Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego zdradzacie?


Rekomendowane odpowiedzi

Ale mysle, że pewne cechy zawsze będą się powtarzać w partnerach

Co jeśli najpierw poznajesz partnerkę przez net? Przez net staje się zaufaną przyjaciółką - bez widoczności.

Co ze zmianą postrzegania urody u tych, w których jesteśmy emocjonalnie zaangażowani? To dość silny efekt.

Co z efektem wielokrotnego okazania? Jest rownież silny.

 

Jakoś słabe wydają mi się Twoje teorie. Pochodzą z wiarygodnych źródeł? Jakich?

 

Nie potrafię zlokalizować w sobie żadnego ideału wyglądu kobiety.

Na ulicy podobają mi się rozmaite - choć z preferencją wyższych (>175).

Dla mnie, na pierwszym spotkaniu, liczyło się wyłącznie rozgraniczenie: pasztet - nie pasztet.

Bez znaczenia, czy wysoka, niska, blondyna, czarna, czy zielona - byle nie pasztet.

 

Natomiast wysoka masa własna eliminuje zainteresowanie nawet wobec całkiem ładnej dziewczyny, ale to chyba przypadłość znacznej części facetów.

Raczej niewiele można z tą przypadłością zrobić na poziomie świadomości.

 

Dla mnie osobiście efektywnejszą wydaje się droga poznania kobiety najpierw od strony intelektualnej (czyli charakteru), a następnie tylko rozgraniczenie, czy jest dostatecznie urodziwa by kandydować na partnerkę. Najpierw nawiązać więź przyjaźni. Dobór naturalny rewersyjny - czyli od dupy strony. Działa dobrze, bo mało która jest (w mojej ocenie) w stanie dorównać całokształtem cech dziewczynie, którą wybrałem. To daje podstawę do przypuszczenia, że nawet nie pomyślę by ją kiedykolwiek zdradzić. Nawet gdy jej uroda przeminie z czasem, wciąż pozostanie mi przyjacielem, bo zaczynamy od przyjaźni i wzajemnego zrozumienia naszych potrzeb i pragnień.

 

Odrzucając popkulturowo narzuconą jedyniesłuszność, bliższe mi są teorie społecznego konstruktywizmu.

( https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny )

 

Jak wskazują statystyki rozpadu związków, popkulturowa jedyniesłuszność słabo sprawdza się w praktyce.

Dlatego wolę zaryzykować i iść własną drogą, by mojej partnerki nigdy nie zdradzić - bez podpierania się wątłym moralizatorstwem, czy hipokryzją posiadania "zasad".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet gdy jej uroda przeminie z czasem, wciąż pozostanie mi przyjacielem, bo zaczynamy od przyjaźni i wzajemnego zrozumienia naszych potrzeb i pragnień.

Z tym się zgadzam w pełni. Uroda to nie wszystko. Miałem kiedyś dziewczynę o filmowej urodzie, ale nie dało się z nią nic innego robić jak tylko seks. Z obecną partnerką po prostu lubię być. Imponuje mi intelektualnie i jest moją przyjaciółką

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet gdy jej uroda przeminie z czasem, wciąż pozostanie mi przyjacielem, bo zaczynamy od przyjaźni i wzajemnego zrozumienia naszych potrzeb i pragnień.

Z tym się zgadzam w pełni. Uroda to nie wszystko. Miałem kiedyś dziewczynę o filmowej urodzie, ale nie dało się z nią nic innego robić jak tylko seks. Z obecną partnerką po prostu lubię być. Imponuje mi intelektualnie i jest moją przyjaciółką

 

No właśnie, "lubie być" jest kluczowe. Z moją obecnie przyszłą zwyczajnie dobrze się czuję. Jej obecność wprawia mnie w dobry nastrój. Nie musze zgrywac kogoś, kim nie jestem - dla zyskania jej względów. Ona potrafi zmieniac moje stanowiska. Ja mam wpływ na jej (życiowe) decyzje. Potrafimy wzajemnie przekonywac siebie w sporach na racjonalne argumenty. W drobnych sprawach nie spieramy się wcale, bo po co. A znamy się relatywnie krótko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to samo nie działa u kobiet czasem? Że mają jakiś pakiet cech, które identyfikują z byłymi, w związku z czym już nie ładują się w związki z typami podobnymi do tych byłych? Chyba ja tak mam. :P

 

Ja wybieram podobnych do siebie facetów, zwłaszcza mowa o charakterze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy się spotykałem z kimś i nie miałem przekonania, że ta osoba jest moim dobrym przyjacielem to faktycznie myśli o innych kobietach, seksie były bardzo często. Jednak gdy byłem z kimś kogo uważałem pod wieloma względami to mimo nawet jakiś kłótni nie miałem zapędów do innych kobiet. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic sobie nie mysli.czy koniecznie musi pisac na ten temat poematy i ckliwe bajki?

jak zdradza to nie kocha.

w wielu przypadkach jest to równiez kwestia charakteru, dlatego się mowi ze k..wa to nie zawod, to charakter.

suma sumarum kochanek/kochanka jest na straconej pozycji, mniej wiecej tak to wyglada:

44255225.JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasem fantazjuje o zdradzie, bo trochę tęsknie za taką niezobowiązującą fazą związku, kiedy to jest się piękną, zawsze pachnącą, odstrzeloną, seksowną i bez tego bagażu i syfu, który się ze sobą niesie. Natomiast zdradzić bym nie mogła i zdrady nigdy bym nie wybaczyła, mój mąż też. Dla nas skok w bok = koniec małżeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w wielu przypadkach jest to równiez kwestia charakteru, dlatego się mowi ze k..wa to nie zawod, to charakter.

 

Dokładnie tak. Jest sporo prawdy w tym, że k..wa to nie zawód, to charakter!

Równie dobrze może to być wynikiem zaburzeń osobowości.

Niejednokrotnie skorelowanych z okolicznościami zewnętrznymi.

Po co bezmyślnie popadać w durnowate stereotypy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mimo miana ''homo sapiens'' w sprawach sexu dalej jesteśmy zwierzętami. Osobiście uważam, że jesli juz ktoś w związku jest to JEST i o skochach w bok mowy nie powinno być, nawet jeśli w takim związku są dzieci to soryy skokiem w bok i pozostaniem przy partnerce/ partnerze żadnej łachy się nie robi, lepiej się rozwieśc odejsc i dac tej drugiej osobie mozliwosc znalezienia sobie partnera który ja doceni. W kwesti znudzenia się, ''hę, ze niby co?'' jedna osoba zdradzi bo sie znudziła a druga dotrzymuje wiernosci choc tez pewnie jest znudzona, to kwestia charakteru, uważam, że ktos kto zdradza nie kocha swojego partnera. Dla chwili przyjemnosci mozna zaprzepascic sobie i komuś życie, lepiej grac ferr, jak sie nie jest gotowym na zwiazek to lepiej w niego nie wchodzić, najpierw sie wyszumiec i pozniej postarac sie cos budowac. W zyciu zawsze znajdzie sie przystojniejszy facet lub bardziej atrakcyjna kobieta trzeba sie z tym liczyc. Laski na jedną noc no coz, to laski na jedną noc, osobiscie mam wrazenie, że to zakąpleksione kurewki którym schlebia, ze zajety facet chce ją przeleciec, znam takie dziewczyny hehe i widze po nich, ze facet zajety oznacza dla nich ''facet bardziej atrakcyjny'' mają z tego jaką chorą satysfakcję. Sama zostałam kiedys zdradzona i wiem jak boli, a boli bardzo, gdy to juz wyjdzie na jaw w przypadku gdy się kogos kochało to prawdziwe piekło, dla autorki posta ten facet był nikim, przygodym fiutem który jej wsadził, zrobili to jak zwierzeta i o sobie zapomnieli. :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak w tytule, pytanie skierowane do osób, które wdają się w romanse na boku, głównie mężczyzn. Pytam z perspektywy kobiety, która się w taki romans wdała. Bardzo mnie to nurtuje, zwłaszcza, czy można być w szczęśliwym związku, a wdawać się w romanse? Co wtedy sobie myślicie? Traktujecie to w kategoriach swojego problemu, czy go nie widzicie? Osobiście nie wyobrażam sobie zdradzić partnera, dlatego chcę poznać sposób myślenia takich ludzi.

 

Mój były nie widział w tym żadnego problemu. Chyba był szczęśliwy, bo chciał, żebym za niego wyszła. Przed ślubem chciał mi o wszystkim powiedzieć, bo...powiedział: "miałbym wyrzuty sumienia", a jeśli wiem to wszystko w porządku. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy i usłyszałam, że to był jego sposób na radzenie sobie ze stresem. Stwierdził, że mnie kocha, a tamte dziewczyny nic nie znaczyły (ale sypiał z nimi będąc ze mną). To bardzo bolało. Przez dwa miesiące nie chciałam wyjść ze swojego pokoju. Przez cztery lata nie byłam w stanie spojrzeć na żadnego faceta. Ale wiem, że nie wszyscy są tacy sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosia21 bez przesady z tym nikim. Z byle kim bym nie sypiała. I nie zapomnieli, bo dzisiaj znowu rozmawialiśmy, a znamy się już prawie 1,5 roku. Z tymi zwierzętami też przesadziłaś. Nie wszystkie relacje łączące ludzi można nazwać, nie wszystko jest czarne albo białe i takie proste, a nie każdego celem w życiu jest się wiązać i żyć całe życie razem. Niektórzy są w związku małżeńskim, a zachowują się, ja zwierzęta :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd wiesz, kim ona jest i czy ona nie zniszczyła tego związku albo psychiki jemu? Fajnie się feruje wyroki, ale życie nie jest takie proste i oczywiste :). Nie można rozbić czegoś, co nie istnieje. Skoro ją zdradza, to ten związek istnieje tylko na papierze. Najpierw się skończył, bo to nie ja polowałam na niego i weszłam tam z butami. To on wyszedł z tego związku. Tak czy siak, jeśli nawet go kocha, to i tak serce będzie mieć zatrute, bo on nie kocha jej i ja nie mam tu nic do gadania. Nie można nikogo zmusić do miłości, choć oczywiście nie cieszę się tym, że im nie wyszło małżeństwo. Ona zresztą wie, co się dzieje, niech sama ratuje swoją psychikę i go zostawi, każdy ma wolną wolę, ja za nią odpowiedzialności i za jej życie nie wezmę, zwłaszcza, że jest to obca dla mnie osoba. Życie polega na wyborach, za niesłuszne sami odpowiadamy. Jak byłam z facetem, który nie szanował mnie, sama musiałam wyrwać chwasta, mimo, że kochałam i bardzo bolało. Tak samo z fałszywą przyjaciółką. Każdy jest odpowiedzialny wyłącznie za swoje szczęście, a nie obarczać odpowiedzialnością za swoje życie innych i mieć za własne niepowodzenia pretensje do całego świata..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasem fantazjuje o zdradzie, bo trochę tęsknie za taką niezobowiązującą fazą związku, kiedy to jest się piękną, zawsze pachnącą, odstrzeloną, seksowną i bez tego bagażu i syfu, który się ze sobą niesie. Natomiast zdradzić bym nie mogła i zdrady nigdy bym nie wybaczyła, mój mąż też. Dla nas skok w bok = koniec małżeństwa.

 

Krótko, zwięźle i klarownie :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... kiedy to jest się piękną, zawsze pachnącą, odstrzeloną, seksowną i bez tego bagażu i syfu, który się ze sobą niesie. ...

Jakiego syfu?

 

Moim zdaniem rozbijasz małżeństwo i jesteś tak samo winna jak twój kochanek. Powinnaś się wstydzić, że niszczysz psychike i serce innej kobiety.

Tak samo winna?

Zdaje się masz problem z kobietami, chciałbyś je widzieć w roli niewolnic. (Nie dziwi, że uciekają.)

Wiesz czym jest umowa? Winny zerwania umowy jest ten, kto deklarował zobowiązanie i go nie dotrzymał.

Tutaj nawet nie wiadomo, co gość deklarował żonie. (Może związek otwarty.)

mada1987 z nikim w tej kwestii umów nie zawierała, więc niczemu nie jest winna.

Może się zadawać z kim chce bez wynajmowania detektywa do sprawdzania, czy obecny obiekt zainteresowania nie chowa żony w kapeluszu.

Bo na to wygląda, że każda dziewczyna powinna dochodzenie robić w parafii, USC i BIK jeszcze na wszelki wypadek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A taka sytuacja:

Jesteście w związku, zadurzacie się w kimś innym, zrywacie, idziecie z ta osoba na całość ale później okazuje się ze to nie to , chcecie wrócić do ex partnera, historia z 'nowym' trwa niecały miesiąc.

 

Zdrada czy nie?

Wybaczalne czy nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, wg mnie to nie zdrada, skoro zakończy się wcześniejszy związek. Choć powroty do ex są imo dość słabe, nie przyjęlabym takiego spadochroniarza choćby nie wiem co. Często się okazuje, że "to nie to" i właśnie dlatego fajnie się 2x zastanowić.

Mi się marzy romans z moim mężem - żeby choc przez 1 dzień czuć się jak na początku. Szkoda, że to takie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, mój mąż niestety nie czuje tych klimatów :( Ja uwielbiam dynamikę, urozmaicenia, mogłabym nawet urządzać przebieranki i udawać kogoś innego, ale mojego męża nijak to nie kręci, a raczej wszystkie moje propozycje tego typu odbiera z politowaniem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój mąż niestety nie czuje tych klimatów :( Ja uwielbiam dynamikę, urozmaicenia, mogłabym nawet urządzać przebieranki i udawać kogoś innego, ale mojego męża nijak to nie kręci, a raczej wszystkie moje propozycje tego typu odbiera z politowaniem :(

 

No nie żartuj? Co za fujara (nie obraź się). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×