Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Hej miło Cię poznać :) Mówisz że głównym Twoim problemem są studia. Może za dużo od siebie wymagasz a może chcesz spełnić nie swoje wymagania dotyczące wykształcenia? Ja nie polecam robienia niczego przeciw sobie jeśli czujesz że kierunek Ci nie odpowiada albo że Cię to przerasta to odpuściłabym sobie i zajęła się tym co mnie interesuje i co czuję się na siłach robić. To że zrezygnujesz nie traktuj wtedy jak porażkę tylko Twój świadomy wybór że teraz będziesz robić co naprawdę chcesz.

Jeśli jesteś jednak na wymarzonym kierunku tylko Ci nie idzie to proponowałabym na początek szkołę policealną niektóre są bezpłatne finansowane z UE tam jest łatwiej, moja koleżanka tak właśnie zrobiła skończyła taką dwuletnią szkołę i zrobiła technika a teraz poszła na studia na to samo i jest jej dużo łatwiej niż zaraz po liceum. I od razu robi staż :) i lepiej na tym wyszła w ostatecznym rozrachunku niż ja bo nie mam jeszcze licencjatu więc tak naprawdę to nie mam nic, gołą maturę bez zawodu.

Tak więc widzisz, nie ma się co łamać bo ze wszystkiego jest wyjście, trzeba je tylko zobaczyć :D Uważasz się za głupszą, skoro poszłaś na takie wymagające studia? Ja bym się pewnie nawet na takie nie dostała matmy i fizyki po prostu nie umiem a na moim kierunku wszystkie chemiczne przedmioty konsekwentnie zawalam :P Ale za to jestem dobra z biologii :D Też się skup na swoich dobrych stronach Nasza postawa jest wszystkim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój dzisiejszy stan można opisać jedynie słowem:.... ehh chyba nie ma takiego słowa, które by wyraziło mój dzisiejszy stan... Mam wrażenie, że tylko moje ciało jest na ziemi... Nie chodzę do szkoły od piątku.. :( Czemu? Bo nauczyciele każą mi zostawać po lekcjach i zadają co rusz te swoje "mądre" pytanie: "Co się z tobą dzieje?" Jak ja kocham, gdy ktoś nie ma pojęcia o moim prywatnym życiu i za wszelką cenę chce się dowiedzieć wszystkiego... Najlepsze jest to, że jak nie chodzę do szkoły to tym bardziej przekreślam ten rok... Ale i tak nikogo to nie obchodzi. Jak to mój tata stwierdził: "to twoje życie, ty sobie je zniszczysz, nie ja, więc po co mam ci pomagać?" Boże dlaczego ludzie, którzy chcą żyć, umierają a ci co nie chcą żyją??!! :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś uwaliłem egzamin ustny, praktyczna część uznawana za trudniejszą poszła mi na 3.5 sporo ludzi nie zaliczyło, a ja musiałem paść akurat na ustnym przez zwyczajne nerwy i kretyńską panikę. Najpiękniejsze jest to ,że poprawia się obie części. Do końca sesji zostały mi jeszcze dwa egzaminy na które teraz musze zarywać mimo tego ,że jest to ostatnia rzecz o której jestem w stanie jakoś twórczo myśleć. Takie momenty tylko mnie uświadamiają jaki jestem słaby i jak niewiele trzeba żeby odebrać mi resztki wiary w siebie i chęci do czegokolwiek. Musze jakoś przewartościować swoje życie i priorytety i wreszcie zastąpić te gliniane nogi czymś solidnym, jedynie zostaje problem przełożenia tego w czyny. Wszystkim którzy zastanawiają się nad wyborem studiów, zwłaszcza jakiegoś trudniejszego kierunku a jednocześnie nie są odporni psychicznie na stres, i zbieranie się po niepowodzeniach przychodzi im ciężko polecam przemyśleć sobie tą sprawę bo później już nie ma specjalnie odwrotu. Ale może to złe podejście i należy wierzyć ,że co nas nie zabije to nas wzmocni i ćwiczyć charakter nie unikając konfrontacji z przeciwieństwami, że trzeba się poprzewracać żeby wreszcie nauczyć się chodzić. Jednak myślę ,że ten stres mnie wyniszcza a nie wzmacnia, z racji sesji straciłem jakieś 6 kg przy mojej i tak niskiej wadze, pewnie moje życie tez skróciło się o parę miesięcy zakładając że skończy się naturalnie. Dobra to by było na tyle narzekania a teraz mniej przyjemna część czyli działanie, w końcu wielkie działa rodzą się w bólach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam dziś wyniki egzaminu ale nie poszłam i nawet mi się zadzwonić nie chce żeby spytać. Ale pewnie nie zaliczyłam... Podobno pół roku nie zdało więc przynajmniej nie jestem sama ;) A jutro kolejny a ja przysypiam nad notatkami. Nic z tego nie wyjdzie.

Nie warto się uczyć na błędach za bardzo to czasochłonne i za bardzo bolesne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w weekend egzamin i 2 kolosy.Dzisiaj czuje się żle,jest mi smutno,jakoś tak przykro...jeszcze na dodatek się okazało,że coś poważnego z nerkami mogę mieć.:(Wątrobe to podobno już mam chorą:(

W dodatku atak grypy mnie wziął..,nic tylko cieszyć się życiem;/

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu...! Dzisiaj jest najgorszy dzień w moim marnym życiu... :-| Zmusiłam się dzisiaj i poszłam do szkoły... no i oczywiście co? 3 baniaki ehh.... Przyszłam do domu a tu co? Moja mama tak się spiła, że do tej pory jej nie widziałam. Przyszedł tata no i oczywiście nie było lepiej... powyzywał mnie od matołów, ja go od damskich bokserów, no i oczywiście groził mi, że może mnie pobić w każdej chwili a ja i tak nic na to nie poradzę...

 

Normalnie "cudowny" dzień (- -,) kill me!! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rymek bardzi ci wspolczuje twojej sytuacji z rodzicami ale oni czesto zamiast nam pomgac to nas jeszcze doluja sa jak by nie obecni w naszym zyciu pomimo tego ze sa

 

[*EDIT*]

 

tylko wiesz zawsze mozna sie pocieszyc tym ze ich wogole mamy jacy sa tacy sa nic na to nie poradzimy to nie nasza wina ze np tato nas wyzywa ale zawsze mozna pomyslec ze inni maja niestety jeszcze gorzej bo np co bysmy powiedzieli jak bysmy sie obudzili nagle w afryce i nie mielisbymy ani rodzicow a ni jedzenia sami na pustyni

 

[*EDIT*]

 

matilde chcialabym bym cie prze[orsic poniewaz w odpowiedzi do ciebie przekrecilam twoje pseudo bardzo cie przepraszam

 

[*EDIT*]

 

a wogole zazdroszcze wam ze chociaz wam sie chce uczyc ja nie mam wgole mobilizacji choc wiem ze powinnam nie mam sily przysiac do notatek ,nie chodzi o to ze jestem leniwa bo z natura raczje nie jestem wczensiej nigdy nie byalam ale od dluzszego czasu nie mam juz sily , stracilam wiare we wlasne sily

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jakbym czytała o sobie. tez tak mam że im bardziej się chce czegos nauczyc , to tymbardziej tego zapominam na egzaminie. To okropne uczucie ;( Nie wiem od czego to zależy, to chyba jakies przekleństwo, zawaliłm juz przez to 5 egzaminów,a w środe następny ma byc! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś tu cierpi z miłości tak jak ja ??

Już sobie nie daję rady... jest między nami różnica 12 lat, rodzice o nim nie wiedzą, byliśmy razem przez rok po czym on mnie zostawił dla innej, ostatnio znów byliśmy a teraz cisza.. i nie wiadomo dlaczego..

Jak myślicie odważyć się porozmawiać z nim szczerze?

Przyjaciółka mówi mi że ten związek zatruwa mi życie, wpadłam przez to w depresję, wszystkiego się boję i sama nie wiem czego chcę...

może mam mu powiedzieć o tym? wyjaśnić to wszystko? tylko że strasznie się boję.... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tenisekk, nie jestem w takiej sytuacji jak Ty, ale silna więź z moim byłym też mnie zabija, choć już nie tak jak dawniej. Rozstaliśmy się, a mimo to było między nami COŚ, co sprawiało, że pozwalałam się upokarzać, traktować jak jego niepodzielna własność, moralnie spadłam na dno.

 

Teraz jest trochę lepiej, umiem powiedzieć "nie", ale tak naprawdę z minionymi związkami jest tak, że dwa razy nie da się wejść do tej samej rzeki, bo za drugim razem zawsze toniemy, dusimy się w błocie i mule.

 

Trzeba zacisnąć zęby, przełknąć łzy i o tym jak najmniej myśleć. To nie ma sensu, by dalej to ciągnąć...

 

Niektóre uczucia są tak silne, że później ta osoba na zawsze pozostaje tą, którą jednocześnie kocha się i nienawidzi, mimo że drogi już dawno się rozeszły.

 

Powinnaś z tym skończyć, związki, które niszczą wewnętrznie, nie mają racji bytu.

 

PS. kręci mi się dziś cały dzień w głowie, czuję się przejedzona i nie chce mi się żyć. Boję się iść jutro do szkoły, znów mi się wkręciła jakaś jazda prześladowcza, że wszyscy mnie obserwują, obgadują, że jestem tam persona non grata... koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chloe, ja też boję się iść jutro do szkoły.. boję się ludźi nie chcę z nimi rozmawiać..

najchętniej bym leżała w łóżku całymi tygodniami i patrzała w sufit eh :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że te studia będą tym co lubię, będę się chciał tego uczyć, jednak wyszło: matma, fizyka... Chyba tylko po to żeby uwalić połowę studentów... Nie chcę się tym przejmować ale samo od siebie mnie to dołuje. Do tego dochodzi milion innych często głupich spraw. Właśnie nie chcę żeby takie sytuacje mnie dołowały, chcę działać. Jak mam coś poukładane i występuje problem (zawsze tak jest) chcę go zwyciężać.

 

Tekla, Ty się uczysz a w głowie pustka, a ja nie mogę się uczyć, nie mogę wysiedzieć przy książkach, zwłaszcza jak mnie to nie interesuje.

Napisz jak Ci poszło. I w każdym przypadku nie przejmuj się. Ja sam sobie może w głupi sposób, ale tłumaczę, że jestem jaki jestem, to nie moja wina. To że sobie nie radzę w wielu sytuacjach to nie wina tego że jestem nieudacznikiem, tylko że jestem kurde faja chory. Lubię siebie, gdy tylko nie to gówno...

 

Iwłaśnie znowu stało się coś czego bym nie chciał... Kurde faja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tenisekk, ja się zastanawiam czy Ty nie jesteś przez niego wykorzystywana? Czy Twoja koleżanka nie ma racji przypadkiem. On raz jest z Tobą, raz z inną, albo wcale go nie ma. To może ktoś kto chce się dobrze zabawić, nieważne z kim a Ty go idealizujesz? Sorry za tą może niebudującą moją wypowiedź. Ale jak ktoś tak raz jest raz odchodzi....

 

Może zamiast szczerej rozmowy powiedz mu, że ciągle o nim myślisz, że przez to nie możesz się uczyć... etc. Zobacz czy zechce Ci pomóc. To już by był jakiś plus.

 

Mówisz, że masz depresję, że boisz się rozmawiać z ludźmi, że patrzyłabyś tylko ciągle w sufit. W Twojej sytuacji można sobie to wytłumaczyć - tracisz wiarę w ludzi. Polecałbym rozmowę (najlepiej niejedną) z dobrym psychologiem. Podbuduje Cię, staniesz się silniejsza, poradzisz sobie lepiej niż teraz. Również z Twoim życiem uczuciowym i z rozpoznaniem czy to on czy nie on jest Twoim wybrankiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie boję się że on mnie wykorzystuje.. dużo ludzi mi to mówiło ale ja czuję że mnie kocha.

Miłość podobno jest ślepa, a w moim przypadku szczęśliwa i właśnie z nim wyleczyłaby mnie z tego g... w które wpadłam.Jestem zdeterminowana żeby z nim porozmawiać o tym co się ze mną dzieje i dowiedzieć się jakie są jego intencje żeby widzieć to jasno ale boję się że przy nim mnie zatka i będzie mi ciężko...

Chloe możesz do mnie napisać na gg? 5254725 z tego co czytam to musisz być fajną osóbką, rozumiesz mnie jak mało kto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UWAGA! BĘDZIE ŻAŁOŚNIE I NASTOLATKOWO!

No to już. Siedzę w domu, bo chcę. Najchętniej całe życie bym w domu przesiedziała. "Znajomi", Ci bliżsi, mnie opuszczają, a Ci dalsi nie wystarczają, chociaż może i wystarczają, tylko że ja już sama nie wiem, którą wersję próbuję sobie wmówić. W zasadzie na co dzień twierdzę, że wystarczają, i tak jest lepiej.

Ale czasem sobie gdzieś siedzę, z kimś rozmawiam, widzę te przyklejone do siebie pary, tą ociekającą ślinę, maślane oczka, i rzygać mi się chce - ale chyba tylko z zazdrości.

Nie jestem brzydka - ludzie mi to mówią - i to nie to, że jestem pusta, bo nie znoszę w sobie wielu rzeczy - ale korzystam z ich opinii na potrzeby tego posta. I wszyscy dookoła mają kogoś, kto JEST. A ja od tam długiego czasu nie potrafię. Coś ze mną nie tak, poza tym, że nie potrafię znaleźć radości w codziennych rzeczach, w tych małych, i w tych dużych? Że nie lubię życia, ludzi, banalnych rozmów, że denerwuje mnie głupota, pustość, niemyślenie i mnóstwo innych ludzkich cech, które ja zapewne też mam? Czy coś poza tym jest ze mną nie tak, czy tyle wystarcza, żeby odstraszyć każdego...?

KONIEC ŻAŁOŚNIE NASTOLATKOWEGO POSTA.

 

Już mi lepiej. W ogóle, ostatnie parę dni jest lepiej... Po każdych dwóch żałosnych tygodniach mam parę dni spokoju, coś wspaniałego. Takie przyjemne zawieszenie w czymś-niczym, i tylko śpię, i odsypiam gorsze dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz.. ja wolałabym nie mieć nikogo niż żyć w niepewności w sumie to i tak można powiedzieć że nie mam nikogo;)

u mnie dziś nawet dobrze, tylko w szkole puściły mi nerwy i poleciały łzy ale po rozmowie z koleżanką było lepiej.

Teraz zmykam uczyć się, a przynajmniej próbować żeby nie zawalić tym razem szkoły.

Trzymam za wszystkich kciuki i życzę jak najlepiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×