Skocz do zawartości
Nerwica.com

(Nerwicowe) zauroczenie w innych ludziach-co to jest?


lunatic

Rekomendowane odpowiedzi

Tak zaczęła się 10 lat temu u mnie depresja. Zyjąc w ciągłej samotności, z silnym lękiem przed ludźmi, nagle spotkałem miłe osoby, całkowicie obce, które okazały mi troske i zainteresowanie. Nie mogłem się pogodzić z tym, że nie mogę z nimi przebywać na codzień, tęskniłem za nimi jakby byli dla mnie kimś bliskim. Leki w jakiś sposób to stłumiły ale to się znów pojawia, mimo leków.Z jakiegoś powodu niektóre osoby przyciągają mnie do siebie jak magnes. Pojawia się ten sam schemat myślenia i emocji co 10 lat temu, chce zrobić coś zebym był dla nich kimś waznym i wyjątkowym, jakby tego był mało jest coś takiego, ze chce zeby to widzieli inni wokół, ze dla danej osoby jestem ważniejszy niż one.

O co w tym chodzi? To jest jakiś rodzaj zauroczenia, teraz padło na osobę z pracy, ze 25-30 lat starszą

Jak temu zaradzić zeby tak się nie działo? To jest fajne, odczuwam wtedy jakieś emocje których od dawna czuje ze jestem pozbawiony, ale wiem ze to do niczego nie prowadzi, tylko do kolejnego rozczarowania i smutku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, podejrzewam, że owo zauroczenie innymi ludźmi, chęć bycia dla nich kimś ważnym, może nawet wyjątkowym, to po prostu potrzeba bycia kochanym. Osoby ze zdiagnozowaną nerwicą (osoby neurotyczne) to osoby mające bardzo silne wewnętrzne potrzeby, niestety cały problem leży w tym, że nie mogą ich łatwo zaspokoić. Z jakimi potrzebami boryka się neurotyk? Na przykład z potrzebą uczucia i uznania - wówczas zabiega o względy i akceptację innych, jest wrażliwy na wszelkie sytuacje odtrącenia. Być może podobnie jest u Ciebie. Chciałbyś być zauważony przez kogoś i znaczyć dla tego kogoś więcej niż pozostałe osoby. Chciałbyś być dla kogoś kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Ja to widzę w ten sposób... ale oczywiście mogę się mylić. Co Ty sam sądzisz na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, dlatego że z jakiegoś powodu tyczy się to tylko wybranych osób, ich wspólną cechą jest to, że w moim przekonaniu są do mnie pozytywnie nastawione, czuję ze mnie lubią,są miłe i opiekuńcze, bardzo rzadko coś takiego czułem w przeszłosci, raczej dominowały myśli ze jestem nielubiany przez nikogo

Ale z drugiej strony nie każda miła osoba wywołuje u mnie coś takiego, dlatego nie wiem co tak naprawde sprawia ze to się pojawia

Kiedyś na terapii w szpitalu powiedzieli mi ze z powodu tego ze w dzieciństwie mama okazywała mi mało czułosci teraz mój organizm próbuje to zrekompensować w jakiś sposób, ten niedobór uczuć który powstał,mój związek z dziewczyną rozpadł sie między innymi dlatego ze traktowałem ją jak mame a nie jak partnerke, pojawia się wtedy coś takiego ze taką osobę próbuje zawłaszczyć tylko dla siebie, tak jakbym chciał zeby jej uczucia były skierowane tylko w moją stronę, wszystko inne co absorbuję uwagę takiej osoby powoduje u mnie od razu dużą zazdrosć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, chyba wiem co masz na mysli, i tez nie uwazam zeby to bylo calkowicie normalne.

Tez troche tak mam, ze np. jakies osoby, ktorych nie znam jakos za dobrze staja sie w jakis sposob wazne dla mnie. Chce z nimi przebywac, zastanawiam sie co u nich slychac ciagle itd. Wiadomo, chce zeby mnie lubili.

Rozumiem, gdyby to byli jacys super przyjaciele - wtedy normalne, ze zalezy nam zeby z takimi osobami spedzac czas. Ale wlasnie dziwilo mnie, ze mam tak w stosunku do malo znanych osob :-/

Czasem zaczyna to byc nawet meczace.

 

Moze faktycznie cos w tym jest - że te osoby w jakis sposob kojarzą nam sie z kims znaczącym z przeszlosci, czy cos? Nie mam pojecia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam, tyle że obecnie w zmniejszonym natężeniu, ale jeszcze sporo wakacji, więc pewnie poczucie samotności da o sobie znać (w swoim mieście nie mam nikogo, z kim mógłbym się spotkać). I rzeczywiście jest to dziwne i męczące... Najśmieszniejsze w moim przypadku były uporczywe próby wbicia się w jakąś grupę ludzi, chociaż widziałem, że nic z tego nie wychodzi - niby ludzie mnie lubili (podobno), ale żadnego odwzajemnienia, zawsze ja za nimi latałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, bo u mnie to tez nie zawsze sa osoby ktore jakos sa bardzo pozytywnie do mnei nastawione, czy ktore okazaly jakies zainteresowanie.

Po prostu nagle jakas osoba staje sie dla mnie wazna (z pracy czy skads), i chce ją lepiej znac, spedzac czas itd. I to sie nieraz ciagnie i ciagnie, takie myslenie....

A potem nieraz mi juz przechodzi i wtedy na kogos innego sie "rzuca" ;) ze tak to nazwe.

 

Moze to być z jakiegos poczucia osamotnienia.. ale i tak jakies takie to jest dziwne :-/

Czasem wrecz nie chce tak miec, nie chce tak myslec. Chce np. olać takie osoby, ale nie umiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tyz nie kminie co w tym dziwnego - ja tak mialam juz za bajtla wiec moge zalozyc ze od zawsze wyczuwalam ludzi z ktorymi nadaje na tych samych falach zanim jeszcze ich na dobre poznalam a najlepszym przykladem jest forum gdzie po kilku postach bylam w stanie okreslic czy sie z kims dogadam czy nie... po prostu czasami czlowiek wie juz wczesniej ze z kims mu bedzie dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam chyba trochę takie coś, że niektórzy ludzie budzą moje zauroczenie do chęci nawiązania dobrej znajomości. A bierze się to stąd, że moi dawni znajomi mi się znudzili, drażniło mnie już ich chore podejście do życia. Teraz każdy pozytywny człowiek którego poznaję strasznie mnie cieszy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam chyba trochę takie coś, że niektórzy ludzie budzą moje zauroczenie do chęci nawiązania dobrej znajomości. A bierze się to stąd, że moi dawni znajomi mi się znudzili, drażniło mnie już ich chore podejście do życia. Teraz każdy pozytywny człowiek którego poznaję strasznie mnie cieszy :mrgreen:

to zupełnie co innego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam coś bardzo podobnego. Od wieku nastoletniego. Nie musiał to być ktoś dla mnie dobry, wystarczył ktoś kto okazywał mi zainteresowanie, ktoś kto miał silną osobowość i radził sobie w życiu... Zwykle. Ciągnęło mnie do ludzi pewnych swoich wartości, śmiałych, mających poczucie humoru, takich, których ciężko było nie lubić, po prostu "fajnych"... Ale także, zresztą ostatnio właśnie to się u mnie nasiliło, do osób dla mnie dobrych, uczynnych i pomocnych. Czasem kilku tych cech, które wymieniłam brakuje, czasem jest kilka dodatkowych. Różnie bywa. Na punkcie takich ludzi miewam obsesje. Kilkumiesięczne albo kilkuletnie. Czasami na punkcie kilku osób na raz. Cały internet przeszukam, żeby odnaleźć każdy ich ślad tam pozostawiony. Dla takich osób zawsze jestem zimna i oschła, unikam ich jak ognia, a w myślach układam sobie z nimi całe życie. Jak tylko ktoś się blisko tych osób pojawi jest moim wrogiem numer jeden.

W sumie to żałosne. Ale chyba ciężko by mi było bez tego żyć. Bez tego uczucia w brzuchu, kiedy wyobrażam sobie te wszystkie piękne chwile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak z takimi osobami rozmawiam, to zawsze jestem zdenerwowana. Z jednej strony chce z nimi rozmawiac, nie moge sie doczekac itd. A z drugiej jestem wtedy w mega stresie.

A jak mi juz "przejdzie", to znika tez to zdenerwowanie. Nie ma obsesji i moge n a luzie rozmawiac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej a czy uważacie, że to co odczuwa lunatic ma charakter symetryczny? czyli jeśli jedna strona ma obsesję na punkcie innej, że coś ją irracjonalnie ciągnie do tej osoby, to tą drugą też będzie ciągnąć do nas, bardziej niż do przeciętnego człowieka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

daria_asap, to szkoda :( , bo w takim razie, to nie jest żadne "nadawanie na tych samych falach", o czym pisała elo, tylko zwykła "jazda psychiczna". Tylko co jest jej przyczyną? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to jednak nie zaspokojone potrzeby. Brak kontaktu z innymi osobami. Złe doświadczenia. Ja mam tak, że jak zależy mi na kimś to się bardzo denerwuję podczas rozmowy. Pewnie chce dobrze wypaść itd. Jak jednak poczuję akceptację to jest lepiej. Poza tym każdy potrzebuje drugiego czlowieka. Ja mam jeszcze dodatkowo coś takiego co wyszło na terapii, że spinam się w relacjach z innymi bo chce być dla nich ważny o ile nie najważniejszy. Jak tego nie ma to często się wycofuję, a jak jestem zmuszony do podtrzymania relacji choćby z racji wspólnej pracy to idę w kierunku biernej agresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, tylko gdyby chodziło o sam brak kontaktu z ludźmi, to przedmiotem takiej obsesji powinna raczej się stać każda osoba, która okaże jakieś zainteresowanie osobie przejawiającej zachowania obsesyjne wobec innych. Czemu zatem takie zachowania mogą być przejawiane także w stosunku do osób praktycznie obcych, które żadnych racjonalnych rokowań na spełnianie jakichkolwiek braków w kontaktach z ludźmi nie czynią?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja obstawiam, ze taka osoba - czy jest do nas przychylnie nastawiona, czy nawet nie - musi posiadac COŚ co nas przyciaga. A najpewniej przyciaga nas to przez jakies wczesniejsze przezycia, traumy itd.

I o ile np. ktos okazuje nam zrozumienie i sympatie I my wtedy tez sie "wkrecamy", moze byc jeszcze zrozumiale (chociaz tu problemem jest chyba wlasnie ta "obsesja"). Ale może byc tez tak, ze np. ktos na nas nie zwraca uwagi, i to powoduje taka obsesje bo CHCEMY zeby nas lubila ta osoba, trudno jest nam przezyc, ze nas np. nie lubi, czy traktuje neutralnie.

Albo np. moze miec jakies konkretne tez cechy, ktore w jakis sposob nam sie z czyms kojarza. - To tak jak np. czesto zdarza się, że dziewczyna wychowywana w rodzinie alkoholowej, związuje się z chłopakiem który tez ma problem z alkoholem. - po prostu ją ciągnie do takich osób, przez np. dziecinstwo. I może tu jest na podobnej zasadzie? Pewne osoby przez swoje cechy, czy zachowanie, od razu budzą w nas jakies skojarzenia czy potrzeby i włącza się taka obsesja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze , ale my chyba rozumiemy całkiem różne rzeczy, pod tym zauroczeniem< Ja nie mam na myśli nic z tych rzeczy w rodzaju natrętnych wielbicieli, śledzącyh czy nachodzących czy w jakikolwiek sposób naprzykrzających się swej ofierze. Mówię o sytuacji gdy ktoś nas zauracza, ale nie w sposób miłosny, bo nieważna jest płeć tej osoby, wiek itd po prostu ten ktoś ma w sobie to coś, co sprawia, że jest kimś innym, od reszty zwyczajnych ludzi co sprawia, że jest fascynujący. Z jednej strony coś nas ciągnie do tej osoby( gdy jest daleko), a z drugiej, gdy jest blisko, to uciekamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×