Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

a co jesli problemem sa sytuacje stresowe - czyli praca np? jak mam sie z nia skonfrontowac i wygrac rownoczesnie w nia nie wchodzic. przeciez nie moge przecwiczyc nerwicy "na sucho" tj. bez zadnych konfrontacji z sytuacjami ktore ja powoduja? Mam wrazenie, ze to byl moj sposob do tej pory czyli bardziej utwierdzanie sie w niej niz proba rozwiazania problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o to, zeby wylaczyc sie z zycia, bo musisz leczyc nerwice. To chodzi raczej o stosunek do pracy.

Stosunek, ktory jest przyczyna stresu. Boisz sie, ze sobie nie poradzisz albo, ze stracisz prace i co wtedy, albo tysiace innych problemow w tym strach przed przyszloscia.

Takie mysli nie pomagaja przezwyciezyc problemow. Musisz wykonywac swoja prace najlepiej jak jestes w stanie, ale nie uzalezniac psychicznie od niej swojego szczescia czy przyszlosci.

Potraktuj prace jaka masz jako pole doswiadczalne do wyzwolenia sie z nerwicy.

I psychoterapia. Ta behawioralno-poznawcza jest naprawde dobra. Musisz poznac swoja psychike i sposob w jaki myslisz. Gdzie popelniasz blad, yleczyc sie z depresji albo depresyjnych mysli, podniesc swoje poczucie wartosci. I przestac sie osadzac i porownywac.

Mam wrazenie, ze nakladasz na siebie ciezary i wymagania, ktorym nawet zdrowa osoba nie moglaby sprostac od razu.

Choroba jest droga. Musisz ja zaakceptowac i wlozyc wiele pracy w siebie.

Tylko Ty mozesz sobie pomoc, dlatego jedyne wyjscie to poszukiwanie w sobie, wspolpraca z psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich nerwusków.

Mam na imię...mało istotne,dobiegam trzydziestki,pracuję w banku, od prawie dziesięciu lat leczę się na dolegliwości ze strony układu pokarmowego, które co jakiś czas nawracają. Tak było i tym razem, kolejna wizyta u lekarza, zwolnienie, zestaw leków, który zawsze biorę, ale tym razem znalazł się tam jeden specyfik, który dostałam po raz pierwszy. Nie pamiętam już nazwy, nie jest ona istotna, w każdym razie zaczęłam go brać w sobotę. A w niedzielę wieczorem miał miejsce ogromny pożar w sąsiedztwie. Płomienie buchające z okien, ewakuacja, strażacy szukający ofiar w zgliszczach...wszystko to widziałam. Zestresowałam się okrutnie, dostałam drgawek, łzy płynęły mi z oczu, nie spałam całą noc-no ale to normalne po takm przeżyciu. W poniedziałek dowiedziałam się, że w tym pożarze zginęła jedna osoba-prawdopodobnie spłonęła żywcem. Dzień jakoś przeżyłam, w stresie, ale przeżyłam. Gdy nadszedł wieczór, powrócił stres dnia poprzedniego, tym razem spotęgowany informacją o ofierze pożaru.

Następnego dnia koleżanki wyciągnęły mnie na piwo. Przypomniawszy sobie o nowym specyfiku, postanowiłam sprawdzić, czy można w trakcie terapii pić alkohol. Zaczęłam czytać ulotkę i ogarniało mnie coraz większe przerażenie-skutki uboczne zażywania tego leku to m.in.:kołatanie serca, lęki, wahania ciśnienia-i masa innych. Tego dnia nie piłam alkoholu, za to rzuciłam ten specyfik, z mocnym postanowieniem pójścia do lekarza na następny dzień. Wracając po zapadnięciu zmroku z "piwka" do domu ulicą pełną ludzi miałam wrażenie, że zza rogu za chwilę ktoś wyskoczy na mnie i coś mi zrobi. Sprawdziwszy w domu ciśnienie okazało się, że mam straszliwe skoki, serce waliło mi okrutnie i tradycyjnie bałam się zasnąć.

Niestety do lekarza nie udało mi się zarejestrować następnego dnia, dopiero po prawie tygodniu (musiałam wrócić do pracy a lekarka tylko raz w tygodniu przyjmuje po południu i trzeba się dwa dni wcześniej rejestrować). Gdy weszłam do gabinetu, lekarka tylko spojrzała na mnie, nie musiałam wiele mówić, niemal krzyknęła, że nie powinnam była przyjść do niej tylko od razu do psychiatry. Zestresowała mnie tym jeszcze bardziej. Zapłakana wyjąkałam, że w ulotce leku na żołądek było napisane, by zgłosić się do lekarza w przypadku wystąpienia opisanych (i nieopisanych) skutków ubocznych, a ja byłam święcie przekonana, że to przez ten lek. Lekarka trochę spuściła z tonu, wyjaśniła mi spokojnie, że to nerwica lękowa-coś musiało we mnie siedzieć już od dawna, a ogromne przeżycie spowodowane pożarem spowodowało tylko wybuch przyczajonej nerwicy. Zapisała mi pramolan i hydroxyzinum, kazała brać wieczorami (aby zasnąć) i w razie potrzeby rano. Niestety w tym czasie zaczęły się ogromne stresy w pracy i to "w razie potrzeby" miało miejsce niemal codziennie. Dwa opakowania pramolanu szybko się skończyły, teraz już nie mam wieczorami takich straszliwych lęków, ale nadal mam problemy ze snem. Miałam zamiar wybrać się do psychiatry, ale czytając wypowiedzi na tym forum, że wizyta u psychiatry wygląda tak:" Dzień dobry, co dolega?-Nerwica-A to tableteczki przepisuję, do widzenia" stwierdziłam, że nie ma większego sensu faszerować się lekami, które już wystarczająco wpłynęły mi na psychikę. Będę stawiać raczej na psychoterapię jeśli uda mi się znaleźć psychologa, do którego można iśc bez skierowania, oraz postanowiłam pić ziółka (ojca Gabriela o ile dobrze pamiętam), na które przepis znalazłam na tym właśnie forum. Nie jest ze mną jeszcze tak źle, żebym nie mogła normalnie funkcjonować (w dzień jest całkiem normalnie, horror zaczyna się po zmroku), tak więc mam nadzieję, że ziółka pomogą. Jeśli nie, pójdę po receptę na pramolan.

Staram się wychodzić z domu po zapadnięciu zmroku, choćby do sklepu czy do znajomych, żeby pokonać swój lęk. Wychodzę, idę, wracam, jestem zadowolona, że mi się udało-ale to nie jest to, co powinno być. Żeby po prostu nie bać się zmroku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic sie nie martw.Ja takze mialem takie same objawy jak Ty.Jest to koszmar,bo nie wiesz co sie z Toba dzieje i najblizsi takze nie potrafia Ciebie zrozumiec.Mnie ataki leku atakowaly przez kilka lat,zylem w ciaglym strachu i niepokoju,ze umre,ze przegram zycie.Zaczalem psychoterapie,chodzilem na grupe wsparcia,do psychiatry-pomoglo.Artku-powinienes podjac psychoterapie u dobrego psychoterapeuty,kup sobie tez jakies ksiazki psychologiczne o leku-to na pewno troche pomoze.Psychoterapia bedzie prawdopodobnie kilko letnia-ja chodzilem przez 4 lata i nadal to robie.Uwazaj z psychotropami,bo one nie lecza przyczyny tylko skutki.Moj kolega powiedzial mi kiedys,ze jak sie trzesiesz,to bardzo dobrze,bo wtedy sam walczysz z emocjami.Staraj sie sam uspokajac,tlumaczyc sobie,ze nic Ci nie grozi,sluchaj muzyki,przebywaj duzo na sloncu-swiatlo pomaga.Ktos kiedys mi powiedzial,ze nerwicy lekowej nie da sie tak do konca wyleczyc,bo ona powraca,ale nalezy ja zaakceptowac,oraz zaakceptowac siebie.Lek bierze sie z podswiadomosci,z frustracji z niezaspokojonych jakich pragnien.Wiec rob to co chcesz robic o tym o czym marzysz,daz do swojego celu i zaakceptuj siebie.Wszystko bedzie dobrze.Pomysl,ze inni tez musza zmagac sie z lekiem.Pozdrowienia i powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marmarc wg mnie by wyrobic sobie dobre mniemanie o sobie należy znalezc sobie jakies zajecie, które bedzie dawało nam satysfakcję. W moim przypadku jest to praca. Wiem ze pracujac staję się niezależny w jakiejś częsci od rodziców co jest swoistym powodem do ugruntowania w sobie poczucia własnej wartości;P Musisz znalezc w sobie tez taki czynnik który obudził by w Tobie chęc do działania i pomógł w wychodzeniu z nerwicy. Zycze powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.Jezeli nie bedziesz dawac sobie rady sama,to powinnas pojsc do psychoterapeuty,ale tylko takiego,ktory potrafi prowadzic terapie.Wieczorami sprobuj sie odprezyc,posluchaj muzyke,poczytaj ksiazke,nie dopuszczaj do siebie negatywnych mysli.Wierze,ze wszystko z Toba bedzie dobrze.Lek,to klamca,chce,abysmy uwierzyli w cos co nie istnieje,Nie dajmy sie mu.Powodzenia i pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się, nie jesteś samotny w swoich obawach lękach szkolnych, odrzuceniu....Ja mam 17 lat i choruję na nerwicę już od roku...

łączę się z tobą w twojej chorobie :(

pozdrawiam

będzie dobrze: Nie poddawaj się nerwica nie może zniszczyć Ci życia!

Dasz radę !

Nie jesteś sam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słuchaj, żadne mówienie że dasz radę ci nie pomoże, gdyby można było dać samemu radę to wszyscy nerwicowcy by to zrobili i nie było by problemu, nie oczekuj że ktoś cię zrozumie , ja straciłam masę znajomych, którzy uważają mnie za histeryczkę i mówią, czego ona się boi, skoro nie ma się czego bać, a ja się boję nieustannie i nie mam sił utrzymywać kontaktów, jedyne co możesz zrobić sensownego to zgłosić się do lekarza psychiatry ,zdziwisz się ale twoje objawy wcale nie są takie trudne do wyleczenia, jest masa leków przeciwlękowych, polecam effectin, a deprimem nikt prawdziwej nerwicy nie wyleczył, a jak poczujesz sie lepiej to i chęć wyjścia do ludzi wróci, idż natychmiast do lekarza, nerwica to choroba i trzeba ją leczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ma taki problem wiem ze nerwica to okropna choroba ale nei wiem czy to normalne ze objawy pojawiaja sie tak bez konkretnej przyczyny przeciez akurat wtedy nie musz sie zdenerwowac ale cos sie jednak dzieje wtedy boje sie jeszcze bardziej i utwierdzam w przekonaniu ze to jakas nieuleczalana choroba czy to jest normalne?

 

[ Dodano: Pon Kwi 24, 2006 2:18 pm ]

jak sobie radzic z ludzmi ktorzy nie rozumieja tej choroby?

oni z gory zakaladaja ze jestem nienormalma i histeryzuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, że (jak już gdzieś o tym pisałem) mamy tu do czynienia z takim błednym kołem - mając nerwicę trudno mieć satysfakcję z tego co się robi, nie mówiąc już, że warunki na rynku pracy są takie, że trzeba brać co jest i jeszcze dziękować i się cieszyć, że ma się za to parę złotych. No a poza tym i tak w końcu, nawet po świetnie przeżytych paru miesiącach, waracją lęki, zmienne nastroje.

A z drugiej strony, takie poczucie wartości trzeba mieć niezaleznie od tego co się akurat robi, czy jaką się ma funkcję w społeczeństwie. Tak myślę. Inaczej takie poczucie wartości jest niewiele warte. Ono musi być głęboko zakorzenione, a nie wynikać z tego, że jestem akurat dobrym listonoszem czy księgowym, albo mniszką klauzurową czy prezenterką TV. Tak myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy takie objawy bezdechu,niemoznosci oddychania,bolu serca,ciezaru na klatce piersiowej i dlawienia moga spowodowac trwale zmiany narzadowe?Czy moga znaczaco skrocic zycie?Nie dosc,ze cierpie na ataki paniki i napady leku uogolnionego to jeszcze to...Po czym poznac,ze to tylko nerwica?Serce mi staje,nie mam czym i jak oddychac.Jestem w rozpaczy...Modle sie,zeby to odeszlo...

 

Moniczko jest wyżej temat dotyczący duszności, te same objawy: po prostu zrób coś aby o tym nie mysleć ze się dusisz, pomysl o czyms przyjemnym-postaraj sie bardzo-i pomysl że jest Ci dobrze, jest Ci lekko i nie brakuje Ci tlenu, mi pomaga uświadomienie że wszystko jest okej i po chwili zaczynam swobodnie oddychac.. ;) nie martw się to tylko nerwy. NIE UDUSISZ SIĘ, mam to samo co TY UWIERZ, nie można się udusić z samego wrażenia duszności uświadom to sobie na spokojnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś z was przeżył depersonalizacje? czy ktoś czuł sie obco ze sobą samym w, swoim własnym ciele? ja się ciągle zastanawiam kim jestem, dlaczego ja to ja, jak to się dzieje , że istnieję, mam czasem wrażenie że funkcjonuja moje myśli odrębnie, obok mojego ciała, to powoduje u mnie straszne lęki, czy ktoś tak ma? czy da się z tego wyleczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem co to za stan ale staram sie go do siebie nie dopuszczac. Człowiek w tym stanie jest zupełnie obojętny i nic mu się nie chce. Radząc sobie z takim stanem staram się byc aktywny. Daję z siebie wszystko i wtedy czuję że "wracam do żywych". Stan derealizacji jest objawem nerwicy i podobnie jak ona jest całkowicie wyleczalny. Wg mnie jeżeli czlowiek za dużo uwagi skupia na objawach nerwicy to pojawia się taki stan. Niektórzy twierdza ze stan ten jest objawem wyczerpania organizmu oraz brakiem np.magnezu. Wiecej aktywności (wiem że sie nie chce ;) ) a napewno stan ten minie:D pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leki są tylko uzupelnieniem psychoterapii. Tylko terapeuta nauczy Cie "rozmawiac" sama z sobą i radzic sobie z tą wstrętną chorobą. Same leki mogą tylko na chwile zmniejszyc objawy nerwicy a wiadomo ze trzeba leczyc przyczyny. Niestety jescze nie wymyslono takiego leku który by to czynil wiec jedyną słuszną droga pozostaje psychoterapia. (Myślenie pozytywne czyni cuda:D:D:D)Pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiekszosc z was pisze aby o tym nie myslec, gdyby to bylo takie proste nikt z nas nie mialby nerwicy, zastanowcie co wy piszecie ???????

 

[ Dodano: Pon Kwi 24, 2006 8:14 pm ]

czy ma polegac to na tym ze siade sobie i pomysle : nie masz zadnej nerwicy to tylko wyobraznia i juz bede zdrowy ? gratuluje pomyslu!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiadomo żeby zdawac sobie sprawe ze stanu w jakim jestesmy ktoś musi nas w tym uswiadomic. Ja wczesniej tez nie wiedzialem co mi jest przez co zadręczałem sie jakimis poje... myślami. Obecnie gdy ta pier.. choroba mnie dopadła ponownie :/ wiem juz jak sam sobie radzic. Z resztą żaden psycholog i psychiatra nie zdziałają nic jeśli nie zaczniesz sam pracowac nad sobą.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Farmakologia pomaga tylko przezyc... tylko terapia pomaga... niestety taka jest prawda... a jesli ktos wierzy w leki to tylko dlatego ze tak jest prosciej.... sama chodze na terapie ponad 4 miesiace i choc jest momentami bardzo ciezko to wiem na 100% ze to jedyna droga do wyleczenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×