Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny


peace-b

Rekomendowane odpowiedzi

Od sesji dawno mnie tu nie bylo na szczescie poszla pomyslnie, ale moze na temat... :smile: Zawsze poczatek czegos nowego jest najtrudniejszy, pozniej jak ktos juz jest w zwiazku zaczynaja sie inne problemy i dla takiej osoby moze sie juz wydac czyms smiesznym ze problemem dla kogos moze byc nawiazanie znajomosci to klasyczne "zagadanie" Mnie osobiscie nigdy nie bylo stac np na to zeby zdobyc sie na odwage i "wyrwac" dziewczyne z ulicy czy w tramwaju, zawsze podziwiam takich gosci za pewnosc siebie. Wszystkim ktorzy nie moga znalesc polecam... poszukac ;) wiem ,ze brzmi smiesznie ale sam lapalem sie na systemie 0/1 albo dziewczyna mnie powali na kolana swoja osoba albo nie bede sie za nia probowal zabierac. Prawda jest taka ,ze to szukanie wymowki tylko, pozniej konczylo sie na tym ze do tych ladnisjzych nie podchodzilem wcale a te mniej przypadajace mi do gustu uznawlam za substytuty i dochodzilem do zlego tak naprawde wniosku ze lepiej byc samemu, niz z kims kto nie jest "ksiezniczka z bajki" bo niestety takie idealistyczne podejscie mam :? Po za tym im bardziej mi zalezalo na danej dziewczynie tym bardziej bylem pospinany i wycofywalem sie juz na starcie nie podejmujac nawet dzialan w obawie przed jakims upokorzeniem i jakims dziwnym poczuciem "zebrania o milosc" u kogos, wiem ze to smiesznie brzmi ale ja mialem takie mysli. Samotnosc->Depresja->Notoryczny dol->Niechec do kontaktow z ludzmi i najzwyklejsze poczucie beznadziejnosci swoje osoby(samo ocena i pewnosc siemie na poziomie kwantowym)->Samotnosc->... no i kolo sie zamyka. Ale jednak musze powiedziec ze jest juz spotykam sie z dziewczyna jakos w momecie spotkania jestem "lepszym soba" naprawe jakas iskra nadziei we mnie sprawia ze jestem usmiechniety, zartuje i nawet nie jestem taki znerwicowany wewnetrzne jak zwykle. Polecam probowac... lepiej isc do przodu i powywalac sie pare razy niz stac w miejscu i niegdy nie nauczyc sie chodzic ;) Wiosna idzie wiec lapac sie za jakies dziewczyny/facetow bo pary slimaczace sie na lawkach juz sie zaczynaja na nas samotnych czaic powoli :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie.

dzis godzina miedzy 13:30 a 14 ide parkiem.

co ławka jakaś para

co druga ławka to się całują jakby się zjeść w całości chcieli.

a ja?

sama

samiuteńka

nawet bez przyjaciela u boku

samotnośc jest potworna... i z góry mówię, że gdy próbuję to zmienć to się nie udaje...

a co do poprzednich postów - czyli wobec tego co mówicie,zawsze musimy z czegoś zrezygnować: chcesz mieć przystojnego faceta, to zrezygnuj z pysznego jedzonka, z powyciąganych sweterków i weź się za swój wygląd; chcesz mieć kochającego cię za to jaka jesteś - nie szukaj wśród przystojniaków; chcesz być z tym przystojniakiem? zrezygnuj z nadziei na dogłębną miłość i docenienie.

przepraszam, ale tak z tego wychodzi... i znowu zamiast znaleźć pocieszenie, znajduję tylko kolejnego doła, kolejne smutki...

zawsze już będę sama chyba...

i się popłakałam :(

 

P.S. zignorujcie znowu mojego posta to sobie chyba żyły podetnę, a to absolutnie nie jest szantaż

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotna_zagubiona, dobrze byłoby znaleźć samotnego_zagubionego i z nim się na którejś z tych ławek konsumować. :)

 

A dopóki nie to choć jakiegoś przyjaciela. Lub kogoś znajomego. Nieważne jakiej płci czy wyznania. Byle był dobrym człowiekiem. Spotkaj się może z kimś z forum?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fakt ostatnio w parku to istna wymiana płynów ustrojowych same pary no może na jednej ławce było dwóch dystyngowanych panów z winkiem ale Oni się nie całowali w sposób bezpośredni co najwyżej poprzez gwint butelki kurcze widać że wiosna wszędzie miłość ;)

dobrze ,że nie mam ni ochoty na miłość ni siły na to :!: bo bym chyba miał doła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już przestałem się bać samotności, to straszne ale chyba już się do niej przyzwyczaiłem. Bardziej boje się tego, że po przeżytym już ćwierć wieczu nigdy nie zaznając jakiej kolwiek miłości (nawet nie chodzi tu o miłość romantyczną) nie jestem już poprostu w stanie kochać, bo chyba nawet nie wiem, co znaczy miłość.

Trzeba iść do przodu i realizować swoje inne marzenia i uświadomić sobie, że nie wszystkim "druga połówka" jest pisana i niektórych uczuć po prostu nie zaznamy i tyle. Tak jest o wiele łatwiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotna zagubiona,

nic ci nie poradzę, bo jakbym wiedziała co, to bym sobie samej najpierw poradziła :mrgreen:

ale nie w pełni się z tobą zgodzę - każdy może kochać, nawet ten przystojny (zresztą różne są gusty i nie każdy zdaniem każdego jest przystojny). a żeby mieć faceta wcale nie znaczy, że trzeba się za siebie "wziąć", tzn być super laską w niepowyciąganym swetrze, bo faceci też mają różne gustai może im się spodobać wnętrze....

myślę, że to bardziej kwestia podejścia do życia. podobno niektórzy wysyłają podświadome sygnały "chcę być sam" (pewnie ja tak robię :mrgreen: ) i dlatego wciąż są. tak więc radzę "wziąć się", ale raczej za swoją psychikę. tzn wygląd też jest bardzo ważny, ale nie każdy musi wyglądać jak malowana lala z katalogu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja natomiast non-stop się sparzam, albo nie wiem za dużo sobie wyobrażam

trafiam albo to na kolesi niedostępnych i do tych mnie najbardziej ciągnie i na takich którym tylko seks w głowie, bez angażowania się --i to mówią na wstępie

 

natomiast jak już spotkam normalnego to nic do niego nie "czuję"

 

mam dość natomiast bycia postrzegana jako przygoda, wierzcie mi to jest cholernie nie miłe--tym bardziej jak facet ci się jeszcze podoba a i tak nic z tego nie bedzie

 

ja oczekuje tylko czułości, bliskości, miłości drugiego człowieka, czy to tak dużo i trudno odnaleźć w dzisiejszym świecie

 

(powaga miałam już, a nawet przychodzą mi pomysły czy faktycznie nie "wejść w taki związek" oparty tylko na jednym, chociaż od czasu do czasu nie będę sama, ale to jest zgubne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kati91, bojąc się samotności, skazujesz się na nią ... Wiem, że to brzmi jak paradoks. Im bardziej coś odrzucasz, tym bardziej się do tego przywiązujesz. Akceptacja jest kluczem, ale zdaje sobie sprawę, że łatwiej mówić niż zrobić.

 

Problemem nie jest samotność, ani też jego przeciwieństwo: towarzystwo. Problem stwarzasz Ty, przywiązując się do któregoś z nich.

 

Zapewniam Cię, że nawet w towarzystwie można czuć się samotnym (i na odwrót). Anegdotka:

Facet zapytany na jednym z przyjęć, czy towarzystwo go bawi, odpowiedział: tak, ale własne.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i pozatym

lęk przed kontaktem, porażką w związku z nieudaną relacją etc etc moze spowodować zamknięcie się w skorupkę, wystawienie kolców a i w extremalnych przypadkach plucie jadem dookoła. Udanym relacjom nie sprzyja ambiwalencja czy ukryta niepewność i lęk w stosunku do otoczenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiecie co, jeszcze do nie tak dawna tez się zastanawiałam dlaczego ni mogę sobie nikogo dobrać - ale doszłam do wniosku, że może mnie sie tylko wydaje, że jestem gotowa na związek. Więc doszłam do wniosku, że ja nie jestem gotowa na związek i teraz daje sobie czas na wygłupy - staram sie chodzić na koncerty, mieć kontakt z ludźmi i powiększać grono znajomych a na facetów tak nie zwracam uwagi - ha i pierwszy raz od dłuższego czasu czuje się mega adorowana i zdaje się, że mam w czym wybierać hihi ale teraz daje sobie luz :) jak sie zjawi ten odpowiedni to będę wiedziała, ale nie myślę juz o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tam, nie ma opcji - ja to musze miec grom z jasnego nieba, serio - jka mnie porazi to wiem, ze to ten hihihi A U2 zawsze warto posluchac - a U2 najbardziej lubie ich cover "Paint It Black" - ale tego słucham dopiero jak mi nic nei wyjdzie, czyli jak zwykle hahahahaha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, tlyko ja nie umiem nawet poznawać nowych ludzi...

nawet jak próbuję to jakoś zainicjować to nic...

czuję sie tak nie potrzebna temu światu że naprawdę chyba skocze z mostu w końcu.... :(

a co do ludzi z forum - nie wiem czy jest tu ktos na południe od bielska?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i pozatym

lęk przed kontaktem, porażką w związku z nieudaną relacją etc etc moze spowodować zamknięcie się w skorupkę, wystawienie kolców a i w extremalnych przypadkach plucie jadem dookoła. Udanym relacjom nie sprzyja ambiwalencja czy ukryta niepewność i lęk w stosunku do otoczenia

Popieram to co wyżej napisane. Właśnie to przechodzę. Mój parnter tak się boi, że coś może być nie tak, że zamyka się w skorupkę nie dopuszcza do końca mnie do siebie, rozwoju naszego związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja nie mam nadziei, że ktokolwiek mnie pokocha.

 

Tak jak to napisał gdzieś na początku tego tematu Człowiek Nerwica, miłość (dodam: odwzajemniona) jest dla wybranych, a ja wybraną nie jestem. Nie mam nawet o czym marzyć. Byłam w związku w którym mnie boleśnie oszukano, poza tym nigdy żaden facet się mną nie interesował, więc nie mam nadziei na to że jakikolwiek facet może się ze mną liczyć.

 

W takiej sytuacji naprawdę "Uwierz w siebie" to jakiś pusty frazes. W co tu wierzyć, skoro wszystko mówi że mnie się nie da kochać?

 

Czasem gdy patrzę na inne dziewczyny, ktore mają facetów a nawet wiem że sa zaręczone, widzę, że w wyglądzie wcale nie jestem od nich gorsza, czasem nawet czuję że jestem ładniejsza, bo mam o wiele delikatniejszy wygląd; a w intelekcie o wiele je przewyższam. No ale co? To one są w związku, a ja chyba już moge się szykować żeby być starą panną.

Tylko że wszystko we mnie się buntuje: przecież nie jestem brzydka (tak mi wszyscy mówią) ani głupia czy też łatwa, wiec dlaczego taka niesprawiedliwość? Dlaczego właśnie głupim lub łatwym jest łatwiej? Do mnie nawet nikt sie nie może odezwać. Ja sie z kolei nie odzywam, bo zawsze mam myśl : "On na pewno jest zajęty albo nie jestem w jego typie". To mnie odrzuca od próbowania. Szczególnie gdy widzę obojetnośc w oczach faceta.

 

Może i ulegam presji chorego swiata, gdzie samotny = przegrany. Ale ulegam też wielkiemu poczuciu braku Drugiej Osoby, tej Prawdziwej, która mnie nie zostawi. Czuję że nie mam po co żyć gdy jestem sama, bez tej jedynej miłości w swoim rodzaju, nie wytworzonej przez więzy krwi, jak np matczyna, ale tej biorącej się dosłownie z niczego - tylko z tego, że to ja jestem Tą Jedyną, Niezastąpioną.

I niestety już nawet gdy próbuje o Kimś takim marzyć, wpadam w straszny dół.

 

 

 

PS. jeśli ktoś czuje się urażony, że Salix znów jęczy o swojej samotności, to proszę zebrać siłę i przełączyć stronę, a nie obrzucać Salix błotem. Z góry dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×