Skocz do zawartości
Nerwica.com

Koleżanka mnie kocha


Rekomendowane odpowiedzi

....Nie zmienia to jednak faktu, że, jako mężczyzna, powinieneś zachować się godnie i odejść od niej.....

Nie ma żadnego dobrego powodu, by on jej sprawy regulował za nią. Ja na pewno nie życzyłbym sobie, by ktoś za mnie podejmował podobne decyzje. W pewnym sensie o to się rozeszło w moim przypadku. To jest naruszenie granic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na podobnej zasadzie kobiety które wzbudzają w mężczyznach pożądanie np. tym że odsłaniają twarz są obwiniane :]

 

Nie trywializuj, nie znajduję tu żadnej analogii. Wy znacie się od lat, podejrzewam, że ona Ci ufa. To zupełnie inna sytuacja od tej, gdy postronne osoby wzbudzają w nas jakieś odczucia. Chodzi o to, że będąc jej dobrym kolegą, powinieneś zadbać o nią - a najlepsze dla niej byłoby odcięcie się od osoby, która nie darzy jej uczuciem.

 

Nawet, jeśli jest masochistką i lubi trwać w takim układzie, to Ty powinieneś być mężczyzną po prostu i zadecydować za nią. Kiedyś Ci jeszcze za to podziękuje.

 

jednak pomijając to wszystko może faktycznie powinienem zerwać kontakt, ciągle się zastanawiam, ona stwierdziła żebym tego nie robił i że da sobie radę z tą sytuacją...

 

Każda zaangażowana jednostka tak by powiedziała, ona nie myśli racjonalnie, bo czuje. Ty możesz być racjonalny i to jest Twoja przewaga. Nie myśl o sobie, tylko o niej.

 

Oczywiście, że każdy powinien być odpowiedzialny za siebie, ale wchodząc w jakiekolwiek relacje z innymi ludźmi otwieramy się, jesteśmy słabsi i w jakimś sensie liczymy na tę drugą stronę. Przecież dlatego wiele skrzywdzonych osób mówi sobie, że "już nigdy nie pozwolą sobie na emocje, na bycie słabą/słabym", a potem znów się zakochują i sytuacja się powtarza. Życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, opinie opiniami, ale prawda jest jedna, więc jak uważamy swoją opinię za zgodną z prawdą to powinniśmy jej bronić, a nie relatywizować :P

 

To tylko Twoja opinia ;P

 

Bo niekoniecznie :) Odróżniam prawdę od własnej opinii i wiem, że nie muszą się pokrywać. Będę bronić własnej opinii i prawa do jej zachowania, oraz dążyć do prawdy, ale gdybym uznała moją osobistą opinię za zgodną z prawdą bez dwóch zdań, to popełniłabym błąd, straciła otwartość umysłu i zamknęła siebie w ten sposób na możliwość zweryfikowania tej opinii, w obliczu nowych faktów :)

 

nie jeden by chciał mieć twoje problemy miast kalectwa którego sie oczywiście nie wybiera i które na 1000% skuteczne w pozbyciu sie wszelkich przejawów towarzystwa

 

Tylko co to zmienia dla autora tematu, że "niejeden by chciał"? Nic. A dla chcących? Tez nic. Tylko są bardziej zgorzkniali. Jeszcze nie widziałam, żeby komuś pomogło i poprawiło samopoczucie gadanie innemu "Ty to masz problemy, moje kalectwo to jest dopiero problem, co Ty k...a wiesz o cierpieniu?". Strata energii. I nikt nie lubi, gdy druga osoba bagatelizuje ich odczucia. Starczy tak trochę pogadać i na pewno wszyscy się odsuną - nawet nie przez chorobę. Tylko przez użalanie się nad sobą i odbieranie innym praw do własnych odczuć i reakcji. Ktoś ma takie problemy, a inny - inne. To nie konkurs "kto ma gorzej"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

nie jeden by chciał mieć twoje problemy miast kalectwa którego sie oczywiście nie wybiera i które na 1000% skuteczne w pozbyciu sie wszelkich przejawów towarzystwa

 

Tylko co to zmienia dla autora tematu, że "niejeden by chciał"? Nic. A dla chcących? Tez nic. Tylko są bardziej zgorzkniali. Jeszcze nie widziałam, żeby komuś pomogło i poprawiło samopoczucie gadanie innemu "Ty to masz problemy, moje kalectwo to jest dopiero problem, co Ty k...a wiesz o cierpieniu?". Strata energii. I nikt nie lubi, gdy druga osoba bagatelizuje ich odczucia. Starczy tak trochę pogadać i na pewno wszyscy się odsuną - nawet nie przez chorobę. Tylko przez użalanie się nad sobą i odbieranie innym praw do własnych odczuć i reakcji. Ktoś ma takie problemy, a inny - inne. To nie konkurs "kto ma gorzej"...

dokładnie.to już kolega ma recepte jak gadać z tą natrętną wyznawczynią miłości do niego.ułamek sekundy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szkoda mi ich tylko bo na własnej skórze wiem co to nieodwzajemnione silne uczucie.

 

Istnieje możliwość, że ona nie widzi problemu w tym, że coś do Ciebie czuje (zawsze można przy okazji, na spokojnie o tym porozmawiać...

Dokładnie. Osobiście nie miałem z tym problemu. Do momentu wejścia w moje obszary decyzji - też usłyszałem "znajdź sobie inną", czy "daj sobie szansę". To nei jest niczyja sprawa, tylko moja własna i nie życzę sobie takiego traktowania przez nikogo. Nikt nie ma prawa manipulowac moim życiem i moimi uczuciami. bonsai, masz chore pomysły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jednak pomijając to wszystko może faktycznie powinienem zerwać kontakt, ciągle się zastanawiam, ona stwierdziła żebym tego nie robił i że da sobie radę z tą sytuacją...

 

Skoro mówi, że sobie da radę, to jestem za tym, by to uszanować. Chyba wie co mówi. A jeśli nie wie - to może z czasem sama zrozumie.

 

Każda zaangażowana jednostka tak by powiedziała, ona nie myśli racjonalnie, bo czuje. Ty możesz być racjonalny i to jest Twoja przewaga. Nie myśl o sobie, tylko o niej.

 

Uważam, że to uogólnienie. Dodatkowo osądzanie - że ktoś nie myśli racjonalnie. Skąd możemy wiedzieć?

Jest tez podział - że ktoś ma przewagę, a ktoś jest na łasce drugiej osoby. To nie jest zdrowa dynamika w relacji.

"Nie myśl o sobie" - to poświęcenie, o które nikt nikogo nie prosi. Istnieją inne metody.

 

Nie ma żadnego dobrego powodu, by on jej sprawy regulował za nią. Ja na pewno nie życzyłbym sobie, by ktoś za mnie podejmował podobne decyzje. W pewnym sensie o to się rozeszło w moim przypadku. To jest naruszenie granic.

 

Zgadzam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Chodzi o to, że będąc jej dobrym kolegą, powinieneś zadbać o nią - a najlepsze dla niej byłoby odcięcie się od osoby, która nie darzy jej uczuciem.

....

Chodzi o to, że nie masz wszystkowiedzy, co i dla kogo jest najlepszym. Tłumaczę, że jesteś w błędzie, ale Ty dalej swoje. Dla mnie byłoby to rozwiązanie najgorsze z mozliwych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Osobiście nie miałem z tym problemu. Do momentu wejścia w moje obszary decyzji - też usłyszałem "znajdź sobie inną", czy "daj sobie szansę". To nei jest niczyja sprawa, tylko moja własna i nie życzę sobie takiego traktowania przez nikogo. Nikt nie ma prawa manipulowac moim życiem i moimi uczuciami. bonsai, masz chore pomysły.

 

Ciągle piszecie o naruszaniu granic, wymiotować się chce od tego psychoterapeutycznego bełkotu. Dla mnie trwanie w relacji, w której jedna strona czuje więcej, a druga jest tego świadoma i nie myśli o tym, że może w ten sposób krzywdzić kogoś, jest czystym egoizmem. Często przyjemnym (no bo to tak fajnie, gdy ktoś nas "kocha"), czasem powodującym problemy.

 

Mieliśmy się tu nie oceniać NN4V, więc nie rób tego. Jak ja zacznę pisać, co uważam za chore w Twoich wpisach, to się za głowę złapiesz, a daleko nie trzeba by szukać (choć 400 km to jednak jest dość znaczna odległość).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Ciągle piszecie o naruszaniu granic, wymiotować się chce od tego psychoterapeutycznego bełkotu...

Podejmowanie decyzji za kogoś jest naruszaniem jego granic.

 

... Dla mnie trwanie w relacji, w której jedna strona czuje więcej, a druga jest tego świadoma i nie myśli o tym, że może w ten sposób krzywdzić kogoś, jest czystym egoizmem.
A dla mnie brak poszanowania czyjejś woli. W sytuacji gdy mi osobiście w niczym to poszanowanie nie przeszkadza. Kobieta wyraziła wolę, prosiła by relację zachować jak jest. Koledze ona nie przeszkadza. Dlaczego ma ją traktować jak niepoczytalną? Skąd może wiedzieć co dla niej jest lepsze? Ty oczywiście wiesz co dla kogoś lepsze i to nie jest właściwe.

 

Mieliśmy się tu nie oceniać NN4V, więc nie rób tego. Jak ja zacznę pisać, co uważam za chore w Twoich wpisach, to się za głowę złapiesz, a daleko nie trzeba by szukać (choć 400 km to jednak jest dość znaczna odległość).

Wal śmiało. Nie rusza mnie. 400km to 5h jazdy, nic więcej. Jeździć lubię.

A oceniam pomysł, nie "się" (cokolwiek to znaczy) - tak na marginesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągle piszecie o naruszaniu granic, wymiotować się chce od tego psychoterapeutycznego bełkotu.

 

*podaje miętówkę*

 

Dla mnie trwanie w relacji, w której jedna strona czuje więcej, a druga jest tego świadoma i nie myśli o tym, że może w ten sposób krzywdzić kogoś, jest czystym egoizmem. Często przyjemnym (no bo to tak fajnie, gdy ktoś nas "kocha"), czasem powodującym problemy.

 

Hmmm... To mi coś przypomniało. Dobrze jest też, żeby się zastanowić co się ma z danego układu. Co nam to daje? Jak np. plus dziesięć do własnej zajebistości, bo ktoś za nami biega i fajnie, jak Nam nadskakuje i przyjemnie, jak patrzy w Nas jak w obrazek - to cóż, faktycznie jest to egoizm i szkodliwa rzecz, bo używa się kogoś jak narzędzia do podpompowania własnego ego. Ludzie nie są rzeczami...

 

(Abstrachując od konkretnego przypadku poruszonego w temacie).

 

To tylko Twoja opinia, że to tylko moja opinia :P

relatywizm ma to do siebie, ze nie jest w stanie zatwierdzić nawet własnych postulatów.

 

Oczywiście :lol:

Nic nie szkodzi. Nie wszystko musi mieć kropkę na końcu. (Choć pewnie, że to się wydaje bezpieczne).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk

to śmieszne że kolega jetodik niewie coto szpital i zachodzi w głowe jak by tu sprawić aby jedna dziewczyna za dużo juz mu nie nadskakiwała.beka

śmieszne są raczej rady żeby zrobić z siebie kalekę aby dziewczyna nie nadskakiwała.

i nie wiem skąd wniosek że nie wiem co to szpital, trzymaj się faktów zamiast wymyślać.

nie mówie tu o samookaleczeniach.możesz urodzić sie kaleką i już masz przesrane na starcie.ani do szkoły ani do pracy ani na wycieczke nie mówiąc juz o jakiejś miłości czy przyjazni.tego sie nie wybiera czy urodzisz sie kaleką czy zdrowy co ma kluczowy wpływ na całe twoje życie.a że masz tego typu słodkie problemy świadczy o tym że szpitale i amputacyjki są ci raczej obce.to przyjdzie samo urodzić się i byc wiecznie jedna noga w mogile.nie musisz oto sie prosić.i w promocji do kalectwa oczywiście samotnośc gratis/wszystko poto abyc szybciej zszedł z tego świata i nie obciążał ludzi spełnionych typu właśnie ta koleżana

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, to nie tak, ze ja sie napawam, ze ona jest we mnie zabujana, na codzien wcale o tym nie mysle, napisalem tylko ze samo w sobie mi to schlebia i tyle, jednak sie tym nie napawam ani nie jest to zaden czynnik wpływający na to jak ja ją traktuje i jak do tej sprawy podchodzę.

dla mnie liczy sie to czy ona jest wobec mnie wporządku i czy ja wobec niej.

 

Nic nie szkodzi. Nie wszystko musi mieć kropkę na końcu.

 

relatywizm oprócz kropki nie ma nawet zdania, jest całkowicie niemy :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

liczyłem tylko na to, że będę dla niej coś znaczył, choćby jako kumpel, że bede dla niej KIMŚ, z teraźniejszości i przeszłości a nie blaknącym wspomnieniem.

 

No i o tym właśnie cały czas piszę. ;) Zwykle, gdy ktoś czuje coś więcej, to ma nadzieję na to, na co Ty miałeś, gdy byłeś jednostronnie zakochany. Dlatego, jeśli nie ma szans na to, byś dał jej to na co zasługuje, to lepiej byłoby to skończyć definitywnie (dla niej). A to, że sama tego nie chce, to naturalne przecież, skoro ma nadzieję na coś więcej.

 

Nie wiem, dla mnie to jest raczej proste. Granice granicami, teoria teorią, ale życie jest jedno i trzeba być człowiekiem. :)

 

Chyba że... Tobie się tylko wydaje, że ona Cię kocha (albo jej się tak wydaje) i dlatego nie przeszkadza jej relacja koleżeńska. :bezradny:

 

Denial, abstrahujesz od układu odniesienia... ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, to nie tak, ze ja sie napawam, ze ona jest we mnie zabujana, na codzien wcale o tym nie mysle, napisalem tylko ze samo w sobie mi to schlebia i tyle, jednak sie tym nie napawam ani nie jest to zaden czynnik wpływający na to jak ja ją traktuje i jak do tej sprawy podchodzę.

dla mnie liczy sie to czy ona jest wobec mnie wporządku i czy ja wobec niej.

 

Hej, nie pisałam, że się napawasz. Nie sugerowałam tego i wyraźnie to zaznaczyłam: "(Abstrachując od konkretnego przypadku poruszonego w temacie)."

 

relatywizm oprócz kropki nie ma nawet zdania, jest całkowicie niemy :]

 

Bardzo dobrze, lubię ciszę? :mrgreen:

 

(Żartyyyyyy :P)

 

Denial, abstrahujesz od układu odniesienia... ;)

 

:lol: Przepraszam, oglądam dużo Abstra... tego... :lol: No, tych kolesi na YouTube.

 

( xD )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai,

A to, że sama tego nie chce, to naturalne przecież, skoro ma nadzieję na coś więcej.

 

ale np. ja jak byłem zabujany jednostronnie, to nie mialem nadziei na cos wiecej, tylko na cokolwiek gdzie bym coś znaczył dla niej, czyli np. kolega, bo to zawsze ktoś.

 

 

 

hmm, mam właśnie takie mieszane odczucia wobec tej sytuacji z jednej strony patrzę tak jak bonsai, z drugiej tak jak NN4V i Denial, myślałem, że założenie tematu przekona mnie w którąś stronę jednak dalej jestem w punkcie wyjścia :/

ale przynajmniej miło się dyskutuje :)

 

powiem tak, gdybym uważał że zrywając relację wykreślę się z jej życia, np. za rok nie bedzie już do mnie nic czuć, to bym tak zrobił, ale wątpie, ona i tak i tak będzie zabujana.

 

 

Denial,

Hej, nie pisałam, że się napawasz. Nie sugerowałam tego i wyraźnie to zaznaczyłam: "(Abstrachując od konkretnego przypadku poruszonego w temacie)."

 

ok, ale i tak chciałem zaznaczyć, żeby było jasne, że ja tak nie robię, bo ktoś mógł tak podejrzewać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem tak, gdybym uważał że zrywając relację wykreślę się z jej życia, np. za rok nie bedzie już do mnie nic czuć, to bym tak zrobił, ale wątpie, ona i tak i tak będzie zabujana.

 

 

 

skąd takie przypuszczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem tak, gdybym uważał że zrywając relację wykreślę się z jej życia, np. za rok nie bedzie już do mnie nic czuć, to bym tak zrobił, ale wątpie, ona i tak i tak będzie zabujana..

 

Jak to mawiał mój instruktor jazdy "gdybym wiedział, że się przewrócę, to bym się położył". Znaczy: w ciągu roku może się wiele wydarzyć. "Sytuację" mamy teraz. A gwarancji nikt nie wystawi co i jak będzie.

Mam na myśli, że nie jest warto wybiegać za bardzo naprzód, jakkolwiek byś nie zamierzał postąpić. Niektórych rzeczy nie przewidzisz.

 

Przetraw - przecież nie musisz podejmować decyzji w tej chwili.

 

ok, ale i tak chciałem zaznaczyć, żeby było jasne, że ja tak nie robię, bo ktoś mógł tak podejrzewać.

 

Przyjmuję do wiadomości. Choć przyznam, że przez chwilę zastanawiałam się dlaczego Ci zależy, żeby ktoś Ciebie tak nie oceniał. Możesz sobie sam odpowiedzieć, jeśli chcesz. Osobiście wydaje mi się, że przejmujesz zbytnią odpowiedzialność - w sensie nie tylko za swoje uczucia i działania pozbawione złych intencji, ale i za reakcje innych ludzi na nie. I to za wiele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial,

Przyjmuję do wiadomości. Choć przyznam, że przez chwilę zastanawiałam się dlaczego Ci zależy, żeby ktoś Ciebie tak nie oceniał. Możesz sobie sam odpowiedzieć, jeśli chcesz. Osobiście wydaje mi się, że przejmujesz zbytnią odpowiedzialność - w sensie nie tylko za swoje uczucia i działania pozbawione złych intencji, ale i za reakcje innych ludzi na nie. I to za wiele.

 

 

bo chciałem, żeby ludzie odnosili się do faktów w swoich wypowiedziach, a swoją drogą to nie chce być postrzegany jako taki egoistyczny narcyzek, raz, że taki nie jestem dwa, że chce mieć dobrą opinię na forum :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×