Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego zdradzacie?


Rekomendowane odpowiedzi

Z własnego doświadczenia?

Proszę bardzo :

1. zdradzał, bo chciał się ze mną przespać, a że nie chciałam tak hop siup, to poleciał do innych;

2. żonaty facet, z którym miałam romans, dodatkowo żona w ciąży. Zdradzał, bo tak miał. Był babiarzem, żona widać go nie zaspokajała. Myślę też, że mieli nie przepracowaną przeszłość. On zdradził ją, potem ona jego, w odwecie i jakoś nie umieli sobie tego poukładać. Ale to tylko moje domysły.

3. zdradzałam, bo mnie facet jak szmatę traktował. Wyśmiewał, przeświadczał, że prócz niego nikt mnie nie pokocha, że jestem bez niego zerem, itd. Chciałam się "przekonać", czy faktycznie jestem taka do dupy. Chciałam się poczuć nie jak śmieć ale jak kobieta, a że byłam emocjonalnie uzależniona, głupia i tchórzliwa, to zdradzałam. I to z kilkoma. Potem mnie miłość przeszła, gdy zobaczyłam jak fajnie być może, przestałam się pilnować, sprawa się rypła i odeszłam .

 

I póki co tyle.

Małżeństwo jest dla mnie świętością i mimo "okazji", trudnych chwil, itd. nie zdradziłam. Czemu? Bo chciałam się związać trwale, nikt mnie nie zmuszał i jakoś brzydzę się na samą myśl.

 

Obalam tym samym mit jak to ktoś kto raz zdradził, zdradzać będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym też jest, że kobiety po prostu boją się zostać same, już wolą być z byle kim i wybaczać wszystko..Ja uznaję tylko związki oparte na miłości, nie umiałabym żyć w kłamstwie. Przykre to jest, ile osób z wygody woli żyć w iluzji, na pół gwizdka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na miłości...wierności i wyłączności :). Oddajesz komuś siebie, swoją duszę, wiążesz przyszłość, snujesz plany itd.itp.

 

według mnie miłość to właśnie przyjaźń połączona z pożądaniem i seksem

 

A dla mnie coś więcej, bo przyjaciół można mieć wielu, pociągać może na też dużo osób, ale miłość to zobowiązanie, oddanie dużo więcej z siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka potrzebowałaś do tego małżeństwa? Dla mnie to bez znaczenia, czy przysięgam przed Bogiem i innymi ludźmi, czy w 4 oczy tej osobie. Uważam, że to słowo jest jednakowo ważne, bo przecież daję je tej jednej osobie, a nie Bogu czy innym i to ona obdarza mnie zaufaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym też jest, że kobiety po prostu boją się zostać same, już wolą być z byle kim i wybaczać wszystko..Ja uznaję tylko związki oparte na miłości, nie umiałabym żyć w kłamstwie. Przykre to jest, ile osób z wygody woli żyć w iluzji, na pół gwizdka.

 

Tylko, że istnieją również kobiety z dziećmi, które nie chcą/nie mogą odejść od męża z powodu trudnej sytuacji materialnej

Tyczy się to oczywiście obydwóch przypadków, tego kiedy kobieta jest zdradzana i kiedy również sama zdradza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mada1987, w zasadzie nic chodzi tyle o małżeństwo . Chodzi o znalezienie miłości. Z perspektywy czasu wiem, że to co było kiedyś, z innymi, nie miało wiele wspólnego z miłością. Zauroczenie, fascynacja, przyzwyczajenie, uzależnienie nawet, owszem, ale miłość? Nie sądzę.

Teraz widzę czym jest miłość i nie wyobrażam sobie zdrady. Kiedyś nie miałam takich rozterek i skrupułów. Wiele osób mnie atakowało, że "wzięłam się" za żonatego i to z żoną w ciąży. Taaa... tylko kto tu kogo wziął? Nie chciałam rozpadu jego małżeństwa, nie chciałam związku od niego, rozwodów, nie wypisywałam smsów po nocy, nic z tych rzeczy. Nie zdradziłby ze mną, to z inną. Nigdy nie czułam się jakoś moralnie skacowana tym epizodem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mada1987, w zasadzie nic chodzi tyle o małżeństwo . Chodzi o znalezienie miłości. Z perspektywy czasu wiem, że to co było kiedyś, z innymi, nie miało wiele wspólnego z miłością. Zauroczenie, fascynacja, przyzwyczajenie, uzależnienie nawet, owszem, ale miłość? Nie sądzę.

Teraz widzę czym jest miłość i nie wyobrażam sobie zdrady. Kiedyś nie miałam takich rozterek i skrupułów. Wiele osób mnie atakowało, że "wzięłam się" za żonatego i to z żoną w ciąży. Taaa... tylko kto tu kogo wziął? Nie chciałam rozpadu jego małżeństwa, nie chciałam związku od niego, rozwodów, nie wypisywałam smsów po nocy, nic z tych rzeczy. Nie zdradziłby ze mną, to z inną. Nigdy nie czułam się jakoś moralnie skacowana tym epizodem.

 

Cieszę się, że odnalazłaś prawdziwe uczucie....Swoją drogą, czy jest miłość, czy to jednak pomyłka, gdy się z kimś jest to z przyzwoitości wypadałoby powiedzieć :"wybacz, nie kocham Cię, oglądam się za innymi, nic z tego nie będzie, marnujemy swój czas". Bo facet, czy kobieta, którzy są niewierni, ok, może nie są szczęśliwi, ale wątpię, żeby 2 strona była, lepiej dać jej wolność, bo marnujemy jej czas, a wiadomo, że nasz czas tu jest ograniczony, a każdy ma prawo do szczęścia, im szybciej wyplącze się z nieszczerej relacji, tym prędzej może trafi coś prawdziwego..

Ja też nie wypisuję, nie chcę rozpadu ich małżeńtwa. To on nie odpuszcza i 1 zawsze zagaduje. Też nie mam żadnych wyrzutów, mimo, że otoczenie (zwłaszcza o dziwo jego koledzy) wiesza na mnie psy i obarcza winą za zaistniałą sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniec końców jedynym przegranym jest osoba, która zdradza, bo zdradzana pocierpi, ale zrozumie, że to jej na dobre wyszło, lepszy koniec, niż życie w kłamstwie. Kochanka, o ile ma coś w głowie, nie zwiąże się z takim zdrajcą (ja bym się nie związała za chiny ludowe), więc "ławka rezerwowych" niestety nie zadziała i gościu straci wszystko, a wystarczyłoby nie kłamać, tylko tyle i aż tyle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w przypadku kiedy odejdzie czy wtedy kiedy będzie z nim nadal?

 

O ile mają wspólność majątkową, gdy wina rozpadu pożycia jest z winy męża po 1: podział majątku, po 2 alimenty na siebie i dzieci.

 

jakby nie było to nadal jest to podzielność majątkowa, więc połowa majątku mniej

to samo tyczy się alimentów, które są często śmiechem na sali

 

kolejna kwestia jest taka, że jeśli mąż pracuje np za granicą na czarno, to wtedy może w ogóle ich nie płacić. W końcu nie ma żadnych dochodów.

Jeśli mąż zarabia mało, to alimenty w ogóle będą groszowe, w przypadku kiedy żyją razem to wtedy kobieta również może pracować i naprzemiennie mogą zajmować się dziećmi.

 

Dochodzi jeszcze kwestia długów (często łączący kredyt) czy też mieszkanie/dom. Później dana osoba nie ma gdzie się podziać.

 

W małżeństwie czy też bardzo zaangażowanym związku rozstanie nie jest taką prostą sprawą jak rozstanie obydwojga nastolatków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mada1987, wiesz, moje tchórzostwo wynikało z mojego młodego wieku. To skomplikowana historia, a po co mam tu to opisywać. Nie o to chodzi w temacie.

Ja też bym z taką osobą nie była. Nie wiem co by było gdybym miała kredyt, dziecko i mąż mnie zdradził. Nie będę się mądrzyć, bo póki się w takiej sytuacji znajdę, wiedzieć nie będę . Ale znając siebie, nie wybaczyła bym. Nie zaufała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniec końców jedynym przegranym jest osoba, która zdradza, bo zdradzana pocierpi, ale zrozumie, że to jej na dobre wyszło, lepszy koniec, niż życie w kłamstwie. Kochanka, o ile ma coś w głowie, nie zwiąże się z takim zdrajcą (ja bym się nie związała za chiny ludowe), więc "ławka rezerwowych" niestety nie zadziała i gościu straci wszystko, a wystarczyłoby nie kłamać, tylko tyle i aż tyle...

 

Powiedz to mojej znajomej, która po tym jak odeszła od zdradzającego męża zaprzepaściła swoją całą karierę zawodową (musiała zrezygnować z bardzo dobrej pracy na rzecz opieki nad dzieckiem) oraz z kariery naukowej

Co prawda on faktycznie został sam (kochanka również posła go do diabła) jednak wcale nie wiedzie mu się teraz tak źle. W końcu odeszły od niego obowiązki domowe, które mu nie były na rękę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w przypadku kiedy odejdzie czy wtedy kiedy będzie z nim nadal?

 

O ile mają wspólność majątkową, gdy wina rozpadu pożycia jest z winy męża po 1: podział majątku, po 2 alimenty na siebie i dzieci.

 

jakby nie było to nadal jest to podzielność majątkowa, więc połowa majątku mniej

to samo tyczy się alimentów, które są często śmiechem na sali

 

kolejna kwestia jest taka, że jeśli mąż pracuje np za granicą na czarno, to wtedy może w ogóle ich nie płacić. W końcu nie ma żadnych dochodów.

Jeśli mąż zarabia mało, to alimenty w ogóle będą groszowe, w przypadku kiedy żyją razem to wtedy kobieta również może pracować i naprzemiennie mogą zajmować się dziećmi.

 

Dochodzi jeszcze kwestia długów (często łączący kredyt) czy też mieszkanie/dom. Później dana osoba nie ma gdzie się podziać.

 

W małżeństwie czy też bardzo zaangażowanym związku rozstanie nie jest taką prostą sprawą jak rozstanie obydwojga nastolatków

 

Nikt nie mówi, że jest prosto, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli mąż nie ma kasy, to alimenty dostaniesz z funduszu, a jeśli go stać, to naprawdę bardzo dużo można dostać. Zwłaszcza, że zdrada to ewidentna wina jego, więc ze wspólnego mieszkania, czy domu pewnie będzie musiał się wynieść. Zawsze może pomóc rodzina...Moim zdaniem lepiej jest żyć skromnie, ale uczciwie, przede wszystkim wobec siebie. Ja bym nie umiała z kłamcą wytrzymać 1 dnia. Są rzeczy bezcenne, takie jak godność, czy prawda...Każdy ma swoją hierarchię wartości i inne wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mada1987, wiesz, moje tchórzostwo wynikało z mojego młodego wieku. To skomplikowana historia, a po co mam tu to opisywać. Nie o to chodzi w temacie.

Ja też bym z taką osobą nie była. Nie wiem co by było gdybym miała kredyt, dziecko i mąż mnie zdradził. Nie będę się mądrzyć, bo póki się w takiej sytuacji znajdę, wiedzieć nie będę . Ale znając siebie, nie wybaczyła bym. Nie zaufała.

 

Pewnie, błędy młodości są nieco inne od tych w dorosłym wieku, nie ma o czym gadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koniec końców jedynym przegranym jest osoba, która zdradza, bo zdradzana pocierpi, ale zrozumie, że to jej na dobre wyszło, lepszy koniec, niż życie w kłamstwie. Kochanka, o ile ma coś w głowie, nie zwiąże się z takim zdrajcą (ja bym się nie związała za chiny ludowe), więc "ławka rezerwowych" niestety nie zadziała i gościu straci wszystko, a wystarczyłoby nie kłamać, tylko tyle i aż tyle...

 

Powiedz to mojej znajomej, która po tym jak odeszła od zdradzającego męża zaprzepaściła swoją całą karierę zawodową (musiała zrezygnować z bardzo dobrej pracy na rzecz opieki nad dzieckiem) oraz z kariery naukowej

Co prawda on faktycznie został sam (kochanka również posła go do diabła) jednak wcale nie wiedzie mu się teraz tak źle. W końcu odeszły od niego obowiązki domowe, które mu nie były na rękę.

 

No niestety nikt bez obrażeń z tego nie wyjdzie. Ja nie mm dzieci, ale myślę, że ich szczęście warte jest każdej ceny, kariery, pieniędzy etc. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie mówi, że jest prosto, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli mąż nie ma kasy, to alimenty dostaniesz z funduszu, a jeśli go stać, to naprawdę bardzo dużo można dostać. Zwłaszcza, że zdrada to ewidentna wina jego, więc ze wspólnego mieszkania, czy domu pewnie będzie musiał się wynieść. Zawsze może pomóc rodzina...

 

Oczywiście, że ludzie podejmują różne wybory. I znajdą się osoby w obydwu grupach, jednak jeśli chodzi o mnie to wcale mnie nie dziwi, że kobiety nie odchodzą od takich mężów, wybierając mniejsze zło.

Alimenty z funduszu? Nie wiem jak teraz ale kiedyś to były kwoty rzędu 100-200zł, przecież to nawet na waciki nie wystarczy :? a dzieci to studnia bez dna

Nawet jeśli mąż ma pieniądze to bardzo często potrafi zaniżyć swoje dochody, ma kasę na różnorakich doradców, adwokatów itd, więc nadal można dostawać ochłapy.

Mąż nie będzie musiał się wynieść z mieszkania, jeśli jest wspólne to nawet po rozwodzie takie rozwiedzione małżeństwa żyją razem. Ba, nieraz bywa rónież tak, że rodzina mieszka wspólnie ze swoim katem, który został sądownie za to ukarany, więc o eksmisji niewiernego mężulka to jakaś abstrakcja

Rodzina może pomóc tylko co jeśli jej się już nie ma albo sama wiąże ledwo koniec z końcem. W końcu każdy ma swoje własne problemy

 

Moim zdaniem lepiej jest żyć skromnie, ale uczciwie, przede wszystkim wobec siebie. Ja bym nie umiała z kłamcą wytrzymać 1 dnia. Są rzeczy bezcenne, takie jak godność, czy prawda...Każdy ma swoją hierarchię wartości i inne wartości.

 

Twoim zdaniem owszem, tylko że matki zazwyczaj nie myślą o sobie tylko priorytetem są ich dzieci, których samą miłością się nie wykarmi, dlatego mimo wszystko muszą swoją godność zatracić a hierarchię wartości przeklasyfikować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie mówi, że jest prosto, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli mąż nie ma kasy, to alimenty dostaniesz z funduszu, a jeśli go stać, to naprawdę bardzo dużo można dostać. Zwłaszcza, że zdrada to ewidentna wina jego, więc ze wspólnego mieszkania, czy domu pewnie będzie musiał się wynieść. Zawsze może pomóc rodzina...

 

Oczywiście, że ludzie podejmują różne wybory. I znajdą się osoby w obydwu grupach, jednak jeśli chodzi o mnie to wcale mnie nie dziwi, że kobiety nie odchodzą od takich mężów, wybierając mniejsze zło.

Alimenty z funduszu? Nie wiem jak teraz ale kiedyś to były kwoty rzędu 100-200zł, przecież to nawet na waciki nie wystarczy :? a dzieci to studnia bez dna

Nawet jeśli mąż ma pieniądze to bardzo często potrafi zaniżyć swoje dochody, ma kasę na różnorakich doradców, adwokatów itd, więc nadal można dostawać ochłapy.

Mąż nie będzie musiał się wynieść z mieszkania, jeśli jest wspólne to nawet po rozwodzie takie rozwiedzione małżeństwa żyją razem. Ba, nieraz bywa rónież tak, że rodzina mieszka wspólnie ze swoim katem, który został sądownie za to ukarany, więc o eksmisji niewiernego mężulka to jakaś abstrakcja

Rodzina może pomóc tylko co jeśli jej się już nie ma albo sama wiąże ledwo koniec z końcem. W końcu każdy ma swoje własne problemy

 

Moim zdaniem lepiej jest żyć skromnie, ale uczciwie, przede wszystkim wobec siebie. Ja bym nie umiała z kłamcą wytrzymać 1 dnia. Są rzeczy bezcenne, takie jak godność, czy prawda...Każdy ma swoją hierarchię wartości i inne wartości.

 

Twoim zdaniem owszem, tylko że matki zazwyczaj nie myślą o sobie tylko priorytetem są ich dzieci, których samą miłością się nie wykarmi, dlatego mimo wszystko muszą swoją godność zatracić a hierarchię wartości przeklasyfikować

 

Mhm, czyli nie da się rozwieźć, wywalić męża ze wspólnego domu/mieszkania, zamienić na mniejsze, żyć na początku z alimentów, znaleźć w końcu pracy albo innego partnera i żyć z nim? Osobiście znam o\kobiety z 2 dzieci, które zostawiły męża gołodupca, pijaka, czy babiarza, a teraz żyją na poziomie, z facetami na poziomie. Bo wybrały szacunek do siebie..chociaż początku nie było kolorowo. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale zazwyczaj jest rodzina, która pomoże, są socjale, można żyć, bez przesady. No chyba, że się jest przyzwyczajonym do wygód i ciężko z tego zrezygnować. Ile małżeństw znam, które się rozeszły mając dzieci, a dzieci o dziwo nie umarły z głodu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka potrzebowałaś do tego małżeństwa? Dla mnie to bez znaczenia, czy przysięgam przed Bogiem i innymi ludźmi, czy w 4 oczy tej osobie. Uważam, że to słowo jest jednakowo ważne, bo przecież daję je tej jednej osobie, a nie Bogu czy innym i to ona obdarza mnie zaufaniem.

 

Uważam, że najważniejsze jest słowo, zobowiązanie do drugiej osoby a także pokazanie klasy, a to czy przed Bogiem to już tylko dodatek. Albo ma się charakter jakieś zasady albo nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mhm, czyli nie da się rozwieźć, wywalić męża ze wspólnego domu/mieszkania, zamienić na mniejsze, żyć na początku z alimentów, znaleźć w końcu pracy albo innego partnera i żyć z nim? Osobiście znam o\kobiety z 2 dzieci, które zostawiły męża gołodupca, pijaka, czy babiarza, a teraz żyją na poziomie, z facetami na poziomie. Bo wybrały szacunek do siebie..chociaż początku nie było kolorowo. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale zazwyczaj jest rodzina, która pomoże, są socjale, można żyć, bez przesady. No chyba, że się jest przyzwyczajonym do wygód i ciężko z tego zrezygnować. Ile małżeństw znam, które się rozeszły mając dzieci, a dzieci o dziwo nie umarły z głodu..

 

czasem się da a czasem się nie da. Czasem według bilansu zysku i strat wychodzi co innego. Nawet nie potrzeba jakiejś bujnej wyobraźni.

Załóżmy np sytuację gdzie kobieta nie pracuje i zajmuje się domem, niedawno urodziła dziecko, którym trzeba się na okrągło zajmować, mieszkają w malutkim mieszkanku i mają kredyt na barkach.

Ona dowiaduje się, że on ją zdradza i co ma wtedy począć? Do pracy nie pójdzie ze względu na małe dziecko, a nawet jeśli by poszła to musiałaby wydać kupę kasy na nianię, do tego dalsza spłata kredytu, kwestia utrzymania mieszkania, siebie i małego dziecka. A co jeśli dzieci jest jeszcze więcej? Pomijam już nawet fakt, że znalezienie pracy (zwłaszcza dla kobiet) nieraz graniczy z cudem.

 

Mnóstwo innych, ciężkich sytuacji jest bardzo dużo

 

Oczywiście są osoby, które wybrną nawet z takiej sytuacji, jednak należałoby założyć, że jest to jednak mniejszość, tak samo jak mniejszość ma szansę na "od zera do milionera" Nie każdemu się udaje.

 

Podam też swoją sytuację z dzieciństwa. Co prawda moja mama nie była zdradzana jednak odeszła od ojca z innych powodów. Zrobiła tak jak mówisz. Myślisz, że było tak kolorowo? Będąc z nim w małżeństwie nie pracowała tylko zajmowała się dziećmi, zresztą ojciec kazał jej zostawić dobrą pracę (w końcu było go stać na utrzymanie rodziny)

Nie wiem ile czasu się zbierała na odejście ale w końcu udało jej się znaleźć byle jaką pracę (ojciec bardzo się sprzeciwiał) a my już byliśmy "odhodowani" (ja miałam ok 10-11 lat i byłam najmłodsza) Myślę, że układała sobie od dawna ten krok, i tylko czekała aż podrośniemy i znajdzie sobie jakąś pracę.

Wyprowadziliśmy się do totalnej rudery i później przez cały czas byłam naznaczona przeprowadzkami. Nie oceniam jej, zresztą nawet ją doceniam za jej odwagę i siłę, jednak w dzieciństwie było nam bardzo ciężko, wtedy wielokrotnie prosiłam ją żeby wróciła do ojca. To nie było skromne życie to była nędza i wegetacja. To były jeszcze czasy kiedy nikt nie robił problemu, że dzieci są pozbawione opieki i zajmują się sobą nawzajem.

Mama miała również dyżury nocne, więc w nocy również bywaliśmy sami. Teraz byłoby to nie do pomyślenia, więc takie matki mają jeszcze trudniej.

Ojciec miał gdzieś nasze utrzymanie, miał pieniądze ale tylko dla siebie. Bywały momenty, że się pławił i obnosił z pieniędzmi a nam nic się z tego nie dostało. Zawsze coś wykombinował, żeby nie płacić alimentów, nawet nie musiał się jakoś szczególnie gimnastykować. Z domu, z którego się wyprowadziliśmy on również się wyniósł ale nie pozwolił nam tam mieszkać bez niego, przez co wszystko tam zniszczało.

 

Jak już pisałam to nie mam za złe mojej mamie, że tak postąpiła, jednak wiem a nawet słyszałam opinie osób, które były w troszkę podobnej sytuacji i nie mogą tego wybaczyć swoim matkom, a większość matek chce jak najlepiej dla swoich dzieci, więc nawet ze względu na ich prośby mogłyby zostać z mężulkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrace swoje trzy grosze, nie zawsze kobiety toleruja zdrady, bo sa głupie albo z wielkiej miłosci, tylko po prostu im to troche zwisa.. szczególnie w długoletnim związku, najczesciej uczucie słabnie z obu stron. I toleruje sie skoki w bok, pod warunkeim, ze to tylko niezobowiazujace przygody, a mąz dalej przynosi pensje do domu i jest troskliwym tatą. Mrzonki o romantycznej miłosci odsuwa sie na bok, wazniejsza jest rodzina i jej utrzymanie.

Zreszta smieszy mnie troche załozenie ze faceci zdradzaja, a kobiety to toleruja /albo nie/, bo niby z kim zdradzaja ? z małpami, kozami ? no tez z kobietami, i niekoniecznie wolnymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×