Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejny wspaniały dzień :D

Moim głównym objawem nerwicowym był poważny problem z połykaniem. W skrajnych sytuacjach nie mogłem połykać śliny ... O jedzeniu wśród ludzi nie było mowy (nawet wśród rodziny się bałem żeby nie wzięli mnie już całkiem za odmieńca).

Już od dawna czuję się dobrze, ale jakoś nie miałem okazji jeść/pić publicznie. Dzisiaj tak się złożyło, że poszliśmy wraz z ojcem do stołówki publicznej. Oczywiście jak tylko usłyszałem hasło stołówka, pojawił się mały lęk, ale szybko go przyjąłem mówiąc sobie: "jestem neurotykiem, mam prawo się tak czuć, problemy z jedzeniem/piciem to to czego się bardzo boję, ale mam prawo do tego" :smile:

Rezultat: wymiotłem z talerzy 2 dania, gdzie mój ojciec dopiero kończył zupę :D A zawsze uważałem, że ma gardło jak studnia :D Chyba się nie śpieszył za bardzo, albo to ja tak dobrze się czułem :roll: Jak normalny.. ;)

 

Pozdrawiam nerwusów 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemka..

Dziś.... czuje sie fatalnie... :/ Wszystko wydaje mi sie takie bez sensu,to całe życie... Boje sie ze lada chwila umre... wiem,wiem totalna głupota.. ale tak jest.. w sumie to ja... boje sie wszystkiego... rano wstałam z bólem reki (bolała mnie kosc) zaraz zaczelam sobie wmawiac ze moze to cos powaznego... :[ Tak w ogole to placze caly dzien... Boje sie ze nie bede potrafila odpowiadac za swoje czyny.. Masakra... W dodatku boli mnie żuchwa,głowa... dziwne cisnienie naplywa mi do czachy... ;/ a sny?! o snach to juz wole w ogole nie mowic... sa jakbym byla na jawie.. ale nie sa dobre... to koszmary... juz nie pamietam kiedy mialam piekny sen... Czy Wy tez czasem tak macie?!

 

 

 

ŻYCIE JEST ZMIANĄ,JEŚLI PRZESTANIESZ SIĘ ZMIENIAĆ-PRZESTANIESZ ŻYĆ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kajuchaaaaa, może odważysz się opowiedzieć o swoich snach (szczególnie takie, które się powtarzają)? Sny niosą sporą porcję informacji o problemie. Oczywiście, nie jest łatwo je rozszyfrować ponieważ alegoria, symbolika oraz dwuznaczeniowość kryje się za każdym z nich.

 

Pozdrawiam 8)

 

[*EDIT*]

 

A i jeszcze jedno. Powiedz jak rozumiesz swój podpis? Jest to bardzo ciekawy zwrot, który niesie głęboką treść ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam dzisiaj wizytę u psychologa i wyszłam z gabinetu cała w skowronkach Mam coraz większą ochotę jechać do tego Londynu którego strasznie się boję ale co tam za różnica czy tu ataki będę miała czy u siostry ;) zresztą już troszku się nauczyłam żyć z tym dziadostwem i powoli daje sobie radę Najbardziej przeraża mnie ta myśl że będę musiała spać nie w swoim domu :shock: Zresztą co ja tam będę dumać do wyjazdu zostało mi jeszcze troszku czasu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja do wczoraj mialem nawet niezly tydzien, do czasu gdy podczas jechania samochodem cos mi dziwnie w żołądku zaczęło bulgotać tak jakby pod mojim sercem(ale nie serce),tak jakby żołądek mi w środku zaczął drżeć.Do tego przy tym ciężko mi sie oddychało i oczywiscie wpadłem w histerie.Miałem to juz wczesniej ale wczoraj trwalo to wyjatkowo dlugo, z jakas minute.Od tego momentu do dzis czuje sie juz nie pewnie, jestem rozstrzesiony wewnatrz i mam ciagle lęki.Ale nie ma co panikowac ide na sile na basen(bo mi sie cholernie nie chce), najgorsze co mozna zrobic to zamknac sie w sobie i liczyc na to ze problem sie sam rozwiaze :-) Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Od tego momentu do dzis czuje sie juz nie pewnie, jestem rozstrzesiony wewnatrz i mam ciagle lęki.Ale nie ma co panikowac ide na sile na basen(bo mi sie cholernie nie chce), najgorsze co mozna zrobic to zamknac sie w sobie i liczyc na to ze problem sie sam rozwiaze :-) Pozdrawiam!

Ja to miałam lęki przed głeboka wodą, widze, że u Ciebie nie ma takiego problemu. Miałam lęki, ale stwierdziłam, że co tam, chciałam się nauczyc pływac i sie nauczyłam, później to sama frajda była dla mnie. Mogłam się porządnie rozładować w wodzie i tak mam do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie weekend nawet nawet :) wczoraj wieczorem przyszedł gig atak jak to już w standardzie bywa :) ale nie wstałem z fotela, nie biegałem po mieszkaniu, po prostu jakoś przeczekałem i było....lepiej :)

Teraz by mogła tylko wiosna jeszcze przyjść....

Życzę miłej niedzieli wszystkim bez żadnego roztrzęsienia.

Venus a gdzie ty???? :)

Jutro walę na pierwszą terapię w jakiejś nowej klinice, jestem pełen wiary....:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam jestem Sonia i cierpię od 1,5 roku na nerwicę lękową do tej pory to olewałam myślałam ze samo przejdzie. Jestem na tabletkach uspakajających i antylękowych uspakajające pomagają lecz te przeciwko lęku nie bardzo...co mam robić?? czy ktoś może mi pomóc...strasznie się boje wychodzić z domu i przebywać samotnie....wariuje...ostatnio miewam nawet depresje. chce iść na jakąś psychoterapie....czy to może pomoc czy starce na tym tylko kase??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam jestem Sonia i cierpię od 1,5 roku na nerwicę lękową do tej pory to olewałam myślałam ze samo przejdzie. Jestem na tabletkach uspakajających i antylękowych uspakajające pomagają lecz te przeciwko lęku nie bardzo...co mam robić?? czy ktoś może mi pomóc...strasznie się boje wychodzić z domu i przebywać samotnie....wariuje...ostatnio miewam nawet depresje. chce iść na jakąś psychoterapie....czy to może pomoc czy starce na tym tylko kase??

Może pomóc i pomoże jeśli będzie to dobrze dobrana psychoterapia do twojego przypadku i będzie ja prowadził dobry terapeuta. Mi właśnie psychoterapia bardzo pomogła w nerwicy i fobii społecznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Venus a gdzie ty???? :)

 

Tutaj :D

 

Witam po nieobecności. Przez ostatni tydzień było ze mną kiepsko, ale sami wiecie jak to jest.

Dzisiaj miałam drugi dzień terapii na oddziale dziennym. Jest świetnie. Oby tylko przyniosło rezultaty.

Dzisiejszy dzień jest w ogóle bardzo dla mnie owocny-doszłam do wielu wniosków, poznałam siebie, choć jeszcze nie całkiem. Odbyłam rozmowę z moją panią psycholog z oddziału, bo nie radzę sobie z myśleniem o objawach i wracaniem do przeszłości. Więc powiedziała mi: "Masz zadanie terapeutyczne: skupiasz się teraz na kontaktach z ludźmi tu na oddziale, a ja to kontroluję". Cieszę się, że ktoś nade mną będzie czuwał. Może w końcu odwrócę od tych paskudnych objawów uwagę.

I jeszcze powiedziała mi coś, co jest dla mnie bardzo ważne:

"Jeśli przestaniesz myśleć o objawach, to dopiero zobaczysz, że to nerwica".

A z tym, żeby w to uwierzyć ciągle mam problem. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Venus :) Fajno że terapia jakoś cie pod ekscytowała i jest próba ucieczki od wcześniejszego zwiania w chorobę i objawy :) W poniedziałek też byłem na pierwszej terapii z NFZ będzie to terapia poznawczo behawioralna, terapeutka spoko, chociaż wiadomo pierwsza wizyta to opowiadanie o sobie i nic innego ale już za tydzień mam poznać techniki radzenia sobie z napadami i wyciszaniem się, zobaczymy w każdym bądź razie jestem dobrej myśli :)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu, od czego zacząć...Pomyślałam, że może łatwiej będzie mi walczyć z tym bagnem wśród "swoich", zalogowałam się i...dupa. Nie wiem nawet jak to wszystko zebrac do kupy i przełożyć na litery. Moje problemy zaczęły się 15 lat temu, kiedy trafiłam do szpitala, przypadkowo wykryto u mnie pewna wrodzona wadę. Ot taka anomalia rozwojowa. I zaczął się młyn badań, niepewności, podejrzeń a w samym środku 12-letnie wystraszone dziecię. Po jakimś czasie i wielu badaniach okazało sie, że taka moja uroda. Ale psycha mi siadła. Zaczęło się od totalnego jadłowstrętu ( bo wszystko zaczęło sie od zaksztuszenia) poprzez jazdy że się duszę i cała paleta schiz, które doskonale znacie. Wyciągnęli mnie z tego rodzice. Moja mama też miała nerwicę lękową po śmierci swojej mamy.

Na początku jeszcze troche schizowałam, a to że wyrostek mam napewno, a to rak jakiś ale jakos sie ogarnęłam. Przez ostatnie lata dawałam radę. Czasem pojawiały sie jakies lęki ale robiłam komplet badań wykluczających wyimaginowane choroby i zapominałam o sprawie. No i cóż. Koszmary przeszłości wróciły. I jak to było do przewidzenia ze zwielokrotnioną siłą. Od początku stycznia płynę. Zrobiłam wszystkie badania i stwierdzono, że wszystkie moje bóle są od kręgosłupa. Uwierzyłam ale nie na długo. Teraz "mam" zakrzepicę ;) dzisiaj mam badania i będzie wiadomo czy zająć się żyłami czy głową. Mam ogromny dystans do tego choróbska potrafię sie śmiać sama z siebie i swoich herezji ale nie potrafie nad nimi zapanować :( Ufff strasznie to haotyczne. Ale myślę że z czsem będę bardziej przejrzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj czemu.ja, mam nadzieję że przynajmniej się wygadasz tu i będzie ci lżej na sercu,dobrze że jesteś na tym forum są tu fajni ludzie z podobnymi chorobami więc zawsze można się poradzić.Czasami łatwiej jest się tu wygadać,niż znajomym którzy nie wiedzą co to nerwica itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem już czym spowodowany jest mój atak nerwicy i wymiotów.

Matka od tygodnia zamiast afobamu zostawia mi chlorchinaldin czy inny syf tego typu.

Z dawki 5 mg afobamu branej przez pół roku przeszedłem nagle na 0 mg.

Właśnie dorwałem sie do paczki afobamiku i jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was,

Zalogowałam się na tej stronie bo potrzebuję jakiejś pomocy. Nie wiem czy mam nerwicę ale chyba tak, nie mam myśli natrętnych ale często mam takie stany lękowe, związane najczęściej z ludźmi, tzn. jestem raczej bardzo nieśmiała (mimo że staram się to pokonywać albo przynajmniej nie okazywać) jestem po prostu bardzo zamknięta w sobie, kompletna introwertyczka, i całe moje życie uczuciowe jest zamknięte we wnętrzu i chyba za mało ma kontaktu z zewnętrzem.

Aktualnie spotykam się z chłopakiem od 1,5 roku, jest to mój najdłuższy związek jak dotąd, nie mieszkamy razem, on jest naprawdę w porządku, ale ja się bardzo boję że mnie zostawi, i każde jego drobne zachowanie - które nie stanowi jakiegoś entuzjazmu - sprawia że się boję że on odejdzie i bardzo się boję. Jestem cały czas spięta.

 

Kiedy byłam dzieckiem miałam bardzo podobne reakcje wobec mojej mamy której nie chciałam na krok opuścić, a dodam jeszcze że jest ona osobą chłodną emocjonalnie.

Nie wiem co tu jeszcze powiedzieć, jestem po prostu emocjonalnym chaosem i ostatnio jest mi wyjątkowo źle, chyba dlatego że ten chłopak też ma swoje różne problemy no i on nie jest w 100% zadeklarowany że będziemy razem, co ja mogę zrozumieć bo tego nie zawsze się wie tak na pewno, ale ja już straciłam kontakt z normalnością i żyję w jakimś świecie nerwicy, płaczę, nie wiem co robić, zaczyna się między nami urywać kontakt bo chyba nie rozmawiamy zbyt otwarcie o tym wszystkim.

Dodam jeszcze że byłam kiedyś u jednej i innej pani psycholog ale mi to wiele nie pomaga a poza tym nie mam dobrego zdania o psychologach, bo to się kończy na gadaniu i nic więcej z tego nie wynika.

Jeżeli ktoś z was ma jakiś sposób to proszę o pomoc.

 

[*EDIT*]

 

Dodam jeszcze że mam stałe kłopoty ze snem od zawsze.

Boję się że przez te moje reakcje i nieumiejętność wyrażenia tego wszystkiego, nasz związek się rozpadnie. A może już się rozpada, nie wiem. Mam wrażenie że coraz bardziej chowam się w sobie. W dodatku mam wrażenie że on trochę ma podobnie, ciężko mu przychodzi powiedzieć coś głębiej o sobie, o swoich lękach, problemach. Bez tego w ogóle nie mam poczucia, że jesteśmy razem, tylko się gdzieś prześlizujemy po powierzchni znajomości...

jakoś już nie mam siły myśleć pozytywnie, na początku byłam bardzo szczęśliwa i byłam gotowa naprawdę wiele zrobić żebyśmy byli razem, wiele wyczekać, miałam nadzieję ale jest jakoś tak że nie mogę czekać wiecznie i skoro ciągle jesteśmy tak trochę razem, trochę osobno, to zaczynam przestawać wierzyć że kiedyś będziemy naprawdę razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poza tym nie mam dobrego zdania o psychologach, bo to się kończy na gadaniu i nic więcej z tego nie wynika.

Właśnie że wynika z tego bardzo dużo! Tylko trzeba sobie dać czasu.

 

Jeżeli ktoś z was ma jakiś sposób to proszę o pomoc.

A chcesz sposób na wyzdrowienie, czy sposób na ulżenie sobie? Sposób na pozbycie się tych lęków, objawów to uświadomienie sobie pewnych spraw. Ale samej Ci się to nie uda.

Co do ulżenia sobie, to najodpowiedniejsze są leki, ale to nie rozwiąże Twojego problemu.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, chyba rozumiem co masz na myśli, że trzeba poznać prawdę o sobie i tylko to przynosi wyzwolenie. pewnie tak jest ale to właśnie oznacza całkowitą szczerość wobec siebie i innych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewnie tak jest ale to właśnie oznacza całkowitą szczerość wobec siebie i innych...

To źle? Lepiej żyć w oparciu o iluzje, ułudę i zniekształconą rzeczywistość !? Wyzdrowienie z wszelkich rodzajów chorób nie tylko psychicznych, ale też fizycznych wiążę się z całkowitą uczciwością wobec siebie.

 

Boję się że przez te moje reakcje i nieumiejętność wyrażenia tego wszystkiego, nasz związek się rozpadnie. A może już się rozpada, nie wiem. Mam wrażenie że coraz bardziej chowam się w sobie

Odcinając się od siebie, nieuchronnie odcinasz się od innych. Makrokosmos = mikrokosmos, co oznacza - co wewnątrz to i na zewnątrz ;)

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Polakita :)

Rozumiem doskonale twój stan :) też był u mnie taki czas, że wręcz byłem chory z powodu zamknięcia się w sobie, ale było to spowodowane fobią jaką miałem od małego, miałem chorobliwą nieśmiałosć, i różne cudeńka przez to :) też byłem w związku, też odczuwałem ten strach, ten lęk, że zostane sam, że mnie moja ukochana zostawi, a byłem za nią bardzo, wszystko bym oddał. U mnie akurat ziściło się to co najgorsze wtedy mogło, pamętam że się załamałem bardzo ale wiesz co jakoś po tym zmobilizowałem się, ale to bardzo, nieśmiałość zaczeła znikać, zacząłem miec wiele rzeczy gdzieś. Oczywiście to moja historia i u ciebie nie musi tak być :) chodzi mi o to, że często szczęście nie jest tam gdzie nam się wydaję i przede wszystkim ktoś z kim chcemy dzielić życie musi nas akceptować...ale też i sami możemy w miarę wcześniej podjąć leczenie żeby zwalczyć tą blokadę psychiczną jaką mamy, choćby i terapia ale tak na dłużej, tak jak pisał Lucid.

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×