Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

...a ja jestem kompletnie rozjebaany

Coraz częściej mam derealizacje i palącą od środka głowę.

Czerwony ryj i wrzące uszy.

I jestem tak strasznie stale wkurviony. Tak strasznie że nie potrafię już nad tym panować. Stale się czuję jak pod ścianą śmierci, patrząc w wyloty luf karabinowych.

To napięcie mnie w końcu zabije

Obłęd

Muszę się zaraz spacyfikować wszystkim co mam w tej chwili dostępne...

Bo nie przetrwam kolejnych godzin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obłęd

Muszę się zaraz spacyfikować wszystkim co mam w tej chwili dostępne...

Bo nie przetrwam kolejnych godzin

 

U mnie to samo, napiety cały dzień, umysł niby zamulony a ciało jakieś drętwe, albo brak sił

albo lęk i smutek, nie ma równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

'Wkręciłem' sobie ostatnio, że gościu co ze mną jechał pociągiem ma do mnie wielkie ale...

Pomyślałem sobie: spokój co będzie to będzie. Myślałem, że będzie dym jak wyjdę z pociągu ale cisza.

Oczywiście byłem przygotowany na taką ewentualność. Był większy ode mnie ale chyba nie dużo.

Ciężko tak w ciuchach ocenić. Myślę jednak, że to był mój kolejny z wielu schizów w moim mega zakręconym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro, ale to już chyba będzie koniec...

Od wielu miesięcy przenika mnie tylko i wyłącznie mniej lub bardziej nasilone cierpienie.

Cierpienie bezproduktywne, niezasłużone, a przede wszystkim bezkresne.

Cierpienie bez kresu jest cierpieniem całkowicie pozbawionym sensu.

Nie pamiętam już, kiedy odczułem jakąkolwiek pozytywną emocję. Nawet najmniejszą.

Prawdziwy uśmiech i błysk w oku przepadł gdzieś w odmętach szaleństwa.

Po cóż więc cierpieć skoro u kresu cierpienia jest tylko pustka?

Nie jestem już w stanie opisać jak wygląda moja codzienność. Nie jestem w stanie opisać moich relacji z najbliższymi.

Nie jestem w stanie napisać nawet jednego pozytywnego zdania.

I niech nikt nie waży się stwierdzić że przecież bywały chwile kiedy było ze mną dobrze.

Gówno prawda !!!

Ja cały czas gram normalność. Gram lepsze samopoczucie. Moje życie to jedna wielka gra. Ułuda normalności.

Czasami granie się udaje na tyle, że ktoś niewtajemniczony, czy nawet wtajemniczony da się nabrać.

Ale to wszystko jest gra mająca na celu chociaż chwilowe odciążenie najbliższych.

Gra, która mnie wyniszcza.

Tak naprawdę od wielu lat jest albo źle, albo bardzo źle.

Ostatnio często chce mi się płakać. Mam przeczucie, że większość rzeczy robię i widzę po raz ostatni w życiu.

Widzę góry, które zawsze kochałem- cierpię w milczeniu, gdyż WIEM że widzę je już po raz ostatni.

W czerwcu bylem kilka dni nad morzem - płakałem skrycie , bo WIEDZIAŁEM że widziałem je po raz ostatni.

Ktoś powie- zdycha a ciągle gdzieś jeździ.

Owszem jeżdżę- ale robię to dla żony i przede wszystkim syna. Niech maja jakieś wspomnienia.

To jednak straszliwy wysiłek. Wysiłek, za który płacę za każdym razem jeszcze większa depresją i jeszcze większa rozpaczą.

Uciekam z domu. Nie chcę już swoim obłędem obciążać najbliższych.

Wczoraj spałem pijany w trupa na podłodze w biurze, które sprzątam.

Nie chcę już dłużej obarczać swoją personą najbliższych, zwłaszcza syna, tak więc uciekam od nich, gdyż nie mam już siły, ochoty ani powodu aby nadal udawać...

To już naprawdę kres mojej drogi.

I te jebanee sprawy sądowe. Co dwa tygodnie. To jest bonus, który mnie z pewnością zabije. Nie doczekam do końca. Jestem tego coraz bardziej pewny...

Nie wiem jak przetrwać dzisiejsza noc. Nie wiem jak przetrwać kolejny dzień.

A przede wszystkim nie wiem już po co...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy taki los mnie czeka samotna nafaszerowana psychotropami z depresja co dalo wam sile do walki na poczatku? I co pomoglo w pogodzeniu sie z diagnoza? Czy ta choroba to wyrok? Jak zyjecie z ta choroba...

 

Może nie będę optymistyczny ale po tych przeszło 7 latach taplania się we własnej krwi i odchodach można jedynie podać otwarcie łez papier ścierny. Wszak pisze prostolinijnie co jest cenione wśród ogółu. Choroba samotność psychotropowych... Codzien jestem mega nacpany. Obecne leki półtora roku i dłużej więc powinienem się przyzwyczaić ale czasami się łapie na tym że jestem nacpany. Gdy mnie zdiagnozowano to już miałem nie wąska kartotekę więc było łatwiej. A tuż przed już wiedziałem musiałem się tylko upewnic. Mi pomaga to forum. Tu sa takie same wariaty jak ty i ja. A co to znaczy wyrok bo nie rozumiem? Ja nie wieżę w wyleczenie. Dla mnie te gowno zabiera się wszędzie, do jesionki również. Jak żyjemy? A ktokolwiek tu żyje? To wegetacja w oczekiwaniu zbawienia. Żeby nie było tak czarno to powiem po sobie że jeśli masz farta to leki sporo zlagodza jak u mnie. Jestem wstanie iść do roboty a nie jeden ci tu powie że to już wiele. Co prawda z życiem nie ma to nic wspólnego ale bywało już gozej. Na pewno będzie ciężko gdy zdasz sobie sprawę że nigdy już nic nie będzie takie same ale jeśli przetrwasz te początki zaskoczenia dezorientacji strachu to będzie lepiej. Pisz na forum to pomaga uwierz. Najważniejsze by jeść dropsy. Ja stawiam na chemię bo psychoterapia to zmarnowany czas w moim przypadku. Nie że jestem podły tylko po co kłamać.

 

 

 

**

Mamy jesień! Witam ciebie w niebie! :D

Najlepsza pora roku. Może dlatego że się urodziłem jesienią niewiem, ale wiem że nie jest gorąco, szybciej robi się ciemno więc jako szczur mogę spokojnie wynurzyć się na powierzenie w której teraz się czuje zajebiscie. Mniej ludzi, chlodniej., a ten wiatr i szum liści sprawia że myślę i jest odblok :D Leże nadal totalny wyjeb. Chyba mnie jebie bo nie zaslaniam okien by wpadało światło ulicy do pokoju i uzostawiam lufcik żeby czzuc trochę tej jesieni przed zasięgiem. By słodko spać gdy ona wędruje poprzez niespokojne noce.

 

Ps. Błędy zrobił słownik bo chyba nie ja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurwa INTEL 1, musisz się ratować...bierz przez ten okres jakieś benzo, sama lamotrygina na te napięcia nie pomoże. Ja też je mam i o dziwo też się teraz nasiliły. Październik jest u mnie najgorszy, zawsze w tym miesiącu mam swoje "ataki": odczucie, jakby ktoś mi głowę w imadło wkładał, jednocześnie racząc elektrowstrząsami. Taki ścisk, mówią na to "kask nerwicowy". Takie ciśnienie, zresztą też mam je przekroczone i podobnie jak Ty nic na to nie biorę. To pierdolone napięcie jest naprawdę nie do wytrzymania. Kiedyś w ogóle nie mogłem tego wyleczyć, bo nie znałem benzo. Obecnie dość często stosuję gabapentynę, zajebisty lek właśnie na te stany. Niestety krótko działa i trzeba to brać 3xdziennie, choć ja biorę głównie doraźnie. Ale wierz mi, to fizyczno-psychiczne napięcie łagodzi niczym balsam i nie uzależnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, kurde trzym się R... w sumie nie wiem co napisać, trudno jest mi doradzić, wesprzeć...

Wiele razy wspominałeś, że przyjdzie taki moment i nam tu o tym napiszesz.

Ale ja mam silne przekonanie, że to jeszcze nie teraz.

Może szpital? EW?

Chętnie Tobie pomogę, dać znać na pw w razie czego. Jeśli jest tylko cokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co pozwiedzac to ja dzis slyszalem od moich dziczków z robotki ze gdzies jest replika w skali 1:1 domu muminkow!!! Pierwsze co pomyslalem to: o kurvva! :D Ciekawe czy mozna tam spotkac bobka :D

Od tak mozna na odmuzdzenie.

Ze ja jestem jebniety to zawsze wiedzialem, wszak sa na to niezbite dowody ale ze wiara bez tego jest jeszcze bardziej jebnieta to nie wiedzialem. Mowie o robotce. Naszczescie na mojej lini mam wesole dziczki. Dali mi kwity na 2 lata miesiac temu. Nawet sie ciesze. 2 piekne lata w tym cudownym fairylandzie. Zbieram urlop bo na kregoslup przysluguje mi sanatorium i wypiordole na 3 tygodnie dancingow do ciechocinka :D

Nie wiem czy to Wam doda otuchy czy wkurwi ale czuje sie ostatnio dobrze. Mam pizde do pracy humor zajebisty nie cisnien i spiny. Oklepane jest te powiedzonko i nie lubie go whoj ale ciesze sie chwila i nigdy nie mysle i nie martwie sie o jutro. Chwila nie uwagi i pysk na glebie. Moge zdychac ale bez bolu.

Lekarka naciska zeby zejsc troche zejsc z venli a potem calkowicie. Jak cos jest dobre to po co to zmieniac. Ona sie martwi owatrabe a ja nie nie bo sie czuje dobrze. Pozatym wszyscy wiemy ze ta choroba nie lubi zmian. A teraz ponapierdalam sobie w klocki w komorce :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele razy wspominałeś, że przyjdzie taki moment i nam tu o tym napiszesz.

Ale ja mam silne przekonanie, że to jeszcze nie teraz.

 

... to jeszcze nie teraz...

Niestety :D

Kiedy przyjdzie TEN moment to napisze bez ogródek.

"to jest TEN moment i wszyscy , ktorzy weszliście mi kiedykolwiek w drogę, lub przyczyniliście sie do mojej nieodwracalnej decyzji -dla waszego dobra wypierdalaajcie" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle to dzięki za zainteresowanie.

Zagłębiając się w ten wątek trzeba mieć wielkie jaja.

W tym roku ubyło już nam dwóch... Amona i Pawła...

Ciekawe czy w innych tematach jest też tak nihilistycznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że temat samobójstwa mam już chyba za sobą. Dopadnie taki silny stres i nie jest się nawet w stanie jak obronić, tylko jak małe dziecko się czuję.

Nie pękam przed 'wrogami' ale czasami w psychikę coś wejdzie, że nie ma innej opcji jak danie 'ciała'. Potem to strasznie przeżywam i próbuję się odegrać z różnym skutkiem. Dobrze, że INTEL1 nic sobie nie zrobiłeś. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśli o samobójstwie i pewne kroki w tym kierunku, oraz zgłoszenie się do szpitala z prośbą o pomoc co za skutkowało transportem do psychiatryka miałem przy depresji, prawie 3 lata temu, jeszcze przed ChAD.... Ale wczoraj wieczorem byłem w takim stanie, że myślałem znów że śmierć byłaby lepszym wyjściem, albo myślałem o tym że może przyniosło by ulgę pociąć się znów nożem lub zrobić sobie jakąś inną krzywdę... :/ Na szczęście nic sobie nie zrobiłem... Ale to był chyba najcięższy wieczór, najcięższy czas w trakcie ChAD...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej beznadziejna w tym wszystkim jest świadomość nieskuteczności, lub wręcz szkodliwości praktycznie wszystkich leków, które przerabiałem...

Tak więc szpital niczego nie wnosi, czy nie wniósłby. Zwłaszcza, że znów zaczęlo by się szpikowanie mnie prochami, o których wiem z doświadczenia,że gówno dają, lub jeszcze szybciej zaprowadzają mnie na skraj przepaści. No ale psychol w psychiatryku nie jest partnerem do rozmów w temacie leczenia.

Świadomośc niemożności uzyskania jakiejkolwiek skutecznej pomocy jest dodatkowo przygnębiająca.

Jedynym ratunkiem wydaje się więc koniec egzystencji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a narkotyki na przykład? moglyby podzialac 'pozytywnie', to znaczy choć na jakiś czas znieść chociaż czesc objawow albo sprawić ze nie będą takie nieznośne? jak bym nie miała już nic do sgtracenia, mysle ze eksperymentowalabym z roznymi uzywkami. a psychodeliki, ayahuaska np.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a narkotyki na przykład? moglyby podzialac 'pozytywnie', to znaczy choć na jakiś czas znieść chociaż czesc objawow albo sprawić ze nie będą takie nieznośne? jak bym nie miała już nic do sgtracenia, mysle ze eksperymentowalabym z roznymi uzywkami. a psychodeliki, ayahuaska np.?

To temat dość drażliwy i kontrowersyjny...

Próbowałem w swoim życiu chyba wszystkiego oprócz opiatów i heroin, czy kompotów ( choć to wszystko chyba jedno i to samo) i innych tego typu gówien.

Mam i miałem awersję do tego typu jazd i przede wszystkim wyniszczających uzależnień.

Zioło, amfa, grzyby czy LSD - jak najbardziej.

Oczywiście psychodeliki typu grzyby i LSD może w sumie z 10 razy w życiu i tylko wtedy kiedy bylem jeszcze zdrowy.

Tripy po nich były przecudowne. Ale... pojawia się pytanie- czy te kilka tripów nie przyczyniło się do powstania choroby? Tego nie dowiem się nigdy...

W każdym bądź razie od ostatniego tripu do eksplozji obłędu minęło jakieś... minimum 5, a raczej więcej lat.

Chyba nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie, ale mając nawet najmniejsze podejrzenie, że mogło to być jednym z powodów- żałuję ze wszech miar.

Zioło- wiadomo. To nie narkotyk. To używka. Jego potencjał uzależniający jest moim zdaniem mniejszy niż alkoholu.

Amfa... tej też trochę się w dawnych czasach nawciągałem ( 10-15 lat temu ). Ale nie na tyle aby się uzależnić.

Ot weekendowe przygody od czasu do czasu.

Tak więc znam się na tym temacie niezgorzej i jak wielokrotnie pisałem ziołem i alkiem się często ratuję.

Oczywiście pierwsze kilka lat obłędu bylem całkowicie czysty. Bezskutecznie. Jak zaobserwowałem na sobie abstynencja ( nawet dłuższa) od używek ( ale zaznaczam że chodzi tylko o alko w postaci piwa i zioła) nie ma żadnego zauważalnego, pozytywnego wpływu na mój stan. Powiem więcej- bez używek jest jeszcze gorzej. Całkowicie na trzeźwo przeżywać ostre jazdy jest potwornie ciężko. Czymże jak nie używka jest benzo, którym wielu z Was się ratuje, a od którego ja się skutecznie uwolniłem trzy lata temu?

To po prostu sposób na przetrwanie kolejnych godzin w jednym kawałku...

Czasami oczywiście myślę- co by było gdybym nigdy się z używkami nie zetknął...ale z drugiej strony- na chuuj mi teraz odpowiedź na to pytanie?

 

...nadal zdycham. Zmęczenie nakręcające depresję, która w "nagrodę" nakręca jeszcze większe zmęczenie.

Ja już zwyczajnie nie żyję.

Nie potrafię pojąc w jakim celu to znoszę? Może po trochu jestem masochistą?

Często siadam na ręce, na której mam stalowy zegarek ze stalowa bransoletą. Siedzę tak długo, aż ręka sinieje, a ból powoduje, że chce mi się sikać :D

Ponowne uwolnienie dopływu krwi i związany z tym ból jest...zajeebisty...najlepiej wychodzi mi to po pijanemu, kiedy granice tolerancji są daleko wyżej przesunięte :D

Może bez cierpienia nie potrafiłbym już żyć?

Żal mi żony. Coraz bardziej.

Ona się zajebiściee rozwija. A ja się zajebiściee zwijam.

Odkąd awansowała w fabryce dostała skrzydeł. Uczy się jednocześnie włoskiego ( firma gdzie pracuje jest włoska) i angielskiego. Dodatkowo kończy szkołę logistyczną. Przyszła do firmy jakaś nowa maszyna warta kilka milionów złotych i moja żona jako osoba szkoląca poznaje arkana obsługi tej maszyny. Przyjechał Włoch i w obcych językach dogaduje się z moją żoną na temat obsługi tego potwora. Od przyszłego tygodnia to ona będzie szkolić innych.

Opowiada mi o tym z wypiekami na twarzy. Gratuluje jej tych skrzydeł. Z całego serca. A jednocześnie zazdroszczę. Bo wiem, że gdybym miał stały dostęp do swojego intelektu to z pewnością już dawno byłbym ustawiony na decyzyjnym stanowisku w dużej firmie.

Moja żona mi to wszystko każdego dnia komunikuje, a ja gubię się już po kilku zdaniach i poza kilkoma, jakże sztucznymi i niecelnymi uwagami nie jestem w stanie niczego konstruktywnego powiedzieć. Zwyczajnie tego nie czuję. Nie potrafię Jej pogratulować, chociaż tak bardzo bym chciał...

Nie myślcie, że jestem jakimś menelem. Również zarabiam kasę. Nie będę się o tym rozpisywał. Zarabiam legalnie. Mam nienormowaną prace za którą jestem rozliczany na koniec miesiąca. Oczywiście na czarno. Co mnie cieszy. Gdy zdycham to nie pracuję. Gdy zdycham mniej to jakoś sobie radzę. Tylko że możecie sobie wyobrazić jak to jest pracować w stanach, jakie są bardzo często moim udziałem...

Moja praca wymaga intelektu. Pracodawca nawet nie podejrzewa z jakim pojebem ma do czynienia. Na szczęście bardzo rzadko ktokolwiek z zainteresowanych mnie widzi, pracuję głównie w terenie. Sprzedałem kit że choruję na padaczkę i chroniczne bóle głowy...

W stanach w jakich jestem ostatnio coraz częściej to tortura. Straszna, rozdzierająca tortura...

Mam pomału zamiar wyprowadzić się z domu. Myślę że czas pozbawić żonę i zwłaszcza synka ciągłego kontaktu z pojeebem.

Tak nie może dłużej być.

Nie mam zamiaru ich niszczyć mentalnie.

Myślę że będę w stanie zmobilizować się, sprężyć, aby w trakcie kontaktów z nimi trzymać pełen fason. Jestem już mistrzem w udawaniu, tym nie mniej nie jestem w stanie udawać przez cały czas.

Pozostały czas, w samotności będę mógł wreszcie zdychać pełnowymiarowo, chlejąc w trupa, wyjąc i rzygając po ścianach wynajętej kawalerki...

A i potem, kiedy się wreszcie zapierdoolę z radością, może nie będzie to dla nich takim szokiem. Powinni być już do tego czasu trochę ode mnie już odzwyczajeni...

Dobry plan???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie na forum wejsc w ten temat to tak jak zejsc z klatki schodowej do piwnicy i w dodatku wyjebac sie na schodach :D

 

Intel ja sie nawet nie odzywam bo za tępy jestem. Pisac moge ale co to zmieni. Ja chyba nie umiem pomagac. W realu spierdalam od cudzych problemow (tu inaczej do tego podchodze skoro tu jestem) gdyz w realu interesuja mnie tylko moje i domu. Przez ta chorobe nie wiem czy umialbym komus powiedziec bedzie dobrze skoro wiem ze to huja wnosi w kwestie. Czytam i jestem.

Lapie sie ostatnio na blednym interpretowaniu rzeczywistosci. To jeden z tych objawow ktore u mnie wystepuja niezaleznie od lekow. Chodzi mi o interpretacje slow, zachowania i tzw falszywe osady. Dobrze sie lapac na tym niz nie widziec.

Ja pierdole chyba bede chory. Najgorsze jest to ze jak psikne to czuje stabilizacje na pretach w kregoslupie. Cudowne uczucie miedzy trzonami mmmm hehe. A jutro do roboty. Dobrze ze tam juz wedza ze jestem pojebany bo jak cos nie tak na lini i rykne na cala hale kurvva to juz sie nikt nie dziwi...

 

Aha i chodzi mi po glowie wycieczka do domu muminkow :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj kierowca autobusu coś dziwnie się patrzał na mnie. Kobiety jedne przechodziły obok mnie i się niektóre uśmiechały, też próbowałem się uśmiechać i jakoś to było a inne wprost omijały szerokim łukiem jak bym miał je zamiar skrzywdzić. Potem łapałem doła ale na szczęście na chwilkę. Miałem też nieciekawą, wręcz gównianą akcję. Wchodzę to tramwaju a tam kloszard napruty w trzy dupy do tego butelki i puszki wywrócone oraz mocz poleciał na pół wagonu. Z jednej strony szkoda takiego a z drugiej za takie chamstwo to miałem mu ochotę coś powiedzieć, ale i tak by nie zrozumiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle to dzięki za zainteresowanie.

Nie ma sprawy.

Trudno mi to wyrazić, ale masz u mnie pełen szacunek i naprawdę Cię podziwiam.

Charakterny jesteś, a takich teraz mało.

 

Zagłębiając się w ten wątek trzeba mieć wielkie jaja.

W tym roku ubyło już nam dwóch... Amona i Pawła...

Ciekawe czy w innych tematach jest też tak nihilistycznie...

Niestety racja. Jedna z przyczyn, dla których coraz rzadziej odwiedzam ten temat - jest to dla mnie zbyt duże obciążenie, działa nieco destrukcyjnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już nie wyrabiam...

albo kompletny brak siły poprzez uwalenie escitalopramem

albo kurwica po ociupinie dodanej sertraliny.

NIGDY nie znajde rownowagi miedzy pobudzeniem umysłowym ktore pozwala na skupienie i prace zawodową,

a uspokojeniem które zapewni mi psychiczne bezpieczeństwo wśród ludzi.

 

próbowałem na lewo, na prawo, depresanty, stymulanty, pomaga jedynie mix wszystkich na raz,

ale nie mogę sobie pozwolić na taką narkomanię, bo długo tak nie pociągnę.

 

niestety z moją psychiką niemożliwe jest 100% funkcjonowanie w XXI wieku, tzn. życie, rozwój, kariera, rodzina, wszystko chuj.

 

Jak się pogodzić z byciem niepełnospranym i ułomnym ? brak pokory wychodzi znów ze mnie :/ ehh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×