Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oderwanie od rzeczywistości


novyon

Rekomendowane odpowiedzi

Zacznę od zwykłego "Cześć". Moje życie posypało się generalnie jakiś rok-dwa lata temu. Od faceta pełnego życia, pasji i zarażania nią innych, na same dno - bez odbicia. Stałem się mniej towarzyski, mniej rzeczy mnie pociąga, sporadycznie, ale jednak pojawiają się myśli samobójcze - od dłuższego czasu ich nie mam, tak tylko piszę o tym, bo i tak nie miałbym "jaj", żeby się targnąć na swoje życie. W każdym razie, stoczyłem się na dno. Zacząłem więcej pijać alkoholu - ale nie piję jak menel, chodzi raczej o piwko na zakończenie dnia - chociaż nie zawsze, ale z reguły. Mam mniej znajomych, właściwie to jednego kumpla z którym się regularnie w miarę spotykam - innych odsunąłem od siebie, kolegów i koleżanki, stwierdziłem, że ich nie potrzebuje - ot tak, po prostu się odciąłem. Przestałem dążyć do poprawy swojego życia, ciała - wszystko stało mi się totalnie obojętnie - tzw. wyjebanie po całości. Do niczego nie dążę, ciężko mi się zmotywować, nic nie podpala mojego ducha. Zaniedbałem się trochę fizycznie, chociaż w miarę regularnie ćwiczę - więcej śmieciowego żarcia. Generalnie czuję się chujowo ze sobą i ze swoim życiem, ale z drugiej strony nie wiem gdzie iść, co robić, bo straciłem sens istnienia - chociaż kiedyś miałem jego silne poczucie. Najgorsze jest w sumie to, że większość dni przesiaduję w domu - nie boję się wyjść do ludzi czy coś, po prostu nie mam obowiązków, są wakacje. Po nich się coś ruszy. Ostatnio mnie jeden temat lekko podpalił i się na nim skupiłem, czasami się zatracam w nim totalnie - brzmi jakbym opisywał definicję pasji, ale nie jest to nic przyszłościowego, a raczej odbieram to jako przejściowy etap do odzyskania swojej utraconej egzystencji albo stworzenia nowej. W każdym razie, wiecie jak to jest w takich stanach, dobrze się nie obrócisz, a tutaj już 7 sierpnia, kolejne dni zlecą na nicnierobieniu i zaraz będzie wrzesień, październik, listopad, grudzień - takie marnotrawienie swojego życia i obserwowanie jak czas przecieka przez palce, a nic się nie zmienia.

 

Wczoraj doznałem takiego oderwania od rzeczywistości, aż się przeraziłem. Wsiadłem późnym wieczorem do samochodu, to już była ta pora gdzie naturalne światło jest znikome, a reszta oświetlają reflektory samochodów, jechałem za jakimś dostawczym samochodem, na obwodnicy miasta i uderzyła mnie myśl: co to jest? Gdzie jestem? Inny wymiar? - po prostu poczułem się totalnie oderwany od niej, nie czułem się w niej komfortowo, wydawała się taka obca. Zero spójności między nią, a mną.

 

Poza tym zauważyłem, że dostaje ataków paniki, takich intensywnych - szczególnie wtedy gdy nagle sobie uświadamiam, że to co robię do niczego mnie nie prowadzi i nie wiem co robić dalej ze życiem i co będę robił w najbliższej przyszłości. - Przyśpieszone tętno, panika, uczucie duszności, etc.

 

Nie wiem czy tutaj jest jakaś zależność, ale to się chyba strasznie nasiliło jak rzuciłem papierosy, prawie rok temu.

 

 

Potrzebuje pomocy, konstruktywnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novyon, Witaj na forum :smile:

 

Napisałeś o swoich stanach, jakie ostatnio przechodzisz. Nie napisałeś nic o tym jak doszło Twoim zdaniem do tego stanu rzeczy. Przecież "coś" musi być na rzeczy. Rozstanie z partnerką, konflikt w rodzinie, choroba...

Napisałeś też, że zatraciłeś się w jakimś zajęciu - pasji. Możesz napisać co to takiego?

Objawy, które opisujesz wyglądają na zaburzenia lękowo-depresyjne, w tym ta derealizacja.

Myślałeś może o wybraniu się do specjalisty, który skierowałby Cię na psychoterapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt, masz rację Monika...

 

Zaczęło się od nieumiejętności zdiagnozowania drobnych problemów z układem pokarmowym - drobnych, ale dających kolosalne, nieprzyjemne odczucia fizyczne - ból, brak apetytu. Trwało to przynajmniej kilka tygodni i przez ten czas sobie nawkręcałem różne rzeczy - że to koniec, że to rak i w ogóle same negatywne myśli. Koniec końców wyniki okazały się dobre i dzięki uporowi mojemu, znaleźliśmy przyczynę.

 

Myślałem, ale po 1) poczytałem trochę na ten temat i z reguły z automatu psychoterapia = farmakologia, ale niektóre leki robią spustoszenie w bani i potem bez nich nie można normalnie egzystować - a są przecież alternatywne metody, gdzie pracuje się na przekonaniach i w ogóle. A po 2) nie umiem rozmawiać o takich rzeczach w cztery oczy, wtedy jakoś się czuje tak nieswojo, nie jestem bezpośredni, omijam niektóre wydarzenia i zarzekam się, że sam sobie pomogę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novyon, Bardzo istotne informacje zostały tu przez Ciebie pokazane: nieumiejętność mówienia o rzeczach emocjonalnych, trudnych, dotyczących siebie, skłonności do hipochondrii (może napisałam na wyrost). To wystarczy, żeby powoli budować wokół siebie mur i nie prosić o pomoc. Nagromadzenie negatywnych emocji i nieumiejętność odreagowania i rozwiązywania tego typu problemów powoduje kumulację, w tym nawet dolegliwości psychosomatyczne.

Mówiąc o psychoterapii miałam na myśli terapię, nie miałam na myśli leczenia farmakologicznego.

Też nie jestem zwolennikiem leków, które czasem ratują życie ludziom (w innych zaburzeniach).

Myślę, że praca nad sobą, ale pod okiem psychoterapeuty sprawdziłaby się w Twoim przypadku, nie mniej jednak ta chęć w niej uczestnictwa musiałaby wynikać z Twoich odczuć i potrzeby. Inaczej psychoterapia nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia to wizyta u psychiatry - ta? Takie banalne, ale co mam powiedzieć takiej osobie - Pani/Panie, weź mnie Pan wysłuchaj, ale nie dawaj żadnych leków, bo nie chcę? ;>

 

Nie znacie jakichś skutecznych narzędzi, które mógłbym sam przerobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novyon, Psychoterapia to nie monolog przed psychiatrą. Widać jak mało o niej wiesz... z drugiej strony... nie dziwię się, osoby nie zainteresowane psychoterapią nie wiedzą na czym polega.

Jestem po ponad trzyletniej w nurcie psychodynamicznym i powtórzę się... nie żałuję ani jednej sekundy tam spędzonej. Było ciężko nieraz bo to długotrwały i trudny proces.

Niestety ja innych narzędzi nie znam, może taka doraźna pomoc... relaksacja, wizualizacja etc.

Psychoterapia to proces pracy nad sobą pod okiem kompetentnego specjalisty - psychoterapeuty. Są wątki na forum na jej temat. Przejrzyj, poczytaj, ustosunkuj się. Ludzie korzystają z tej formy pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×