Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam depresję - potrzebuję lekarza


jokejoke

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, od dawna czułem, że mogę mieć depresję, a ta depresja zrodziła się od strachu przez znajomymi. Przed znajomymi którzy najpierw byli dla mnie jak the best friend a później jak kat. Złe towarzystwe typu blokerski i łobuzy...

 

Żeby oderwać się od tych problemów uciekłem za granicę później do innego miasta by z nimi zerwać kontakt.

 

Problemy jakby znikły, nawet o nich nie myślałem, nie miałem depresji, nie było nerwicy. Czasami wracały przed snem, ale potrafiłem się śmiać z nich jaki ja głupi byłem i w jakim bagnie siedziałem.

 

Niestety w tamtym roku dowiedziałem się, że mam HIV... wszystko wróciło spotęgowane. Moja depresja, brak chęci do poszukiwania pracy oraz nerwica lękowa która objawia się tym, że boję sie choroby, leków. Do mojego miasta z którego pochodzę nie pojechałem od 2 lat, a jak tam wracam to umawiam się z rodziną w innym miejscu niż zamieszkania byleby tylko nie spotkać przypadkowo pseudo dawnych znajomych. Mam taki lęk, lęk przed tym jak będą mnie wyzywać, że współpracowałem z policją itp.

 

Potrzebuję dobrego lekarza psychiatrę, z Warszawy - na NFZ, obowiązkowo faceta, niestety kobiety zawsze były dla mnie gorsze (wiem odezwą się feministki, trudno) Czy ktoś może jakiegoś polecić?

 

Leczyłem się już mianseryną, chloprotiksenem oraz pramolanem. Pramolan stosuję do tej pory doraźnie (psychiatra pozwolił, nie chodzi leczenie przeciwdepresyjne które wymaga rozkręcenia ale o przecilękowe). Mianseryna była straszna, w tydzien przytylem 7kg! Chlorprotiksen działał dobrze, wręcz za dobrze, problemy znikały, ale tak samo ja znikałem z życia. Taki lek, że masakra, jak narkotyk mocny. Otumaniał niemiłosiernie.

 

Może podpowiecie jakie leki byłby dla mnie dobre. Potrzebuję czegoś co mnie będzie motywować do działania z rana. Brak mi motywacji, leżę do 12 w łóżku i myśle jak mi jest źle. Potrzebuję czegoś przeciwlękowego w ciągu dnia i przeciwdepresyjnego a wieczorem coś na sen. Strasznie boję się zasnąć. Nie tego ,że sie nie obudze czy coś. Ale mam wrażenie, że ktoś jest obcy w domu... głosów nie słyszę ani nic nie widzę, ale jak słyszę np. odgłosy u sąsiadów to strasznie potęguje to we mnie strach.

 

Pozdrawiam... a... najlepiej gdyby to była jedna tabletka, nie chce się faszerować garściami bo już mam dość, mój brzuch ma dość silnych leków.

Najbardziej potrzebuję odpowiedź dot. leków jakie mogłyby mi pomóc bo się nie znam oraz jaki psychiatra, facet, taki w okolicy 40 lat z Warszawy na NFZ przyjmuje i gdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do lekarza to polecam Ci przejrzeć ten wątek- topic-t11716.html (dalsze strony),

i ewentualnie tam zadać swoje pytanie. Udzielają się tam osoby z Warszawy więc być może ktoś Ci coś doradzi.

 

Co do leków- SSRI- escitalopram, paroksetyna, sertralina. Być może buspiron, tianeptyna. Jeżeli trafisz na mądrego lekarza to porozmawiaj z nim o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeju, trafiłeś w 100% ja tego opisać i nazwac nie potrafiłem:

"reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne"

 

To jest to! Taka prawda... w tych kilku słowach zamknąłeś wszystko co mnie dotyczyło. Po prostu podpisuję się pod tym obiema rękoma. Czy to nadaje się do leczenia farmakologicznego?

 

Proszę pomóż mi znaleźć jakieś informacje na ten temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_adaptacyjne

http://psychologia.wieszjak.polki.pl/stres-i-relaks/77355,Czym-sa-zaburzenia-adaptacyjne.html

 

Oczywiście wspomniane przez Ciebie burzliwe relacje z "kolegami" i wyjazd zagranicę, a potem przeprowadzka do innego miasta jak najbardziej mogą leżeć u podstaw zaburzenia F43 "reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne". Przyczyn może być wiele. Zasadniczo leczy się to psychoterapią i podając środki uspokajające, przeciwlękowe.

 

Wiem, że choroba w tak młodym wieku może Cię przerastać, ale przy obecnym rozwoju medycyny można naprawdę w znacznym stopniu zahamować rozwój AIDS i żyć normalnie. Łykanie garści tabletek i związane z tym skutki uboczne na pewno nie są przyjemne. Ale jest wiele nowych leków, terapii, rokowania są bardzo dobre. Obecnie to choroba przewlekła, a nie wyrok śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger - brakuje mi innego słowa i znam tylko dziękuję. Pomogłeś mi (pewno nawet nieświadomy tego jesteś) ale pomogłeś i to bardzo...

 

Dokładnie tak, wiesz, przeprowadzki ja akurat lubię, nie potrafię się pogodzić z tym ,że nie mogę wrócić do swojego rodzimego miasta. Taka ucieczka, która okazała się wyjściem na prostą. Tak więc wiem ile zawdzięczam temu. Jak mi bardzo to pomogło. Wspomnienia jednak pozostały.

Po tym co napisałeś, prawdopodobnie zdecyduję się na psychoterapię, bo jak czytam posty innych tutaj, bo mnie ... zamurowuje, ludzie mają tak straszne problemy w porównaniu z moimi, nie potrafią wyjść na dwór bo się boją, albo depresja po prostu staje się ich drugim bratem. U mnie tak nie jest, po prostu jak się czymś zajmę to wszystko co złe odchodzi w daleką niepamięć. Najgorzej jest jak wypiję alkohol. Nie staję się agresywny, ale bardzo smutny, wtedy potrafię płakać i mówić co mnie boli. Ale alkohol dla mnie nie jest. Nie lubię go, jeśli już to lubię się nim delektować, dobrą torfową whiskey czy winem.

 

Co do HIV jestem w trakcie leczenie najnowocześniejszym lekiem i nie każdy może go w Polsce otrzymać. Przyjmuję jedną tabletkę raz na 24 zawsze z rana przy śniadaniu. Nie jest to takie upierdliwe, stało to się tak samo rutyną jak mycie zębów. Boję się po prostu śmierci.

 

Może to jeszcze trochę przybliży Wam obraz mej osoby. Bardzo często myślę o śmierci (nie to że chce się zabić, bo ja pragnę żyć właśnie) ale zastanawiam się każdego dnia jak jest po drugiej stronie świata. Czy śmierć boli, czy spotkam tam się z innymi osobami. Czy śmierć to jest coś co może tylko sprawić, że będę szcześliwszy? Czy moja choroba to powód do tego, że Bóg chce mnie tam szybciej w niebie mieć, czy moja choroba to wynik za moje błędy w przeszłości, za moje zachowanie. Z tym sobie poradzić nie mogę.

 

Proszę Cie, jako moderatora o jedną jeszcze radę a raczej odpowiedź, albo oczywiście kogoś innego. Czy jak się ma depresję to można być bardzo szczęśliwym w życiu tylko smutnym dość często czy to nie jest depresja, tylko po prostu wymagam psychologa a nie psychiatry. Nie chce iść w tabletki chociaż czuję, że pomagają. Pomagają ale uzależniają. Nawet leki które mają nie powodować uzależnienia jak pramolan czasami lubię sobie łyknąć jedną, dwie, trzy... wtedy jest taki luuuuz.

 

Bardzo się cieszę, że mam rodzinę, bliskich którzy mi pomagają w tym wszystkim. Którzy słuchają ale nie doradzają bo o to ich prosiłem. Zawsze mogę zadzwonić i powiedzieć, kur** nerki mi wirus zaatakował.

 

Cały czas jednak czuję wstręt do takich osób, nigdy nie sądziłem, że to spotka mnie. Zawsze myślałem, że to choroba narkomanów albo prostytutek.

 

Kurde sam już nie wiem. Widzicie, to jest największy problem, że sam nie wiem czego ja chce, czy ja potrzebuję pomocy i leczenia czy po prostu olać to. Boje się, że jeśli zostawie to, to kiedyś w przyszłości jak będzie inny problem nowy, to te wspomnienia powrócą. Tak jak wspomnienia z przeszłości powróciły przy chorobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) bo jak czytam posty innych tutaj, bo mnie ... zamurowuje, ludzie mają tak straszne problemy w porównaniu z moimi, nie potrafią wyjść na dwór bo się boją, albo depresja po prostu staje się ich drugim bratem. U mnie tak nie jest, po prostu jak się czymś zajmę to wszystko co złe odchodzi w daleką niepamięć.

 

Nie możesz podchodzić do tematu w ten sposób. To nie jest licytacja, kto ma gorszy problem/zaburzenie/chorobę niż reszta. Spośród ludzi wypowiadających się tutaj jedni cierpią na depresję, inni na zaburzenia lękowe, niektórzy na zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne, chorobę afektywną dwubiegunową, schizofrenię paranoidalną, niektórzy cierpią ale nie mają "oficjalnej" diagnozy, a jeszcze inni są tutaj bo nie radzą sobie w życiu, mają problemy związane z pracą, relacjami w związkach czy rodzinie, z chorobą somatyczną itp. To nie znaczy, że któryś problem jest większej, a inny mniejszej wagi, i należy go bagatelizować. Jeżeli problem jest istotny dla osoby której dotyczy, wpływa na jej życie, i utrudnia czy wręcz uniemożliwia codziennie funkcjonowanie to znaczy, że jest ważny. Podejrzewam, że wielu osobom często krążą po głowie myśli, że chcieli by się zamienić z osobą X czy Y na problem albo zaburzenie bo tamto wydaje się "łatwiejsze". Ale takie myślenie prowadzi donikąd. Często byłoby to wpadnięcie z deszczu pod rynnę.

 

Najgorzej jest jak wypiję alkohol. Nie staję się agresywny, ale bardzo smutny, wtedy potrafię płakać i mówić co mnie boli. Ale alkohol dla mnie nie jest. Nie lubię go, jeśli już to lubię się nim delektować, dobrą torfową whiskey czy winem.

 

Alkoholu raczej powinieneś unikać. O ile gdybyś dostał od lekarza jakiś SSRI- te leki są w miarę bezpieczne jeżeli chodzi o łączenie z alkoholem- o tyle zażywanie hydroksyzyny, opipramolu czy zolpidemu + alkohol , to nie jest dobre połączenie.

 

Czy jak się ma depresję to można być bardzo szczęśliwym w życiu tylko smutnym dość często czy to nie jest depresja, tylko po prostu wymagam psychologa a nie psychiatry.

 

Stany przygnębienia, smutku, apatii, obniżenie nastroju występuje w wielu zaburzeniach. Myślę, że Ciebie przerosła sama choroba i ta traumatyczna sytuacja, która zmusiła Cię do opuszczenia miasta rodzinnego- to jest źródło tych stanów depresyjnych.

 

Cały czas jednak czuję wstręt do takich osób, nigdy nie sądziłem, że to spotka mnie. Zawsze myślałem, że to choroba narkomanów albo prostytutek.

 

No niestety nadal krążą takie stereotypy o tej chorobie wśród społeczeństwa. Tym bardziej musi to być dla Ciebie teraz krzywdzące.

 

(...) tylko po prostu wymagam psychologa a nie psychiatry. Nie chce iść w tabletki chociaż czuję, że pomagają. Pomagają ale uzależniają. Nawet leki które mają nie powodować uzależnienia jak pramolan czasami lubię sobie łyknąć jedną, dwie, trzy... wtedy jest taki luuuuz.

 

W tym przypadku leki to tylko działanie objawowe, bardzo pomocne i przynoszące ulgę, ale nadal objawowe. Na początku jakiś SSRI(np. paroksetyna, sertralina) byłby wskazany, do tego doraźnie możesz brać wspomagacze- hydroksyzyna, zolpidem. Ale w gruncie rzeczy przydałby Ci się dobry psychoterapeuta- najlepiej w nurcie poznawczo-behawioralnym. Jestem przekonany, że wielu z nich przyjmuje w Warszawie na NFZ. Niestety nie jestem z Warszawy, więc nie mogę polecić Ci konkretnego nazwiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeju, nie spodziewałem się, że zinterpretujesz moją całą wypowiedź zdanie po zdaniu. To jest niesamowite. Ty mi czytasz w myślach. Dokładnie tak jest, przygnębiony jestem chorobą. Wiesz, że przypuszczałem, iż to jest właśnie źródłem stanów depresyjnych ,ale mówiłem również sobie, kurde ja i takie problemy, raczej nie.

 

Poszukam sobie kogoś, kogoś czyli psychoterapeutę w nurcie poznawczo-behawioralnym.

 

Proszę napisz mi skąd Ty masz taką wiedzę, czy sam jesteś psychologiem? Czy doświadczenia życiowe. Jeśli pomagasz każdemu tak jak mi... to należą Ci się ukłony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×