Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ktoś mnie kocha, szanuje, a ja...


Rekomendowane odpowiedzi

Perypetii z M. ciąg dalszy.

Sto razy prosiłam, żeby mnie już nie przepraszał, nie prosił o wybaczenie, bo to tylko wzmaga we mnie poczucie winy i nasila lęk przed czymś bliżej niezidentyfikowanym (a może przed samą sobą?); oczywiście przeprosinami, wzbogaconymi o miłosne wyznania i wyrazy tęsknoty, wciąż zasypuje mnie każdego dnia, dodatkowo każdego dnia nadmieniając, że wyjeżdża, znika z mojego życia ("żegnaj"), ale to byłabym w stanie przeżyć (jakoś, choć ciężko, bo moje sumienie chyba ma wrzody i dlatego tak mi dokucza).

Wczoraj wieczorem przeszedł samego siebie - smsem poinformowal mnie, że na naszej huśtawce (takiej przed blokiem, dla dzieci, na której lubiliśmy przesiadywać) zostawił ostatnią rzecz, jaka mu po mnie została oprócz wspomnień. Było ciemno i nie chciało mi się dyrdać na dół w poszukiwaniu kolejnej "niespodzianki", zresztą łazić pod blokiem po ćmoku trochę się boję.

Rano wyjrzałam przez okno - rzeczywiście we wskazanym miejscu leżało białe zawiniątko.

Dosłownie dziesięć minut później zawiniątka już nie było... Prawdopodobnie ktoś je sobie zabrał.

Również przez smsa zapytałam M., cóż takiego ważnego było w paczce, że aż musiał mi to oddać w tak głupi sposób, mimo moich próśb o nieodpierdalanie cyrków. Odpisał, że... moje CZARNE STRINGI, które zaplątały się w jego rzeczach, kiedy sie wyprowadzał... Pewnie było tam coś jeszcze, bo paczuszka rozmiarom nie odpawiadała kawałkowi szmtaki - znając M. list z przeprosinami i wyznaniami.

Zje*ałam go. Nerwy mi pusciły i zje*alam go jak burą sukę. A on? Przeprosił mnie po raz setny, po raz setny ignorując to, co mu nieustannie od dwóch tygodni nakreślam - im bardziej on mnie przeprasza, tym bardziej czuję się potwór, który potrafi jedynie krzywdzić...

Mnie to wygląda na projekcję. Wczoraj znalazłam artykuł o tym:

http://koniectoksycznych.blogspot.com/2014/01/czy-zwiazek-z-kobieta-z-narcystycznym.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem tą wiadomość na początku strony, na to co pisałaś o M. - bo na wiadomości innych odpisałaś ;D

Fajnie że poszłaś do pracy :) Cieszę się :)

 

Czuję teraz oskarżana :P Na prywatne wiadomości nie odpisywałam, ale w wątkach, owszem, udzielałam się.

 

Nie miałem na myśli oskarżania :) Przepraszam jeśli tak to odebrałaś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nalotu też nie było, a pokój i tak wygląda, jakby ktoś tu robił przeszukanie. Albo jakby przeszedł tajfun. :D

Ja tam zaproszenie utrzymuję w mocy. Cmentarz to zdecydowanie ciekawsza opcja od siedzenia przy kompie, tudzież sprzątania chaty. (tak, wykrętu poszukuję. :lol: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Ja tam zaproszenie utrzymuję w mocy. Cmentarz to zdecydowanie ciekawsza opcja od siedzenia przy kompie, tudzież sprzątania chaty. (tak, wykrętu poszukuję. :lol: )

 

Dzisiaj jadę do brata (dzwoni od rana średnio co pół godziny zapytać, kiedy będę - tęskni za mną moje maleństwo), ale przyznam, ze propozycja jest bardzo kusząca i na pewno w któryś weekend z niej skorzystam. Dogadamy się jeszcze :D

M. wyjedzie, będę wolna, niezależna, nie nękana telefonami i zamierzam zwiedzić żydowski cmentarz we Wrocku :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam tylko nadmienić, że mieliście, moi drodzy, rację - M. to szantażysta emocjonalny w pełnym tego słowa znaczeniu.

Wiem, że robi to nie do końca świadomie i staram się go zrozumieć, ale... Prosiłam tyle razy, by nie zasypywał mnie tekstami wzbudzającymi we mnie poczucie winy, bo czuję się wtedy jak potwór - za trzy miesiące wróci, ja będę w miarę ogarnięta, pogadamy jak ludzie... Nic z tego - wciąż na przemian dostaję wiadomości o różnych typach: "kocham cię, daj mi szansę, ja się zmienię", "wiem, że potrzebujesz czasu; zamilknę zatem i odezwę się, gdy wrócę do Polski" oraz "wypier**liłaś mnie ze swojego życia, brzydzisz się mnie i moich wyznań, jesteś okrutna".

Lojalnie uprzedziłam go, że jeszcze jeden taki tekst i go zablokuję, bo próbuję się ogarnąć, a wpajanie poczucia winy raczej mi tego nie ułatwia. Konwersacja zeszła na neutralne tematy, a potem ją urwałam (ah, mój egoizm - nie miałam po prostu ochoty z nim już gadać), ale jestem pewna, że niedługo będę zmuszona wprowadzić wspomnianą zapowiedź blokady w życie.

Ot, niestabilny emocjonalnie M. sukcesywnie utrudnia mi własną stabilizację w tej materii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×