej pustki. To jest nie do wytrzymania.

Już nie wiem gdzie przed sobą uciekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkohol napewno nie pomaga ustabilizować Twojej psychiki na względnym poziomie. Witaminki garściami 3x dziennie, najlepiej z grupy B, od układu nerwowego. Pernamentne odrzucenie załączników/używek, Układ nerwowy potrzebuje czasu, czasami miesiące, zeby osiągnąc stabilizację. Może byś osiągnął względny poziom do zycia, tylko czy tego chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez prawie trzy lata nie stosowałem żadnych używek....

Od roku 2008 do 2011 bodajże, czyli od początku choroby ( ja pierdoolę choruje już na ostrą fazę od 2008 roku !!)

Całkowicie bezskutecznie.

W tej chorobie nie ma to , przynajmniej w moim przypadku żadnego w jakikolwiek zauważanego pozytywnego efektu...

A życie z CHADem na trzeźwo jest nie do przyjęcia.

Stale muszę uciekać od samego siebie

I mogę uciec albo w fazę albo w samobójstwo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie rowniez uzywki sa bez znaczenia. Alkohol czy trawa nie wiem co tam jeszcze sie zalicza do uzywek. Co do amfetaminy i powyzej nie wiem bo od czasu diagnozy balbym sie az tak zaingerowac w swe synapsy. Oczywiscie nikogo nie namawiam do alkoholu i tak dalej ale u mnie nie ma to zadnego wplywu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za parę dni idę do psychiatry (po raz drugi w życiu, przerwałem po jakimś czasie leczenie, to był mój błąd). Jak dać lekarzowi do zrozumienia, że podejrzewam u siebie chad? Wcześniej leczył mnie na chuj wie co, sam się nawet nie dowiedziałem, po prostu dawał leki i narazie. Mam te charakterystyczne zmiany epizodów z depresyjnych na manie/hipomanie - nie wiem czym się one różnią, słyszałem że mania jest mocniejsza ( tylko u mnie one nie trwają miesiącami, raczej jest to tydzień na tydzień, pare dni na pare dni, lub nawet dzień na dzień). Gdy wpadam w manię mam gonitwę myśli, konieczność mówienia, mówię prawie non stop, wszystko co mi ślina na język przyniesie, (próbuje się hamować, bo mieszkam z kolegami i zaczynam ich drażnić, mówią że mi odpierdala :D), ogólnie czuję się jakbym wypił z kilka kaw naraz, energii masaaaa, mógłbym nie spać w ogóle, lub godzinkę w nocy, pewność siebie wzrasta, pobudzenie psychoruchoweeeeeeeeeeeee, jezu jak ja się fajnie czuje, mógłbym tak ciągle. Poprzedni tydzień to był mój najgorszy tydzień od dłuższego czasu. Myśli samobójcze były niesamowicie silne, bałem się sam siebie, już nawet rozważałem myśl pójscia do psychiatryka, bo jeszcze 2 dni takiego stanu i bym nie wytrzymał. Aż tu nagle jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdzki, obrót samopoczucia o 180 stopni. Najgorsze jest to, że z pare dni takiego stanu i powrót do szarej rzeczywistości i walka z tym, żeby się nie zajebać :/ Potrzebuje jakichś stabilizatorów chyba, co nie? I tak mam większość mojego życia. Stan zero-jedynkowy. Albo wspaniale, albo fatalnie. Jak myślicie, to może być chad?

 

edit#1 - W ogóle zapomniałem napomknąć, że każdy kolejny epizod jest coraz silniejszy, na początku były one ledwo zauważalne, a z biegiem czasu, różnica między deprechą-manią jest KOLOSALNA. Czym jestem starszy, tym gorzej. I wydaje mi się, że cierpię na to od urodzenia tak jakby. Już w podstawówce miałem takie akcje. Czarne myśli i w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie Depresja zdycham z samotności.Znajomi których kiedyś było od groma teraz się rozproszyli.Teraz tylko Klony sen następny dzień praca i tak w kółko.Powoli przestane wierzyć że kiedyś z tego wyjdę.Mam na prawdę serdecznie dość tego świata.Z jego sprawami i "problemami". Nawet nie ma się komu wygadać.Tak bardzo chciałbym mieć się po prostu komu wygadać.Leki SSRI jakoś pomagały przynajmniej na tyle żeby to wszystko wygłuszyć.Teraz tylko Benzo i nara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego trzeba umiec pic i dobrze zjesc to dodalbym i dobrze poruchac :D

Wiem plytki jestem ale pierdoli mnie to rowniez. :lol:

 

Kolega wyzej co podejrzewa to poki lekarz ci tego nie oznajmi to z dziesiejsza wiedza nawet bym nic nie sugerowal, wszystko by tego nie uslyszec lecz... wszak zeby sie leczyc nalezy. Na twoim miejscu opowiedzialbym lekarzowi wszystko lecz nie sugeruj niczego. Od diagnozowania (tutaj wyroku) jest ten pajac zza biorka. Ja tez wczesniej podejrzewalem ze mam chad i opowiedzialem wszystko bez sugerowania, nikt nie mial watpliwosci. Zycze ci nie chadu.

 

A u mnie z deklem bywa roznie od stypy po radosc, od oazy spokoju do wkurwienia przez paranoje. Ale wszystko tak splycone przez leki ze naprawde da sie zyc. A zapierdol az do swiat w robocie mam taki ze boli mnie wszystko, plecy i dupa, zarowno. Jak kolwiek to zabrzmi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez pozytywnych uczuć nie da się żyć.

To wszystko jest bez sensu.

Mało kto jest w stanie zrozumieć ten bezsens wewnętrznej pustki. To jest nie do wytrzymania.

Już nie wiem gdzie przed sobą uciekać.

 

To jest okropny stan, ale odwracalny, warto doczekać powrotu dobrych uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×