Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Dziekuje bardzo Dagi. Od rana sprawdzalam, czy ktos mi9 odpisal, moze to smieszne, ale bardzo mi to pomoglo, ze ktos jest w podobnej sytuacji i mnie rozumie, a przede wszystkim, ze moge sie wygadac. Czytalam wczoraj Wasze wypowiedzi i zdecydowalam sie na terapie, mys;e, ze to juz duzy krok. Zadzwonilam dzis do przychodni leczenia nerwic (jestem z bielska-Białej) i umowilam sie na rozmowe z psychologiem na przyszla srode. Pani psycholog zdecyduje po rozmowie, co dalej. Jestem swiadoma, ze tak dluzej nie moze byc, rowniez pisze prace, ale magisterska, ale zamiast sie skupic na niej, ciagle szperam po ksiazkach medycznych i internecie i doszukuje sie chorob. Mam wspanialego chlopaka i boje sie, ze ciaglymi lekami i narzekaniem na choroby on w koncu nie wytrzyma, a poza tym musze podleczyc nerwy, bo nie wyobrazam sobie, co by bylo jakbym zaszla w ciaze, pewnie kazdego dnia przez zwykle nudnosci bylabym u lekarza. Oczywiscie na jutro umowilam sie do laryngologa, bo nie wytrzymam tej niepewnosci, czy rzeczywiscie cos mam w gardle lub w krtani, czy to znow moj wymysl. Przeczytalam, ze krtan zbudowana jest z wielu chrzastek i ciagle mi tam cos przeskakuje. Jednak skoro boli mnie brzuch czy mam kolatanie serca z nerwow, to rownie dobrze i to moze byc na tle nerwowym. Pokarze pani psycholog na spotkaniu wszystkie wyniki badan i zaswiadczenia lekarskie i moze wtedy rzeczywiscie terapia pomoze mi uzmyslowic, ze te wszystkie objawy, to nie choroba i naucza mnie z tym zyc. Odezwe sie po laryngologu, a potem po wizycie u psychologa. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziekuje za wsparcie. Natalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo pomogło mi przeczytanie kilku wpisów na tym blogu.Sama od jakiegoś czasu zmagam się z napadami panicznego lęku.Nigdy w życiu nie sądziłam,że coś takiego może mi się przytrafić..a tu jednak.A paradoks jest taki,że sama jestem lekarzem, nie powiem,jakiej specjalności (bo to już ironia losu, naprawdę).Wcześniej miałam typowe lęki napadowe-z tachykardią, arytmią, dusznością,niemożnością przełykania,obawą,że zaraz umrę, albo zwariuję.Wzięłam leki, myślę,że pomogły.Nadal czuje lęk, ale w innej formie, raczej niepokoju, czasem rozpierania w głowie, przyspieszenia toku myślenia i takiego oszołomienia z uczuciem derealizacji, odrealnienia.Jest to do przeżycia na szczęście.Czasem tylko pojawia się myśl,że może to jednak guz mózgu, albo poważna choroba psychiczna, początek schizofrenii, lub do wyboru np choroby maniakalno-depresyjnej...Ale tak naprawdę, to wiem,że to jest po prostu LĘK w różnych swoich, podstępnych postaciach.Mnie pomaga pogadanie o tym z kimś bliskim, lub poczytanie Waszych opinii, ruch na świeżym powietrzu, spacer, techniki oddechowe,ciepła kąpiel. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie Dagi mozemy sobie podać dłonie też mam dwie córeczki jedna ma 10 lat dróga 56 lat i wspaniałegomęża a cierpię też na tą cho.....ą chorobe Ty masz lęk że zachoruesz na raka a ja ze dostane zawału czy wylewu i umre i kto mi dieci wychowa?? kto tego nie przezył nie zrozumie tak jak u Ciebie w domu niechcesz o tym mówić tak jak ja siedzi to we mnie coraz to cześciej ja np w terapie nie wierze dla mnie to jets tylko strata czasu wiem że trzeba się wziaśc w garść myśleć pozytywnie a dodam ze cierpie już 5 lat i tez mam różne dolegliwości somatyczne pracuje utrzymuje dom razem z męzem niby się trszymam ale bez eku nie dałabym rady więc kochana nie jetses sama jak macie ochote piszcie do mnie na gg chętnie poogadam dla mnie najlepsza terapia jets tutaj jak się wygadam z kims całkiem obcym co nie jest tu dla mnie zeby mnie lewym uchem wysłuchac a prawym wypuścic to co powiedizłam tylko dla tego ze cierpi na to samo mnie to podnośi na duchu zaglądam tu często ale mało ię wypowiadam tylko czytam pozdrawiam serdecznie i zapraszam 6006838

 

[*EDIT*]

 

Witam Was serdecznie Dagi mozemy sobie podać dłonie też mam dwie córeczki jedna ma 10 lat dróga 56 lat i wspaniałegomęża a cierpię też na tą cho.....ą chorobe Ty masz lęk że zachoruesz na raka a ja ze dostane zawału czy wylewu i umre i kto mi dieci wychowa?? kto tego nie przezył nie zrozumie tak jak u Ciebie w domu niechcesz o tym mówić tak jak ja siedzi to we mnie coraz to cześciej ja np w terapie nie wierze dla mnie to jets tylko strata czasu wiem że trzeba się wziaśc w garść myśleć pozytywnie a dodam ze cierpie już 5 lat i tez mam różne dolegliwości somatyczne pracuje utrzymuje dom razem z męzem niby się trszymam ale bez eku nie dałabym rady więc kochana nie jetses sama jak macie ochote piszcie do mnie na gg chętnie poogadam dla mnie najlepsza terapia jets tutaj jak się wygadam z kims całkiem obcym co nie jest tu dla mnie zeby mnie lewym uchem wysłuchac a prawym wypuścic to co powiedizłam tylko dla tego ze cierpi na to samo mnie to podnośi na duchu zaglądam tu często ale mało ię wypowiadam tylko czytam pozdrawiam serdecznie i zapraszam 6006838

 

[*EDIT*]

 

o jej ale mi wyszło córka ma 6 latek a ja jakoś tak kliknełam i niewiem jak to wycofac ale nie ważne :shock:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No Kochani

Jak widać jest nas nerwusków trochę. Muszę przyznać, że lepiej mi trochę jak się tu mogę wypisać. Myślałam, że gula sobie pójdzie, ale jakoś nie chce :(

Choć wydaje mi się, że mam te objawy takie zmienne. Raz ściskanie jakby tarczycy, przełyku, potem drapanie tylnej ścianki, a teraz jakaś kulka mi się przyczepiła gdzieś tam chyba gdzie nos łączy się z gardłem i siedzi franca.

A ja zamiast pisać pracę znowu na forum.

No a swoją drogą jak lekarzy już dopada ta schiza to ładne rzeczy :roll: No ale nic co ludzkie nie jest nam obce, a nerwica chyba się o zawód nie pyta. Przychodzi z nienacka, dusi człowieka za gardło, albo inne narządy i miesza w głowie. A my się musimy męczyć.

Mnie chyba niezbyt dobrze zrobił internet. Bo moja hipochondria nasiliła się odkąd sama zaczęłam sobie stawiać diagnozy. A w necie same najgorsze rzeczy można znaleźć, a już tego co chodzi tyłem i mnie prześladuje, to już do każdych objawów można dołożyć.

Na mnie chyba ostatnio za dużo spadło, i jakoś tak pewnie przez to gorzej z psychiką. Wstaję rano i pierwsza myśl, to czy dalej będzie coś w gardle, czy będzie mi towarzyszył dziwny stan napięcia, jakieś takie motyle w żołądku ale niestety nie te miłosne, tylko takie nerwowe. A jak sobie tak pomyślę, to jak na zawołanie wszystko to przychodzi. Ja lubię z siebie takie rzeczy wylać, ale jakoś mi głupio, bo jak ludzi to nie dotyka to nie rozumieją. Więc wolę nie mówić. Nie tym co nie są po tej samej stronie "lustra" co ja.

Więc dziewczyny i chłopaki piszcie. Wylewajcie żale. W kupie zawsze raźniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Natalio,twoje objawy są mi bardzo bliskie.U mnie 5-lat temu zaczęło się własnie przełykiem.Teraz zmagam się z dusznościami i bólem za mostkiem.Swoja historię opisałam juz wcześniej,kiedy dołączyłam do szanownego grona Nerwusów.Ja też niedługo zaczynam terapię,bo bardzo chcę znowu życ normalnie.Daguś zapisałas się już na psychoterapię?Witam rownież OlęAxe-Ola psycholog czy psychiatra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ponownie, widze Kasiu, ze nie jestem sama z moim przelykiem. Dzis bylam u laryngologa, bo nie wytrzymalam i okazalo sie, ze mam ostry stan zapalny gardla, a ta przeskakujaca chrzastka, to wynik wysuszenia blony sluzowej i to minie. Niemniej jednak od czasu problemow z przelykiem boje sie polykac tabletki, oczywiscie przeczytalam ulotke i juz mi przeszlo przez glowe, ze na pewno pojawia sie u mnie jakies objawy niepozadane. Potem przestraszylam sie, ze tabletka jest duza i nie przejdzie mi przez przelyk, zaczelam sobie tlumaczyc, ze dwa tygodnie temu mialam gastroskopie i nic nie ma w przelyku i wtedy tabletka przeszla, to straszne. Najwieksze leki dopadaja mnie wieczorem, dusznosci i bole za mostkiem, a do tego co ktorys wieczor boje sie, ze nie dozyje do rana, a rano budze sie jak nowonarodzona:-) Ciesze sie bardzo, ze sie zdecydowalam i zapisalam na terapie, bo dluzej tak byc nie moze, mam tylko nadziejke, ze terapia pomoze i sie nie rozczaruje. Pozdrawiam Wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam mam 23 lata...ogolnie rzecz biorac leczylem sie kiedys na nerwice lekowa i przezylem bardzo duzo sytuacji niezbyt fajnych z nerwica...ale nie o tym bede pisac... 3 miesiace temu wyjechalem za granice do pracy...pracowalem i bylo okey moze nieco chudlem ale to chyba normalne tesknota do kraju do bliskich stres w pracy i tak dalej...miesiac temu zmarla mi mama...i od tej pory zaczalem popadac w choroby...najpierw wymyslilem sobie cos z tarczyca zrobilem badania TSH FT3 FT4 i wszystko w normie... pozniej zaczelo mnie martwic ze mam anemie to wykonalem badania morflogii i tez wszystko ok...mialem przy okazji zbadany cukier cholesterol i badanie chemiczne krwi i tylko w tym wyszlo ze mam troszeczke wiecej bilburiny czy czegos takiego norma do 1 a ja miale 1,2...ale lekarz powiedzial ze to jest okey nic zlego...nastepnie wykonalem sobie badanie gastroskopii bo ciagle mnie napinalo na wymioty no i w tym badaniu wyszlo ze mam refluks zoladkowo przelykowy...no ale przeciez nie od tego kreci mi sie w glowie chudne...i sie ciagle denerwuje o swoje zdrowie...mam objawy jak przy depresji i dzis ide do psychiatry bo juz nie wiem co mam ze soba robic boje sie wychodzic z domu jak mam wyjsc serce wali jak dzwon rece sie trzesa i tak dalej...w domu jak jestem jestem troszke spokojniejszy ale nic mi sie nie chce apetyt rozny ale raczej slaby i do tego pojawil sie problem ze snem...mianowicie bardzo malo spie...jak juz to w nocy i to moze 2-3 godziny i dalej juz tylko krece sie z boku na bok...czy byscie mogli powiedziec mi czy to moze byc depresja...lub nerwica znow...prosze pomozcie! Z gory dzieki za odpowiedzi:)

 

P.S. moze dodam jeszcze tylko ze kiedys mialem robione takie badania...

Morfologia

Badanie moczu

EKG x2

Echo serca

Dno oka

Pole widzenia

TSH

FT3 FT4

Tomografia komputerowa glowy

USG jamy brzusznej

Gastrospia

wszystko ok procz gastroskopii...lekarz powiedz ze od nerwow mam problemy z zoladkiem a tak wszystko ok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj hamikal. uwazam, ze po tak ciezkich przezyciach kazdy moglby sie gorzej poczuc. Dobrze, ze zdecydowales sie na wizyte u psychiatry, bo prawie kazdy, kto pisze na tym forum, uswiadamia sobie, ze jesli wyniki badan sa w normie, a dolegliwosci nie ustepuja, to cos nie tak jest z nerwami, ze juz nie wspomne o lekach. Ja mam wrodzony hipochondryzm, ale do tej pory radzilam sobie z tym, teraz mnie to przeroslo wiec zapisalam sie juz na terapie, wierze w to, jezeli ktos jest w stanie sam to w sobie zwalczyc, to podziwiam go. Pociesze Cie, ze tez mialam problemy ze spaniem, niekiedy nie spalam do 3 w nocy, przewracalam sie z boku na bok, teraz zazywam na noc leki ziolowe i jest ok. Mam tez problemy z waga, jak tylko dopada mnie wiekszy stres, potrafie schudnac 5 kg w tydzien, a zanim to nadrobie mija kilka miesiecy, przez co jestem bardzo szczupla. Do tego jestem slaba, czesto senna w ciagu dnia, mam napiete miesnie i znow sie martwie, czy to jakas powazna choroba, czy takie depresyjne znuzenie, bo tez tak moze byc. generalnie Hamikal przez nerwy moze bolec niemal wszytsko od malego palca u stopy, az po czubek glowy, takze z Twoim zoladkiem moze lekarz miec racje. Napisz, co u lekarza. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę swoje dwa grosze ponieważ cierpię właśnie na nerwicę hipochondryczną. Co mogę doradzić:

 

po pierwsze, wykonanie wszelkich niezbędnych w badań w zakresie ew. organicznym zmian w newraligczyn miejscu i miejscach

 

po drugie, nie spekulować do momentu otrzymania wyników badań

 

po trzecie, w razie wątpliwości co rezultatu badania, powtórzyć je po konsultacji z lekarzem lub wykonać dodatkowe kierunkowe pomiary. Zaproponuje to zresztą sam lekarza

 

- po piąte, nie przeglądać w internecie informacji o danych chorobach, nie dopasowywać objawów do siebie, bo nabawicie się 3000 chorób, choć jesteście zdrowi

 

- po szóste nie myśleć o tym przez cały czas, nie dotykać miejsc gdzie boli

 

po siódme, po wykonaniu serii wszystkich badań i ich dobrych wynikach uwierzyć, uwierzyć i raz jeszcze uwierzyć, że jest się zdrowym.

 

-po ósme, w takim wypadku do psychiatry, zgłaszamy zaburzenia somatomorficzne, bierzemy na warsztat terapię behawioralno-poznawczą wspomaganą farmakoterapią.

 

- po dziewiąte suplementować pierwiastki: wapń, magnez z witaminą B6, potas, żelazo, cynk, witamina D, witamina E, witamina B kompleks oraz witamina B12, selen.

 

- po dziesiąte wyzdrowieć. W Waszym życiu z pewnością pojawią się prawdziwe choroby, a od Was samych zależy, jakie będzie Wasze nastawienie. Psychika zdziałać potrafi cuda.

 

- po jedenaste - raz na rok morfologia krwi razem z OB i rozmazem oraz TSH+fT3+fT4, a także pierwiastki (zjonizowane), glukoza, kreatynina, mocznik, ASPAT, ALAT bilirubina oraz mocz i CRP, raz na 3 lata prześwietlenie klatki piersiowej, USG jamy brzusznej, raz na dwa lata EKG+Echo, raz na 3 lata prześwietlenie całego kręgosłupa, raz na 5 lat gastroskopia, do 35 roku życia raz na 2-3 lata lipidogram, po 35 roku życia raz na rok. Kontrolować ciśnienie, np. zmierzyć raz w tygodniu.

 

Koniec, za uwagę dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM WSZYSTKICH

 

od dawna sledze to forum ......od miesiąca biore sertagen..myślałam ,że jak zacznę sie leczyć to przynajmniej troche zmniejsze te głupie objawy

 

wszystko sie nasiliło .....miałam uczucie jakby ktoś wbijał mi tysiące igieł,mdleją mi ręce

wcześniej nie miałam takich objawów i nie wiem czy to jest normalne ....powiedzcie czy ktoś miał podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia, Natalia - jak przeczytałam, że jesteście już zapisane na wizytę to się poczułam zdopingowana do działania i też poczyniłam pewne kroki. To znaczy na razie wynalazłam najbliższą mi, sympatycznie wyglądającą placówkę i zadzwoniłam. Rozmawiałam z miłą Panią, która ma oddzwonić w sprawie terminu wizyty. Ta placówka bardziej pomaga rodzinie i młodym ludziom tak do 30-tki, ale z moimi 34-latami tez mnie przyjmą :lol:

Zobaczę, na terapię płatną zawsze zdążę iść, a może akurat trafię na kogoś, kto z NFZ mi pomoże? Zresztą to jest chyba jakaś organizacja społeczna, czy jakoś tak, opłacana chyba z gminy. No czekam, aż się odezwą. W każdym razie rozmawia się od razu z psychoterapeutą.

 

Hamikal, ja myślę, że stres spowodowany utratą bliskiej osoby na pewno mógł nasilić objawy nerwicowe. Wykonałeś dużo badań, skoro są w porządku to pewnie nie ma się czym martwić. Przyczyna nie tkwi w Twoim ciele, a w Twojej głowie. A te nasze głowy jakoś potrafią cuda wyczyniać z ciałem, bez naszej świadomości. Skoro źle śpisz, słabo jesz, jesteś przemęczony to i chudniesz. A czy przy okazji z nerwów nie "przelatuje" przez Ciebie całe jedzenie? Bo ja tam mam przy ostrych nerwach, choć generalnie akurat chudzinką nie jestem. W każdym razie w stresie wizyty w toalecie co i rusz :oops:

 

Isj - jak zobaczyłam ile badań robić profilaktycznie to :shock:

Ze mną jest ten problem, że boję się, że coś mi jest, ale jak mam iść do lekarza to już prawie palpitacje na miejscu. Bo w głowie mam myśl, że on już na pewno coś znajdzie. Jak odbieram zwykłą morfologię to jakbym szła po wyrok. Choć fakt, jak wyniki są dobre odczuwam ulgę. Ale żeby nie spekulować do odebrania wyników, to też moja mózgownica nie przyjmuje do wiadomości :? Spekuluje i to na całego w najczarniejszych barwach. Generalnie w każdą stronę do bani. Badać - źle, nie badać - jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze mną jest ten problem, że boję się, że coś mi jest, ale jak mam iść do lekarza to już prawie palpitacje na miejscu. Bo w głowie mam myśl, że on już na pewno coś znajdzie. Jak odbieram zwykłą morfologię to jakbym szła po wyrok. Choć fakt, jak wyniki są dobre odczuwam ulgę. Ale żeby nie spekulować do odebrania wyników, to też moja mózgownica nie przyjmuje do wiadomości :? Spekuluje i to na całego w najczarniejszych barwach. Generalnie w każdą stronę do bani. Badać - źle, nie badać - jeszcze gorzej.

 

Dagi!

Normalnie jak bym widziała siebie! Mam dokładnie tak samo

Czasem mam ochotę, aby wzięli mnie do szpitala i gruntownie przebadali, ale z drugiej strony boję się, że coś znajdą. Zarówno jedno i drugi potęguje stres :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Dorcia. Ja też chciałam iść do szpitalana badania, obiecywałam sobie i wszystkim wtajemniczonym w moje leki, że jak mnie przebadaja i przejdzie mi z przełykiem i żołądkiem, to już wszysko będzie dobrze i będę się cieszyć życiem. Niestety rzeczywistość pokazała co innego. Byłam w szpitalu prawie dwa tygodnie, zroblili mi mnostwo specjalistycznych badan, byłam u kilka specjalistów i nic nie znależli, z reszta pani doktor od razu mi poweidziala, ze to bedzie globus histericus, nie wiem, czy mam to na czole wypisane, ze jestem nerwusem?:-) Tak wiec badania mi nic nie dały, bo ze szpitala wróciłam 3 tygodnie temu i od tamtej pory zdążyłam sobie przypisać kilka niezłych chorób, w tym raka jelita grubego, teraz raka krtani, choć miałam robione szczegółowe badania w tym kierunku. Teraz cały czas skupiam się na połykaniu śliny, denerwuje mnie ta przeskakująca chrząstka, mogłaby już przestac. Ale wtedy zapewne znajde coś innego. Wiadomo Dorcia czasem trzeba się przebadać, to nic złego, mnie niestety badania nie wyleczyły z nerwicy. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalia – no wykrakałam sobie z tą chrząstka. Wczoraj pisałam, że mogę sobie wszystko wmówić, ale dziś już też to realnie czuję. Zwłaszcza, jak już mam dziesiąte w ciągu minuty przełknięcie moim suchym gardłem to czuję jakby takie chrup w okolicach tego miejsca gdzie faceci mają „jabłko Adama”. Dobrze, że pisałaś że masz coś takiego, bo już bym pewnie zawału dostała, że mam kolejny symptom. Dziś mam znowu nasilone objawy i jestem zdołowana. Łykam i łykam, czuję gulę, ścisk przełyku, suchość, jakbym miała nabrzmiałą szyję. Chyba od tego wysuszenia czasami mi tak chrzęści. Im więcej o tym myślę, tym jest gorzej. A nie potrafię się zmusić do nie myślenia o tym przełyku. A w domu się nie przyznaję, bo nie chcę dołować rodziny, że znowu coś mi się dzieję. Trzymam niby fason, a w duszy …. :cry:

Tyle tylko, że jeść mogę dzięki Bogu normalnie. Wtedy mi nic nie jest.

No i tu się trochę wyżalić.

 

Dorcia – no właśnie, mnie by musieli co miesiąc „skanować” żeby mi udowodnić, że nic mi nie jest, ale najlepiej wcześniej mnie uśpić na parę dni, żebym się nie denerwowała.

 

A wizytę mam na 30 marca do psychoterapeuty, dziś oddzwonili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich, jestem tu pierwszy raz, usilnie poszukiwałam, kogoś kto przezywa i czuje to co ja, bo pomyślałam, ze wtedy będzie choć odrobinę łatwiej... Dziś znalazłam forum, przeczytałam o Waszych przeżyciach i coż mogę stwierdzić- piszecie o mnie. Moj problem zaczął się chyba w momencie śmierci mojego taty na raka, miało to miejsce jakieś 4 lata temu, początkowo moje leki były "do zaakceptowania", w tym momencie nie da się już z tym żyć. Boję się wszystkiego, jak ktoś trafnie okreslił "najmniejsze strzyknięcie" jest rakiem. Nie da się tego po prostu opisać, Wy wiecie o tym doskonale... Przeraża mnie każda kropka na skórze, tydzień temu miałam raka piersi, dwa tyg temu raka szyjki macicy, 2 miesiące temu białaczkę- mój lęk był tak silny, a pewność, że jestem chora tak wielka, ze zaczęły wystepować u mnie objawy fizyczne. Przeczytałam, ze objawem moze być lecąca krew z nosa, na drugi dzień oczywiście krew leciała. Mieszkam jeszcze przez dwa tyg w Anglii, za 1,5 mies, na szczęscie wracam na stałe do Polski. Byłam tak przerażona, ze przyleciałam, uprzednio żegnając się z moim chłopakiem( leciałam już na chemioterapię w moim przekonaniu) do Polski. Zrobiłam badania, a w momencie kiedy zobaczyłam wyniki morfologii, badania moczu, kały, przeswietlenia płuc, usg brzucha objawy ustąpiły. Coż z tego skoro przecież wyniki mogły wyjść nie do końca wiarygodnie, skoro może "zagnieździło" się już coś gdzieś indziej, chociaż w moim przypadku już miałam chyba prawie wszystko... Moj chłopak "nie ma życia" teraz, krzyczę że chodzi do pracy jak ja umieram, sprawdzam ciągle czy on "czegoś nie ma" . Strach o mnie i o niego nie pozwala mi życ. Mieliśmy po powrocie planować nasz ślub, kocham go bardzo i nie chce żyć bez niego, ale pomyślałam, ze chyba pora to zakończyć bo teraz bedzie man łatwiej uporać się bez siebie teraz, niż gdy coś strasznego się stanie. Wogole jak wiecie po prostu nie da się tego opisać, jak to strasznie się odczuwa i jak strasznie się z tym, nawet nie zazwe tego życie, bo to po prostu wegetacja... Cieszę się że jesteście tu, naprawdę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż Karolinko

Przytulam Cię wirtualnie. Wszyscy w tym temacie wiemy, o czym piszesz i co przeżywasz. Nie wiem tylko czy rozstanie to dobry pomysł. Ja wiem, że jakbym była sama znosiłabym wszystko dużo gorzej. Pewnie mój mąż nie do końca rozumie co czuję, bo on ma zdrowe podejście do życia, dlatego lepiej mi pisać tu do osób, które wiedzą co taki lęk znaczy. Ale z drugiej strony, wiem, że on mnie kocha, i jak jest bardzo źle mogę po prostu wybeczeć mu się w rękaw. Myślę, że musisz po powrocie zacząć szukać pomocy u specjalisty, tak jak my. Jak widzisz, ja dopiero umówiłam się na pierwszą wizytę i nie wiem co z tego wyjdzie, ale to chyba najlepsza droga. Wpadłyśmy w spiralę samo nakręcającego się lęku i same z niej raczej nie wyjdziemy. A ja teraz wiesz co myślę o moim przełyku :( Pewnie przed psychoterapeutą zaliczę jeszcze laryngologa.

Pisz co Cię trapi. Może nie pomożemy, ale na pewno zrozumiemy :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki, tak na pewno wybieram się do specjalisty, ostatnio zadzwoniłam do domu i wybeczałam mamie, ze umieram na raka, teraz ona płacze w domu i wszystkie pieniądze oszczędzone ciężko na moją przyszłość przekazać chce na leczenie mnie. Ja wiem, że rozstania nie przeżyję, ale to mnie tak strasznie boli jak patrzę na niego i myślę co mu może dolegać, jak śpi to oglądam wszystko co ma na skórze, bo teraz mam "fazę" na raka skóry. Stan Twojego przełyku doskonale rozumiem, naprawdę, też to miałam, w związku z tym przez raka przełyku, gardła i płuc też już przeszłam, ta suchość, "coś" powiększone, "coś" zaczerwienione spędzały mi także sen z powiek, do tego duszności, mroczki przed oczami, kołatanie serca, a przy białaczce tydzień też nie jadłam, bo przecież częstym objawem jest brak apetytu... tak, też myślę, że same z tego nie wyjdziemy, ja odliczam dni, jeszcze 1,5 miesiąca, wiem, ze przez ten czas przejdę jeszcze przez parę nowotworów, ale po powrocie od razu do psychologa, chyba tylko jakaś terapia jest nadzieją. Tak mi się właśnie przypomniało, ze jakiś czas temu postanowiłam zbadać sobie piersi, nie mam ich za wielkich, także żeby "dogrzebać" się do żeber nie było problemu. Wiedziałam, czułam, ze to kości, ale w moim umyśle wszystkie te nierówności, tkanka mięśniowa to były liczne guzy wystepujące w piersiach... Potem przez tydzień nie mogłam się dotknąć, no miałam siniaki i krwiaki od tego parogodzinnego uciskania... jesteśmy chore, niestety trzeba to nazwać chorobą... dziękuję, naprawdę bardzo dziękuję za odpowiedź:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolinko doskonale Ciebie rozumiem. Wiem jak to jest ze strachem przed chorobą. Też to przeszłam. Jest to już coraz mniejsze, ale jest i jeszcze mnie trochę męczy.

Widzisz tak to jest, że my nerwicowcy jesteśmy bardzo sugestywni. Wyczytałaś, że objawem białaczki są krwawienia z nosa. Uwierzyłaś w to i faktycznie tak się stało, że krew z noska zaczęła płynąć. Jednak to świadczy tylko o sile sugestii, czyli mówiąc o sile naszej myśli. A zarazem też tego jak silna jest wiara. Jeśli coś sobie będziesz stale powtarzała to w końcu w to uwierzysz i to wystąpi w rzeczywistości. Wiem, że to trudne, ale musisz bacznie zwracać uwagę na swoje myśli.

Jeśli myślisz o chorobach, czyli myślisz negatywnie to wszystko się potem urzeczywistnia w postaci chorób, złego samopoczucia, lęków. Jeśli zaczęłabyś myśleć o zdrowiu, była byś zdrowa. To oczywiście nie nastąpi od razu bo musisz odgonić od siebie te wszystkie negatywne myśli, które przez tak długi czas pojawiały się w Twojej głowie. To co Ciebie w taki stan wpędza, może Ciebie także w niego wyciągnąć. Na to trzeba ogromu cierpliwości. Spróbuj się do tego nie zniechęcać, bo brzydko mówiąc "głupotą jest zrywać kwiat, zanim rozkwitnie" :smile: Pozdrawiam Cię serdecznie! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny, ze jesteście, ostatnio też usłyszałam od kogoś, żebym tak nie myślała, bo jeszcze ściągnę na siebie coś strasznego, i tego też zaczęłam panicznie się bać, że to jest jeszcze bardziej możliwe, bo tak strasznie ciężko przestać tak myśleć. Jak jestem w pracy, ciagle biegam, zeby gdzieś sie schować, zeby tylko pomacać sie i tak już po bolących od ucisku węzlów chlonnych i zeby sprawdzić czy dziwny pieprzyk nie zaczął wystawać, albo sie powiekszac... ciężko jest. A co do gardła, teraz trochę przeszło, ale pamiętam jak dziś, też "coś" tam miałam. Było to dosyć duże, strasznie wysuszylo mi gardło, nie miałam śliny, a do tego napuchło do takich rozmiarów, ze nawet palec by tam nie wszedł, w nocy musiałam układać się w dziwnych pozycjach, bo prawie kazda nie pozwalała mi oddychać, powiem też szczerze, ze troche lepiej mi się zrobiło, ze się odezwałyście,, że ja napisałam, na tyle lepiej, że chyba mam teraz siłę, zeby wstać i iśc do sklepu kupić chleb, bo od rana nie mogłam tego zrobic z uwagi na "szukanie" czegoś dziwnego w moim ciele, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karolinko

Ja myślę, że my to sobie zawsze znajdziemy powód do wynajdywania chorób. Kochasz swojego chłopka, więc się o niego martwisz. Ja przeżywam to w stosunku do córeczki, zwłaszcza młodszej bo jest chorowita, byłyśmy dwa razy w szpitalu - prawie umierałam. Jak na wyrok czekałam na wynik każdego badania. A po drugim pobycie długo utrzymywał się krwinkomocz - oczywiście podejrzewałam najgorsze. Ja już wcześniej miałam takie skłonności, ale to były napady lęków krótkotrwale i ustępujące na dłużej. Mniej więcej od wiosny zeszłego roku (drugi pobyt w szpitalu) to jest jeden ciąg. Albo u niej coś wyszukuję, albo u siebie. Tak na przemian. Ja sądzę, że jak byś się nie martwiła chłopakiem, to maksymalnie już skupiłabyś się na sobie, albo może potem na mamie, czy kimś innym. Ja widzę, że nawet jak ktoś znajomy coś powie o jakichś dolegliwościach to też się o niego w duchu martwię. Np. koleżanka ma OB 44/80 (przy infekcji przeziębieniowej robiła) już mnie męczy, że przy katarze to jednak za wysokie i może powinna się przebadać. Ale głupio mi jej to mówić, bo przecież dorosła jest i ona się nie przejmuje bo uważa, że przeziębienie jest wystarczającym usprawiedliwieniem. A mnie wysokie ob kojarzy się oczywiście z rakiem. Myślę, że przy tych naszych problemach oddzielanie się od ukochanych osób nic nie da. Bo to nie w nich jest problem. Ja długo się ukrywałam przed rodziną z tymi moimi lękami bo sobie zdaję sprawę, że to normalne nie jest. Ale w końcu nie wytrzymałam. Przy raku jelita lub czegoś tam w przewodzie pokarmowym (tak koło października) miałam tak silny napad lęku i strachu, że się wyryczałam się przed mamą i w końcu powiedziałam też mężowi. Lepiej mi że wiedzą. Nie czaję się już, że potrzebuję psychoterapii. Byłam u lekarki ogólnej która zrobiła mi podstawowe badania, nagadała, że to nerwica i kazała iść gdzieś na terapię. Zwlekałam, trochę było lepiej by po chwili mój umysł znów snuł domysły. Teraz znowu duży lęk.

Myślę, że Venus ma rację. Nasze umysły mają fenomenalną zdolność wywoływania objawów o których myślimy. Może faktycznie, ktoś pomoże nam nad nimi zapanować i równie (albo choć w połowie) mocno uwierzymy, że jesteśmy zdrowe.

 

PS

A co Twój chłopak o tym myśli? Czy wie, co tak naprawę Cię trapi, bo mnie np. trudno było o tym mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dagi, mam tak samo, wszystko, po prostu wszystko jest dla mnie rakiem, najmniejsze ukucie, jakich zdrowy człowiek doświadcza setki w ciągu jednego dnia, i nawet nie zwróci na to najmniejszej uwagi, dla mnie to już wiadomo co, każda wizyta u lekarza, kojarzy się z tym, ze coś znajdą przypadkiem. Przy "wykryciu" białaczki, rodzina się dowiedziała, nie miałam wyjscia, skoro przyjechałam zrobic badania na pare dni, przed chłopakiem ukrywałam ile się dało, myślałam że pomyśli że jestem głupia, w końcu jak zobaczył parę razy że płaczę, wykrzyczałam mu że umieram, że mam jakiegos raka, tylko nie wiem jakiego. Przestraszył się, nie mówi tego, bo on ogólnie jest skryty, ale widzę, ze sie o mnie boi, dlatego nie denerwuje się jak robię mu "przegląd" i szukam nie wiadomo czego parę razy dziennie, też chyba nie wie jak ma reagować, bo on jako ten "normalny" nie do końca to rozumie co czuję, co czujemy wszystkie, i za co jestem mu wdzięczna jest ze mną mimo tego, że jestem tak strasznie nerwowa i mam swiadomość, ze bardzo odbija się na nim moja zdziwaczałość... trudno wmówić sobie, ze nie umrę, ze nie zachoruję, może terapia nam w tym pomoże... zobaczymy, nie mogę doczekać się juz powrotu zeby zacząć coś robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dagi! Normalnie mam wyrzuty sumienia, ale ja tak przypuszczam, że ta chrząstka to tez z nerwow. Generalnie cały dzien jestem skupiona na polykaniu sliny, od tego mam strasznie spiete miesnie szyi i boli mnie gardło.

Marze, zeby ta chrzastka dala mi spokuj, ale wiem, ze wtedy pojawi sie cos nowego.

 

Droga Karolinko, bez leczenia nie mamy szans na normalne zycie. a co do Twojego chlopaka, to pamietej, ze prawdziwe uczucie jest w stanie wiele wytrzymac, nie wiadomo, czy samej bedzie Ci lepiej, poza tym nie wiemy, czy my kiedys nie bnedziemy dla kogos wsparciem. Wiem, że moj chlopak ma sie ciezko ze mna, tymbardziej, ze jest niesamowicie wyluzowany i niczym sie nie przejmue, jak tylko mnie cos "boli" zawsze jest przekonany, ze to nic groznego i minie, chyba sie juz przyzwyczail. Kiedys obudzilam go o 5 rano, plakalam przez telefon, ze mam zanik miesni i umre za kilka lat, bo to jest choroba nieuleczalna, a on mnie uspakajal. Innym razem, gdy mialam silne leki wieczorem, przyjechal do mnie w sniezyce i spal ze mna w nocy, trzymalam go mocno za reke, bo balam sie, ze nie dozyje do rana, nie wyspal sie, ale przwezyl i jest nadal ze mna. Jednak najwiekszym moim wsparciem jest moja mama, swietnie mnie rozumie, bo sama w mlodosci leczyla sie na nerwice i wyszla z tego:-) zawsze moge z nia porozmawiac i nigdy mi nie mowi, ze wydziwiam, tylko mnie uspokaja.

 

Bardzo mi sie spodobala wypowiedz Venus, ciekawa jestem czy bylas juz na terapi, bo z tego, co pisalas, to masz takie podejscie, jakbys uczeszczala na terapie, super, ze dopingujesz innych. Sama ciesze sie jak dziecko, ze ide na rozmowe do psychologa. Jestem tak zmeczona swoja nerwica, ze musi sie udac.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie Venus, też jestem ciekawa, napisałaś, ze teraz jest lepiej, jak sobie z tym poradziłaś, napisz koniecznie... Dobrze, że ktoś z nami jest, mąż, chłopak, mama... Natalia co do wyluzowanego chłopaka, rozumiem:) I właśnie dlatego martwię się za nas dwoje, bo on się nie martwi, wyszukałam mu takie rzeczy, ze jak tylko będziemy w Polsce idzie z tym do lekarza, żeby tylko mi było lepiej... a ja do psychologa, ta mysl pozwala mi jakoś trwać póki co...pozdrawiam moje drogie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×