Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie mam pomysłu na tytuł a witaj to takie banalne


Gość TruchłoBoga

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli uważacie, że mnie rusza ta niskich lotów szydera, to jesteście bardzo naiwni. I tak jestem lepszy, to chyba oczywiste. (Pierdźcie dalej jeśli chcecie - i tak nie odpowiem) ((Jeden tysiąc postów, drugi tysiąc siedemset - wszystkie o niczym - a myślałem, że to ja przegrałem życie))

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mam schizofrenii, niestety nic nie słyszę, niczego dziwnego nie widzę, ogółem nuda

Schizofrenia czy tam psychoza nie musi się objawiać "fajnymi" omamami, wystarczy zwykłe mylenie świata ze swoimi wyobrażeniami o nim.

 

Wiem, wiem, w trywialny sposób oznajmiłem, że nic mi nie dolega, chociaż w sumie to jest beznadziejnie - ale do tego nie trzeba żadnej choroby. W innym wymiarze wolałbym diagnozę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia czy tam psychoza nie musi się objawiać "fajnymi" omamami, wystarczy zwykłe mylenie świata ze swoimi wyobrażeniami o nim.

 

______

 

Idąc według tej zasady to każdy outsaider może być uznany za schizofrenika. W końcu "prawdziwa" rzeczywistość świata, to ta uznawana przez większość społeczeństwa.

Jednak skąd wiadomo czy całe społeczeństwo również się nie myli? Czasem żeby coś poznać trzeba otworzyć szerzej oczy, czasem są potrzebne co do tego odpowiednie warunki, na które nie każdy może sobie pozwolić.

 

Kiedyś pewien filozof powiedział coś w tym stylu

 

"jeśli posadzimy grupę ludzi w jaskini tyłem do ogniska i nie będą mogli się obrócić, a za nimi będzie coś się działo, to rzeczywistością owych ludzi nie będzie to, tylko cień, który się ujawni na ścianie jaskini"

 

Gdyby jednemu z tych ludzi udałoby się obrócić, to oczywiście nikt by mu nie uwierzył. Więc czyja rzeczywistość byłaby prawdziwa?

Analogicznie, gdybyśmy wszyscy urodzili się bez zmysłu węchu i jedna osoba by posiadła tę umiejętność, to nikt by nie mógł zrozumieć jakim cudem ta osoba potrafi rozpoznawać np potrawy, nie widząc ich na oczy.

 

Świat i życie znamy na tyle ile udało się nam go poznać. Jeszcze długa droga przed nami aby to wszystko pojąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Evia, w ogóle nie mówiłam tego w kontekście społeczeństwa, ani definicji Prawdy przez duże "P."

 

Chodzi o codzienne, konkretne sytuacje. Przykład z życia wzięty: Idę na imprezę w sobotę licząc na to, że porozmawiam z jednym z moich nowych znajomych, nazwijmy go na potrzeby tej scenki Dawidem. Niedługo po moim przyjściu widzę, że Dawid kilkakrotnie sprawdza godzinę na telefonie, porównuje coś z kartką, którą chowa do kieszeni, bierze plecak i pospiesznie wychodzi.

 

Gdybym się nie leczyła, na pewno zareagowałabym myśląc, że on nie chce ze mną rozmawiać, że mnie unika, że coś mu zrobiłam, potem w ogóle bałabym się do niego odezwać, a na dłuższą metę w ogóle zniechęciłabym do siebie nowych znajomych. I byłaby to kompletnie nieprawdziwa sytuacja wyświetlona w mojej głowie, a ja bym w nią święcie wierzyła.

 

A w rzeczywistości rodzice tego Dawida mieszkają w innym mieście i on często jeździ do nich na weekendy, więc spieszył się na ostatniego busa, a ja mogę porozmawiać z nim kiedy indziej, tak zresztą jak i z pozostałymi znajomymi. To były fakty, które sama mogłam powiązać i byłam na prawdę zaskoczona, kiedy je przyjęłam, zamiast jakiegoś scenariusza typu "wszyscy coś do mnie mają".

 

Tak że u mnie psychoza to jednak częściej zła ocena sytuacji i rozwiązywanie problemów w głowie, a nie na ziemi, a potem dziwienie się, że coś się nie udało w prawdziwym świecie, a rzadziej widzenie pomarańczowych tyranozaurów we własnym pokoju, chociaż na pewno bardziej spektakularne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem ludziki, coś się musiało stać, ale to nie jest raczej choroba, a nawet jeśli, nawet nie mam zamiaru sprawdzić ani leczyć. Jest mi tak pusto. Nie powiem, że nudno, bo podobno tylko głupi się nudzą. Patrzę w gwiazdy i chce mi się rzygać, są takie miałkie. Rozmawiając na temat sensu życia czy pomagając komuś polecam takie rozmyślania pod gołym niebem jak jakiś hipokryta tylko dlatego, że pamiętam, jak kiedyś lubiłem takie rzeczy i naprawdę były ciekawe. Chyba umarłem. Może przesadzam, ale na pewno nie użalam. Nie czuję bólu, nie żywię do nikogo żalu ani złości, nie mam żadnej nadziei.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×