Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z partnerem.


Rekomendowane odpowiedzi

kłócić się. Mówić co się myśli. Głównie dzięki temu można uniknąć "niepotrzebnych" związków czyli takich, które powinny się szybko zakończyć.

 

Tak jak ktoś już wspomniał wiele wskazuje na to, że jesteś trochę jak koło zapasowe.

 

 

Brakuje mi tego skilla w kłótniach z partnerką, ale praktyka czyni mistrza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nikt już tego nie czyta ale dokończę to co zacząłem

 

Dziś rozmawiałem ze swoja dziewczyną i po jakimś czasie stwierdziła ze jestem zły, oczywiście jak to ja zaprzeczyłem, ale po chwili zastanowienia powróciłem do tematu i rozmawialiśmy.

Rozmowa przebiegała w normalnej atmosferze, bez negatywnych emocji z mojej strony, ale z jej dało się wyczuć frustracje,

Tłumaczyłem dlaczego nie podoba mi się że chodzi na 18stki, oczywiście wszystkie moje argumenty typu, "nie lubie jak jesteś w gronie pijanych osób sama, nie podoba mi się zachowanie pijanych wobec innych, nie ufam ludziom po alkoholu,nie podoba mi podoba mi sie że jesteś tam sama" oczywiście to w sporym skrócie ale moje argumenty zostały zmieszane z błotem jej słowami w stylu" tak zaraz mnie zmacają, mam tego wszystkiego dość, ja nic tam nie robie to tylko osiemnastka, nie rozumiem co ci pijani maja wspólnego ze mną ja mam swój rozum".

Po tym wszystkim spytała CO MA ZROBIĆ BY BYLO LEPIEJ, więc odpowiedziałem "jak Cie ktoś zaczepi to dyskretnie go poinformuj że jesteś zajęta' .

Oczywiście pojawił się teksty typu "no ale co to zmieni, dobra odpowiem mu jak zapyta czy mam kogoś ale sama nie powiem bo nie potrafię".

Zacząłem nawet w żartach "czepiać" się o to, że jeśli jakiś wujek do solenizantki ją spyta czy ma kogoś to ma potwierdzić.

Stwierdziła że powie.

Po tym wszystkim poszła sie szykować na wyjazd.

Po powrocie przyszła kolej na rundę drugą.

Powiedziałem, że jeśli może niech sie postara powiedzieć pierwsza., jeśli ją ktoś zaczepi, nie czekać na pytanie z jego strony, wspomniałem również o tym by powiedziała swoim bliższym koleżankom, to oczywiście" co to zmieni, ja sama nie potrafię.

Powiedziała że z mojej strony wie tylko przyjaciel i jeden kolega, owszem tylko oni i aż oni bo nie posiadam XXX znajomych jak ona.

Powiedziałem jej to że z mojej strony wiedzą tylko dwie osoby bo więcej osób z którymi rozmawiam nie mam, to stwierdziła, że ona z swoimi bliskimi koleżankami o TAKICH RZECZACH I AŻ TAK NIE ROZMAWIA.

Stwierdziła że nie rozumiem i napisała że nie jest jest z tych osób które mówią że ona zawsze zbywa, potem dodała że wyjdzie na środek sali i zacznie mówić do mikrofonu że mnie ma. Po kolejnej wymianie zdań typu " nie potrafie mowić pierwsza" spytałem jakby sie czuła jakbym to ja ją ukrywał to stwierdziła "ze ma to wszystko gdzieś , no tak zajebiscie ukrywam Cie koniec tematu. Dodała też ze jej nie rozumiem i jej przykro z tego powodu że ją tak cisne o to by powiedziałą o mnie swoim koleżanka bo wg niej nic to nie zmieni.

 

Fakt może i zbyt mocno przycisnąłem ale powiedziałem to z czym miałem tak duży kłopot, jest mi z tym lepiej.

Ja potrafię zrozumieć to że ona nie chce mówić , ale nie wymagam by biegała z transparentem "MAM CHŁOPAKA" , chcę by jej znajomi wiedzieli że taki ktoś jak ja istnieje.

 

Pewnie i tak tego nikt nie czyta ale przynajmniej wylałem swój żal

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nikt już tego nie czyta ale dokończę to co zacząłem (...)

Pewnie i tak tego nikt nie czyta ale przynajmniej wylałem swój żal

 

Nie doceniasz tego forum :P Jest to jedno z większych w Polsce o tej tematyce, więc siłą rzeczy ktoś czyta, na ten przykład ja Cię czytam, chociaż nie komentuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nikt już tego nie czyta ale dokończę to co zacząłem (...)

Pewnie i tak tego nikt nie czyta ale przynajmniej wylałem swój żal

 

Nie doceniasz tego forum :P Jest to jedno z większych w Polsce o tej tematyce, więc siłą rzeczy ktoś czyta, na ten przykład ja Cię czytam, chociaż nie komentuje...

 

 

 

Miło że ktoś poświęcił czas na przebrnięcie przez moje wypociny,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem to relacja dwoch niedojrzalych jeszcze emocjonalnie ludzi i jako taka jest jak najbardziej okej. Taki etap.

 

dla niej to dopiero odkrywanie urokow zwiazkow, dla ciebie tez.

tobie bardzo zalezy, bo masz niskie poczucie wlasnej wartosci a znalazles dziewczyne.

trzymasz sie tego kurczowo, choc twoje emocje/cialo/mysli mowia ci co naprawde czujesz i ze jest nie tak. szanuj to! ze masz takie madre wnetrze.

 

proponoweane przeze mine rozwiazanie: wyrzuc to z siebie i zaakceptuj, ze moze sie znajomosc urwac. wyrzucenie z siebie + koniec znajomosci to prawdopodobnie najlepsze rozwiaznaie.

 

i dzialaj dalej nad tym co umiesciles w 1 poscie w jego pierwszej czesci (czyli nei czesci o niej), pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogole tego zwiazku nie widzę bo to nie jest zwiazek, panna o Twoim istnieniu nikogo nie poinformowała, nkt ze znajomych nie widział Cie w roli chłopaka, jestes jak duch o ktorym mowia ze jest ale go nie ma. A poza tym jak ją ktoś zaczepia, jakby wszyscy znajomi wiedzieli ze ma chlopaka to by nikt nie proponował jej randki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nikt już tego nie czyta ale dokończę to co zacząłem

 

Dziś rozmawiałem ze swoja dziewczyną i po jakimś czasie stwierdziła ze jestem zły, oczywiście jak to ja zaprzeczyłem, ale po chwili zastanowienia powróciłem do tematu i rozmawialiśmy.

Rozmowa przebiegała w normalnej atmosferze, bez negatywnych emocji z mojej strony, ale z jej dało się wyczuć frustracje,

Tłumaczyłem dlaczego nie podoba mi się że chodzi na 18stki, oczywiście wszystkie moje argumenty typu, "nie lubie jak jesteś w gronie pijanych osób sama, nie podoba mi się zachowanie pijanych wobec innych, nie ufam ludziom po alkoholu,nie podoba mi podoba mi sie że jesteś tam sama" oczywiście to w sporym skrócie ale moje argumenty zostały zmieszane z błotem jej słowami w stylu" tak zaraz mnie zmacają, mam tego wszystkiego dość, ja nic tam nie robie to tylko osiemnastka, nie rozumiem co ci pijani maja wspólnego ze mną ja mam swój rozum".

Po tym wszystkim spytała CO MA ZROBIĆ BY BYLO LEPIEJ, więc odpowiedziałem "jak Cie ktoś zaczepi to dyskretnie go poinformuj że jesteś zajęta' .....

Eeee.... nie wiem.

Mi się wydaje, że zwykłe zaproszenie na prywatną imprezę (jaką jest osiemnastka) automatycznie implikuje zaproszenie z partnerem (jeśli zaproszony posiada).

Dlatego naturalną wydaje się być propozycja wyjścia razem, co tez ona winna uczynić BY BYŁO LEPIEJ.

Jeśli Ty odmówisz towarzyszenia jej, tracisz argumentację dla swojego braku akceptacji jej wyjść, a sprzeciw zaczyna być próbą toksycznej kontroli.

Jeśli ona nie proponuje, implikuje to pytanie: dlaczego nie proponuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogole tego zwiazku nie widzę bo to nie jest zwiazek, panna o Twoim istnieniu nikogo nie poinformowała, nkt ze znajomych nie widział Cie w roli chłopaka, jestes jak duch o ktorym mowia ze jest ale go nie ma. A poza tym jak ją ktoś zaczepia, jakby wszyscy znajomi wiedzieli ze ma chlopaka to by nikt nie proponował jej randki.

 

 

 

Pewnie nikt już tego nie czyta ale dokończę to co zacząłem

 

Dziś rozmawiałem ze swoja dziewczyną i po jakimś czasie stwierdziła ze jestem zły, oczywiście jak to ja zaprzeczyłem, ale po chwili zastanowienia powróciłem do tematu i rozmawialiśmy.

Rozmowa przebiegała w normalnej atmosferze, bez negatywnych emocji z mojej strony, ale z jej dało się wyczuć frustracje,

Tłumaczyłem dlaczego nie podoba mi się że chodzi na 18stki, oczywiście wszystkie moje argumenty typu, "nie lubie jak jesteś w gronie pijanych osób sama, nie podoba mi się zachowanie pijanych wobec innych, nie ufam ludziom po alkoholu,nie podoba mi podoba mi sie że jesteś tam sama" oczywiście to w sporym skrócie ale moje argumenty zostały zmieszane z błotem jej słowami w stylu" tak zaraz mnie zmacają, mam tego wszystkiego dość, ja nic tam nie robie to tylko osiemnastka, nie rozumiem co ci pijani maja wspólnego ze mną ja mam swój rozum".

Po tym wszystkim spytała CO MA ZROBIĆ BY BYLO LEPIEJ, więc odpowiedziałem "jak Cie ktoś zaczepi to dyskretnie go poinformuj że jesteś zajęta' .....

Eeee.... nie wiem.

Mi się wydaje, że zwykłe zaproszenie na prywatną imprezę (jaką jest osiemnastka) automatycznie implikuje zaproszenie z partnerem (jeśli zaproszony posiada).

Dlatego naturalną wydaje się być propozycja wyjścia razem, co tez ona winna uczynić BY BYŁO LEPIEJ.

Jeśli Ty odmówisz towarzyszenia jej, tracisz argumentację dla swojego braku akceptacji jej wyjść, a sprzeciw zaczyna być próbą toksycznej kontroli.

Jeśli ona nie proponuje, implikuje to pytanie: dlaczego nie proponuje.

 

 

 

 

Znów wracam do swojej historii, ale tym razem, zresztą kto przeczyta ten sie dowie...........

 

 

Dzień po tej całej rozmowie dziewczyna miała chrzest w rodzinie na który poszła rzecz jasna sama, tego dnia przyjechał do mnie mój pomagier uczuciowy. Rozmawialiśmy długo o tych całych problemach, dawał mi rady o tym żebym w końcu postawił na swoim, powiedział co myślę ( nie pamiętam już konkretnie co mówił, ale mniej więcej to opisze).Wspomniał mi o swoim pierwszym związku, o tym że widzi sporo podobieństw, dawał problemy co robić i jak mam postąpić, nie przejmować sie tym że dziewczyna jest popłacze bo tylko ona ma dość i tylko jej źle.

Po rozmowie i po powrocie dziewczyny z chrztu z jej ust padło zdanie" czy porozmawiamy o tym co wczoraj"

oczywiście odparłem że "tak".

Oznajmiła mi że ją zdenerwowałem ( mam wrażenie że liczyła na przeprosiny z mojej strony), powiedziałem jej iż wiem że ją zdenerwowałem bo leżało mi to na sercu od X czasu i powiedziałem w końcu to co dusiłem w sobie i że niczego nie żałuje z swoich słów.

Generalnie w koło powtarzała, że ma dość i ją denerwuje moje zachowanie, odpowiadałem tym samym , że też miałem dość jej wypadów tego że nikt o mnie nie wie bla bla bla.

Oczywiście wszystkie moje argumenty były zakopywane tekstami w stylu "NO TAK, WSZYTKO TO MOJA WINA....NAJLEPIEJ MOJA WINA ,,,NO TAK WYWIESZE NA SAMOCHODZIE TRANSPARENT MOZE BEDZIEZ ZADOWOLONY BOBOBOBOBO"

Starałem się rozmawiać na logicznym podłożu ale niestety momentami się nie dało, starałem sie jak mogłem, tłumaczyłem jak 5 letniemu dziecku, że jesli powie to będzie lepiej dla mnie , dla niej a w szczególności dla NAS,

No ale oczywiście "to ona ma dość i przyszłość ma w dupie"

Ciągle sie zasłaniała tym, że ona pierwsza nie potrafi powiedzieć, że to ona zbywa i nigdy nie mówiła jako pierwsza i mimo iż znam ja tyle to tego nie zauważyłem i że z tego powodu jej przykro, mhm fajnie robić z siebie ofiare jak coś sie robi źle, człowiek wytknie błędy w normalnym tonie to nie.

Oczywiście bez dramatyzowania też z jej strony się nie obyło "oo zaczne biegać po koleżankach i mówić . oo transparent, ooo bla bla i tego typu rzeczy, najlepiej jak zamilknę , oo nigdy nie mam racji , zawsze moja wina"

Rozmowę też próbowała zakończyć X razy ale jej się nie udało.

Pod koniec pojawiła się iskierka nadziei gdy wspomniała o tym że najpierw trzeba poinformować rodziców o tym że jesteśmy w takich a nie innych relacjach.

Więc wytłumaczyłem jej, że od teraz spotykamy się normalnie w domach, damy do rozumienia rodzicom ze jestem, będziemy się spotykać "legalnie" nie na wyinmaginowanych imprezach, aż w końcu sami dojdą do wniosku żę coś jest między nami bez oficjalnego uświadamiania ich. Podpowiedziałem że może im powiedzieć że wszystko zmierza do oficjalnego związku ale jeszcze nie jest pewna.

Postawiłem na swoim i ta z pozoru przegrana walka okazała się wielkim zwycięstwem.

 

Nie chce jej przedstawiać w jak najgorszym świetle bo nie jest jakąś pierwszą lepszą "karyną spod baru" po prostu napisałem to bo nie wiedziałem co robić.

 

Jeśli ktoś dotrzymał do końca to wielkie dzięki :yeah:

 

 

Jeszcze taka mała dygresja na koniec

Co do tych nikczemnych osiemnastek to jej znajomi wychodzą z takiego założenia, że jeśli osoba która zapraszają ma chłopaka/dziewczynę a ów solenizant nie zna partnera to nie zostaje zaproszony ponieważ na jego miejsce woli sobie zaprosić jednego znajomego więcej.

Druga sprawa, kiedyś w żartach powiedziałem, że jak będę u niej w domu to pokaże mi ten stos zaproszeń i sobie popatrzę, powiedziała że nie trzyma tych kopert z zaproszeniami, no może i nie trzyma ale nie chciałbym aby przed moimi oczami ukazał się widok " Wraz z osobą towarzyszącą" na każdym z zaproszeń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bilbo666, jak opisujesz jak Twoja się zachowuje w czasie dyskusji z Toba - wzbudzanie poczucia winy, brak argumentów; zamiast tego powtarzanie "zawsze/nigdy" , zachowanie rozkapryszonej księżniczki - to współczuje Ci na przyszłość...

 

 

 

Coś w tym jest, tak jak pisałem wcześniej partnerka nigdy nie usłyszała od rodziców "NIE" , zawsze je sie udawało pozyskać to co chce tzn w kwestii wypadów, generalnie nie jest rozpuszczona, szanuje to co ma, pomaga w domu, nawet w wakacje pracowała w pobliskiej przychodni.

 

 

Teraz w ten weekend jadę do niej do domu (SZOK), no ale jak zwykle bez problemów się nie obyło......

 

Od początku tego tygodnia trułem jej żeby spytała mamy czy mogę wpaść, odwlekała to twierdząc że nie ma jak spytać mamy bo tata jest obok i spyta jak będzie sama. Wczoraj po 22 była okazja i spytała się mamy.

No i ok mama się zgodziła ALE (tak zawsze jest to ale , nie wiem może jestem malkontentem i wiecznie mi coś nie pasuje) ALE, mama spytała jej o której będę to powiedziała że między 17-18, później tam powiedziała że posiedzimy chwile w domu i pojedziemy do kina na wieczorny seans i powrót do jej domu po 24 i ja wracam. no ok, ALE mama jej spytała w żartach czy będę spał, odpowiedziała że nie. Nie wiem dlaczego ale się zdenerwowałem po prostu podjęła decyzje za mnie bez żadnego uzgadniania, miałbym opory spać tam zwłaszcza. że to moja 2 wizyta u jej rodziców no ale głównie mój wnerw rozchodzi i o to że decyzja została podjęta bez wspólnej rozmowy.

Dziś po 10 spytałem jej czy zamiast do kina pojedziemy do pobliskiego baru który to jest czynny do 3 i spędzimy więcej czasu razem bo nie widzieliśmy się dwa tygodnie i po spotkaniu weekendowym znów nastąpi dwu-tygodniowa przerwa w spotkaniu. obraźliwym tonem stwierdziła że jednak nie bo ona już zakomunikowała mamie że jedziemy do kina i nie lubi kombinować, przyczepiła się także do tego że mi nic nie pasuje i tydzień temu też miałem problem o to że mnie ukrywa.

Nie wiem co według nie ma jedno do drugiego ale jej wytłumaczyłem że zaproponowałem pomysł i nie stawiałem jej żadnego ultimatum "masz zrobić tak bo nie przyjade'

Podsumowując, nie widziałem się z nią dwa tygodnie, dzieli nas 100km w jedną stronę to jakieś 90 minut jazdy, skoro mam sie u niej pojawić między 17-18 a o 24 odjechać to będziemy się widzieć raptem 6-7h, już olać dystans i drogę powrotną gdzie człowiek jest zmęczony ale nie takie trasy robiłem i wiem że dam rade tym bardziej, że droga jest prosta.

 

Nie wiem czy to ja narzekam na wszystko i czy serio jestem jakiś tetrykiem któremu nic nie pasuje ale odkąd zacząłem mówić co mi nie pasuje denerwuję sie jeszcze bardziej niż przed tym jak to ukrywałem i tłumiłem w sobie emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×