Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Kurcze, nie wiedziałam że tak szybko mnie zapiszą a jeszcze po drodze muszę zahaczyć parę spraw. Kiedy ja to zdążę zrobić? Jak zwykle w tempie nieosiągalnym, wszystko pod presją czasu, dosłownie w biegu. Nienawidzę takiego toku. Boję się strasznie, ze nie zdążę, że będę musiała walczyć o coś i być poniżana, pouczana przez mądre panie, których nie cierpię za ich chamskie podejście i brak szacunku dla drugiego człowieka.

Znów mam wrażenie że straciłam kontrolę nad własnym życiem. Byłam w przeświadczeniu, że ''co sie odwlecze, to nie uciecze'. Nieprawda. Że jeszcze sie tego nie nauczyłam, choć tyle razy popełniałam ten sam błąd.

Rany boskie, rodzina się pyta o mnie co się ze mną dzieje, sprawdzają czy żyję. Ano żyję, jak mi głupio, bo cały czas gdy ktoś się tym interesuje to ja jestem w łózku albo mam lekki nieporządek w pokoju albo wyglądam tragicznie. Pewnie myślą że nie radzę sobie, że totalnie odpadłam z życia. Jak mogłam do tego dopuścić. Boję się że rzeczywiście tak myślą i że będą mnie bardziej kontrolować a tego nie cierpię. Wystarczy że ktoś łazi pod pokojem to ja już sie budzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co to znaczy ze nie masz czasu? co w takim razie go zabiera? wybacz ale imo biorac pod uwage staz w jeczarni sam se nie pomozesz

Głównie studia.I moja zyciowa nieogarnietość.Chciałem iść na Lenartowicza,ale nie zdązyłem.W roku akademickim nie udało mi się znaleźć czasu żeby przejśc badania i teraz będzie ciężko złapać się na jakiś termin,bo czeka się pół roku.Niby mam zacząć nową pracę od poniedziałku,na trzy zmiany więc bede kombinował żeby się jakoś przejść tam jak będę miał popołudniowe zmiany i zalatwić to,ale moze być problem.Zobaczymy.

 

Tak czy siak po całym dniu depresji,mam napad euforyczny kurwa i nie mogę spać. :evil: Czasem wydaje mi się że normalne zycie jest na wyciągnięcie ręki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Jestem nowa na forum. Od pół roku leczę się na depresję. Cierpię na nią, wg lekarza, od kilku lat.

 

Mam dobrą pracę. Wyższe wykształcenie. Nadwagę. Jestem samotna.

 

Byłam wykorzystwana przez mężczyzn finansowo. Mam kompleksy, moje poczucie własnej wartości nie istnieje, a jeżeli zaczyna istnieć- łatwo to zburzyć, nawet jednym zdaniem. Nietrudno jest mną manipulować, co też moi byli patnerzy robili.

 

Przyjaciele, jeśli byli, wyjechali, lub przestali być przyjaciółmi. Mieli dość tego, że nie jestem w stanie "cieszyć się drobnymi rzeczami, np ładną pogodą". Nie jestem się w stanie cieszyć pogodą. Obojętne, czy siedzę w domu, czy wychodzę na spacer- moja samotność się nie zmienia, więc co za różnica, czy pada, czy świeci słońce? Czuję, że żyję dla nikogo, że pędzę donikąd. Nie mam celu w życiu. I nie potrafię go "po prostu znaleźć". Do tego czasu było to skończenie studiów, znalezienie pracy. Już to mam. Nie ma nic dalej.

 

Moim marzeniem było posiadanie rodziny. Znajomi wokół mają partnerów, zawierają związki małżeńskie. Przestają mieć czas na spotkania, skupiają się na drugiej połówce, na dzieciach.

 

Zawsze chciałam mieć dzieci.

 

Nie mam pasji. Nie potrafię żadnej znaleźć. Jestem perfekcjonistką, stawianie pierwszych kroków w jakiejkolwiek dziedzinie, bycie nieidealną frustruje mnie, nie potrafię się tego podjąć.

 

Chodzę na psychoterapię. Nic to nie daje, poza poczuciem wyrzuconych pieniędzy. Siadam przed obcą kobietą, mówię, co jest nie tak i frustruję się jej potakiwaniem. W sumie, co ona ma mi powiedzieć? Nie zmieni mojego życia.

 

Wyżaliłam się.

Pozdrawiam, Anna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię tego dokonać. Nie ma wokół mnie mężczyzn godnych zaufania. Próbowąłam na portalach randkowych, ale jest to jedna wielka porażka. Mężczyźni tam chcą jedynie łóżka, lub po prostu nie potrafię z nimi znaleźć wspólnych tematów.

 

Moje życie ogranicza się do wstania, pracy, pójścia na siłownię/ rower/ spacer/ kawę z koleżanką.

 

Bo wychodzę. To nie jest tak, że zamykam się w domu, nie staram. Staram się, wychodzę. Ale mężczyzny życia nie poznam w parku. Takie rzeczy w książkach/ bajkach.

 

Marzenia o dzieciach zabija biologia. Lata lecą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie chyba nie jest mi to przeznaczone. A myśl o tym, że będę starzeć się sama odbiera mi jakiekolwiek chęci do życia.

 

Bardzo bym chciała, żeby ktoś mi obiecał, że się ułoży. Żeby mi przysiągł, że zdążę założyć rodzinę.

 

Nikt tego nie zrobi, nikt nie ma takiej mocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

K.Anka,

Po,co zadręczasz się myślą o starości,takie rozmyślanie o przyszłości to strata czasu..to,co

masz to dzień dzisiejszy i na to masz realny wpływ..Nie obiecam Ci,że założysz rodzinę,ale

zapewniam Cię,że jeżeli naprawdę tego chcesz,to możesz to zrobić i na nic nie jest za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wiem.

 

Patrzę na ludzi wokół i nie potrafię zrozumieć, dlaczego mi się nie udało. Dlaczego nie jestem spośród tysięcy normalnych, tylko należę do wąskiego grona osób, które muszą walczyć o najmniejsze dobro w swoim życiu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wiem.

 

Patrzę na ludzi wokół i nie potrafię zrozumieć, dlaczego mi się nie udało. Dlaczego nie jestem spośród tysięcy normalnych, tylko należę do wąskiego grona osób, które muszą walczyć o najmniejsze dobro w swoim życiu,

Tysięcy normalnych? Nie ma ludzi normalnych, są tylko niezdiagnozowani :mrgreen: Mnie ci "normalni" najczęściej wkurzają! Jestem pierdolnięty i jestem z tego dumny!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Veikko, uwielbiam to z jaką radością mówisz o swoim "pierdolcu", jak to mój brat nazywa :D

 

K. Anka, przyznam rację temu nade mną, że nie ma normalnych ;) każdy ma jakieś trudności, ale róźnie sobie z nimi radzi. Niektórzy lepiej, bo mają lepsze narzędzia, bo byli tego nauczeni w dzieciństwie.

Ja zanim zaczęłam psychoterapię, myślałam że obawa o przyszłość jest jedną z silniejszych. Jak się skupiłam na rozpracowywaniu dzieciństwa i analizowaniu mojego życia teraz to okazało się, że przyszłość w ogóle nie ma znaczenia. Lękowo do niej podchodziłam, jak do wszystkiego, ale szczerze mówiąc, wisi mi to. Może Twoje obawy też znikną, jeśli nauczysz się czerpać z życia to, na co zasługujesz, już teraz.

Jeśli psychoterapeutka Ci nie pomaga - może warto zmienić? Powinien być jakiś efekt. Może sama masz opory przed terapią? Rozwiązanie istnieje, wiem że trudno w to uwierzyć, że można coś czuć, ale tak jest. Można i Ty też możesz :-) Ale trzeba nad tym pracować, a znalezienie odpowiedniej pomocy to pierwszy krok, bardzo ważny krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wiem.

 

Patrzę na ludzi wokół i nie potrafię zrozumieć, dlaczego mi się nie udało. Dlaczego nie jestem spośród tysięcy normalnych, tylko należę do wąskiego grona osób, które muszą walczyć o najmniejsze dobro w swoim życiu,

Tysięcy normalnych? Nie ma ludzi normalnych, są tylko niezdiagnozowani :mrgreen: Mnie ci "normalni" najczęściej wkurzają! Jestem pierdolnięty i jestem z tego dumny!

 

Dokładnie tak! Znam wielu niby normalnych ludzi którzy założyli niby rodziny. Niestety ale połowa męczy się udając rodzinę lub nawet nie stwarza pozorów są po rozwodach itp więc czego tu zazdrościć? Ja wolę cieszyć się wolnością i tą swoją odmiennością polegającą na tym, że nie biorę ślubu z byle kim jak robi zadziwiająco duża część społeczeństwa. Znam wiele brudów z tych małżeństw i powiem wprost, że z niektórych się śmieję innym współczuję.

Cieszę się tą moją niby nienormalnością pod tym względem :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kończą mi się pieniądze, nie znalazłem jeszcze pracy, jeśli jej nie znajdę w ciągu tygodnia będę miał przesrane, nie wrócę do Polski bo pożyczyłem na przylot tutaj i życie, karta kredytowa angielska też już debet się kończy. Najgorsze jest to że ja chcę żyć, nie chcę umierać ale ta depresja ciągnie mnie w dół, nienawidzę swojego życia, dlaczego te zasrane pieniądze lada moment sprawią że będę musiał to zrobić ? Ludzie uwierzcie mi, jeśli macie pracę to możecie znaleźć motywację do życia,lub pieniądze, ale bez tego nie ma nic. Nienawidzę siebie za to że wszystko się tak potoczyło, upokorzenia związane z niemożliwością oddania długów wygra,mam zerowe szanse ale nie chce być bezdomny ani nie chcę umierać ale coś będę musiał wybrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba się wysilę na kilka słów. Mam dosyć, czy ja kiedyś, gdzieś znajdę miejsce dla siebie? Aż tyle chcę? Miejsca z ludźmi którzy by mnie akceptowali, nie traktowali jak piątego koła u wozu, któremu się robi wielką łaskę, że się doń odezwie... Miejsca gdzie choć raz moje poglądy, racje, sposób bycia, czy nawet to że oddycham nie byłoby tematem dyskusyjnym!!! aaaaa oczywiście o ile ktoś takiego śmiecia jak ja raczy zauważyć, bo zazwyczaj psa z kulawą nogą nie obchodzę, no chyba że można się na moich plecach przewieźć, albo mnie zgnoić, poprawiając sobie własną samoocenę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bedzielepiej, może zamiast Cię zabijać, wyślę Cię na spacer? Co Ty na to?

No właśnie co z naszym spacerem :mrgreen:

 

Nosz, przegapiłam taką miłą propozycję?! Aktualna? Hehe. Chyba ten nasz spacer musiałby być wirtualny, ja zdaję się mieszkam w innym województwie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kończą mi się pieniądze, nie znalazłem jeszcze pracy, jeśli jej nie znajdę w ciągu tygodnia będę miał przesrane, nie wrócę do Polski bo pożyczyłem na przylot tutaj i życie, karta kredytowa angielska też już debet się kończy. Najgorsze jest to że ja chcę żyć, nie chcę umierać ale ta depresja ciągnie mnie w dół, nienawidzę swojego życia, dlaczego te zasrane pieniądze lada moment sprawią że będę musiał to zrobić ? Ludzie uwierzcie mi, jeśli macie pracę to możecie znaleźć motywację do życia,lub pieniądze, ale bez tego nie ma nic. Nienawidzę siebie za to że wszystko się tak potoczyło, upokorzenia związane z niemożliwością oddania długów wygra,mam zerowe szanse ale nie chce być bezdomny ani nie chcę umierać ale coś będę musiał wybrać.

 

A nie ma w okolicy jakiejś organizacji charytatywnej, która pomogłaby Ci przetrwać do czasu aż znajdziesz pracę?

Też szukam pracy, tyle że w Polandzie, i też mi się grunt pali pod nogami ;) Brak pracy i kasy to najlepsza pożywka dla depresji, chyba lepsza niż samotność z kasą na zachcianki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×