Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba dlatego prawdziwe jest twierdzenie, że niektórzy za życia umierają, oczywiście nie fizycznie. Ja też kocham urodziny ;) a przez wszelakie święta przechodzę obojętnie. Kiedy inni się cieszą, ja zastanawiam się po co te emocje skoro to tylko kolejny dzień życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja za swoimi urodzinami nie przepadam, wypadają w dniu święta i wszyscy celebrują to święto, a nie kolejny rok na moim liczniku, który i tak uświadamia mi, że czas leci a ja stoję w miejscu. Nigdy nie miałam imprezy urodzinowej (poza jedną w dzieciństwie, dla koleżanek, która okazała się niewypałem i do dziś mi przykro)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a przez wszelakie święta przechodzę obojętnie. Kiedy inni się cieszą, ja zastanawiam się po co te emocje skoro to tylko kolejny dzień życia.

a mi się podoba obchodzenie świąt... ale szczere, bez jakiejś szopki, bez tej miny ''nosz kurva no czeba to odbębnić''. Święta, wszystkie, są miłe tylko jak jest się wśród ''swoich'' - obok przyjaciel, ten prawdziwy. A że tego brak, to i wszystkie święta są chvjowe i bez sensu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie znoszę swoich urodzin, choć nawet ich nie obchodzę im mniej osób o nich wie tym lepiej. Nie widzę sensu obchodzenia tego że upłynął kolejny rok beznadziejnego życia i kolejny zmarnowany. A jedyny plus świąt to że wolne wtedy jest bo tak to mam je gdzieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, w te dni akurat najbardziej mi doskwiera to, że żyję jak odszczepieniec i mam świadomość, że wszyscy to widzą. Żyć samotnie na co dzień się jakoś da, chociaż to niełatwe. W święta, czy to samemu czy z rodziną dociera do człowieka to, jak bardzo jest sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arhol, miewam takie rozkminy. U mnie to raczej jakieś poczucie przymusu jest. Taka świadomość, że matka jest i na mnie spoczywa obowiązek utrzymywania z nią kontaktów, mimo że nóż mi się w kieszeni otwiera jak o niej myślę i o tym co mi zrobiła. Z siostrą nie jest źle, aczkolwiek ostatnio przekonałem się, że nie jest to człowiek któremu mogę ufać. Reszta rodziny praktycznie mnie nie rusza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości jest taki, że nie chcę się za bardzo narzucać innym. Trochę zagadam a jak się zacznie rozkręcać to się wycofuję. Nie chcę innych sobą za bardzo obarczać choć chcę nowych znajomości. Jak widzę, że ktoś nie jest za bardzo otwarty i też trzyma dystans to ten dystans udziela się i mnie. Jak ktoś znów jest za bardzo otwarty i zbyt śmiały to też nie dobrze bo czuję, że wkracza do mojej prywatnej przestrzeni. Kiedyś byłem bardziej naturalny, ufny, otwarty. Obecnie przez moje doświadczenia życiowe stałem się nie ufny i mam przez to trudności z nawiązywaniem znajomości. To co tu opisuję ma miejsce za zwyczaj na początku poznawania nowych ludzi, później jest już większa swoboda, kiedy nawzajem się poznamy. Jednak dystans trzymam cały czas i staram się obmyślać następne kroki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości jest taki, że nie chcę się za bardzo narzucać innym. Trochę zagadam a jak się zacznie rozkręcać to się wycofuję. Nie chcę innych sobą za bardzo obarczać choć chcę nowych znajomości. Jak widzę, że ktoś nie jest za bardzo otwarty i też trzyma dystans to ten dystans udziela się i mnie. Jak ktoś znów jest za bardzo otwarty i zbyt śmiały to też nie dobrze bo czuję, że wkracza do mojej prywatnej przestrzeni. Kiedyś byłem bardziej naturalny, ufny, otwarty. Obecnie przez moje doświadczenia życiowe stałem się nie ufny i mam przez to trudności z nawiązywaniem znajomości. To co tu opisuję ma miejsce za zwyczaj na początku poznawania nowych ludzi, później jest już większa swoboda, kiedy nawzajem się poznamy. Jednak dystans trzymam cały czas i staram się obmyślać następne kroki.

Może po prostu boisz się bliskości i całego spectrum emocji z tym związanych ?

na_leśnik, Dlaczego masz obowiązek utrzymywania z matką kontaktów?Przymus ?ee sama ten temat przerabiam i nic nie muszę chyba że tego chce i robię...głębsze więzi?u mnie trafiony zatopiony na wieki wieków.Wcale się nie czuje z tym żle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę że kwestia rodziny u każdego jest inna, inna jest kultura, przyzwyczajenia, w każdej rodzinie wyrasta inne poczucie miłości, relacji, większe lub mniejsze. Zazwyczaj rodzice kochają dzieci miłością rodzicielską, natomiast dzieci to już zależy jak zostaną wychowane i w jakim środowisku. Jeżeli rodzice nie nauczą dzieci tej miłości np swoim zachowaniem, relacjami w rodzinie itd to te dzieci nie będą mogły tą miłość odczuwać i okazywać co jest bardzo ważne w związkach. Wychowywanie dzieci w okazywaniu sobie wzajemnej miłości jest bardzo ważne, buduje ono mocne więzi rodzinne i uczuciowe, które potem mogą przelać na swoich przyjaciół, czy na swoją rodzinę gdy ją założy. Moja żona np nigdy nie kochała mnie miłością większą niż swoich rodziców i zawsze ich dobrze wspomina i jest z nich dumna, natomiast u mnie było już więcej obojętności, mama okazywała mi więcej miłości niż tata, no i potem jego picie pogłębiło dystans, i chyba dlatego pragnąłem od żony większej miłości, bo za młodu miałem jej mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×