Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Staram się... wczoraj w nocy często myślałem o tym, żeby zadzwonić na pogotowie i powiedzieć że chcę się zabić, żeby mnie do psychiatryka zabrali. Ale byłem już w takim szpitalu, na oddziale zamkniętym, dwa razy i wiem że to wcale tak bardzo nie pomoże, no i nie chcę rodziny znowu tak bardzo martwić... Muszę dziś spróbować się umówić na wizytę u jakiegoś dobrego psychologa w mojej okolicy... :/ Eh miałem już, aż 26 lat, i dopiero w tym wieku pierwszy związek... Dochodzę do wniosku, że mam za mało doświadczenia. Za mało znam kobiety i umiem dać sobie radę na dłuższą metę. Jak minęło "pierwsze zauroczenie" i jeżdżenie do niej, czy jej przyjazdy do mnie stały się czymś zwyczajnym dla mnie, to za bardzo zacząłem naiwnie wierzyć że ta nasza siła uczuć pozwoli nam wytrwać i ona nie będzie się zadowalała po prostu odwiedzinami i częstymi rozmowami przez tel/gg... Ale to nie zdało egzaminu, ja po prostu byłem i jestem zbyt mało doświadczony i jak się okazuje - ja ciągle mam coś nie tak z moim zdrowiem psychicznym, za słabo się trzymam i jeszcze potrzeba mi czasu i pracy nad sobą - jakkolwiek to zabrzmi, to nie jestem do końca jeszcze zdrowy i "normalny"... Ehh no ale żeby tak znowu nie najeżdżać na siebie i rozpaczać nad swoim losem - no to też nie jest w porządku z jej strony, że jej piszę smsy że mi na niej zależy, że chce się bardzo poprawić i zacisnąć zęby bardziej pracując nad naszym związkiem - ona jedzie na te "Dni", tą imprezę, z siostrą i tymi chłopakami i przez bite pięć godzin nie poświęci mi nawet pół minuty na smsa.... Dopiero jak się obudziłem był sms z godziny 1:37 że jest już w domu :/

 

Ehhh.... No ja wiem, strasznie się tu rozpisuję, rozwodzę nad tym jednym problemem, jak rozkapryszony szesnastolatek (bez obrazy dla osób w tym wieku), który przeżył pierwszy zawód miłosny... Ale tak: no ja mam już 26 lat, więc to trudne bardzo dla mnie że dopiero teraz mam (miałem?) pierwszą dziewczynę, a wcześniej leczyłem się prawie 10 lat na tiki nerwowe, bezsenność, depresję, potem "pierdzielnęło" mnie metro... Ja naprawdę jestem sporo mądrzejszy niż kiedyś, jak mi dokuczała depresja, ja wiem że nie mogę się załamywać i poddawać, muszę trwać i pracować nad sobą. Wiem już trochę co muszę poprawiać teraz... No tylko że skoro trafiłem na takie forum i jest tu taka "jęczarnia" to chcę tutaj wyrzucić z siebie wszystko dokładnie. Może coś na tym skorzystam :) Jeśli przez tyle lat bardzo często ludzie się nagle ode mnie odwracali, zrywali nagle kontakt, u siebie w miejscu zamieszkania z nikim się nie spotykam, bo nie mam tu znajomych... Kiedyś miałem bardzo kiepską samoocenę z tych powodów... No to naprawdę trudno się trzymać w kupie, myśleć pozytywnie i wierzyć że znajdę jakiś dobrych znajomych, ewentualnie jakąś nową dziewczynę poznam.

 

(Mam nadzieję że nie napisałem tego zbyt nieskładnie i zbyt niezrozumiale i komuś będzie się chciało to wszystko czytać xD)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się chyba przez kilka dni nie uwolnię od tego tematu, będę przez kilak dni pisał tu często :/

 

Takim jestem beznadziejnym człowiekiem, nawet nie można oczekiwać że porozmawia się przez telefon na dobranoc z kimś, komu kiedyś to dużo przyjemności sprawiało... Wszystko spieprzyłem, wszystko się wali, usycham z samotności i od dręczącej mnie beznadziejności i bezradności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem się tutaj wyżalić a raczej wyrzucić to całe moje wkurwienie...Wkurwienie nie na samo życie czy innych ludzi,jestem po prostu wkurwiony na siebie.Jestem śmieciem pracującym na etacie za 1700zł,patrzę tylko jak wokół mnie ludzie się bogacą(Mieszkam w takiej wiosce niedaleko miasta że w co drugim domu każdy ma własny mały interes)Rodziny spędzają beztrosko czas ze sobą,grillują a ja wracam z pracy gdzie układam jakieś gówna ciężkie na palecie zjebany jak świnia.Mam 26 lat i nic w życiu nie osiągnąłem poza rzuceniem palenia i skończeniem szkoły średniej zaocznie(prawie bo jeszcze 4 miesiące,a do palenia wróciłem 3 miesiące temu).Nie mam żadnego punktu zaczepienia żeby się zmotywować do zmian w życiu,nigdy nie potrafiłem się cieszyć życiem.Nie mam żadnych przyjaciół za to mam chorobliwie wygórowane ambicje,nie spotykam się ze znajomymi bo czuję że są po prostu lepsi ode mnie i mają o czym opowiadać,a ja co?Mam opowiadać o swoim życiu wirtualnym?

Nie biorę żadnych leków,pijam w weekendy po 8 piw dziennie żeby się znieczulić i chociaż na chwilę zapomnieć jakim jestem śmieciem nic nie wartym.Za każdym razem mówię że to ostatni raz a potem wprowadzę zmiany w każdym segmencie życia,niestety już pomału brakuje mi do tego energii i entuzjazmu.Głowa mi pęka od myślenia jak tu zarobić,znaleźć fajną dziewczynę i po prostu cieszyć się życiem...

Wiem że mi czas ucieka a ja go teraz właśnie marnuję,mam przygotowany szczegółowy plan naprawy mego żywota który chcę wcielić w życie,problem w tym że nie wiem tak naprawdę po co.

 

Ja też się czuję śmieciem. Mam mało pieniędzy, jestem uzależniony od rodziny, jestem rencistą. Więc moje marzenia o studiowaniu medycyny rozpierzchły się. Po LO nie miałem na nie odwagi iść, czułem się stłamszony, więc wybrałem gównianą historie. A teraz dochtórka zakazuje mi jakichkolwiek strudiów, poza informatycznymi. Ale to nie moja bajka. A sąsiadów olewaj. Kij im w cztery litery.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O dawna nie wiem czego sam chce. Trafiam wciąż na ludzi którzy po prostu rzucają mi kłody pod nogi. Dodatkowo doskwiera mi brak osoby bliskiej, z którą mógłbym porozmawiać na każdy temat. Ostatnio dowiedziałem się że jestem beznadziejnym człowiekiem i żadna normalna kobieta takim kimś się nie zainteresuje. Podrywanie oraz zagadanie do kobiety jest żałosne. Najwidoczniej musi tak być że jestem nikim, śmieciem i nic nieznaczącym człowiekiem. Podobno żyje w jakimś wirtualnym świecie odosobniony od rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buszujacywtrawie, jak hydroksyzyna dziala na Ciebie? Planuje pojsc po recepte do rodzinnego, z tego co pamietam, to usypiala mnie tylko.

 

A tak odnosnie ulicy, to mam podobnie. Odrzucam i oklamuje wszystkich, ktorym zalezy na tym, zebym ulozyla sobie jakos zycie. Samej mi sie nie chce o siebie zawalczyc. Takze kierunek ulica niebawem, moze wczesniej psychiatryk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buszujacywtrawie, jak hydroksyzyna dziala na Ciebie? Planuje pojsc po recepte do rodzinnego, z tego co pamietam, to usypiala mnie tylko.

 

A tak odnosnie ulicy, to mam podobnie. Odrzucam i oklamuje wszystkich, ktorym zalezy na tym, zebym ulozyla sobie jakos zycie. Samej mi sie nie chce o siebie zawalczyc. Takze kierunek ulica niebawem, moze wczesniej psychiatryk.

 

Casablanca, działa super, ale dawki po 50 mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh co to za dziewczyna co nie znajdzie chwili na smsa przez 13 godzin... Ja już nie mam pojęcia czy ja za dużo błędów zrobiłem i zawiodłem ją, że ma mnie dość, czy to Ona się zachowuje niedojrzale, egoistycznie, wymyśla coś... Weź tu, kurde, przestań myśleć o niej, żeby to się dało tak łatwo zapomnieć -.-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×