Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...


Rekomendowane odpowiedzi

To jest daleka przyszłość. Wiele się może wydarzyć. Może nie będzie żadnej rozmowy. Może on się zreflektuje w tym czasie. Nie demonizuj. :smile:

Znając M. - ni hu hu, nie zreflektuje się. On czeka aż JA się zreflektuję i go docenię. On po prostu nie rozumie, co ja do niego mówię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filip133, Kalebx3

skoro nie radzę, jak widać, z facetami, może w drugą stronę pójdzie mi lepiej? :D I nie oblecą mnie, spokojnie - na nadmiar powodzenia raczej nie mogę narzekać ;)

 

Btw. najszczęśliwsza byłabym, gdybym mieszkała z moją Kingą (taka psiapsiółka od serca; nasze matki są siostrami). Razem zawsze mamy dobry humor, więc żadna depresja ani tym podobne ustrojstwo by mi nie groziły; ja nienawidzę gotować - ona uwielbia; ona nie znosi sprzątać i prasować - mi to nie przeszkadza - ja trzeba to sprzątam, prasuję... Idealnie się wzajemnie uzupełniamy i czasem, jak ją chłopak wkurzy, żartujemy, że zostaniemy starymi pannami, zamieszkamy razem w chatce na koguciej nóżce, adoptujemy sobie Murzynka i przynajmniej nie będziemy się na facetów wkur*iać :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Ci nie będę odradzał czy namawiał Cię żebyś tego nie robiła :D Zrobisz co chcesz, ja nie jestem nietolerujący takich osób :) Jak byłem w szpitalu psychiatrycznym, to poznałem dwie koleżanki o takiej orientacjhi, z którymi przez jakiś czas poza szpitalem miałem dobry kontakt, byłem nawet parę razy na dyskotece w klubie dla osób homoseksualnych... xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam, że więcej nas dzieli niż łączy, że nie chce, żeby do mnie pisał, a on mi na to, że "wypierd*liłam go ze swojego życia, że się brzydzę" i tym podobne; moja natychmiastowa reakcja - strach, poczucie winy i płacz. I agresja: słowna wobec niego, a fizyczna ukierunkowana w moje sfatygowane ciało.

Momentami czuję całkiem znośnie, a za chwilę jestem w zupełnej rozsypce i każda decyzja, jaką w życiu podjęłam, wydaje mi się tą niewłaściwą.

Momentami chcę stąd uciekać - spakować i jechać do brata, bo tylko jego w życiu mam.

Momentami chcę po prostu nie żyć, zniknąć, rozpłynąć się, bo nie daję sobie ze sobą rady; znowu nie śpię całe noce, nie jem, boję się, całe dnie spędzam na "nicnierobieniu", płaczu i tworzeniu smętów.

 

zobojętniony wiem, że stoisz za nim murem, ale spróbuj też mnie zrozumieć.

Brzydzę się sobą. Wręcz nienawidzę siebie za to, jaka jestem.

 

 

Naprawdę byłoby najlepiej, gdyby mnie zamknęli, nafaszerowali hydroksyzyną i przynajmniej miałabym lżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie pisałbym/dzwoniłbym gdybyś powiedziała mi, że "między nami definitywnie skończone" i "nie mamy sensu". Tak tu przecież napisałaś.

 

Że co? "nie pisałbym"? "nie dzwoniłbym"?

 

Gdyby mnie tak potraktowała dziewczyna, którą kocham (sytuacja oczywiście załóżmy, że wygląda podobnie), nie dzwoniłbym.

Pewnych rzeczy i słów jednak męskie ego nie potrafi udźwignąć.

 

Nie stoję za nim murem - już to kiedyś napisałem :)

 

Wiem (wnioskuję z Twoich słów), że ci ciężko, dlatego jeśli to w ogóle jest rozwiązanie - zablokuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie... To nie Twoja wina, nie masz czemu się obwiniać... Oh, widzę że ciężkie to strasznie dla Ciebie i za bardzo to przeżywasz... :/

Bo to wszystko jest kurwa niesprawiedliwe. Tyle lat brania leków, terapii, psychiatrów... dzieciństwo takie że o kant ch*ja rozbić nic tylko strach placz biciee uciekanie z domu i zgrzytanie zebow potem umarla babcia a kiedy myslalam ze pana boga za nogi zlapalam bo takiego mam cudownego narzeczonego kochalam az do bolu to wszystko prysnelo zylam tylko nadzieja i ułudą a on mnie oszukal pobil oplul pojawil sie M. i co z tego ze kochal kiedy kolejna osoba gowno sobie robila z tego co mowie z tego czego potrzebuje z tego co chce nie nadaję sie do zycia z ludzmi ale kurwa to nie moja wina a ciagle nie moge sie pozbierac

o czym mysle kiedy sie budze zupelnie mokra i zaplakana bo znow bardzo realistycznie snil mi sie K. jak mnie bije albo matka jak mi mowi zdechnij - o tym zeby naprawde zdechnac i nie mam sily wstac boje sie chce tylko spac spac spac przespac kolejny dzien zeby nie musiec stawiac mu czola

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do K. - musiałaś przejść piekło... ale na szczęście to już za Tobą...

Za mną, na szczęście. Szkoda tylko, że powraca pod postacią pod postacią snów, poczucia winy i zwykłej tęsknoty, bo bardzo tego dupka kochałam, bardzo w nas wierzyłam i bardzo mu ufałam.

 

Zosia_89, a jak poradziłaś sobie z poczuciem winy związanym z odejściem od kogoś, kto Cię kochał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×