Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio mało się udzielam. Zwyczajnie mi się nie chce.

Mam wrażenie, że się postarzałem.

Jestem zmęczony życiem, a właściwie jego iluzją.

Zbyt długo nie wydarzyło się w moim życiu nic pozytywnego.

Życie mi tylko dopierdala z rozmachem porównywalnym do hitlerowskiej eksterminacji Żydów.

Nie wiem skąd taka analogia.

Ktoś powie, że na przykład Żydzi w czasie okupacji to dopiero mieli przesrane. Tak bardzo, że moje problemy wydają się śmieszne.

Czy aby na pewno?

Subiektywny stopień przejebania wynika z porównania z przejebalnością otoczenia.

Tak więc zburzenie domu wydaje się niczym w porównaniu z selekcją na rampie Aushwitz-Birkenau...

Niestety takie porównanie mojej sytuacji nie wnosi niczego nowego .

Patrząc na otoczenie, które potrafi się szczerze uśmiechać i spijać soki z życia jestem w głębokiej dupie.

Świadomośc zmarnowanego życia i nieodwracalności tegoż dobija najbardziej.

Mam wrażenie że większośc ma może nie tyle z górki co po płaskim. To wystarczające żeby od czasu do czasu się uśmiechać i mieć możliwość planowania i realizowania owych planów.

Ja mam kurva cały czas pod górkę.

Kiedy będzie z górki?

Obawiam się że tylko wtedy jak skoczę z wieżowca na osiedlu katowickich , dwudziestopiętrowych "gwiazd". Na dole elegancki beton i asfalt.

Kurva , nikt tak nie będzie miał wówczas zajebiście z górki jak ja.

Chociaz przez chwilę :D

Z jednej strony mając świadomość zdeterminowanego już mocno na osi czasu końca mam ochotę kompletnie sobie pofolgować i pójść na tak zwaną całośc aby popieścić choć przez chwilę swoje zmasakrowane jestestwo, z drugiej mój pragmatyczny, mocno osadzony w realiach i "charakterny" i odpowiedzialny umysł ze wszelkich sił stara się mnie blokować i uniemożliwia mi realizację tych planów.

I w związku z tym zapewne skończę jako przerażony frajer, ktory nie zaznał tego na co tak naprawdę zasłużył...

Głupi post.

Widać że nie jestem w formie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mało się udzielam. Zwyczajnie mi się nie chce.

Mam wrażenie, że się postarzałem.

Jestem zmęczony życiem, a właściwie jego iluzją.

Zbyt długo nie wydarzyło się w moim życiu nic pozytywnego.

Życie mi tylko dopierdala z rozmachem porównywalnym do hitlerowskiej eksterminacji Żydów.

Nie wiem skąd taka analogia.

Ktoś powie, że na przykład Żydzi w czasie okupacji to dopiero mieli przesrane. Tak bardzo, że moje problemy wydają się śmieszne.

Czy aby na pewno?

Subiektywny stopień przejebania wynika z porównania z przejebalnością otoczenia.

Tak więc zburzenie domu wydaje się niczym w porównaniu z selekcją na rampie Aushwitz-Birkenau...

Niestety takie porównanie mojej sytuacji nie wnosi niczego nowego .

Patrząc na otoczenie, które potrafi się szczerze uśmiechać i spijać soki z życia jestem w głębokiej dupie.

Świadomośc zmarnowanego życia i nieodwracalności tegoż dobija najbardziej.

Mam wrażenie że większośc ma może nie tyle z górki co po płaskim. To wystarczające żeby od czasu do czasu się uśmiechać i mieć możliwość planowania i realizowania owych planów.

Ja mam kurva cały czas pod górkę.

Kiedy będzie z górki?

Obawiam się że tylko wtedy jak skoczę z wieżowca na osiedlu katowickich , dwudziestopiętrowych "gwiazd". Na dole elegancki beton i asfalt.

Kurva , nikt tak nie będzie miał wówczas zajebiście z górki jak ja.

Chociaz przez chwilę :D

Z jednej strony mając świadomość zdeterminowanego już mocno na osi czasu końca mam ochotę kompletnie sobie pofolgować i pójść na tak zwaną całośc aby popieścić choć przez chwilę swoje zmasakrowane jestestwo, z drugiej mój pragmatyczny, mocno osadzony w realiach i "charakterny" i odpowiedzialny umysł ze wszelkich sił stara się mnie blokować i uniemożliwia mi realizację tych planów.

I w związku z tym zapewne skończę jako przerażony frajer, ktory nie zaznał tego na co tak naprawdę zasłużył...

Głupi post.

Widać że nie jestem w formie.

 

E tam zaraz głupi post...

Intel...

podobno dobrze zacząć od pysznego obiadu .....

Niby na samopoczucie może wpłynąć orgazm rozszalałych kubków smakowych.

Później trochę muzyki i starych filmów.

Ponoć basen i ruch. Trochę pogaduszek o wszystkim i niczym.

Taki luźny poczatek by zrzucić ciężar z zwoi mózgowych.

A później się trochę lepiej na wszystko patrzy .

Trochę łatwiej przeprawia przez rzekę.... \

 

Trzymaj się dzielnie.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paroksetyna pomogła mi na moją irytację wśród ludzi. Niestety w to miejsce pojawił się... brak uczuć- w myśl powiedzenia, że jak nie urok to sraczka. Spotkałem się wczoraj z kilkoma ludźmi mimo iż nie czułem wcześniej specjalnie na to ochoty. Chciałem jednak przełamać impas więc wyszedłem z chaty. I co? Udawałem, że jest ok, że fajnie spędzam czas, a w środku czułem się jak Dexter Morgan: bez uczuć, obojętny, marzący tylko, aby już wrócić do domu i pobyć w samotności. Pytam się więc: czy już zawsze będą tylko te 2 stany: kurwicy albo znieczulicy? Dlaczego choćby przez miesiąc nie może być po prostu normalnie i ludzko, czyli bez głupich lęków, ale z uczuciowością, empatią i fascynacją czymkolwiek? Obecnie cieszę się jak cholera, że nie mam już tej wewnętrznej agresji, irytacji i lęków. Naprawdę doceniam fakt, że od miesiąca nie mam już niemal CODZIENNEGO, nie do wytrzymania napięcia psychofizycznego. Dziękuję Bogu, że to minęło a trwało od niemalże 2 lat. To był koszmar, którego nie da się przelać na słowa a zrozumieć mogą to tylko nieliczni. Nie wiem, jak to w ogóle wytrzymałem tak długo. Mam nadzieję, że to już nie wróci. Ale na miłość boską w stosunkach z innymi ludźmi brak jadu nie wystarczy, trzeba jeszcze...czuć bliskość z drugim człowiekiem a tego na chwilę obecną moje emocje nie potrafią wyrazić. A życie przebiega mi między palcami, jak ktoś to zgrabnie to ujął. No właśnie... -życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wsparcie i słowa otuchy, chociaż pewnie nie zawsze sami wierzycie w to, co piszecie do mnie.

Tańczący z lękami, chyba wiem o czym mówisz. Wczoraj byłam na ślubie koleżanki z pracy. Po uroczystości wybraliśmy się z resztą znajomych na piwko. Nie wiem, czy moja nieobecność duchowa była zauważalna, ale naprawdę marzyłam tylko o jednym - zwinąć się stamtąd i wrócić do domu. I jeszcze taka wewnętrzna irytacja, której nie można opanować. Roznosi mnie od wnętrza już od jakiegoś czasu. Modlę się tylko o samokontrolę, bo nie chcę znowu czegoś wywinąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od rana jadę na LENACH.

Reaguję na ten fakt bezsilnym wkurwem.

Mam do załatwienia cały szereg mniej lub bardziej skomplikowanych spraw, a nawet myśl o tych najbardziej naiwnych napawa mnie wystraszoną niemocą. Wystarczy jeden nieprzewidziany detal, jedno nieprzewidziane pytanie- slowem cos co wymaga elastyczności umysłu i improwizacji i juz po mnie.

Bezsilnośc niedorozwiniętego dziecka.

Mam ochotę zrobić coś kompletnie odjechanego.

Ale to takie niemęskie. Bo wbrew pozorom męskośc to nie bicepsy i umiejętnośc rozwalenia mordy prawie każdemu. Męskośc to umiejętnośc roztaczania wokół siebie aury i poczucia bezpieczeństwa, spokoju i opanowania.

Rozpatrując męskość w tych kategoriach jestem zwykłą pizdąą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1 przerobił wszystkie SSRI i wrażenia po ich braniu miał niespecjalnie dobre.

 

...amen :D

 

Dziś musiałem ratować się zomirenem.

Dawno tego nie robiłem.

Mam nabyty wstręt do benzo.

Lecz dzięki zomirenowi udalo mi się przetrwać ten wątły dzień w jednym kawałku.

Tylko co będzie jutro?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od czwartku wchodzę na Prozac. Póki co jest masakra. Mam takie zawroty głowy ,że nie dam rady jeździć autem. Do tego mam mdłości i bóle głowy. Poza tym odstawiam imovane i wellbutrin. Niezły koktajl teraz muszę mieć w bani. Dzwoniłem na antydepresyjny telefon zaufania. Babka widać ,że jest ogarnięta. Mówiła ,że do końca tygodnia te objawy powinny minąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od czwartku wchodzę na Prozac. Póki co jest masakra. Mam takie zawroty głowy ,że nie dam rady jeździć autem. Do tego mam mdłości i bóle głowy. Poza tym odstawiam imovane i wellbutrin. Niezły koktajl teraz muszę mieć w bani. Dzwoniłem na antydepresyjny telefon zaufania. Babka widać ,że jest ogarnięta. Mówiła ,że do końca tygodnia te objawy powinny minąć.
Od czwartku wchodzę na Prozac. Póki co jest masakra. Mam takie zawroty głowy ,że nie dam rady jeździć autem. Do tego mam mdłości i bóle głowy. Poza tym odstawiam imovane i wellbutrin. Niezły koktajl teraz muszę mieć w bani. Dzwoniłem na antydepresyjny telefon zaufania. Babka widać ,że jest ogarnięta. Mówiła ,że do końca tygodnia te objawy powinny minąć.

 

pierwsze 7 dni jest najgorsze, ale potem wszystko ok.

taki usrany urok tych leków.

po 10 dniach powinieneś się poczuć bardziej pobudzony - fizycznie, dodatkowo lepszy nastrój i mniejsze lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja, mam dobry humor. I nie, nie jest to hipo. :)

 

U mnie też nie najgorzej, w sumie od momentu pierwszych objawów ChAD, wreszcie czuję się normalnie. Abilify 15mg działa lepiej na deprę niż wszystkie SSRI, a przerabiałem wszystko.

 

Jak chodzi o lamo, minimalna dawka lecznicza to 75mg, 200mg to maksymalna w skojarzeniu z innymi lekami. 300mg można brać solo, bez innych leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racze się Seronilem już 2 tygodnie. Jest trochę niż na początku. Skutki uboczne powoli mijają. Względnie funkcjonuje, Trochę taka wyjebka na życie, ale z drugiej strony nie cierpię jakoś strasznie. Podstawowe obowiązki i mało ambitną pracę na umowę zlecenie jestem w stanie wykonywać. Pełnej remisji już nigdy się nie osiągnie, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.Trzeba na tym leku przetrwać jakiś czas i czekać ewentualnie na jakieś nowości w branży psychotropowej. 8 lat minęło jak jeden dzień chciałoby się powiedzieć.

P.S. Widzę ,że temat przymiera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Względnie funkcjonuje, Trochę taka wyjebka na życie, ale z drugiej strony nie cierpię jakoś strasznie. Podstawowe obowiązki i mało ambitną pracę na umowę zlecenie jestem w stanie wykonywać.

 

Piękna definicja stanu na SSRI. Tylko z tą "wyjebką" może być miękki kłopot do tego ;)

Już Ci ostatni raz powtórzę i nie będę do tego wracał: Spróbuj na dwa trzy miesiące odstawić leki - to być może jedyna droga do remisji, podobnie jak u mnie.

 

Temat przymiera, bo wakacje są. W sumie czuję się znośnie.

 

Kazimierz - to z dedykacją dla Ciebie i "innych":

 

[videoyoutube=lxLP3Hm_RgM][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×