Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo dziwnie się dziś czuję...Przeogromnie boli mnie głowa, wstałam lewą nogą i już złość na mnie...Boli mnie że mimo moich starań każdy traktuje mnie jak niedojrzałą,małą dziewczynkę.Owszem mam aparycję dziewczyny (wyglądam na 16 lat) ,ale przez moje rozterki emocjonalne i nadmierną szczerość zapracowałam sobie na miano niedojrzałej.Możliwe że jestem, ale nie trzeba traktować mnie jak dziecka i negować wszelkich moich przemyśleń .Nie lubię siebie, chcę się zapaść pod ziemię i tak zapadłam się w sobie ,zszarzałam .

Nie mam nawet ochoty na seks - wieczne "szybkie numerki" ,bo nie ma warunków.Robię to dla niego,nie chcę żeby myślał że coś jest nie w porządku ,ale nie przynosi mi to satysfakcji i nie daje pozytywnego kopa. Chyba łapie mnie depresja :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mogę się pogodzić z tym, że nie mogę sobie pomoc w żaden sposob w walce z moimi chorobami fizycznymi. wspolczesna medycyna mi nie pomaga.

ciagle odczuwam przewlekly ból i dyskomfort. czuje sie przez to sfrustrowana i zmeczona. mam problem z normalnym funkcjonowaniem. nie sypiam. wegetuję. to gorsze niz smierc. mam mysli samobojcze na ktore tez nikt ani nic nie moze poradzic. jestem zdolowana tym, ze sa rzeczy na ktore nie mamy wplywu i ktore odbieraja nam checi do zycia w rezultacie czlowiek mysli juz tylko o tym zeby ze soba skonczyc majac na uwadze fakt ze i tak nikogo to nie obejdzie. a skoro tak - znaczy - jestes zbedna jednostka. co za roznica czy zyjesz czy nie zyjesz- skoro dla jakiejkolwiek innej osoby na tym swiecie nie ma zadnego znaczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mojemu bratu mama włosy ścinała. Potem poszedł się umyć, ojciec korzystał z komputera na korytarzu, niedaleko łazienki. Nalegał, że mu pomoże spłukać włosy, bo trudno i tak dalej. Brat ma 11 lat. Oczywiście odmawiał. Ja się wtrąciłam, że przegina, ile on ma lat, żeby mu pomagać w myciu.

Wcześniej, w ciągu dnia brat bawił się na dworze, rzucał lotkami w kury. Ojciec "żartował", że mu przyczepi tablicę strzelniczą do tyłka i będzie w nią rzucał. Brat się przestraszył, to ojciec, że przecież nie mówił poważnie, tonem "jesteś idiotą".

Wieczorem rodzice oglądali telewizję. Spytałam ojca, o co chodzi z tymi pedofilskimi żarcikami. On się uśmiecha, spojrzał na matkę, później na mnie, później znowu na matkę i powiedział "nie rozumiesz". Matka zupełnie się tym nie przejęła i dla niej chyba takie żarciki są normalne. Nawrzeszczała na mnie, że nie myślę, co mówię. "Obrażasz ludzi, tego już nie da się odwrócić, co powiesz, jak możesz nazywać swojego ojca pedofilem". Coś tam jeszcze w podobnym stylu, pewnie o tym, że nie szanuję rodziców, którzy mnie utrzymują. Próbowałam to obrócić jakoś w żart, potem przeprosić, powiedziałam, że może faktycznie, nie rozumiem. Ale nie przestali mnie poniżać i obrażać. Miałam prawo w taki sposób odebrać te żarty, no te zachowania były dosyć dziwne, prawda? Może moja matka tak agresywnie zareagowała, bo faktycznie jest coś na rzeczy. Poczułam się sama z tym wszystkim, przytłoczona tym i niechciana.

Wyszłam na dwór zapalić, zadzwoniłam do mojego faceta, opowiedziałam mu całą historię, histerycznie płacząc. Wróciłam później do swojego pokoju, naćpałam się kodeiną. Okazało się, że mam busa, aby do niego pojechać, więc pojechałam.

Przytłacza mnie dorosłość. Pełnoletność, właściwie. Uczę się w liceum dla dorosłych, ponieważ w 1 klasie nie zdałam, z powodu licznych nieobecności będących wynikiem pobytów w psychiatryku. Miałam powtarzać w tej samej szkole, ale nie dawałam tam rady i się przeniosłam na naukę zaoczną. Mój facet mieszka w mieście trochę daleko od miasta, gdzie mam szkołę. Musiałabym, mając zjazdy, nocować u rodziców. Jeszcze problem z pieniędzmi, żylibyśmy dosyć skromnie z jego pensji, musiałabym pójść do pracy. Ogólnie, jest ze mną lepiej, ale gdy pojawia się jakaś trudność w życiu, której muszę stawić czoła, bardzo mocno spada mi nastrój. Nie potrafię podejmować decyzji, gdy muszę podjąć jakąś poważniejszą, życiową decyzję, wracają mi myśli o śmierci.

 

Teraz jest taki problem, że nie wiem co powinnam zrobić, aby tego nie żałować. Znaleźć tu gdzieś pracę i dojeżdżać autobusem do szkoły, być pasożytem na moim facecie, czy uznać siebie za podczłowieka niegodnego szacunku, przeprosić ojca (którego szczerze nienawidzę, gdy na niego patrzę chce mi się rzygać) i mieszkać u rodziców. Jeszcze zabawne, w wakacje miałam plan zamieszkać z facetem, do 2 kl pójść w innym lo dla dorosłych i pracować, ale matka powiedziała, że to byłby niepotrzebny stres dla mnie, że lepiej, abym tutaj już sobie tę szkołę skończyła. Sprawiła, że miałam wątpliwości, czy sobie faktycznie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×