Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

agata_agata, jesteś zdrowa! Nie bój nic...

No widzisz... jakoś przeżyłam, choć wykończyło mnie to kompletnie. Byłam na skraju wyczerpania fizyczno-psychicznego. Nie wychodziłam z łóżka, z wagi poleciałam koszmarnie, miałam myśli samobójcze. Było krucho. Bardzo krucho...

Klucha to normalka przy nerwach.

Ja teraz jestem bardzo doziębiona, kluchę mam przez flegmę, kaszel jak mnie dorwie to aż mnie na wymioty zbiera , bo to taki suchy, napadowy kaszel, mam stan podgorączkowy... Ale nie napędzam się. To PRZEZIĘBIENIE. Milion razy je miałam, nieraz gorsze i nie było najgorszego. teraz też tak ma być! I już!

Na spokojnie... wiem, że to trudne ale spróbuj.

Biegunka na prawdę bardzo często jest na tle nerwowym >.

 

alu, relaksuj się... odpręż, oddychaj jodem, ciesz ciszą. Bez nerwów. Wszystko będzie dobrze...

 

Dziewczynki tulę Was mocno! Wiem, że lekko nie jest...

bb0b8e0d7f16be2d.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, to jest straszne, że nerwica może byc powodem mysli samobojczych.. ja tez takie miewam.. czasami chcialabym slonczyc z tym raz na zawsze.. dzisiaj tak jest.. nie mam juz sily. Nie mam sily,bo wiem ze to nie jest pierwszy i nie ostatni raz kiedy sie tak męczę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, tulę, bo dziś czuję się identycznie! Jeszcze wizja, że ta franca poniekąd zepsuła mi wakacje ... dziś miałam atak paniki na plaży jakieś 20min od domu. Siedziałam, nie mogłam się ruszyć. Świdrowało mi w brzuchu, okropne mdłości, duszność i wizja, że jak ja mam się dostać do domu? Że na pewno po drodze zaliczę rzyganie w konwulsjach na promenadzie. Wzięłam validol i jakoś pokonałam ten odcinek (w 7min, nie wiem jak, chyba się unosiłam nad ziemią), wpadłam do domu, poryczałam się i kwadrans później poczułam głód. No nie jestem normalna, wsłuchuję się w ten brzuch, wolę nie jeść bo pusty żołądek= przyjemne uczucie głodu czyli nic mi nie jest. Mam już plan naprawczy po powrocie do domu, spoko, to tylko 15h w aucie, będzie na pewno super :great::-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, musimy sobie poradzic ze wszystkim... ja rozumiem, ze to wszystko wina mojej glowy ale jakos nijak sie przeklada ta wiedze na samopoczucie. Codziennie mi niedobrze i codziennie mysle, ze teraz to juz na bank! I codziennie sobie tlumacze, ze jezeli jednak nie bede zwracac to juz nastepnym razem nie bede sie przejmowala jak bedzie mi niedobrze.. a i tak codziennie sram po gaciach ze strachu! Powiem Ci, ze wizja 15h w samochodzie.. hmm no ja bym chyba jajo zniosla! Ale.. mozesz sie czyms zajac.. porob zdjecia, pospij.. zajmuj sie czyms a zleci jak z bicza strzelil.. a co zwiedzilas i odpoczelas to Twoje i jestem bardzo dumna, ze mimo wszystko pojechalas i wytrwalas! Bo jak tylko sie oddalam od domu czuje paniczny niepokój!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja najlepiej czuję się w domu i w samochodzie, zakładając, że w ogóle czuję się w miarę. Jak tu jechaliśmy to miałam takie ataki mdłości, że już widziałam siebie jak haftuje na autostradzie - oczywiście nic mi sie nie stało, ale został strach przed powrotem. No nic, dziś w planach mam niespanie, poczytam książkę, a rano 2 hydroksyzyny i za ojczyznę! Musi jakoś być :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89 Przykro mi że Twój mąż się tak zachował, na szczęście już po tej imprezie i nie musisz się męczyć.

 

alu: Myślałam o Tobie ostatnio, zastanawiałam się właśnie jak tam na wakacjach. Wypoczywaj i korzystaj z ostatnich chwil wakacji. Marzą mi się jakieś wakacje:D

 

agata_agata: To na 100% nerwy , one potrafią takie rzeczy z organizmem zrobić że póki się nie przekonałam na sobie to mi do głowy nie przyszło jakie objawy przez nie mogą być 3 maj się :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do guli w gardle mi się zawsze robi przy ataku paniki przez to że jest mi nie dobrze co chwile przełykam ślinę mam sucho w buzi i robi się klucha. Jak się czuję dobrze to zawsze se mówie jak dostane ataku to nie będę się przejmować a jak tylko zrobi mi się nie dobrze to świat mi się wali nie chce mi się żyć i ogólnie mogiła, nic do mnie wtedy nie dociera i tyle z moich planów nie przejmowania się. Trzymajcie się kobitki:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, jakbym siebie czytała! Przy ataku też ciągle przełykam ślinę, mam sucho w buzi i ściśnięte gardło i w ogóle coraz częściej jestem pewna, że już za moment, za chwilę nastąpi wiadomo co :silence: Tez jak dobrze się czuję to myślę, że nie będę się przejmować, że strach przed strawionym jedzeniem z kwasem żołądkowym nie będzie niszczył mi życia, ale wystarczy, ze mnie zemdli i plany szlag trafia ...

 

Przeżyłam podróż, ale byłam tak zestresowana, że masakra :( Nie wiem czemu czegos nie zażyłam tylko sie męczyłam - czasem moje reakcje są dla mnie niezbadane. Oczywiście zaliczyłam atak, po którym mdłości mam do teraz. W połowie drogi myślałam, że wysiądę z auta i strzelę sobie w łeb - złe samopoczucie, taki wewnętrzny niepokój i myśl, że nie mogę, nie dam rady, nie dotrwam - koszmar :( Przez ostatnie 3 dni zjadłam bułkę i 3 małe rogaliki. Super. Na szczęście waga jakoś nie poleciała w dół, uf. W ogóle dziś już nie wiedziałam, czy mi niedobrze ot tak, czy to po prostu mój zamożony głodem żołądek się buntuje. Do tej pory nie wierzę, że przetrwałam. I mimo, że te wakacje - nie oszukujmy się - były zjeban* to cieszę się, że nie zrezygnowałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny mam do Was pytanie. Zastanawiałam się czy macie też tak że nie jest wam niedobrze wszystko jest ok i nagle ogarnia Was niepokój lęk że będzie atak. Ja mam coś takiego w efekcie nie robi mi się niedobrze ale to uczucie lęku bezradności świat mi się wtedy wali nie trzepie mnie wtedy tak jak przy ataku ale to uczucie nawet nie potrafię go opisać i boje się z niewiadomej przyczyny przeraża mnie to bo nie kiedy przez to uczucie zrobi mi się nie dobrze i atak gotowy:/chciałabym Wam bardziej szczegółowo opisać co wtedy czuje ale nie potrafię tego opisac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, ja tak mam i również nie potrafię tego opisać. Tak jakby nagle ogarniał mnie marazm, koniec świata, tracę humor, chcę wracać do domu i najlepiej sie położyć, a jeszcze lepiej rozpłakać. Taka nagła, życiowa niemoc i nieszczęśliwość. If you know what i mean.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż to.

A dziś mi siostra powiedziała, że tak od lat mówię o tym przerażeniu przed rzyganiem i ona złapała się na tym, że też zaczęła się tego panicznie bać. Nie w takim stopniu jak ja, ale było jej ostatnio niedobrze i modliła się, byleby tylko nie rzygać. No super, "zaraziłam" ją tym dziadostwem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, alu, mam to samo. Siedzę w domu, zdrowieję, mam czas wolny, plany dalekosiężne, ile to nie narobię, a tu co? GÓÓÓÓWNOOOO... Nic mi się nie chce, zalegałam w wyrze od soboty do wczoraj. :shock: Lęki, histeria, mdłości. Ja pierdziu... Masakra jakaś! Dziś spędziłam 6h na prasowaniu , myślałam, że już pieprznę tym o ścianę. A gdzie sprzątanie zaległego syfu w mieszkaniu? Ja nie wiem co jest ze mną nie tak... Haruję, nie wiem jak sobie palcem do tyłka trafić - źle. Mam wolne, zaczynam snuć czarne myśli, rozmyślać, wkręcać sobie jakieś mdłości, grypy - jeszcze gorzej. :evil:

 

"No i po co taki człowiek żyje? No po co taki człowiek żyje, jak ten chwast? Zerwałem chwasta..." ==> cytat z Psów Pasikowskiego.

Niech mnie ktoś wyrwie... tylko skutecznie... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89: Kochana dokładnie Cię rozumie zbyt dużo wolnego czasu nam nie służy, dlatego zaczęłam szukać pracy może to coś pomoże ,ale czy ją znajdę oto jest pytanie. Ja dziś na obiad zjadłam dwie tortille ale takie domowej roboty i już schizowałam ,teraz już w miare ok bo jadłam to na tyle dawno że jeśli by mi miało coś być to już by mi było, ale to chore jest o wszystko schizuję.

 

alu: Twojej siostrze na pewno to przejdzie , może miała akurat gorszy dzień i dlatego się przestraszyła:* a ty jak po powrocie z wakacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, Kacha89, mam tak jak Wy - jak mam więcej czasu to sobie leżę i nasłuchuję brzucha, sprawdzam temperaturę i myślę, czy już mnie mdli czy dopiero będzie za chwilę. Ba! Mam nawet tak, że mając teraz wolną chwilę stwierdziłam, że pomaluję paznokcie po czym pomyślałam "kurde, po co, skoro być może tej nocy będę rzygać, albo znów będę miała atak i i tak przeleżę jutrzejszy dzień" - no paranoja! Po wakacjach dołek no bo jednak żółądek i lęki i te wakacje zepsuły :( Ale dobra, było minęło. Wczoraj 3x myślałam że już na pewno będę rzygać (raz prowadząc, raz w domu i raz na spotkaniu :D ) oczywiście nic mi nie było. Dziś od rana nerwy bo byłam malować i tak się boję, żeby mnie wtedy nie mdliło, że od razu mnie ciągnie na rzygi. Ale wkurzyłam się dziś, wiecie? Walczę, nie będzie mi taka pierdoła zatruwała życia. Fizycznie jestem zdrowa i zamierzam to wykorzystać. Nie stracę całego lata, roboty i poczucia własnej wartości przez głupi lęk przed rzygiem. Ostatnio jak mi źle to czytam blogi młodych osób chorych na raka. Zawsze się wtedy poryczę i właściwie uświadamiam sobie wtedy, jakiego mam farta, że de facto nic mi nie jest. OK, mam upierdliwą nerwicę, ale mam coś nad czym sama mogę zapanować. Chodzę na akupresurę, od przyszłego tygodnia psychoterapia z hipnozą. A wczoraj podczas ataku wiecie co zrobiłam? Poszłam pobiegać. Mdliło mnie, dusiło, słabłam, ale stwierdziłam, że najwyżej kopnę w kalendarz w parku i ciul z tym. Mój organizm chyba był w szoku, bo odpuścił. ha!

 

A jeszcze dopiszę :P wczoraj szłam na spotkanie i mimo, że czułam się fatalnie to się ładnie ubralam, pomalowalam, włożyłam szpilki - sama byłam z siebie dumna i dało mi to mega pozytywny zastrzyk (już nie wspomnę o tym, że to ja zdobyłam fajne zlecenie, a nie 5 innych osób). Chcę być wreszcie żoną i kochanką, a nie rekonwalescentem, którym się stale trzeba opiekować, traktować jak jajko. Kurde, najczęściej siedzę w dresie z brudnymi włosami w oczekiwaniu na rzyga - no naprawdę, mój mąż to ma cierpliwość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu: Walcz walcz trzymam kciuki , ja tak też często myślę ale tylko do pewnego momentu bo jak poczuję ten lęk głupki albo atak przyjdzie to już jak się to mówi po ptokach, cieszę się że Ci się udało iść pobiegać. Ja dziś byłam na grillu u znajomego ale oczywiście nie zjadłam nic z grilla bo potem zle się czuję. Spróbowałam tylko polędwicy od męża i schabu a i tak jak wróciliśmy czuję lęk nie pokój i to uczucie że zaraz mi się zrobi nie dobrze albo że atak przyjdzie odechciewa się wszystkiego. Daj znać ja po tej psychoterapii z hipnozą bo też o tym myślałam ale jakoś obawiam się tej hipnozy nie wiem dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, a to ja też tak mam, że jak przyjdzie atak to moje pozytywne myślenie szlag trafia ;] Właściwie masakrycznie jest to, że doszedł mi lęk przed lękiem, tzn. lęk, że zaraz pojawi się atak. Koszmar :( Dziś spałam tylko 3h bo koło 4 nad ranem zaczęło mnie dusić i szarpać za gardło, ale possałam Validol i potem jakoś usnęłam. Super mamy życie, nie ma co :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu: Też mam lęk przed lękiem. A to schizowanie przed jedzeniem po 100 razy dziennie pytam męża czy na pewno nic mi nie będzie a najgorsze jak mi się przypomni jakiś smak co mi po nim było jakoś inaczej albo zle to potem mi zle i nawet jak to było 5 lat temu to i tak dokładnie to pamiętam :( albo poczuję jakiś smak w buzi i przypomni mi się że miałam podobny jak wymiotowałam to już schiz :/ po prostu żyć się odechciewa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, no niestety :( U mnie wczoraj też mdłości caaaały dzień, bez większego ataku, ale męczące, uporczywe, dobijające :( Noc wcześniej nie spałam więc wczoraj zarzuciłam hydroksyzynę i usnęłam o 22, spałam do 6 rano. Wreszcie się wyspałam. Rano kromka z dżemem, bo musiałam jechać na szkolenie i co? I znowu mdłości. Palnę sobie chyba w łeb :( Przecież to jest niesamowite, że można mieć mdłości ciągle, no CIĄGLE :( Nic więcej mi się nie dzieje, zero biegunki, bólu brzucha czy żołądka tylko te mdłości i zaciśnięte, zdrętwiałe gardło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny! Ja mialam niesamowity weekend! Kolezanka do mnie przyjechala w sobote i sie wypuscilysmy na balety! Wybawilam sie jak za dawnych czasow. Oczywiscie mialam moment, ze ok 24:30 chcialam wracac do domu bo sobie wmowilam ze boli mnie brzuch ale stwierdzilam, ze wyjebane! Najwyzej puszcze pawia na parkiecie i bawilam sie dalej i czulam sie swietnie! Balowalam do 4 rano! Natomiast dzisiaj przezywam koszmar. Siedze w pracy i co 20 minut robi mi sie tak koszmarnie niedobrze, ze ledwo to znosze ale trwa to chwilke i przechodzi i tak w kółko od rana. Nigdy tak nie mialam. Zawsze jak mnie zlapalo to trzymalo do nastepnego dnia. A dzisiaj to nie wiem co sie porobilo. I tak cholernie mnie caly czas w gardle sciska! Ja pierdziele to co sie dzieje to jest dla mnie nie do ogarniecia.. takie napady co jakis czas to dla mnie nowosc i nie polecam. Mial ktos z Was tak kiedys?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, jestem od 8 rano na szkoleniu i mam IDENTYCZNIE. Mdli, za chwilę mija, znów mdli, znów mija .. gardło ciągle ściśnięte, jakbym się miała udusić językiem. Super, że miałaś dobry weekend!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, nie wiem czy też tak uważasz ale dla mnie to jest gorsze uczucie niż jak mnie mdli cały dzień.. bo ja jestem dzisiaj tak rozbita, że nie wiem co się dzieje. Obsługuję klientów i mam wrażenie, że zaraz zwymiotuje a za sekunde mija.. Tragedia! A w gardle mnie ściska jak nigdy. Jak my przetrwamy ten dzień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, kochana, dzień jakoś przetrwamy, ale jak żyć? W przerwie szkolenia wyszłam na spacer i po 100m stwierdziłam, że chyba będe rzygać pod płotem. Potem przeszło, ale ręce spocone, nogo spocone, buzia skwaszona (boję się, że jak otworzę usta to wyskoczy paw, dosłownie). Potem stwierdziłam, że muszę zjeść i zjadłam 2 drożdżówki i o dziwo żyję. Ale mdłości mam praktycznie codziennie, CODZIENNIE :(

 

Choć ostatnio podeszłam do tego tak jak Ty w sobotę. Wkurzyłam się i idąc do miasta stwierdziłam, że ok, najwyżej będę rzygać. Jakby się ktoś gapi to powiem, że jestem w ciązy, to pewnie wzbudzi litość nad moim marnym losem. I to był ten raz kiedy mi przeszło. Za drugim razem takie podejście już nie zadziałało :pirate:

 

A, no i też wolę jak mnie po prostu mdli, niż jak mam ataki. Mało tego! Ja czasem wolę, jak mnie mdli niż jak mnie nie mdli, bo jak mnie nie mdli to i tak czekam i wiem, że za chwilę za moment na pewno mnie będzie mdliło :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, Ty wiesz, że ja na baletach też wymyśliłam sobie wymówkę w razie czego :D Stwierdziłam, że najwyżej mnie wezmą za najebaną! A co mało tam takich, rzygających :D

 

Też mam mdłości praktycznie dzień w dzień, a jak nie mam to się martwię, że będę miała i wywołuję wilka z lasu. Tragedia. Tylko w nocy śpię jak zabita i nic mi nie dokucza. Budzę się rano i nerwica budzi się razem ze mną, a wraz z nią wszystkie mozliwe objawy. Wcześniej miałam tylko nudności i dławienie w gardle a ostatnio zauważyłam, że tylko mi się robi niedobrze to momentalnie zaczyna mi jeździć w brzuchu i na biegunki mnie zbiera a to mnie przeraża jeszcze bardziej, bo dla mnie nudności i biegunka to nic innego tylko grypa żołądkowa. Więc siędzę z termometrem pod pachą z 3 razy dziennie jak świr!

 

Ostatnio ze znajomymi się założyliśmy, że kto będzie miał najdziwniejszą rzecz w torebce ten wygrywa loda z mc donalda :D I zgadnijcie kto wygrał? Ja ze swoim termometrem elektronicznym i rtęciowym :D Teraz mi śmieszno ale generalnie to jest strasznie smutne ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×