Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie...od jakiegoś czasu mecza mnie natretne mysli odnosnie choroby psychicznej,,wczesniej byly raz na jakis czas ale od kiedy nerwica mi sie nasilila mam je prawie codzienie...nie potrafie z tym zyc..uwazam ze skoro mam nerwice to jestem juz psychiczna..te mysli robia ze mnie wraka..biore leki citabax..ale chyba cos zle na mnie dziala ..mysli nadal mam a przy tym nie moge spac..(zaczela wiec brac na noc estazolam- ale sie od niego uzaleznilam- teraz go dostawiam- i jest mega ciezko). poza tym mam ucisk w glowie,,,zaczynam sie izolowac ludzi bo przeciez jestem psychiczna...dodam ze jak sie towarzysza temu wszytkiemu odrealnienia...czy ktos z was mial podobnie...nie wiedzialam ze nerwica lekowa, na ktora wczesniej moze wrocic w innej postaci...masKRA..ja tak nie chce juz zyc...chciala bym wrocic do normalnosci...

kasia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pan Bóg ma nad tym kontrole i wie że masz problem On ci pomoże z tego wyjść

 

Boga w to nie mieszaj. Najłatwiej zwalić odpowiedzialność na siłę wyższą i czekać na cud, a prawda jest taka że nad nerwicą musimy pracować sami i żaden Bóg, archanioł czy nawet mleczna wróżka z krainy wiecznej tęczy tego za nas nie zrobi.

 

mariusz_, schizofrenia to zupełnie inny problem, nerwica ma z tą chorobą niewiele wspólnego i nie może jej spowodować.

 

Ja mówiąc Pan ma nad tym kontrole chce mu powiedzieć że może mu pomóc.Co masz na myśli najłatwiej zwalić odpowiedzialność na siłę wyższą?Ze jestem z tych co nie moge się z tym pogodzić i zwalają to na Pana Boga ja mu uświadamiam że Pan jest z nim i nie opuści go.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A g... prawda. Żaden Pan tutaj nikomu nie pomoże i daremne jest czekanie na opatrzność i cudowne ozdrowienie. Trzeba się po prostu wziąć w garść i iść do specjalisty, on jest od tego typu schorzeń, nie Bóg, aniołki i inne Jezuski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam z natrętnymi miślami walcze od kilku lat. Zaczeło się w dzieciństwie od lęku przed zaraskami i myśleniu o zakarzenu się czymś.

Jak tylko udało mi sie z tymi myślami uporać i definitywnie skączyć, to te myśli zastapiło coś znacznie gorszego co atakowało mnie raz z mniejsza raz z większom

siłom przez ostatnie lata. Bywało że, mysli odchodziły zupełnie na całe tygodnie a nawet miesiące pozostawiając spokuj i wyluzowanie dające chęci do

działania, życia.

najgorsze jest to że, wystarczy jedno skojarzenie przebłysk w głowie by to powróciło ze znacznie wiekszom siłom i nie warzne czy jestes zajęty pracą czy odpoczywasz to atakuje wszedzie bez skrupłów zabijając spokój. Nawet jak jestem z przyjaciułmi i dobrze się bawie to wkący myśl znowu atakuje niszcząc

dobre samopoczucie i chumor.

 

Pisze na tym forum po raz pierwszy bo wcześniej muślałem że, nie ma ludzi z podobnymi problemami do moich.

Nie wiem co robic czy iść do specjalisty i czy terapia morze pomóc :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zrobilem oddzielny post, ale za duzo osob sie tam nie wypowiedzialo chcocia zi tak ziekuje jednej osobie ktorej psot bardzo mi pomogl, ale pomyslalem ze skoro tyle osob wypowiada sie w tym temacie to i ja zamieszcze to co napisalem wczesniej : W sumie nie wiem jak powinien nazywać się ten temat.Napisałem go z jednego prostego powodu: chcę się z tego komuś wyżalić oprócz osób którym wyżalam się o tym od lat, może chcę po prostu usłyszeć, że jestem normalny ? Bo wiem, że właśnie tego najbardziej pragnę, nie modle się tak o nic jak tylko o to, żebym już nie miał tych myśli... żebym czuł się normalny i w końcu poczuł się w pełni szczęśliwy.Żeby już nigdy nie było żadnego, "ale"... Oczywiście, nie oczekuję, że ktoś na siłę powie, że wszystko jest w porządku bo tego nie chcę :) A więc jak to się zaczęło...

 

W tym momencie mam 17,5 roku.Natręctwa pojawiły się u mnie jakieś 9,10 lat temu ? Od tego czasu przybierały setki form.Zaczęło się dosyć błacho, może nawet śmiesznie.Miałem chyba 8 lat.Pokłóciłem się z Ojcem o jakiś bzdet, poszedłem do swojego pokoju i powiedziałem pod nosem "ale z niego ch** p********y".Tak się tym przeraziłem, że nie mogłem spokojnie usiedzieć.Co ja zrobiłem, jak mogłem tak powiedzieć.Ta myśl ciągle wracała.Pomyślałem więc, że fajne by było przerzucić ją na coś innego a nie Tate, bo to nie dawało mi spokoju.Więc kiedy przychodziła myśl z przekleństwem myślałem pewnym schematem.Zamiast "ekhem ekhem to Tata", wstawiałem "ekhem ekhem to Diabeł".I tak przemyśliwanie to setki razy.Jeszce nie było tak źle.Potem miewałem natręctwa związane z odmawianiem pacierza.Potrafiłem odmawiać pacierz 10 razy po podczas modlitwy wyobrazilem sobie, że nie klęcze naprzeciwko Boga, tylko kolegi ze szkoly ktorego wyjatkowo nie lubilem.Oczywiście od razu złość, żę nigdy bym przecież tak nie zrobił.Płacz.Załamanie.Nie byłem gnębiony nigdy nie miałem problemu z kontaktem z rówieśnikami.Zamiast kolegi wyobrazalem sobie ze klekam przed kims innym czy diabłem czy kimśkogo nie lubie.Ot tak dziecięce myślenie.Natręćtwa ciągle powiększały się.Ogólnie moge stwierdzić, że żyje często w stanie pewnego niepokoju.Lęku.Rzadko kiedy tego nie mam.Bardzo częśto miewam i miewałem natręćtwa na tle religijnym.Sprośne myśli z udziałem Świętośći, aż się wzdrygałem i biłem głową w poduszkę, ale co miałem na to poradzić? Nigdy nie mogłem czegoś takiego odpędzić.Mógłbym o tym pisać długo.Oprócz natręctw religijnych najczęstszymi są natręctwa seksualne.Wmawiałem sobie, żę jestem zoofilem pedofilem, homoseksualista.Potrafilem to odpedzic do czasu az przez pewien czas pojawialy sie u mnie a czasem pojawiaja mysli homoseksualne.Wiem, że nie był bym w stanie być z facetem, ale miałem różnego rodzaju fantazje które mnie podniecały.Wobec tego moja myśł: jeżeli wydawało mi się, że jestem homo, a miewam takie myśli, to może jestem także zoofilem i pedofilem ? Wiem, że to brzmi strasznie musicie sobie pomyśleć, że mam nieźle nawalone w glowie ;/ Ostatnio moja mysl to mysl na temat pedofilii.Od jakiegos miesiaca ciagle o tym mysle, zadaje sobie pytanie czy aby napewno nie jestem, staram sobie wyobrazic jakby to bylo i czy napewno przy tym nie lapie jakiego podniecenia.To jest okropne!W sumie juz teraz sam nie wiem nic raczej nie odczuwam i dobrze wiem ze nigdy nie skrzywdzil bym dziecka, zawsze w zdrowy spsob kochalem male dzieci uwielbialem spedzac z nimi czas a teraz czuje sie dziwnie.Zadreczam sie tymi myslami.Czytalem psota tu na forum na ten temat.Mam czasem takie objawy sztucznego podniecenia kiedy mysle o takich rzeczach ktore mnie tak bardzo obrzydzaja.Polega to na tym ze z jedenj strony nie czuje zadnego podniecenia, ale mam "dziwne uczucie w pachwinie".To jest tak okropne ze chce mi sie plakac.Nie moge juz z tym.Ciagle sie zastanawiam.Mam taki metlik w glowie ze juz sam nie wiem co o tym myslec.CIagle o tym mysle i mysle, ze juz sam nie wiem co ja czuje.To jest straszne.Moze jestem jakims pedofilem ? Nie mialem nogdy zadnego problemu z dziewczynami, wszystko bylo w porzadku.Czuje sie tak okropnie.Kiedys jak slyszalem o pedofilli w telewizji to mi sie rzygac chcialo.A teraz juz tyle o tym myslalem ze czasem przez ulamek sekudny wmówie sobie"tak czuje jakis pociag fajnie" ale zaraz sam w sobie to neguje, ale zaraz mysle o tym czy moze jednak mnie to pociaga i czy moze tak jest.Przperaszam ze ten post jest taki chaotyczny ale to chyba jedyny spsobob zeby po prostu wylac z siebie mysli.Boje sie ze jestem pedofilem i to jest moj problem !! juz moze bym nawet o tym zapomnial gdyby to jak to nazwalem "dziwne uczucie".NIe czuje wtedy zadnego ale to zadnego podniecenia, ale jednak cos takiego sie pojawia.Dlaczego? Boje sie.Miewam lepsze dni np. ostatnio przez 4 dni nie mialem natrectw.Ale dzis wrocila mysl o pedofilii.Moje mysli wymuszaja zastanawianie sie nad tym czy podniecaja mnie dzieci !!! Wiecie jakie to straszne ? Naprawde mam czasem uczucie ze to mnie po prostu zjada.Dzisiaj przyrzeklem sobie, ze jezeli kiedykolwiek zrobilbym krzywde dziecku, chcociaz wiem ze to niemozliwe(tak ciagle mowie tak sie pocieszam), to zabije się.Poproszę Boga żeby mnie stąd zabrał.Nie wiem jak opisać jeszce ten stan.Może tak, że chciałbym żebym za każdym razem kiedy przyjdzie taka myśl pomyślał odrazu sie wzdrygal i wiedzial ze nei jestem pedofilem, a nie miec jakies watpliwosci ? Chodzilem do psychologa, w sumie po wizytach troche mi sie poprawialo.Mialem tez natrectwa typu "czy jestem opetany, bo mam takie okropne mysli" albo myslalem ze Bog mi nie wybaczy.Ksiadz czyli moj psycholog wszystko mi to wytlumaczyl, ale to ciagle wracalo.OStatnio wogole u niego nie bylem, ale niedlugo zaczne chodzic, jak nie do niego to do terapeuty jakeigos ktory sie w natrectwach specjalizuje.Nie chcialbym brac lekow.Narazie to na tyle, pozdrawiam Was wszystkich.Musze porzyznac ze samo czytanie tego forum duzo mi daje.Dzieki ze macie odwage pisac tutaj o swoich problemach.Ja postanowilem postapic podobnie.Jesli cos mi jeszce przyjdzie do glowy to napisze to pod postem.Wiec co o tym myslicie ? Pozdrawiam i jeszce raz przepraszam ze to jest takie chaotyczne ale takie wlasnie sa moje mysli.

 

[EDIT] ciagle czuje sie zestresowany, zastanawiam sie czy moze jednak moge byc opetany, albo czy moze diable msci sie na mnie za to od czego zaczely sie te mysli ( :D ?).albo mam natrectwo czy aby napewno nie przyczepily sie od mnie duchy o ktorych opowies slyszalem poniewaz mialem na ten temat natrectwo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwusjo, to, o czym piszesz, to rzeczywiście klasyczna NN. Muszę Ci powiedzieć, że wątpliwościami, czy jesteś opętany czy nie, w ogóle nie zawracaj sobie głowy (łatwo powiedzieć ;) Nie jesteś ani opętany, ani złym człowiekiem itd. Nie jesteś pedofilem i nikomu nie zrobisz krzywdy. Nie martw się. Nerwicowcy nigdy nie realizują swych natrętnych myśli.

To po pierwsze. A po drugie - piszesz o psychologu. Czy chodzisz na jakąś terapię? Czy bierzesz leki? Są leki (np. SSRI), które eliminują natręctwa do zera. Zastanów się nad tym! Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam z natrętnymi miślami walcze od kilku lat. Zaczeło się w dzieciństwie od lęku przed zaraskami i myśleniu o zakarzenu się czymś.

Jak tylko udało mi sie z tymi myślami uporać i definitywnie skączyć, to te myśli zastapiło coś znacznie gorszego co atakowało mnie raz z mniejsza raz z większom

siłom przez ostatnie lata. Bywało że, mysli odchodziły zupełnie na całe tygodnie a nawet miesiące pozostawiając spokuj i wyluzowanie dające chęci do

działania, życia.

najgorsze jest to że, wystarczy jedno skojarzenie przebłysk w głowie by to powróciło ze znacznie wiekszom siłom i nie warzne czy jestes zajęty pracą czy odpoczywasz to atakuje wszedzie bez skrupłów zabijając spokój. Nawet jak jestem z przyjaciułmi i dobrze się bawie to wkący myśl znowu atakuje niszcząc

dobre samopoczucie i chumor.

 

Pisze na tym forum po raz pierwszy bo wcześniej muślałem że, nie ma ludzi z podobnymi problemami do moich.

Nie wiem co robic czy iść do specjalisty i czy terapia morze pomóc :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kilku lat borykam się z nerwicą natręctw. czasem jest lepiej a czasem duużo gorzej. do tego te natrętne myśli. tez to macie? czasem mam takie dni, ze nie potrafię o niczym innym myśleć, na niczym się skupić. w głowie wciąż jedno....

proszę napiszcie, ze wy tez to macie

 

 

mamy tak mamy.. ;P :*

 

[*EDIT*]

 

taak:) ogromnie dużo nerwów i energii pożerają te rozmyślania, tak że nie ma już za bardzo siły na co innego, np jeśli boję się imprez, bo boję się, to skupiam się na tym właśnie, przez co nie mam siły iść na imprezę. No i jak nie pójdę to się boję. Czuję się jak kamień :)

 

 

I tak jakby w pulapce swojego umyslu..? ;) Ze niby naprawde chciales isc na impreze ale jakies natretne myslenie tak zzarlo energie i przeroslo( u mnie myslenei typu: a moze jednak nie, chyba jednak za brdzo nie jestem gotowa na impreze...;| marnie wygladam, jakas jestem zdolowana za abrdzo lepiej sie ludziom nie pokazytwac;p(chociaz jeszce przed chwila myslalam ze wlasnie mis ie chce isc na ta impreze i czuje sie w nastroju!:|), marnie wygladam.. (ale czasem to az naprawde do tkaiego stopnia mnie meczy i czuje ze widac ze jestem jakas zdepresowana.. ze mam jakas szara niewyrazna buzie no i w ogole cale cialo..:(.., a cos mi sie stanie jak sie sama przejde kawalek po tych ciemnych uliczkach.. itd.. niby prawie normalne myslenie.. kazda dziewczyna moze miec jakeis tkaie przed impreza;pp ale u mnie to jest jakos nasilone w takim stopniu ze mi to w mozgu na serio przeszkadza..:|;p ... I w koncu jak nie pojdziesz to masz poxneij wyrzuty sumienia?? bo ja to ostatnio okropne... ze nie robilam tego co chcialam tego co sobie postanowilam... i takie okropne natrectwa ze to nie ja ze to nie jest moje zachowanie i ze sie boje sama siebie.. a mialo byc juz tak pieknie bo jakbym robila to co sobie postanowie to by bylo w ogole inaczej... i zyje tymi myslami jakby bylo...;| a zycie ucieka... a ja nie moge sie odpedzic od tych mysli... i mnie mecza;];p fuuuuu.... ;( i sie boje ze juz nei bedzie tak jak mialo byc.. bo to ja sama sobie narobilam.. i jak mam to teraz odkrecic.. bo powinnam dzialac.. a ja zamiast dzialac to sie wdalam w te myslenie analizowanie...:| i coraz bardziej mi braknie odwagi.. zeby cokolwiek zrobic.. i sie tka emcze tymi wyrzutami i sie sama dobijam..:|:| o masakra jak w pulapce... ;O MAtko KOchana;] i ne iwem co zrobic bo czasu juz nei wroce;pp glupie to ze cholera.;] aaaaaaaa !

 

[*EDIT*]

 

Ja mam pytanie co wam radza wasi terapeuci na to?> Bo tez tak mam, jak sie modle to mam czasem wulkgarne mysli, czasem cos mi kaze sobie wyjsc na ulice pod tramwaj (oczywiscie nie slysze nic, to taki przymus tylko).

 

Jakie na to lekarstwo?

 

Super, wyleczylam depresje teraz bede miala nerwice natrectw?:D

 

Ja jzu myslalam ze depresje ma za soba..;] ale jakby mi wraca..:| ;p a takie natrectwa ze cos mi kaze pod tramwaj wskoczyc czy pod pociag tez mialam..;p ze jakby moze mnie pod te tory wciagnac:|hehe moze i jeszce jakby zcasem mam ale to juz i tka nei to samo co kiedys.. bo kiedys balam sie bardzo.. po prostu masakryczny strach ze zaraz moge zostac przejechana na pod tym pociágiem.. bleeeeee ! teraz to jakby sie z tego smieje.. chociaz roznie to jest zalezy w jakim nastroju jestem.. w kazdym razei dla bezpeczenstwa zawsze staje daleko od torow;p, i daleko od ludzi bo boje sie tez ze ktos moglby mnie tam wrzucic;pp i jak sie da to blisko czegos czego jakby co moglabym sie zlapac;dhehee:PP tak dla bezpieczenstwa jakby ktos mnie chcial popchnac;ppp hehehee ojejj chyba te moje natrectwa jednak jeszcze sá w zaawansowanym stopniu skoro tak sie zachowuje;pp A rózne natrectwa na tle religijnym tez mialam... a pewnie ze tak;] ;P czego ja nie mialam..;] zle sie przezegnalam i mialam wyrzuty sumienia.. hmm.. chwila.. wlasciwie to chyba jezcze nadal tak mam..?? :PPP aleee.. to i tak juz nie w takim stopniu jak kiedys.. a jakies okropne wyobrazenia z Jezusem... ze robie jakies brzydkie rzeczy... :|jakies bluxnierstwa na Boga ojj rózne róznosci... Jezu wybacz..!.. ;p a i Boze wybacz!;p aa Jezus i Bog.. Jedno i To Samo :):):) No ale nie mozemy sie o to obwiniac.. Bóg rozumie i nie patrzy na nas potépiajáco..:) tylko trza sie leczyc.. ;] jeszcze poxneij popisze troche wiecej jak to sobie raadzilam z tym wszystkim i w ogole... Wlasciwie to myslalam ze juz mam za soba cala ta depresje. natrectwa i caly ten shit..;] a terwaz cos mi sie znowu stalo.. ze zamiast sie cieszyc zyciem to ja w to myslenie wpadam... fuuuuuuuj:( i sie strasznie obwiniam za to.. ale z drugiej strony nie moge sie powstrzymac od tego myslenia, analizowania swojego zachowania itd...:|:|:| szukam punktu wyjscia i nie moge znalexc.. i nie moge normalnie oddychac.. :|;( ja chce oddychac i czuc ze zyje! No aleeee.. ja wiem ze oczywiscie ebdzie lepiej.. no bo musi byc lepiej nie:):) i sie ladnie wszystko pieknie rozwiaze i ulozy... lalaaalalaaaa... tratatatataaaa ;) Pozdrawiam wszystkich z chorymi mózdzkami..;):):) :PP

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwusjo - przeczytalem caly Twoj post. Wspolczuje Ci bardzo tego co musisz przezywac. Ja mam podobna nerwice, wciaz mam chaos w głowie, wciaz rozmyslam. Pozatym mam nieustanny szum - pisk w uszach i przymus spiewania muzyki w myslach. Najczesciej ostatnio zaslyszanej. Nie martw sie o to czy jestes pedofilem, alo opetanym - napewno nie jestes. Ale w tej chorobie niestety czesto wlasne zdanie nie jest wystarczajace. Zauwazylem ze jest to, przynajmniej w moim przypadku choroba woli. Apropos ja mialem tez taka psychoze ze bylem opetany, ale leki pomogly i na szczescie minelo. Nie boj sie lekow, chociaz z wlasnego doswiadczenia moge Ci poradzic, abys bral duze dawki tylko na poczatku terapii, potem lepiej zmniejszyc.

Poztym mnie podtrzymuje wiara w Boga i codzienna modlitwa. Bo chociaz jest ciazko to da sie z ta choroba zyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moi drodzy, najwazniejsza sprawa w tym zaburzeniu jest jego poznanie, i przede wszystkim zrozumienie powtarzam zrozumienie swojego problemu, szczerze polecam w tym celu wybranie sie do specjalisty, autentycznie nie ma innej drogi, leki-oczywiscie ale roznie to z nimi bywa niektorym pomagaja niektorym nie, w przypadku natrectw myslowych nie jest to taki hip-hop, jedynym wyjsciem byloby tylko zresetowanie swojej swiadomosci co jest niemozliwe, naprawde nie bojcie sie tego zaburzenia, trzeba potraktowac je jako drogowskaz w swoim zyciu, jako kolejne doswiadczenie, i jakis czerwony sygnal ktory mowi ze cos sie w Twoim zyciu dzieje nie tak, naprawde tak jest, w organizmie ludzkim nic nie dzieje sie bez przyczyny i te wlasnie mysli, ktore pochodza absolutnie od nas samych sa takim sygnalem, te mysli ktore nas drecza sa sygnalami, ktore wlasnie z pomoca specjalisty trzeba odczytac bo samemu jest to trudne, wrecz niewykonalne bedac uwiklanym w tej matni, dlatego ja naprawde polecam zeby potraktowac to raczej jako nawet lamiglowke dlaczego one sa i co one mowia, lecz trzeba ja rozwiazac z pomoca, ja to przezywalem i wiem jak jest, mialem dosyc uciazliwe mysli, poszedlem na terapie, zalezalo mi na tym zeby z tego wyjsc i wyszedlem, zrozumialem te mysli i dzieki nim nastapila zmiana w moim zyciu one cos mi powiedzialy, od tamtego czasu one dalej sa, bo wykopac ich sie nie da, ale sa na drugim planie i naprawde gasna, dlatego narpawde polecam Wam wybrac sie do specjalisty bo to jedyna droga zeby uzyskac ten komfort psychiczny na ktorym nam tak zalezy, te mysli przeciez nam nic nie zrobia, ale nie walczcie absolutnie z niimi to to nie na tym polega, lecz potraktujcie je tak jak np bol brzucha ktory mowi nam ze np cos tam jest nie tak, jako bol gardla sygnalizujacy np zapalenie, tak samo dzialaja te mysli jako znaki ktore tylko trzeba odkryc, naprawde mowie to z doswiadczenia, nerwica natrectw to bardzo inteligentne zaburzenie:Dpozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie walczcie absolutnie z niimi to to nie na tym polega, lecz potraktujcie je tak jak np bol brzucha ktory mowi nam ze np cos tam jest nie tak, jako bol gardla sygnalizujacy np zapalenie, tak samo dzialaja te mysli jako znaki ktore tylko trzeba odkryc,

 

zgadzam się. terapia to podstawa w tym zaburzeniu. leki niczego nie rozwiążą albo rozwiążą na pewien czas, nie na stałe :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest sposub na pokonanie jej definitywnie.

udawało mi sie z nią wygrywac na pare dni, ale jakoś to wraca nie wiadomo z kąd.

czy otworzenie sie przed bliskimi i opowiedzenie o swojich natręctwach może troche pomuc.

znajomi zawsze mnie pytaja dlaczego jestem zamyślony i nie obecny. muwie że, to zmęczenie bo nie

chce sie przyznać do problemu, obawiam sie wysmiania tego co mi dolega :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszelka walka z natrectwami jest jak walka z wiatrakami, to niemozliwe bo to tak jakby walczyc z samym soba, to tak jakby samemu sobie odciac reke, w tej walce jestesmy skazani na przegrana i taka jest prawda, uciszymy mysli ale jakos na sile zamkniemy im droge ale one znajda inna bo one musza cos nam przekazac i nie ma na to sily, opowiedzenie znajomym o problemie moze spotkac sie z roznymi reakcjami, ludzie czesto nie rozumieja tak skomplikowanych zaburzen, co innego poweidzeic mam grype a co innego mam nerwice natrectw...what?:D:Dja tak mialem, prawda jest taka ze czesto te mysli zastepuja pustke w nas samych pustke ktora mozemy wypelnic jako rekompensate tylko tym ze otworzymy sie na drugiego czlowieka, przyjaciela, dziewczyne i to ta osoba zastapi nam nam ja, to jest bardzo wazny aspekt, naprawde trzeba o tym mowic, moze nie koniecznie wsyzstkim w kolo bo po co, ale jeden naprawde szery i rzetelny przyjaciel czy przyjaciolka badz dziewczyna to narpawde bardzo wielki skarb:) masz wtedy swiadomosc ze nie niesiesz tego krzyza sam:) otwarcie na drugiego czlowieka i nie zostawanie w pojedynke z tymi myslami to szalenie wazny jak nie najwazniejszy mankament tego zaburzenia pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mam dziwne natręctwo i w sumie nie wiem czy to można do tego zaliczyć.Wydaje mi sie, ze czesto jak spojrze na zegarek jest cos z liczba 22 albo 33.Albo nadinterpetuje to, ze zuwaze gdzies liczbe 22 albo 33.Na zegarek w ciagu dnia spojrze 30 razy ale od razu o tym zapomne a jak zobacze taka liczbe to juz mysle ze cos nie tak.Czy to NN :D ? Aha i nie biorę żadnych leków.Teraz mam dopiero zamiar zapisac sie na porzadna terapie :) Pozdrawiam wszystkich z NN dzieki ze jestescie itworzycie to forum to naprawde pomaga !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem nowa, mam teraz najgorsze co moze byc jak dal mnie nerwice zwiazana z miłoscia ze niewiem czy kocham zreszta opisłam to co czuje w podjetym temaciena forum,mam nadzieje ze ktos odpisze.To 2 raz tak juz mam z ta miłoscia,do tego chyba z 3 inne takie jazdy ale nie dotyczace chlopaka eh juz niemam sily jutro lece do lekarza.Czasem niewiem juz czy tak naprawde czuje czy to walsnie to ze wymyslam.. :( mam nadzieje cicha ze to ta choroba ze z niej wyjde a nie ze to to ze przesałam kochac...bo to chyba najgorsze co moze byc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam na koncie bardzo złe zachowanie sprzed lat dotyczące starych znajomych oraz pewnej osoby, na której po dziś dzień bardzo mi zależy. Usłyszałem kiedyś od niej, że mam na jej punkcie obsesję i choć uważam to za pomyłkę, to od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie ma w tym ziarenka prawdy. Jak myślicie - czy ZOK może doprowadzić do ułudy silnego uczucia, bezpodstawnego przywiązania do kogoś? Czy może imitować miłość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy jeszcze nie wiedziałem ze jestem chory tj w 2000 roku, pojechałem na oboz wedrowny z duszpasterstwem akademickim w Bieszczady. A ze bardzo chciałem miec dziewczyne (mialem 20 lat) to zaczalem jej dosc intensywnie poszukiwac. Jedank poszukiwania toczylem raczej skrywajac sympatie, natrafilem na obozie na dziewczyne, ktora wydawala sie dla mnie idealna. Wtedy tez zaczela sie moja choroba. Chyba wlasnie to byl ten ZOK, bo nie mowilem jej nic co do niej czuje ale staralem sie zawsze byc w jej otoczeniu. Np gdy szlismy na szlaku to zawsze szedlem za nia. Potem zaczalem chodzic do kosciola codziennie, zaangazowalem sie w duszpasterstwo w ktorym ona byla. Ale skrywalem swoje uczucia przez pol roku. Chodzilem tez do swietlicy dla dzieci z rodzin patologicznych, aby im pomagac w nauce, ale tylko dlatego ze ona tam sie udzielala. Widzialem w niej jakby boginie, wyobrazalem sobie slub z nia. Ukrywanie uczuc wywolalo chorobe. Najpierw byla do silna depresja, problemy w domu (nienawisc do rodziny). Jako ze ojciec popadal stopniowo w alkoholizm, mialem z nim tez problemy. Wszystko jednak na tle tej chorej milosci. W koncu zachorowalem na nerwice natrectw myslowych. Natrectwa nie dawaly mi chwili spokoju. Nie spalem przez 20 dni pod rzad. Zawaliłem studia (2 sem). W koncu, tuz przed szpitalem, pogodzilem sie z rodzina, oni mi wybaczyli. Mozg jednak tego juz nie zniosl - trafilem do szpitala psych. na miesiac.

Od tamtej pory minelo 8 lat i juz dawno zrozumialem ze ta dziewczyna nie byla dla mnie. Teraz mam juz swoja prawdziwa narzeczona i jestem z nia szczesliwy. W sierpniu bierzemy slub. A tamta, teraz juz kobieta wiem ze jest tez w zwiazku z kims. Nie mialem z nia od czasu jak zachorowalem kontaktu, ale wiem ze ta "milosc" to byla wlasnie jakas obsesja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku jest inaczej, ale od długiego czasu nie mogę zapomnieć o kimś kogo słabo znam, choć żyłem kogo tej osoby wiele lat. Bardzo bym chciał żeby ona mnie chociaż lubiła, ale na własne życzenie wszystko popsułem. Myślałem nie raz, żeby odezwać się do niej, ale zastanawiam się czy to ma sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Pokrzepiająca jest myśl, że człowiek nie jest sam w takich doświadczeniach. Chociaż życzyłbym sobie, żeby nikt nie miał takich problemów :) Natręctwa myślowe są strasznie "upierdliwą" forma nerwicy i sam się o tym przekonałem. Na początku myślałem, że wszyscy tak mają ale parząc na to wszystko z perspektywy wydaje mi się, że wszystko zaczęło się już bardzo dawno. Od dziecka nie lubiłem np. stąpać po pękniętych płytkach chodnikowych, albo obracać się wokół własnej osi (potem musiałem obrócić się w druga stronę - tak żeby się "odkręcić" ;)) Od dziecka byłem też dość religijną osobą i właśnie w późnym okresie dziecięcym pojawiły się natręctwa myślowe związane z Kościołem i osobami świętych. Może to śmieszne ale do dziś wydaje mi się, że pamiętam jaka to była myśl i gdzie to się zaczęło. Taka niby nic nieznacząca myśl: "A co gdyby..." potem strach, że "jak ja tak mogłem pomyśleć" I ta nieznacząca myśl i jej podobne nie opuściły mnie przez wiele wiele lat. Po latach przyszła matura i prawdopodobnie przez stres z nią związany pojawiły się natrętne czynności. Na początku wydawało się to wszystko tylko kierowane zdrowym rozsądkiem. Mycie rąk i niekończące się kąpiele które wysuszały moja skórę i portfel rodziców (rachunki za gaz i wodę) ;) W najgorszym okresie kiedy wydawało mi się, że jestem "brudny" doznawałem dziwnej reakcji galwanicznej skóry - swędzenie, ale tak jakby ktoś mnie szpilkami dźgał. Wtedy zdecydowałem się na terapię i leki antydepresyjne, bo przez to wszystko depresja mi się jeszcze przyplątała. Terapia trwała dość długo ale jako, że był to "serwis" na koszt państwa sesje były niedorzecznie rozciągnięte w czasie. Po 2 latach terapii (ale może jakieś 10 wizyt łącznie) terapeutka stwierdziła, że chyba nie może mi pomóc i mam zmienić terapeutę! Nie wiem czy to sztuczka była i terapia szokowa... więcej tam nie wróciłem. Zapamiętałem jednak jedną ważną rzecz jaką ta kobieta mi powiedziała... "...może nie da się tego do końca wyleczyć i będziesz musiał nauczyć się z jakąś częścią tego żyć..."

Teraz chyba wiem co ona miała na myśli. Przez jakiś czas przestałem w ogóle chodzić do kościoła i może nie wszyscy się z tym zgodzą ale to pomogło. Odstawiłem czynnik wywołujący najsilniejsze reakcje nerwicowe. Wyjechałem, zacząłem nową prace itp itp. Dalej mam jakieś resztki natręctw i ciężko mi się np. modlić, ale teraz wiem na czym polega problem i potrawie nad tym bądź zapanować, bądź to zignorować. Czytałem kilka postów i wiele osób boi się, że z tego nie wyjdzie, że stają źli itp. Po pierwsze uważam, że pomaga akceptowanie siebie i tego problemu, to jest nasza głowa i część nas. Po drugie, mając bezsensownie złe natrętne myśli nie jesteśmy złymi ludźmi. To tylko dowód na to jak jesteśmy wrażliwi, bo zła osoba by się takimi myślami nie przejęła. Sam fakt, że jesteście tu i o tym piszecie i się przejmujecie i martwicie o tym świadczy :) Podstawa to nazwać problem, a potem wrzucić na luz, bo to nie wasza wina.

Aha... i trzeba znaleźć sobie coś do roboty, żeby nie mieć czasu na rozmyślania ;)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich! Tez chcialem sie podzielic z Wami ....choruje od kilkunastu lat na nn.

Zaczelo sie od mycia rąk i obawy przed brudem i zakazeniem -przez te wszystkie lata probowalem zozumiec na czym polega ta choroba , jak ją pokonać .Lata doświadczeń i obserwacji samego siebie dalo mi naprawde dużo-oczywiscie nie pozbylem sie tego dziadostwa do konca. Obecnie do pół roku potrafie sie obejsc bez tabletki...biore seronil-na mnie to dziala ,poprostu daje kopa ale wiadomo tabletka nie rozwiąże naszego problemu tylko złagodzi objawy ...brudu sie juz kompletnie nie boje ale co z tego skoro wszystko poszlo w mysli...ale nic ...przede wszystkim modlitwa pamietajcie!!! jak bóg powiedział czlowiek sam z siebie nic nie może .Tylko pan Bóg może ostatecznie pomóc!!!

Bardzo mi szkoda Nas Wszystkich chorujących na NN , tylko jeden Bóg nas rozumie jakie to uczucie kiedy ta paskudna choroba nas zniewala...fajnie ze mozna z Wami popisać ...ni sie nie bójcie -bedziemy (myśleć) jak sie tego pozbyć...W jedności siła !!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margaryna9 -

ile bym dał za to zebym przestał tyle myślec ...
ja tak samo mam mysli 24/dobe nawet we snie, juz zapomnialem co to znaczy zadumac sie, lub miec spokojny sen...

 

 

danilo27r - jestem podobnego zdania ze bez Boga nie mozna niczego osiagnac. Ja choruje od 2001 roku. wtedy myslalem ze swiat sie dla mnie skonczyl - szpital, zawieszone studia, niespelniona milosc. Mialem wtedy 21 lat a wiec bylem pelnym zycia czlowiekiem i to wszystko sie nagle urwalo. Ale teraz z perspektywy tych 8 lat widze ze to mialo sens. Dzieki Bogu wrocilem na studia, poznalem swoja prawdziwa milosc (biore slub w lecie) i choc NN myslowych towarzyszy mi w kazdej godzinie mojego zycia wiem ze jest wlasnie Bog ktory daje mi sile do pokonywania trudnosci. I ta droga paradoksalnie ma sens. Pamietajcie zeby sie nigdy nie poddawac. Zawsze trzeba zyc w nadziei i wytrwalosci, miomo iz jest bardzo ciezko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie. gługo nie pisałam bo na 7 miesięcy udało mi się te myśli pokonać.teraz znowu wróciły....... ale tak sobie myśle że skoro udało się o tym zapomnieć to znaczy że jest to do pokonania. wtedy akurat jechałam na wakacje i wszystko przeszło. alw teraz znowu jest. chyba ta pogoda mnie dołuje...... ale dam rade!!!!! napewno!!! to myśli a nia czyny wiec nie ma cp sie przejmowac choć czasami bywa ciężko... nawet jest smutek i placz z bezsilności nad tymi myślami.... jestem weteranem jeśli chodzi o te myśli bo chyba myślałam już o wszystkim.... to boli...... ale cóż... musze z tym żyć.... chyba pora na wakacje :D nie dajcie sie tym myśla. tu my musimy sobie z tym poradzić nie żadne leki bo dla mnie to niepojete. to tak jakbysmy zaczeli leczyc gruźlice myslami.... myśli to psychika więc nasza głowa i my musimy o tym przestac myśleć nikt za nas... dużo pomaga rozmowa z kimś... to najlepsze lekarstwo na to!!! szczera rozmowa np z przyjacielem , ukochana osoba z kim chcecie i wiecie ze mozecie szczerze pogadac.... pozdrawiam!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×