Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stosunek rodziny do waszych problemów


Rekomendowane odpowiedzi

Dlaczego lepiej byłoby, abym się nie rozmnażał? Jeżeli ze względu na choroby psychiczne (które mogą być genetyczne), to rozumiem taką obawę. Ale jeżeli ze względu na moje poglądy miałbym się nie rozmnażać (np. ze względu na podejście do seksualności), to nie zgadzam się.

 

Nawet gdybyś był zdrowy umysłowo, to i tak ze względu na twoje poglądy i ryzyko, że mógłbyś je wpoić swoim dzieciom nie powinieneś tego robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego lepiej byłoby, abym się nie rozmnażał? Jeżeli ze względu na choroby psychiczne (które mogą być genetyczne), to rozumiem taką obawę. Ale jeżeli ze względu na moje poglądy miałbym się nie rozmnażać (np. ze względu na podejście do seksualności), to nie zgadzam się.
to jest jak przyganiał kocioł garnkowi. Każdy sądzi według siebie i do niego się to przede wszystkim odnosi ale by odwrócić uwagę od siebie dowala drugiemu ;) take olej to ciepłym moczem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, jak mama podchodzi do mnie, oburza mnie. Jakiś niski impuls we mnie ma ochotę ją po prostu stłuc. Wręcz maltretuje dzieci, zwłaszcza mnie i siostrę. W tamtym tygodniu podczas sprzeczki z siostrą dziewczynka tak zrobiła mamie, że naruszyła jej ciało, mama wyła przez jakiś czas. Mama wulgarnie i głośno się zachowywała wobec siostry, bo ta nie chciała iść do kościoła (nie była to niedziela). Może to jakaś kara na mamę za jej "karygodne" zachowanie w stosunku do dzieci... Nie wiem, czy moja siostra nie ma czegoś spokrewnionego z moim zaburzeniem... Ja (niepełnosprawny) i siostra (najmłodsza, nieletnia) jesteśmy tu największymi ofiarami (brat, młodszy ode mnie, ma dziewczynę i prawo jazdy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontakt z mamą może mi raczej szkodzić niż pojawiać. Jakbyśmy byli na siebie "uczuleni". Dla mojej mentalności wiele z jej zachowania jest "głupie". Krzyczenie na dzieci, wulgarność... Ja i siostra możemy być zastraszeni. Rodzina jest dysfunkcyjna. Ja się nie nadaję do życia rodzinnego. Niestety, celibat bywa dla mnie niemiły. Tak pociąg do płci przeciwnej jest moim kolejnym życiowym problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja i moja mama powinniśmy siebie unikać. Jestem dla niej tak irytujący, że łatwo wychodzi coś niemiłego. Trudno ze mną porozmawiać. Myślę, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że moja sytuacja jest bardzo poważna. O doktoracie czy drugim kierunku studiów powinienem zapomnieć. Prawo jazdy też nieprędko, jeśli w ogóle. Potrzebuję terapii (lepiej, aby była nią nieśmieciowa praca, a nie leżenie w psychiatryku). Przez rodzinę mam jeszcze większe zacofanie. Samemu załatwiałem sobie orzeczenia. Dzięki nim mam kolejne dowody powagi moich problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś rano mama znowu naużywała wulgaryzmów, bo najmłodsze jej dziecko nie chciało do szkoły. Nazwała je nawet w pewnym momencie schizofrenikiem i sugerowała, że jest chore psychicznie. Wydaje mi się, że to dziecko może mieć poważny problem psychiatryczny, ale raczej byłby to jakiś niestandardowy rodzaj całościowego zaburzenia rozwoju, nie psychoza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi dziś "rano" mama powiedziała, że zamierza jutro jechać ze mną po nowe ubranie kilkadziesiąt kilometrów, a ja nie chcę takiej podróży, wolałbym jutro "siedzieć w domu", może chociaż bym coś do pracy dyplomowej zrobił, a tak "popsuła" mi motywację czy humor, "podcięła mi skrzydła"(?) i dziś nie zajmowałem się pracą dyplomową jak do tej pory. Szkoda mi czasu i pieniędzy na podróż po nowe ubranie (w starym i tak chodzi się wygodnie, a "krytycznie" nie wygląda"). Teraz jestem w trudnym momencie życia. Może uda mi się skończyć pracę w terminie, ale jak mama zamierza mi "rzucić kłodę pod nogi", to szanse zdają się maleć. Niektórzy mówili, abym powiedział mamie więcej o moich problemach. Ja boję się jej o tym powiedzieć. Mogłaby się zdenerwować czy "załamać". Dla mojej mentalności podejście mamy jest głupie. Moja psychika ma "w głębokim poważaniu" kupowanie nowych ubrań, bo stare powodują, że komuś jest wstyd... Lepiej byłoby zrobić coś w sprawie pracy dyplomowej w tym czasie niż chodzić za nową odzieżą. Tę podstawę mamy moja mentalność nazywa "entectwem" (od NT ("neurotypowości" - "bycia osobą bez autyzmu"), a kupowanie nowych ubrań z powodu tego, że chodzić w starych to wstyd, jest dla niej "entecką stratą czasu i pieniędzy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matka chyba zaakceptowała, że mam problemy psychologiczne, jedynie wkurza ją, że coraz bardziej siada mi pamięć i koncentracja i że od rana do wieczora bez przerwy skupiam się na powietrzu w żołądku. Ale nie potrafię nie skupiać się na czymś, co mi fizycznie bardzo przeszkadza, więc chyba dopóki nie ustąpią moje problemy z niemożnością odbijania, to będę ją coraz bardziej wkurzał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie mama nie chce wierzyć, że jestem chory. Patologia. Myślę, że już od długiego czasu de facto jestem w stanie, który kwalifikuje się do szpitala. Ale dla rodziny to mógłby być duży szok, gdybym leżał w szpitalu psychiatrycznym. Mogliby się zezłościć i zesmucić bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt oficjalnie w rodzinie nie wie o moich problemach. Chociaż każdy widzi, że coś jest ze mną nie tak po tym jak funkcjonuje. Rodzina praktycznie nic o mnie nie wie. Nie zna moich preferencji, upodobań, poglądów. Nic. Nie wiedzą gdzie wychodzę, z kim się spotykam, z kim rozmawiam. U mnie w rodzinie się nie rozmawia. Zresztą moja cała rodzina ma problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrazmiana2016, u mnie jest tak samo. Raz czy dwa próbowałam mojej mamie wyjaśnić swoją fobię społeczną. Na moment ją zatkało, pokiwała głową i od tego czasu nie rozmawiamy na ten temat, jakby tamto w ogóle nie miało miejsca, jakbym nic jej nie powiedziała, jakbym była zdrowa. Nie uwzględnia tego, że mogę mieć jakiekolwiek zaburzenie. Natomiast moje brata notorycznie usprawiedliwia aspergerem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, ja nikomu nie powiedziałam, że chodzę do psychologa. Wtedy do dotychczasowych oskarżeń doszłoby jeszcze to, że histeryzuję, przesadzam i próbuję zwrócić na siebie uwagę w chory sposób, że próbuję usprawiedliwić swoje nieodpowiedzialne zachowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam matke, ojciec zabil sie kilka lat temu. Od tamtego czasu matka ulozyla sobie zycie z kims, z kim ja w ogole nie mam kotaktu, a matka tak chce zapomniec, że mną się nie interesuje. Kiedy próbowałam szukać u niej pomocy w najgorszych dniach/chwilach, wiązało to się nie tyle, ze z brakiem zrozumienia, a wręcz niechęcią do słuchania jak własne dziecko cierpi. Okropne uczucie, kiedy pewnego dnia dociera do Ciebie jak najbliższa rodzina nie chce Cie w jakiś sposób. Odrzucenie i zapomnienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×