Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Mieszkam sam. Zachorowalem ostatnio na zapalenie oskrzeli. Stalem sie bardzo oslabiony i nie mialem sily dbac o siebie - robic zakupow, gotowac, sprzatac, nowet slac sobie lozka. Dostalem potwornego leku, ze cos mi sie stanie i umre w samotnosci w swoim mieszkaniu i nikt mi nie przyjdzie z pomoca. Dlatego postanowilem pojechac do rodzicow - 12 km komunikacja miejska. Podroz ta byla dla mnie koszmarem. Stalem na przystanku, czujac ze za chwile rune na ziemie. Wydawalo mi sie, ze nie przezyje tej podrozy. Bylem taki slaby, biedny, zmeczony, chory, bezradny. Jakas suka zajela mi najlepsze miejsce w autobusie - z przodu, obok kierowcy. Przed kazdym przystankiem bylem spanikowany, kto wsiadzie. Wsiadali sami mlodzi, ladni, zrelaksowani ludzie, czujacy sie swobodnie, w wysmienitych nastrojach. Na kazdy taki widok moja psychoza osiagala apogeum. Pocilem sie, oblewalem potem - nie wiem, czy przez chorobe somatyczna (ktora zreszta jest moim zdaniem wynikiem stanu psychicznego lub zazywaniem psychotropow, ktore niszcza sluzowki ukladu oddechowego) czy jedynie z powodu nerwicy lekowej. Zaczalem sie bac, ze zwymiotuje - ze zwymiotuje na oczach tych wszystkich mlodych, pieknych, wyluzowanych, zadowolonych z zycia ludzi. Bez przerwy chcialem wysiasc z autobusu - ale co dalej? Wysiade i stane na przystanku, a przeciez tak mi slabo, ledwo stoje na nogach! Nie dam rady czekac na kolejny autobus. Bylo mi goraco i zimno. Czesto robi mi sie ostatnio bardzo zimno, mam wrazenie wtedy, ze mam goraczke i ze bedzie wzrastala do takiego poziomu, ze wpadne w drgawki. Wlasnie- drgawki. Mrowienia w konczynach, brak czucia w rekach i nogach. Na pewno dostane drgawek. Ciezko oddychac. A moze tak najlepiej po prostu poddac sie, polozyc sie na podlodze i niech sie dzieje co chce? Bez przerwy chcialem wysiasc z autobusu, stale myslalem o tym, ze zwymiotuje i ze to bedzie juz moj koniec. Dojechalem do przystanku tramwajowego. Powloczylem nogami na przystanek. W tramwaju bylo bardzo jasno. Wszedlem do srodka spanikowany, z obledem strachu w oczach. Widzialem usmieszki, rozbawienie w oczach dwoch osob - nie nie uroilem sobie tego. Po prostu trudno nie zauwazyc, ze ktos jest az tak przerazony. Ale ludzie ci nie wysmiewaliby sie z tego, gdyby mieli swiadomosc, jak bardzo zle sie czuje - po prostu tego nie wiedza. Pozniej z przystanku tramwajowego jeszcze szedlem pieszo do domu - zepsul mi sie zamek w kurtce, bylo chlodno i przez cala droge myslalem o tym, ze teraz to juz na pewno dostane zapalenia pluc. Nastepnego dnia poszedlem do lekarza, ledwo wytrzymalem w poradni, przed gabinetem wydawalo mi sie, ze zaraz rune na ziemie, ze mam wysoka goraczke (moze nawet mialem), dostane drgawek, ze wezma mnie do szpitala. Nie umialem zbudowac jednego sensownego zdania, belkotalem w gabinecie. Dal mi antybiotyk na zapalenie oskrzeli i wypisal cloranxen.

 

Naprawde nie wiem, czy zycie z takimi atrakcjami ma sens. Cos mi na pewno jest, ale nie wiem co, stale zle sie czuje, stale jestem chory. Przechodze jedna infekcje wirusowa za druga. Mam bardzo niska odpornosc. Stan psychiczny tragiczny. Biore tyle lekow co 80-letnia babcia. Moja watroba nie wytrzymuje tego wszystkiego. Nie widze nadziei na przyszlosc. Zycie na takim poziomie nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino, objawy fizyczne, o których piszesz, to to samo, co ja mam podczas napadów paniki. Mnie w takiej sytuacji pomaga jakby spojrzenie na siebie z zewnątrz. Na zasadzie: "Dziewczyno, spójrz na siebie. Normalny dzień, normalni ludzie obok ciebie, normalna sytuacja, w jakiej byłaś tysiące razy, a twój organizm zaczyna jakąś jazdę. No cóż, skoro musi, to niech sobie pofika, ale beze mnie. I tak to tylko fizyczne objawy, które nie sprowokują mnie do wkręcenia się w ten stan". Tego typu autosugestia mnie pomaga. Po prostu bagatelizuję swój stan. Już na samym wstępie, kiedy zaczynam czuć ścisk w żołądku i zimno na karku. Czyli nie dopuszczam do nakręcania się. Czasem mówię do swojego ciała w myślach jak do psa: "Spokój, siad i grzecznie mi tu". Najważniejsze to uwierzyć, że to tylko reakcja organizmu, która nie ma nic wspólnego z tym, co się dzieje naprawdę. Bo naprawdę nie dzieje się nic. Ani rzyganie, ani zemdlenie, ani żadna inna reakcja nie nastąpi, jeśli przestaniemy o tym myśleć, jeśli nie dopuścimy do nakręcenia się w głowie. Wiem, że to trudne, ale mózg jest plastyczny. Tak jak plastycznie wypaczył się na nasze chore myślenie, tak samo możemy go uplastycznić w tę stronę, w którą będziemy próbować. Najważniejsze, to nie pozwolić mu za długo na takie chorobowe utrwalenie. Osoby z nerwicą mają objawy fizyczne większości chorób, które to objawy wywołane są tylko i wyłącznie przez psychikę. Twoje częste chorowanie może też mieć podłoże psychiczne. Życie w dużym stresie jednak wypłukuje z organizmu wiele substancji i pierwiastków, więc może być i tak, że masz jakieś niedobory i stąd Twoje osłabienie. Zrób sobie badania krwi podstawowe plus tzw. chemia, czyli stan pierwiastków. Przy nerwicy może być niski poziom magnezu, żelaza, cynku, miedzi, potasu. A brak choćby tych pierwiastków powoduje bardzo duży dyskomfort życia plus wiele objawów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co robisz żeby przezwycięzyć ten lęk? jak zachowujesz się w sytuacji kiedy pojawia się atak? niedługo mam ić do Kocioła na chrzciny i nie weim jak przezwycięzyć mój lęk? co zrobić gdy pojawi się atak?

 

Ja podczas ataku lęku zagaduję kogoś, albo dzwonię, albo cokolwiek. Zajmuję czymkolwiek swoje myśli. Przechodzi.

Myślę, że wiele osób szybciej sięgnie po lek niż nauczy się radzenia z nim. To jest nieuleczalne. Trzeba nauczyc się z nim żyć i radzić. Najpierw lekarz później terapeuta, ale to czy będziemy chcieli sobie z nim radzić jest zależne wyłącznie od nas. To jest trudne, potrzeba czasu, ale możliwe, nawet przy objawach somatycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino, objawy fizyczne, o których piszesz, to to samo, co ja mam podczas napadów paniki. Mnie w takiej sytuacji pomaga jakby spojrzenie na siebie z zewnątrz. Na zasadzie: "Dziewczyno, spójrz na siebie. Normalny dzień, normalni ludzie obok ciebie, normalna sytuacja, w jakiej byłaś tysiące razy, a twój organizm zaczyna jakąś jazdę. No cóż, skoro musi, to niech sobie pofika, ale beze mnie. I tak to tylko fizyczne objawy, które nie sprowokują mnie do wkręcenia się w ten stan". Tego typu autosugestia mnie pomaga. Po prostu bagatelizuję swój stan. Już na samym wstępie, kiedy zaczynam czuć ścisk w żołądku i zimno na karku. Czyli nie dopuszczam do nakręcania się. Czasem mówię do swojego ciała w myślach jak do psa: "Spokój, siad i grzecznie mi tu". Najważniejsze to uwierzyć, że to tylko reakcja organizmu, która nie ma nic wspólnego z tym, co się dzieje naprawdę. Bo naprawdę nie dzieje się nic. Ani rzyganie, ani zemdlenie, ani żadna inna reakcja nie nastąpi, jeśli przestaniemy o tym myśleć, jeśli nie dopuścimy do nakręcenia się w głowie. Wiem, że to trudne, ale mózg jest plastyczny. Tak jak plastycznie wypaczył się na nasze chore myślenie, tak samo możemy go uplastycznić w tę stronę, w którą będziemy próbować. Najważniejsze, to nie pozwolić mu za długo na takie chorobowe utrwalenie. Osoby z nerwicą mają objawy fizyczne większości chorób, które to objawy wywołane są tylko i wyłącznie przez psychikę. Twoje częste chorowanie może też mieć podłoże psychiczne. Życie w dużym stresie jednak wypłukuje z organizmu wiele substancji i pierwiastków, więc może być i tak, że masz jakieś niedobory i stąd Twoje osłabienie. Zrób sobie badania krwi podstawowe plus tzw. chemia, czyli stan pierwiastków. Przy nerwicy może być niski poziom magnezu, żelaza, cynku, miedzi, potasu. A brak choćby tych pierwiastków powoduje bardzo duży dyskomfort życia plus wiele objawów.

 

Dzieki za ten wpis. Masz całkowitą racje. I jest mi bardzo milo, ze poświeciłaś czas na napisanie tego. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam do moich sposobów radzenia sobie z chorobą jeszcze coś. Dużo czytam o tym, jak inni sobie radzą, jak wychodzą z tych stanów, a także czytam rzeczy, które pozwalają mi pookładać sobie w głowie to, co się zepsuło i przez co popadałam w taki stan, w jakim jestem. Wczoraj znalazłam w moich notatkach takie uwagi, które zamieszczam, bo może akurat komuś będą pomocne. To przecież wątek radzenia sobie z atakami. A najlepszym sposobem dla nas byłoby tak się zabezpieczyć i wzmocnić, żeby uprzedzać ataki.

 

Wytrącaj się z emocjonalnej strefy komfortu

Lubimy to, co jest nam znane. Nasza strefa komfortu to nasze przyzwyczajenia, to co wiemy, umiemy i robimy, to z czym czujemy się znajomo, ciepło i domowo. Wychodząc poza tę strefę doświadczamy nieswojości. Jak wielu rzeczy w życiu nie zrobiłeś ze względu na ten nieswojski dyskomfort?

Paradoksalnie w naszej strefie komfortu mieszczą się również nawyki niezdrowe i bolesne, a jednak tak utarte i znajome, że dają nam poczucie bezpieczeństwa. Natomiast większość naszych pragnień i nowych możliwości leży poza znajomą strefą komfortu.

Dlatego jeśli chcesz mieć zdrowe i bogate życie musisz co jakiś czas przemóc poczucie nieswojości i wytrącić się ze swojej strefy komfortu. Rzuć się na głęboką wodę. Tylko w ten sposób twoja strefa komfortu będzie się poszerzać. Rzeczy dotychczas nieznane wkrótce staną się bezpieczne i znajome.

 

Ten tekst uświadamia mi to, o czym przez chorobę zapomniałam. Każdy, nawet zdrowy i bardzo odważny człowiek, w pewnych sytuacjach odczuwa niepewność, lęk, obawy. Tylko że u nas te odczucia są posunięte do granic możliwości, do paraliżu. Ale jednak cały wic polega na tym, że ludzie te lęki pokonują, bo inaczej nie zrobiliby w życiu nic do przodu, nie spełnialiby swoich marzeń, nie rozwijaliby się, nie pracowaliby, nie uczyliby się... A my za bardzo chcemy się zaszyć w tej naszej przestrzeni komfortu i nasze życie staje się taką nieprzyjemną wegetacją w trzęsącej się galaretce. Jedną ze strategii wojennych jest atak. Czemu by nie zastosować go w walce z naszą chorobą? Czyli nie szukamy sytuacji, żeby jak najczęściej być w strefie komfortu, tylko atakujemy, a więc wychodzimy doświadczać nieswojości. Świadomie. To nic, że raz, drugi polegniemy. A trzeci raz może nam się uda dłużej bez ataku. Wtedy należy samego siebie pochwalić i jakoś nagrodzić. Ja stosuję coś takiego wobec siebie i powiem, że to działa. To tak jak z uśmiechem na siłę. Spróbujcie, kiedy jesteście w czarnej d... (albo teraz) wykonać grymas twarzy szerokiego uśmiechu i utrzymajcie go przez dłuższą chwilę. Ten grymas pociąga za sobą zmianę myślenia, mózg zaraża się od tego grymasu i robi się trochę lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieszczęsna strefa komfortu.. Oswajałam lęk w tej strefie. Zgodnie z zaleceniami terapeuty wywoływałam lęk w miejscach w których czułam ten komfort bezpieczeństwa oraz momentach relaksu. Myślę, że swój lęk trzeba poznać, żeby móc sobie z nim zacząć radzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wam nerwuski, a ja jak zawsze się dusze, teraz bardziej, lęki powracają i jakoś muszę z tym życ, troszkę mi ostatnio dały popalić sytuacje zdrowotne, leczyłam poważn ą bakterię, teraz inne dziadostwa!!! Wszystko naraz, te jebane duszności mnie dobijają, mam wrażenie że jestem jak ta ryba na brzegu !!! :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, no dużo gorzej w upale. Wolę chłodną pogodę, bo jak w czasie ataku wyjdę np. na mróz to szybciej mi mija. U mnie dziś klasyka gatunku. Czułam się super, poszłam załatwić sprawę w przychodzi, siedzę sobie, czytam książkę, wszystko gra i nagle duszno, dłonie spocone, mdłości.. aż się śmiać zaczęłam z siebie 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, hehe :) No standard!

Ja ostatnio zaliczylam dwa ataki - jeden w kolejnce w markecie, a drugi w samochodzie w korku. W sumie juz nawet nie boje sie wtedy, ze cos mi sie stanie, bo wiem, ze to 'tylko' lęk. Ale po prostu jest to tak nieprzyjemne i przerazajace, ze ciezko to ciagle przezywac...

Dzisiaj jak wracalam, mialam w samochodzie tak goraco, ze serio mysallam, ze zemdleje. Co prawda nie doszlo do takiego pelnego ataku, ale mialam bardzo podwyzszony lęk :-/

 

A w zimie to faktycznie - śniegiem w twarz i od razu lepiej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba wolę jak jest ciepło :)

Moje ataki najczęściej mają miejsce jak coś sobie wkręcam, psychika wariuje.

 

Staram się wtedy wyciszyć i właśnie sprowadzić myśli na inny tor, obejrzeć film, porozmawiać z kimś, gdzieś wyjść jeśli mogę lub iść spać jeśli jest noc. Przechodzi.

 

Pomaga również bagatelizowanie problemu, patrzenie na siebie jak na inną osobę. Ja staram się opowiedzieć sobie swój atak w głowie tak jakbym mówiła do innej osoby, jakbym chciała komuś opowiedzieć czego dokładnie się boję i jak to robię to zdaję sobie sprawy z tego jak nierealne są moje myśli. To pomaga mi się uspokoić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem jestem NERWA, czasem zaglądam i sledze co sie tu nanerwicowało, a nie pisze, bo cóż u mnie bida z nyndzą- duchota duchota i duchota, nie ważne, czy jest wiatr, słońce czy deszcz, czy sneig, czy cokolwiek- ja się dusze tak czy siak!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, wiedzialam, że to atak (no bo co innego spadłoby na mnie tak nagle) i siedziałam aż troszkę ustąpiło - niestety nawet jak atak zasadniczy minie, to pozostają mi dolegliwości somatyczne :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamietam takie ataki dusznosci jakie mnie dopadaly czasem na uczelni... :( Nagle duszno, nie mozna nabrac powietrza, musialam wychodzic w polowie wykladu i lecialam od razu do lekarza, ktory rozkladal rece bo bylam zdrowa jak ryba, w glowie to siedzialo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, dlaczego sie zaklada, ze w czasie ataku paniki nic nie moze sie stac.... Akurat moze - olbrzymi stres moze przyczynic sie do wylewu - wystarczy, ze ktos akurat w tym momencie bedzie mial wysokie cisnienie. Mozna tez dostac drgawek i stracic przytomnosc. To nie do konca jest tak, ze atak paniki jest zupelnie bezpieczny i nieszkodliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino, ale wysokie cisnienie moze i bez paniki doprowadzic do wylewu - dlatego sie to leczy. U osoby ktora nie jest chora, nie ma szans, zeby stalo sie cos podczas ataku. To jest wrecz NATURALNA reakcja organizmu na zagrozenie (walcz-uciekaj).

A na takiej zasadzie mozna by powiedziec, ze ogladanie horrorow tez jest niebezpieczne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzialem kiedys sytuacje, jak facet w autobusie silnie sie zdenerwowal - zaczal klocic sie z kierowca autobusu - krzyczal na niego, wymyslal mu, obrazal - byl ekstremalnie, wrecz karykaturalnie wzburzony. Po chwili padl na ziemie, zaczely nim wstrzasac drgawki i dostal ataku serca. Gdyby nie nerwy, toby nic takiego sie nie stalo, tak wiec silne zdenerwowanie zwieksza ryzyko ataku serca i wylewu i nikt rozsadny nie moze temu zaprzeczyc. Oczywiscie nie jest to jedyny czynnik, ale ktoz z nas moze miec pewnosc, ze nie posiadamy jakichs ukrytych wad czy dysfunkcji, ktore moga w polaczeniu ze zdenerwowaniem doprowadzic do tragedii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino, wzburzenie to nie atak paniki . Tu zachodza zupelnie inn e reakcje.

 

Ta sama reakcja "walcz lub uciekaj" - skacze adrenalina, serce zaczyna lomotac, krew odplywa od skory, aby odzywic glownie serce i mozg, wzrasta cisnienie, oddech staje sie plytki. Wszystko tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×