Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk


Rekomendowane odpowiedzi

Ten ból minie!

A nie masz przyjaciół przed którymi nie musisz udawać, przy których możesz sobie popłakać?

 

Nie mam. Nikomu o nim nie mówiłam właściwie. I chyba dobrze, bo teraz czułabym sie upokorzona że mnie zostawił.

Dziwny dzień, moich leków w aptece jeszcze nie było, a miały być bo całe zamówienie przyszło, aptekarz się dziwił że hurtownia nie przysłała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Może w wieku 60 lat, kiedy będzie potrzebował praczki.

Ale że co ma 60 lat do praczki? Chodzi o pranie nielegalnej kasy?

 

Ten ból minie!

A nie masz przyjaciół przed którymi nie musisz udawać, przy których możesz sobie popłakać?

 

Nie mam. Nikomu o nim nie mówiłam właściwie. I chyba dobrze, bo teraz czułabym sie upokorzona że mnie zostawił.

A my to co co? Psy faraona? ;)

 

Dziwny dzień, moich leków w aptece jeszcze nie było, a miały być bo całe zamówienie przyszło, aptekarz się dziwił że hurtownia nie przysłała...

Dziwak aptekarz pewnego dziwnego dnia zdziwił się okrutnie. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwny dzień, moich leków w aptece jeszcze nie było, a miały być bo całe zamówienie przyszło, aptekarz się dziwił że hurtownia nie przysłała...

Dziwak aptekarz pewnego dziwnego dnia zdziwił się okrutnie. :mrgreen:

 

:) głupio napisałam, ale sens jest taki że nie jestem w posiadaniu 250 tabletek, które zamierzałam zażyć wszystkie naraz. Chyba ktoś wyżej nade mną czuwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, powinna nad Tobą czuwać przede wszystkim jakaś minimalna doza zdrowego rozsądku, bo zabić się przez takiego (za przeproszeniem) buraka byłoby największą głupotą, jaką mogłabyś zrobić. dawaj do NN na chatę, on Cię przystawi do pionu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znaczy ja bym jej nie ustawiał, ale zmiana środowiska na jakiś czas mogłaby pomóc przerwać nakręcanie emocji i żalu. Wypłakać tez by się mogła, bo w końcu już wiem o sprawie. Logistycznie natomiast obecnie nie ma problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, po prostu w moim życiu nic się nie zmieniło. Wciąż z nim jestem, naprawdę go kocham. I przeżywam wciąż wzloty i upadki. Dziś zdenerwował mnie tak bardzo, że chciałam już zrywać znajomość. Ale potem mi przeszło. Bez niego czuję się samotna nie do wytrzymania.

Ogólnie psychicznie jest źle, mam zamiar odstawić paro, bez sensu brać 40 mg jak dzisiaj leżałam i płakałam myśląc o samobójstwie. Jedyny efekt to senność i słaba pamięć, przez ten lek zawalam studia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę że mój wątek też już umarł, ja chyba też powinnam. Nie odzywa się do mnie od wczoraj, obraził się ma mnie najwyraźniej ma w dupie. Przejrzałam ostatnio jego fejsa,pisze nadal z jakimiś laskami o których mi nie mówi. Co najzabawniejsze pisze im o mnie, że spotyka się z taką jedną, ale nie czuje do niej (czyli do mnie) mięty, a tamte dziewczyny odpisują "To zakończ tą znajomość, nie krzywdź tej dziewczyny", a on im odpisuje "No wiem, ale jakoś nie potrafię"... Jestem taka martwa w środku, siedzę i ryczę... Nie chcę już więcej cierpieć ja tego nie udźwignę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daj sobie z nim spokój dziewczyno. Wiele sensownych rad udzielono Ci w tym wątku, czemu z nich nie skorzystasz ?

 

Bo jestem głupia i boję się być znów samotna...

 

Chyba mnie rzucił, bo przywiózł mi wszystkie rzeczy co u niego zostawiłam. Przepraszałam go chociaż wiem że nie jest niewinny, chyba mu się to podobało bo to wygląda że znajomość zakończona z mojej a nie jego winy. Wysłuchał mnie i poszedł sobie.

 

Mózg rozpierdzielony, nie jestem w stanie myśleć, nic nie czuję, ani smutku, ani radości. Dziwne, myślałam że będzie gorzej, że z bólu będę wyła albo się zabiję, a tu po prostu kompletne wypranie z emocji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki będziesz zaangażowana w tego gościa, będziesz mieć ciągłe huśtawki emocjonalne, chwile euforii i (częściej) depresji, aż depresja Cię zdominuje. Jesteś tak rozbita, że czasem chciałabyś umrzeć, a zaparłaś się żeby trwać w tym toksycznym układzie. Czy z tym facetem naprawdę nie czujesz się samotna? Masz w nim jakieś oparcie? Co Ci daje ta znajomość poza dołkiem?

Lepsza jest samotność i zdrowie niż iluzja związku i rozbicie psychiczne. A prędzej czy później i tak ten związek się skończy, bo Twój wybranek w końcu się ogarnie i z Tobą "zerwie", jak pozna kogoś innego. Lepiej mieć to szybciej z głowy niż tracić zdrowie i szacunek do siebie. Po zakończeniu tej znajomości po początkowym zjeździe szybko poczujesz się lepiej, bo zniknie niepewność i szarpanina.

Ten lęk przed samotnością powinnaś przełamać, inaczej będziesz się uzależniać się od innych ludzi. Może lepiej mieć przyjaciół, znajomych, mieć oparcie w kimś z rodziny niż wszystko lokować w jednej rozpadającej się relacji.

A jeśli chodzi o samotność, to w związku czy bez, każdy jest w jakimś stopniu samotny, bo nikt nikogo nie zrozumie, nie przeniknie w 100-u procentach, zawsze jest jakaś sfera w człowieku, która będzie niewyrażalna i niepoznawalna dla innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopóki będziesz zaangażowana w tego gościa, będziesz mieć ciągłe huśtawki emocjonalne, chwile euforii i (częściej) depresji, aż depresja Cię zdominuje. Jesteś tak rozbita, że czasem chciałabyś umrzeć, a zaparłaś się żeby trwać w tym toksycznym układzie. Czy z tym facetem naprawdę nie czujesz się samotna? Masz w nim jakieś oparcie? Co Ci daje ta znajomość poza dołkiem?

Lepsza jest samotność i zdrowie niż iluzja związku i rozbicie psychiczne. A prędzej czy później i tak ten związek się skończy, bo Twój wybranek w końcu się ogarnie i z Tobą "zerwie", jak pozna kogoś innego. Lepiej mieć to szybciej z głowy niż tracić zdrowie i szacunek do siebie. Po zakończeniu tej znajomości po początkowym zjeździe szybko poczujesz się lepiej, bo zniknie niepewność i szarpanina.

Ten lęk przed samotnością powinnaś przełamać, inaczej będziesz się uzależniać się od innych ludzi. Może lepiej mieć przyjaciół, znajomych, mieć oparcie w kimś z rodziny niż wszystko lokować w jednej rozpadającej się relacji.

A jeśli chodzi o samotność, to w związku czy bez, każdy jest w jakimś stopniu samotny, bo nikt nikogo nie zrozumie, nie przeniknie w 100-u procentach, zawsze jest jakaś sfera w człowieku, która będzie niewyrażalna i niepoznawalna dla innych.

 

Co mi dawał do tej pory ten dziwny związek:

-poczucie że ktoś się mną interesuje (on pisał i dzwonił codziennie)

-nadzieję że coś z tego będzie i on mnie pokocha

-bliskość fizyczną, w łóżku nam było cudownie, uwielbiałam budzić się koło niego

-żartowaliśmy i dużo się śmialiśmy, zwłaszcza na początku

-wspólne spędzanie czasu jakoś mnie relaksowało, oglądanie filmów lub gotowanie, albo po prostu leżeliśmy przytuleni i rozmawialiśmy

 

Do tego stopnia się zaangażowałam, że czasem nawet przeczuwam, że on za chwilę napisze, zadzwoni itd.

 

Jest mi po prostu żal że coś co budowałam zamieniło się w gówno.

 

Napisał oczywiście do mnie, łaskawym tonem że już się tak mocno nie gniewa, ale nadal jest w szoku po tym co mu napisałam (uraziłam go wczorajszym smsem bo napisałam że traktuje mnie jak darmową dziwkę, wczoraj tak mu napisałam w przypływie rozpaczy, potem go za to przepraszałam ale nie odpisywał, a ja go błagałam "proszę napisz mi coś"- ta jego obojętność mnie zabiła).

Napisał że sie juz nie gniewa, ale że nie powinniśmy się jakiś czas spotykać i żyć własnym życiem.

Ja mu na to że żałuję że nie skończyłam z nim znajomości miesiąc temu jak odkryłam te maile do panienek.

On na to że to nie tak, że mu na mnie nie zależy i że z nikim się nie spotykał w czasie naszej znajomości.

Ja mu na to że jeśli mu na mnie zależy to niech zadzwoni i powie kim dla niego jestem.

A on na to po jakichś 20 minutach"Nie zadzwonię. Nie chcę rozmawiać po prostu"

Ja na to że "No właśnie. Nic Cię nie obchodzą moje uczucia. No to ja poczekam na kogoś kto będzie chciał ze mną rozmawiać i będzie ze mną też w gorszych chwilach."

 

Dobijające jest to że wiem że tak nie będzie. Boli mnie to wszystko jak cholera. Raz chcę z nim zerwać, raz za nim tęsknię i mam ochotę go błagać by mnie nie zostawiał.

Najbardziej w życiu boję się samotności i porzucenia i to wciąż otrzymuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi dawał do tej pory ten dziwny związek:

-poczucie że ktoś się mną interesuje (on pisał i dzwonił codziennie)

-nadzieję że coś z tego będzie i on mnie pokocha

-bliskość fizyczną, w łóżku nam było cudownie, uwielbiałam budzić się koło niego

-żartowaliśmy i dużo się śmialiśmy, zwłaszcza na początku

-wspólne spędzanie czasu jakoś mnie relaksowało, oglądanie filmów lub gotowanie, albo po prostu leżeliśmy przytuleni i rozmawialiśmy

 

Nadzieja może być równie dobrze iluzją, "zwłaszcza na początku" znaczy chyba, że już mniej przy nim się śmiejesz, a nawet jeśli, to przy nim się relaksujesz, a potem cierpisz i myślisz o śmierci, wspólne spędzanie czasu, okazywanie zainteresowania możesz mieć od kogoś innego i nie z łaski, nawet od koleżanki, a w przyszłości od chłopaka, z którym będziesz szczęśliwa i przy którym będziesz się czuła kochana, a co do bliskości... Co z tego, że jest cudownie w łóżku, jak on potem pisze, że nie czuje do Ciebie "mięty", to chyba nie oznacza, że ma do Ciebie namiętny stosunek? Poza tym jeśli nie ma uczuć, budowania czegoś dobrego, to na seks też to rzutuje albo będzie rzutować, to nie jest jakaś oddzielna rzeczywistość, coś co można wyizolować z reszty życia. A nawet jeśli będzie dobrze, to czy jesteś w stanie ponosić takie koszty psychiczne, jakie ponosisz, żeby to mieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kontynuujesz tę znajomość mimo tego, jak Cię traktuje, to nie ma moim zdaniem sensu mu się żalić, że mogłaś go zostawić miesiąc temu, skoro nie masz zamiaru go zostawić, to takie słowa są bez pokrycia i nic nie zmienią, tak samo jak wyrzucanie mu, że nie szanuje Twoich uczuć, jeśli nie poniesie żadnych konsekwencji mimo że dalej będzie Cię ranił, to takie narzekanie jest po próżnicy.

Dziwna jest dla mnie ta sytuacja, że to on o wszystkim decyduje, wyrokuje, Ty tylko czekasz czy się przestał gniewać, czy się raczy z Tobą spotkać czy właśnie zerwał z Tobą czy nie, on ma szanować Twoje uczucia, mimo, że sama ich nie szanujesz - to wygląda tak, jakbyś nie miała własnej woli i była temu facetowi podporządkowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę tylko przejrzałem temat ale wydaje mi się, że mam podobne wnioski do niektórych użytkowników...

Daj sobie spokój z takimi relacjami. Wychodzenie z założenia, że musisz z kimś być i to uzależnianie się od bycia z kimś zabiera za wiele zdrowia i życia. Jak to często jest mówione najpierw trzeba nauczyć się żyć samemu aby móc układać sobie życie z kimś innym. Zakończ te relacje bo one nie wyglądają dobrze a z czasem może być coraz trudniej.

 

Wydaje mi się, że sporo osób może mieć w głowie takie pytanie jakie zadałaś w temacie. Pewnie większość z nich łatwo znalazła odpowiedź, że najlepszym rozwiązaniem jest nie angażowanie się zbyt często w związki i racjonalne podejście co do sensu tego całego randkowania...

Wiem, że łatwo powiedzieć ale jestem przekonany, że wiele da się uniknąć wystarczy tylko popracować trochę nad własnymi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....

A on na to po jakichś 20 minutach"Nie zadzwonię. Nie chcę rozmawiać po prostu"

Ja na to że "No właśnie. Nic Cię nie obchodzą moje uczucia. No to ja poczekam na kogoś kto będzie chciał ze mną rozmawiać i będzie ze mną też w gorszych chwilach."

...

Ciebie obchodzą jego uczucia? Raczej nie wynika to z powyższego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej,

Cała ta relacja,którą opisujesz od początku wydaje się być chora i fakt,że powracasz tutaj

co jakiś czas i żalisz się,jak to znowu źle zostałaś potraktowana,nie zmieniając przy tym niczego

i nie przyjmując danych Ci tutaj rad też jest dla mnie chore..Być może nawet Ci to paradoksalnie

odpowiada,bo przynajmniej coś się w twoim życiu dzieje i wypełniasz w ten sposób swoją

wewnętrzną pustkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....

A on na to po jakichś 20 minutach"Nie zadzwonię. Nie chcę rozmawiać po prostu"

Ja na to że "No właśnie. Nic Cię nie obchodzą moje uczucia. No to ja poczekam na kogoś kto będzie chciał ze mną rozmawiać i będzie ze mną też w gorszych chwilach."

...

Ciebie obchodzą jego uczucia? Raczej nie wynika to z powyższego.

 

Obchodzą, nawet bardzo. Tyle że on zamyka się w sobie, obraża się jak dziecko zamiast powiedzieć o co mu chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obchodzą, nawet bardzo. Tyle że on zamyka się w sobie, obraża się jak dziecko zamiast powiedzieć o co mu chodzi.
To po co zadajesz sie z gostkiem, który zachowuje sie jak dziecko ? Uprzedzam, stwierdzenie "bo go kocham" to wyjasnienie na poziomie zony alkoholika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×