Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

wisnia80, Maikus20, czyli uważacie, że alkoholik po "wyleczeniu się" z alkoholizmu będzie mógł wrócić do kontrolowanego picia alkoholu. W takim razie udowodnijcie to.

Wielokrotnie w tym temacie była dyskusja, czy będzie mógł, czy nie. Każdy ma na ten temat swoje zdanie i nie ma sensu nikogo do niczego przekonywać.

Ja uważam, że będzie mógł bo żyję w przeświadczeniu, że psychiczne uzaleznienie od alkoholu (nie mówię o fizycznym, z którego jest wyjść o wiele łatwiej), to kwestia podejścia i zmiany myślenia.

Jeśli ktoś uzaleznił się od alkoholu bo zapijał w nim smutki - albo jak ja - piłam przez x-lat po to, żeby ten dół wywoływać, to jeśli poszuka jakiegoś innego sposobu na odreagowanie i zmieni podejście do samego alkoholu w sobie, to może pić w sposób kontrolowany. Trzeba po prostu zmienić podejście i nie utwierdzać się w przekonaniu, że już nie może więcej alkoholu tknąć bo do nałogowego picia wróci - z takim mysleniem własnie tak się stanie bo gdy po jakimś czasie człowiek wypije kilka piw (nawet będąc na imprezie i dobrze się bawiąc), to nastepnego dnia obudzi się z przeświadczeniem, że właśnie z powrotem zaczął byc alkoholikiem, a to z kolei rozpocznie błedne koło. Jeśli człowiek zacznie podchodzić do alkoholu nie jak do sposobu radzenia sobie z problemami a po prostu zwykły dodatek do imprezy nic nie znaczący, to nastepnego dnia budząc się nawet nie będzie wpędzał się w poczucie winy i wracał z powrotem do tego samego schematu. Przeżyje normalnie kolejny tydzień i ewentualnie pójdzie na kolejną imprezę nie identyfikując alkoholu zupełnie z czymś negaywnym, nie nakręcając się itp. Gdy człowiek znajduje inny sposób odreagowywania problemów/stresu itp., to po pewnym czasie przestanie odczuwać potrzebę napicia się ze względu na dół a co za tym idzie postrzegać alkohol jako wspomagacz. Kwestia jest tylko taka, żeby wrócić do normalnego życia z utwierdzonymi nowymi schematami dzieki czemu nie wpędzać się w poczucie winy, które to własnie w głownej mierze napędza potem tą całą machinę ciągu.

 

Ale to moje zdanie i filozofia, nie mam zamiaru nikogo do tego przekonywać. W każdym bądź razie wolę myśleć w ten sposób niż życ w wiecznym napięciu i bać się wejść do sklepu, gdzie jest alkohol, żeby go nie kupić - bo to właśnie jest takie błedne koło wg. mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po części się zgadzam, aczkolwiek co do spożywania alkoholu po wyjściu z choroby jaką jest alkoholizm to jak już kto woli jeden dotknie dna, i się od niego odbije (odwyk, psychoterapia, zmiana podejścia) to myśle że nie będzie chciał już tykać alkoholu, nie ze względu że nie może, po prostu będzie czuł odraze do czegoś przez co stracił X czasu życia, to tak jak by nałogowy palacz rzucił palenie a palił tylko na imprezach przy piwku (dość częste), jednak tak jak już mówiłem każdy robi to co uważa, można przestać całkiem pić, można to zredukować. Ugh fajnie to w sumie wytłumaczyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maikus20, ja osobiście doszłam do momentu, gdzie uznałam, że picie alkoholu jest po prostu bez sensu - niezaleznie od tego, czy dla dobrej zabawy czy doła. Po prostu, przestałam rozumieć tego sens więc nie piję. Głupotą jest doprowadzanie do przeżywania strasznej mordęgi nastepnego dnia, a z kolei wypicie dwóch piw czy drinków też jest bez sensu. Zwyczajnie do alkoholu mnie nie ciągnie już ale nie żyję z przeświadczeniem, że jeśli się tego alkoholu napiję, to od razu z powrotem wrócę do punktu wyjścia i to mocno pomaga bo nie wywołuje u mnie tego napięcia, które właśnie chęć jego zapicia potęguje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Super, wiadomo że nie trzeba nastawiać się w ten sposób depresyjny napiłem się -> wróciłem do tego, zresztą ile przypadków tyle sposobów. Jedni nie powinni w ogóle pić, drudzy potrafią się ograniczać czy kontrolować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To też prawda, nie wszystko można odnieść do każdej osoby bo nie na każdego może to w ten sposób zadziałać. To tylko moje stanowisko i doświadczenie i chodzi tylko o to, żeby nie uogólniać. Są osoby, które nie będą w stanie wrócić do kontrlowanego picia ale są też i takie, które mogą to osiągnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wisnia80, Maikus20, czyli uważacie, że alkoholik po "wyleczeniu się" z alkoholizmu będzie mógł wrócić do kontrolowanego picia alkoholu. W takim razie udowodnijcie to.

Wielokrotnie w tym temacie była dyskusja, czy będzie mógł, czy nie. Każdy ma na ten temat swoje zdanie i nie ma sensu nikogo do niczego przekonywać.

Ja uważam, że będzie mógł bo żyję w przeświadczeniu, że psychiczne uzaleznienie od alkoholu (nie mówię o fizycznym, z którego jest wyjść o wiele łatwiej), to kwestia podejścia i zmiany myślenia.

Jeśli ktoś uzaleznił się od alkoholu bo zapijał w nim smutki - albo jak ja - piłam przez x-lat po to, żeby ten dół wywoływać, to jeśli poszuka jakiegoś innego sposobu na odreagowanie i zmieni podejście do samego alkoholu w sobie, to może pić w sposób kontrolowany. Trzeba po prostu zmienić podejście i nie utwierdzać się w przekonaniu, że już nie może więcej alkoholu tknąć bo do nałogowego picia wróci - z takim mysleniem własnie tak się stanie bo gdy po jakimś czasie człowiek wypije kilka piw (nawet będąc na imprezie i dobrze się bawiąc), to nastepnego dnia obudzi się z przeświadczeniem, że właśnie z powrotem zaczął byc alkoholikiem, a to z kolei rozpocznie błedne koło. Jeśli człowiek zacznie podchodzić do alkoholu nie jak do sposobu radzenia sobie z problemami a po prostu zwykły dodatek do imprezy nic nie znaczący, to nastepnego dnia budząc się nawet nie będzie wpędzał się w poczucie winy i wracał z powrotem do tego samego schematu. Przeżyje normalnie kolejny tydzień i ewentualnie pójdzie na kolejną imprezę nie identyfikując alkoholu zupełnie z czymś negaywnym, nie nakręcając się itp. Gdy człowiek znajduje inny sposób odreagowywania problemów/stresu itp., to po pewnym czasie przestanie odczuwać potrzebę napicia się ze względu na dół a co za tym idzie postrzegać alkohol jako wspomagacz. Kwestia jest tylko taka, żeby wrócić do normalnego życia z utwierdzonymi nowymi schematami dzieki czemu nie wpędzać się w poczucie winy, które to własnie w głownej mierze napędza potem tą całą machinę ciągu.

 

Ale to moje zdanie i filozofia, nie mam zamiaru nikogo do tego przekonywać. W każdym bądź razie wolę myśleć w ten sposób niż życ w wiecznym napięciu i bać się wejść do sklepu, gdzie jest alkohol, żeby go nie kupić - bo to właśnie jest takie błedne koło wg. mnie.

 

 

Mam dokładnie takie same zdanie jak Ty.

 

I myślę że trzeba mieć takie zdanie, bo w życiu różnie bywa. Zapicia się zdarzają. Jak nie będziesz umiał trzymać dystansu, i sobie wybaczyć, to takie zapicie wywoła lawinę z której już się człowiek może nie podnieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po części się zgadzam, aczkolwiek co do spożywania alkoholu po wyjściu z choroby jaką jest alkoholizm to jak już kto woli jeden dotknie dna, i się od niego odbije (odwyk, psychoterapia, zmiana podejścia) to myśle że nie będzie chciał już tykać alkoholu, nie ze względu że nie może, po prostu będzie czuł odraze do czegoś przez co stracił X czasu życia, to tak jak by nałogowy palacz rzucił palenie a palił tylko na imprezach przy piwku (dość częste), jednak tak jak już mówiłem każdy robi to co uważa, można przestać całkiem pić, można to zredukować. Ugh fajnie to w sumie wytłumaczyła.

Ja jestem po odbiciu się od dna, psychoterapii i zmiany podejścia. Jestem chory na ChAD i głównie zapijałem smutki, niepowodzenia w pracy i w domu, w pewnym momencie zacząłem wyznaczać sobie dni picia i były to weekendy, a nie żadko każdy dzień, a wiec alkoholik. Moje picie było dla mnie koszmarem, popołudniu i wieczorem piłem sam w domu, przeważnie w piwnicy, a na drugi dzień umierałem z powodu kaca i wyżutów sumienia. Po ostatnim epizodzie depresyjnym w którym żuciłem się na swoje życie, po namowie lekarzy, postanowiłem pójść na odwyk 2,5 lata, 2x w tygodniu, no i tam zmieniłem podejście i wiele zrozumiałem. Wydaje mi się że mógłbym pić kontrolowanie i w niewielkich ilościach ale boję się, że to co nam tłukli do głów jest prawdą i skończy się to powrotem do nałogowego picia. Nie żyję z bojaźnią, ale jest mi dobrze bez alkoholu, w kwietniu minęło 3 lata jak nie piję, a od roku nie palę i z podjęcia tych decyzji jestem zadowolony, wizja picia w ten sposób i te wszystkie kace i problemy z tym związane mnie w tej chwili przerażają, i nie chcę do nich wracać nawet w myślach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po części się zgadzam, aczkolwiek co do spożywania alkoholu po wyjściu z choroby jaką jest alkoholizm to jak już kto woli jeden dotknie dna, i się od niego odbije (odwyk, psychoterapia, zmiana podejścia) to myśle że nie będzie chciał już tykać alkoholu, nie ze względu że nie może, po prostu będzie czuł odraze do czegoś przez co stracił X czasu życia, to tak jak by nałogowy palacz rzucił palenie a palił tylko na imprezach przy piwku (dość częste), jednak tak jak już mówiłem każdy robi to co uważa, można przestać całkiem pić, można to zredukować. Ugh fajnie to w sumie wytłumaczyła.

Ja jestem po odbiciu się od dna, psychoterapii i zmiany podejścia. Jestem chory na ChAD i głównie zapijałem smutki, niepowodzenia w pracy i w domu, w pewnym momencie zacząłem wyznaczać sobie dni picia i były to weekendy, a nie żadko każdy dzień, a wiec alkoholik. Moje picie było dla mnie koszmarem, popołudniu i wieczorem piłem sam w domu, przeważnie w piwnicy, a na drugi dzień umierałem z powodu kaca i wyżutów sumienia. Po ostatnim epizodzie depresyjnym w którym żuciłem się na swoje życie, po namowie lekarzy, postanowiłem pójść na odwyk 2,5 lata, 2x w tygodniu, no i tam zmieniłem podejście i wiele zrozumiałem. Wydaje mi się że mógłbym pić kontrolowanie i w niewielkich ilościach ale boję się, że to co nam tłukli do głów jest prawdą i skończy się to powrotem do nałogowego picia. Nie żyję z bojaźnią, ale jest mi dobrze bez alkoholu, w kwietniu minęło 3 lata jak nie piję, a od roku nie palę i z podjęcia tych decyzji jestem zadowolony, wizja picia w ten sposób i te wszystkie kace i problemy z tym związane mnie w tej chwili przerażają, i nie chcę do nich wracać nawet w myślach.

 

No no jak już zostałeś terapeutycznie zindoktrynowany, masz styczność/chodzisz na AA, to lepiej nie próbuj pić.

 

To że mogę pić, nie oznacza że piję. Bo piłem w konkretnym celu - zmiany świadomości/pozbycia się niewygodnych emocji. Emocji i picia nie można łączyć bo to równa się katastrofa.

 

Nuda to też stan emocjonalny. Człowiek to zwierzę i tak na prawdę to nie masz nigdy wglądu w siebie 100% co tak na prawdę Tobą w danej chwili kieruje.

 

I jeszcze jedna istotna rzecz. WYRZUTY SUMIENIA powodują powstanie ciągu. Napiłeś się? TRUDNO. Od tego momentu nie piję dalej, i nie robię sobie WYRZUTÓW SUMIENIA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg. mnie wyznaczanie sobie dni do picia, to głupota bo człowiek wtedy właśnie zaczyna się psychicznie uzalezniać. Sama kiedyś tak robiłam, że wyznaczałam sobie dni, że piję alkohol tylko w weekend ale przy takie podejście moje myslenie przez cały tydzień skupiało się na wyczekiwaniu na weekend.

Teraz mam podejście takie, że nie piję bo tak sobie zaplanowałam czy wyznaczyłam ograniczniki. Po prostu, idę się spotkac ze znajomymi czy na imprezę, trochę wypiję - jesli przesadzę bo tak po prostu wyjdzie, to trudno - świat się nie zawali bo każdemu się to może zdarzyć. Ale nie mam już po alkoholu dołów, czy nie piję po to, żeby doła mieć. To bardzo pomogło i nawet już nie czuję jakiejś potrzeby picia. Mogę iśc ze znajomymi na imprezę i bez problemu nie wypic ani kropli alkoholu bo akurat nie mam ochoty albo uznam, że wolałabym byc następnego dnia "na chodzie". Wiem, że gdybym nie piła ze strachu przed wpadnięciem w nałóg, to jeszcze bardziej bym się wkręciła bo generowało by to spore napięcie. A tak, pójdę sobie ze znajomymi w środku tygodnia na imprezę, popiję mniej lub więcej a np. w weekend nie pójdę i nie widze w tym nic złego, jak i też nie zaczęłam znowu pić prawie co dziennie. Nie zdarza mi się już pić samej a i chęc mi już odeszła. Generalnie obecnie alkohol pije raz na miesiąc/dwa więc może po prostu jestem jakimś dziwnym przypadkiem.

Ale takie myslenie i podejście bardzo pomogło w tej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grizzly napisał(a):

ja nie mam wystarczająco silnej woli, aby samemu rzucić picie. Słyszałem, ze są leki, które pomagają w rzuceniu alkoholu. Macie jakieś doświadczenia z tym? Jaki jest najlepszy lek?

 

 

AA

 

spróbuj baclofenu , zmniejsza chęć picia .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś ma ogromne opory przed odwiedzeniem AA, to w dzisiejszych czasach Wielka Księga (aka "Anonimowi Alkoholicy") jest naprawdę szeroko dostępna. Polecam sięgnąć w zaciszu własnego domu i dać sobie szansę. Może pomoże opory przełamać, może wzbogaci wiedzę, czy pobudzi do myślenia, może jakaś idea będzie interesująca?... Książka nie ugryzie, w żadnej formie i uważam, że jest warta przeczytania.

 

ja nie mam wystarczająco silnej woli, aby samemu rzucić picie.

 

Do rzucania picia silna wola nie jest potrzebna i naprawdę nie trzeba tego robić samemu. Po to są te grupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że ciężko określić kiedy ktoś już jest uzależniony, a kiedy jeszcze "pije bo lubi". Dużą rolę odgrywają różne okoliczności np charakter człowieka, częstotliwość itd. Ale zgadzam się, że powyższe "uzasadnienie" raczej leży... W końcu chyba każdy uzależniony lubi to, co pije czy bierze. I każdy uzależniony powie, że ma nad tym kontrolę, wie co robi :( wiem, bo pamiętam jak było ze mną na studiach... Impreza co trzeci dzień, a w pozostałe piwko lub pięć ze znajomymi na mieszkaniu. Tak się wkręciłam, że po miesiącu piwo do obiadu i kolacji to był chleb powszedni. I przyznam, że kiedy to do mnie dotarło, miałam mały problem, aby się ograniczyć. Ale walczyłam, zamieniłam % na wodę czy sok i po kilku dniach nawet nie myślałam o alkoholu. Do kolejnej imprezy oczywiście :P ale to było kilka ładnych lat temu, teraz piję okazjonalnie, myślę że nie mam z tym problemu. Pilnuję się, bo niestety w rodzinie mam alkoholików, a podobno wtedy jest większe prawdopodobieństwo, żeby... :(

 

Dużo pomogło mi czytanie na ten temat, miałam dzięki temu większą świadomość przed czym i jak się bronić. Ostatnio trafiłam na artykuł o przyczynach uzależnień, może komuś pomoże https://mojapsychologia.pl/artykuly/6,uzaleznienia/3,przyczyny_uzaleznien.html

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich :) Dawno mnie tu nie było.Minęły trzy miesiące mojej abstynencji. W środe byłem u mojej Pani doktor,gdyż moje samopoczucie pomimo regularnego brania leków było okropne,zamiast być lepiej to z dnia na dzien było tylko gorzej. Zmieniła mi leki na taki zestaw jak w podpisie.Wcześniej brałem deprexolet(mianseryna) 90 mg.na dobe,zamieniła mi go na mirtagen plus servenon. Twierdzi,ze na moją depresję te leki są mpocniejsze od poprzednich. Czy ktoś moze sie wypowiedzieć czy to dobra zamiana? Czy rzeczywiście to lepszy zestaw? Nie wiem sam czy te leki na mnie działają-czuję sie jakbym ich wogóle nie zarzywał. Miałem przytyć po nich a pomimo regularnego brania przez trzy miesiące nie przytyłem.Może to połaczenie sie sprawdzi.Proszę o odpowiedż-Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich :) Dawno mnie tu nie było.Minęły trzy miesiące mojej abstynencji. W środe byłem u mojej Pani doktor,gdyż moje samopoczucie pomimo regularnego brania leków było okropne,zamiast być lepiej to z dnia na dzien było tylko gorzej. Zmieniła mi leki na taki zestaw jak w podpisie.Wcześniej brałem deprexolet(mianseryna) 90 mg.na dobe,zamieniła mi go na mirtagen plus servenon. Twierdzi,ze na moją depresję te leki są mpocniejsze od poprzednich. Czy ktoś moze sie wypowiedzieć czy to dobra zamiana? Czy rzeczywiście to lepszy zestaw? Nie wiem sam czy te leki na mnie działają-czuję sie jakbym ich wogóle nie zarzywał. Miałem przytyć po nich a pomimo regularnego brania przez trzy miesiące nie przytyłem.Może to połaczenie sie sprawdzi.Proszę o odpowiedż-Pozdrawiam :)

 

 

Anticol bierzesz? Chłopie. Co to za lekarz Ci to przepisał.

 

Alkoholizm to choroba myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wisnia80,tak biore anticol,poniewaz dla mnie to jest straszak(taka doustna wszywka).Przy mojej depresji alkohol plus leki mogły by mieć opłakane skutki,dlatego wole go zażywać.Mam bardzo słabą psychikę i w chwili przygnebienia mógłbym siegnąć po alkohol-wolę nie ryzykować!!!! A dlaczego tak cie to zdziwiło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wisnia80,tak biore anticol,poniewaz dla mnie to jest straszak(taka doustna wszywka).Przy mojej depresji alkohol plus leki mogły by mieć opłakane skutki,dlatego wole go zażywać.Mam bardzo słabą psychikę i w chwili przygnebienia mógłbym siegnąć po alkohol-wolę nie ryzykować!!!! A dlaczego tak cie to zdziwiło?

 

Zdziwiło, bo to są metody z epoki kamienia łupanego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie bardzo rzadko piję. Lata temu chlałem przez ładnych kilka lat z mniejszymi, większymi przerwami. Bywało, że dziennie upijałem się przez dłuższy okres. Bardzo lubię piwko. Po wódce mi często odbijało. Zależy od sytuacji. W przyjaznym gronie, mogę i wódkę wypić, gorzej jak przyjdzie nie lubiana osoba, bądź spotkam taką pod jej wpływem. Jednak teraz potrafię to kontrolować, lecz nie zawsze. Od incydentu w zimę tego roku, nie miałem problemów, pod wpływem wódki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam taki problem mam 22 lata, od 17 roku zycia spozywałem alkohol 4 lata codziennie po 6 piw od godziny 18 do 24.Piłem dlatego bo sie zle czułem.Kac objawiał sie stres,niepokoj,rozdraznienie,bezsennosc budziłem sie wystraszony,oszolomienie w glowie,nadmierna sennosc,oslabienie,wymioty,biegunka,przygnebienie ogolnie depresja.I piwo to bym moj lek na dolegliwosci nie wiem czy to z alkoholu te objawy.Przestałem pic po tych 4 latach, i dostalem jakiegos stresu a to ze obudziłem sie po sylwestrze i bylem dalej pijany, minelo 3 dni i dalej bylem pijany (odrealniony,widzialem dziwnie ludzi jak sztucznie,widzialem jak samymi oczami i mialem widzenie tunelowe wystraszylem sie tego stanu bo myslalem ze padaczki dostane itp sam sie nakrecilem mija pol roku i stany dalej sa.Napilem sie wczoraj po pol roku przerwie 5 piw i nie odczulem wcale eufori i rozluznienie tylko samo otepienie to jest taki sam stan jak mam ciagle na trzezwo tylko z alkoholem jest on wiekszy.Co to moze byc gdzie sie udac? Ja sie czuje tak jakbym byl ciagle pijany taki odrealniony od swiata itp.Byłem u lekarza zrobilem badania wszystko w porzadku.Czy warto udac sie do terapeuty do AA i on mi pomoze i powie co mi jest i czy to z alkoholu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×