Skocz do zawartości
Nerwica.com

maska


nieboszczyk

Rekomendowane odpowiedzi

Hans ktos powiedzial ze w czasie pokoju zdrowi wsadzaja psychopatow do wiezienia a w czasach wojny psychopaci wsadzaja zdrowych do wiezienia.W 1920 roku byla sposobnosc zamiany zaburzenia na skrajnosc pogladow.Bardzo kuszaca oferta.

 

Akurat w czasie II WŚ na różnych frontach psychopaci mogli rozwijać swoje zaburzenia i wręcz przez system było to pożądane. U mnie skrajność poglądów to i się bez wojny urodziła, z tym, że teraz jest mi już łatwiej, bo się leczę i terapeutka pewne rzeczy w tej materii ze mną przerobiła w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zresztą dzięki depresji, która mnie dopadła stałem się bardziej tolerancyjny, tuż po jej zakończeniu/przyczajeniu (bo nie wiem jak to z depresjami do końca jest). Sekta czy tego typu dziwactwo nigdy by nie miała na mnie wpływu, natomiast zbrodnicza ideologia szeroko rozpowszechniona w jakimś kraju - jak najbardziej. Tylko teraz już wiem czego chcę i w jaki sposób mam to osiągać, na ideologię i filozofię w mojej głowie nadal jest miejsce, z tym, że już nie na wszystkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat z tego co czytałem, to większość nazistowskich zbrodniarzy, to byli ludzie całkowicie zdrowi psychicznie. To zszokowało badających ich psychiatrów, ale mnie nie.

Po prostu "normalni" ludzie są "normalni", bo łatwo przystosowywują się do zastanej rzeczywistości. Człowiek może pozostać "normalny" ignorując pewne rzeczy albo znajdując dla nich różne usprawiedliwienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze zależy kogo brać pod uwagę, czy wyższych rangą, czy zwykłych frontowych żołnierzy. Co innego jest wydawać rozkazy, a co innego osobiście polewać ludzi benzyną i podpalać (przyp. Powstania Warszawskiego). Wiadomo, jeśli ileś % miało ku temu skłonności, to reszta w końcu ulegała presji i robiła tak samo, ten psycholog od eksperymentu bodajże filadelfijskiego o tym pisał - o pacyfikacjach wsi.

 

W zasadzie ja też doszedłem do tego, że co bym nie robił, to byłem usprawiedliwiony, dla mnie to nie było złe, tylko ja tak po prostu mogłem. Dorobiłem sobie taką filozofię i sam przed sobą potrafiłem wszystko ładnie wytłumaczyć, no ale jak psychiatra przy okazji depresji robił ten swój wywiad, to zdiagnozował coś co uważam za bardzo nieciekawe, ale to już spojrzenie z perspektywy czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans ktos powiedzial ze w czasie pokoju zdrowi wsadzaja psychopatow do wiezienia a w czasach wojny psychopaci wsadzaja zdrowych do wiezienia.W 1920 roku byla sposobnosc zamiany zaburzenia na skrajnosc pogladow.Bardzo kuszaca oferta.

 

Akurat w czasie II WŚ na różnych frontach psychopaci mogli rozwijać swoje zaburzenia i wręcz przez system było to pożądane.

Hitler też palił niepełnosprawnych , chorych i homoseksualistów a sam miał jedno jądro,cierpiał na wzdęcia i pierdział dookoła i podobno był homoseksualistą tyle że dobrze sie z tymi rzeczami kamuflował przed innymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kiedy wchodzisz między wrony musisz krakać tak jak one"...

Fakt, stara prawda, której znajomość pozwala większości lepiej przystosowywać się w różnych sytuacjach do zastanych warunków. Są jednak granice, których osobiście po prostu nie jestem w stanie przekroczyć. Być może gdybym był bardziej elastyczny, znalazłoby to swoje odzwierciedlenie w postaci lepszego zabezpieczenia materialnego, wyższego statusu społecznego, czy wreszcie poczuciu większego komfortu psychicznego. Mówiąc jednak wprost, pewnych okoliczności, zachowań, światopoglądu, czy też sposobu bycia konkretnych osób nie jestem w stanie przetrawić. Zmusza mnie to niekiedy do podejmowania decyzji na pozór bardzo nieodpowiedzialnych i trudnych do zrozumienia dla innych. Niestety jest to silniejsze ode mnie i nie próbuję nawet znaleźć w sobie energii, aby z tym walczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj była u mnie przyjaciółka i tak na mnie patrzy i mówi:

 

- wyglądasz kwitnąco - to na serio czy udajesz?

 

Powiedziałam jej, że i jedno i drugie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja widzę. tylko dzięki niej jestem w stanie przetrwać. tylko dzięki niej mówią mi, że wyglądam kwitnąco i że zawodowo jestem perfekcyjna. gdybym pokazała na zewnątrz to, co mam w środku, wszyscy by pouciekali..........;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze zależy kogo brać pod uwagę, czy wyższych rangą, czy zwykłych frontowych żołnierzy. Co innego jest wydawać rozkazy, a co innego osobiście polewać ludzi benzyną i podpalać (przyp. Powstania Warszawskiego). Wiadomo, jeśli ileś % miało ku temu skłonności, to reszta w końcu ulegała presji i robiła tak samo, ten psycholog od eksperymentu bodajże filadelfijskiego o tym pisał - o pacyfikacjach wsi.

Nawet goście nie muszą być psychopatami - wystarczy, że nie widzą w ofiarach ludzi albo po prostu są nauczeni wykonywać rozkazy - czy to ze strachu przed wylądowaniem w jednym z koszmarnych więznień albo z poczucia obowiązku.

 

[*EDIT*]

 

Ogólnie rzecz biorąc, to w większości wypadków wykonywanie rozkazów powodowało u Nazistów bardzo silny stres.

I to dotyczyło zarówno zwykłych żołnierzy jak i decydentów - taki Himmler zwymiotował na widok egzekucji a Adolf Hitler po Nocy Długich Noży nie potrafił jeść mięsa.

Naziści usiłowali złagodzić ten stres przez używanie bezosobowych środków zabijania takich jak egzekucje w których kilku żołnierzy strzela do tego samego człowieka i komory gazowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry za odświeżenie trupa, ale temat jest ciekawy. Może najpierw wytłumaczę co według mnie oznacza sformułowanie "noszenie maski" - po prostu ukrywanie czegoś, udawanie.

 

Noszenie masek jest wpisane w naszą naturę. Na zachodzie popularna jest maska zawsze uśmiechniętego ekstrawertyka, na wschodzie natomiast posłusznego, lojalnego, zamkniętego w sobie introwertyka. Wiem, że generalizuje, ale tak to z grubsza według mnie wygląda. Cały problem zaczyna się gdy maska staje się ciężka i utrzymywanie jej wymaga sporego wysiłku. Zapomniałem wspomnieć, że każda maska generuje napięcie ( a dokładniej rzecz biorąc to strach kryjący się za chęcią ukrywania czegoś), które trzeba jakoś wyładować najczęściej przez seks czy przemoc ( kobiety stosują częściej psychiczną, faceci fizyczną). U osób noszących cięższe maski napięcie jest oczywiście większe i wyładowanie tego w cywilizowany sposób jest trudne, pojawiają się ataki agresji, "namiętności", czy śmiechu i tak dalej. Stąd moim zdaniem biorą się przykładni ojcowie, pracownicy, którzy w domu gdzie nikt nie widzi napieprzają swoją zonę czy dzieci..

 

Czy chciałbym, żeby ludzie zrzucili maski? Raczej nie. Kiedyś myślałem, że świat byłby lepszy, a teraz w to wątpię. Cała nasza cywilizacja jest zbudowana na kłamstwie i gdyby te całe skrywane gówno wyszło na wierzch to ... no cóż skończyłoby to się katastrofą. Nie uważam, że ludzie są źli, broń boże. Po prostu twierdzę, że człowiek jest istotą szarą etycznie, jedni bardziej, drudzy mniej, ale jednak szarzy. W gruncie rzeczy, my lubimy być okłamywani, byle tylko te kłamstwo było dobre....

 

Oczywiście zrzucenie maski i stanie się nonkonformistą daje niesamowita wolność i ulgę, ale wiąże się to również z wieloma niebezpieczeństwami i nieprzyjemnościami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×