Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk


Rekomendowane odpowiedzi

NN4V, kto kogo dewaluuje?
No kto kogo.

->

Nie, po tym wszystkim zdałam sobie sprawę że przyjaciel byłby z niego żaden....
Obiekt się raczej nie zmienił w tak krótkim czasie. Zmieniły się wyłącznie wyobrażenia oceniającego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli go faktycznie znienawidziłaś, to dobrze, bo dasz sobie z nim raz na zawsze spokój. Ja się męczyłam po ostatnim rozstaniu, dopóki właśnie nie sprowokował mnie tak, że znienawidziłam. Teraz mam spokój. A poczucie własnej wartości odbudujesz poznając nowych ludzi, niekoniecznie w celach matrymonialnych. Będzie dobrze :)

Dewalucja jako mechanim obronny. Niezbyt wyszukany.

 

Niewyszukany acz skuteczny :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest łatwo. Strasznie tęsknię, próbuję o tym nie myśleć ale te dobre momenty same mimowolnie stają mi przed oczami, nie wiem co by było jakby on napisał albo zadzwonił, ale na szczęście/ niestety chyba się obraził i nie odzywa się.

 

Czytam książkę "Kobiety które kochają za bardzo" i dużo się pokrywa niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest łatwo. Strasznie tęsknię, próbuję o tym nie myśleć ale te dobre momenty same mimowolnie stają mi przed oczami, nie wiem co by było jakby on napisał albo zadzwonił, ale na szczęście/ niestety chyba się obraził i nie odzywa się.
No to masz farta.

 

Czytam książkę "Kobiety które kochają za bardzo" i dużo się pokrywa niestety.
Też bym coś pokrył. :twisted:

 

A poważnie - czy jest opisane dlaczego niektóre kobiety kochaja za bardzo? - bo to chyba jest kluczem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A poważnie - czy jest opisane dlaczego niektóre kobiety kochaja za bardzo? - bo to chyba jest kluczem.

 

Ponieważ wychowały się w rodzinach dysfunkcyjnych w których brakowało poczucia bezpieczeństwa.

Fajny fragment znalazłam w tej książce:

 

Przypomnij sobie, jak zachowują się maluchy, gdy nie otrzymają należnej im porcji uwagi i

pieszczot. Chłopiec dąsa się, złości, kopie coś z furią, odwraca się plecami; szuka

wyładowania w bójce lub kłótni. Dziewczynka natomiast bierze swą ulubioną lalkę. Kołysząc

ją i głaszcząc, utożsamiając się z nią, próbuje zyskać zaspokojenie okrężną drogą. Kobiety,

które kochają za bardzo, czynią mniej więcej to samo. Tyle, że z pewnym wyrafinowaniem.

Stają się piastunkami. Nierzadko w wielu dziedzinach naraz. Jeśli wychowywałyśmy się w

domu dysfunkcyjnym (zwłaszcza w rodzinie alkoholików), wybieramy sobie z reguły jakiś

„opiekuńczy" zawód: pielęgniarki, terapeutki, pomocnicy społecznej, pracownicy poradni.

Ciągnie nas do ludzkiej biedy, schylamy się nad ludzkim bólem, staramy się mu ulżyć,

ponieważ chcemy zagłuszyć własny ból. Ciągnie nas do potrzebujących, ponieważ my też

pragniemy czyjejś pieczy i miłości.

 

Takie to wszystko prawdziwe. Nie jest mi łatwo czytać tę książkę, chwilami mnie od niej odrzuca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A poważnie - czy jest opisane dlaczego niektóre kobiety kochaja za bardzo? - bo to chyba jest kluczem.

 

Ponieważ wychowały się w rodzinach dysfunkcyjnych w których brakowało poczucia bezpieczeństwa.

Fajny fragment znalazłam w tej książce:

 

....

 

Takie to wszystko prawdziwe. Nie jest mi łatwo czytać tę książkę, chwilami mnie od niej odrzuca.

Czytaj, czytaj - nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

I tak masz szczęście, żeś świadoma stanu rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, kto kogo dewaluuje?
No kto kogo.

->

Nie, po tym wszystkim zdałam sobie sprawę że przyjaciel byłby z niego żaden....
Obiekt się raczej nie zmienił w tak krótkim czasie. Zmieniły się wyłącznie wyobrażenia oceniającego.

 

NN4V, nie wiem o co Ci chodzi, nie napisała, że się zmienił, tylko że zdała sobie sprawę z pewnych rzeczy. Poza tym dewaluacja to przypisywanie innym swoich negatywnych cech, czyli według Ciebie bedzielepiej źle traktowała swojego chłopaka czy nie nadaje się do przyjaźni?

 

Owszem. Skuteczny by zamieść pod dywan rzeczywisty problem. Niestety on zwykle lubi spod dywanu wypełzać znienacka i tak się kręci nabijanie kasy psychoterapeutom. :mrgreen:

 

Za tym, że ktoś był w toksycznym związku stoją często głębsze problemy, którymi się dobrze zająć, trzeba się zastanowić, dlaczego tak się stało, ale najpierw trzeba wyjąć rękę z pieca, czyli zobaczyć swoje cierpienie i ból, którego się doświadczyło i zakończyć sytuację, która to powoduje, więc "dewaluacja" obiektu, który to sprawia jest jak najbardziej moim zdaniem wskazana, zwłaszcza że może to być raczej zdanie sobie sprawy z tego, że się kogoś idealizowało niż nagłe przypisywanie komuś złych cech, żeby odsunąć problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak napisałam że go nienawidzę, ale to było w przypływie emocji :( chyba dobrze by było jakbym go porządnie znielubiła, ale nie potrafię się nawet długo na niego gniewać i już mi przeszło... Nachodzą mnie też myśli że mogłabym się z nim przyjaźnić jednak, nadal chcę mu pomóc, ale postanowiłam że nie będe mu się narzucać- dopóki nie zacznie wykazywać inicjatywy to będę milczeć. Teraz chcę zadbać w pierwszej kolejności o to, żeby mi było dobrze, zatroszczyć się o własne potrzeby.

 

Nie do końca jest tak że go idealizowałam, od początku widziałam jego wady, ale myślałam że uda mi się go ulepszyć. Że dzięki mojej miłości będzie miał motywacje się zmienić, bo nikt go nigdy nie kochał itd. Głupie myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsza i najbezpieczniejsza jest emocjonalna neutralność. Od nienawiści do zakochania zbyt łatwo można się przełączyć - kwestia zmiany interpretacji pobudzenia. Gdy pobudzenia brak, potrzebne sa dwa kroki by wzbudzić emocje.

 

Dewaluacja polega na zmianie ocen w kierunku negatywnym. Bynajmniej na przypisywaniu własnych (negatywnych) cech. Przypisywanie własnych cech to projekcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, racja, dewaluacja to przypisywanie innym wyolbrzymionych cech negatywnych, dla mnie to nie jest za trafne określenie do tej sytuacji i niezupełnie się zgadzam, że emocjonalna neutralność jest dobra, czasem jest, czasem nie, zależy czy to jest adekwatne do sytuacji, jest może wygodna w relacjach, ale do pewnego czasu, a na pewno nie ma sensu go przyjmować na siłę (nieraz jest to zwyczajnie nieosiągalne) i tłumić emocje - dobry stan emocjonalny to według mnie stan prawdziwy- czuję to co czuję i wiem co czuję. Kiedy przyjdzie pora na neutralność, to się pojawi. Jeśli tłumi się swoją złość, to można trwać w niekorzystnej sytuacji dla siebie i się oszukiwać się, że jest ok.

 

 

Ja tak napisałam że go nienawidzę, ale to było w przypływie emocji :( chyba dobrze by było jakbym go porządnie znielubiła, ale nie potrafię się nawet długo na niego gniewać i już mi przeszło... Nachodzą mnie też myśli że mogłabym się z nim przyjaźnić jednak, nadal chcę mu pomóc

 

Nienawiścią chyba w tym momencie nazywasz złość, do której masz prawo. Nie musisz go znielubić, ale "pomoc" to fikcja, ani nie jest to rzeczywista pomoc (bo on nie musi wtedy dojrzewać i uczyć się radzić sobie samemu z emocjami, kiedy bierzesz na siebie jego różne stany), ani nie jest bezinteresowna, w zamian bierzesz toksyczne emocje (mieszanka bólu i przyjemności) i ucieczkę od własnego życia. Kiepski interes. Nie można według mnie komuś pomóc emocjonalnie będąc od niego zależnym (i samemu potrzebując pomocy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe a ja z kolei przyciagam do siebie kobiety co bardzo szybko chca sie angażować, z wielkimi słowami deklaracjami i jakimis obietnicami włacznie....

Jak człowiek wyrzuci z glowy te wszystkie uczuciowe bzdury to nawet zaczyna byc zadowolony z życia :D

A tak w ogóle to każda kolejna moja ex jest pod wzgledem charakteru gorsza od poprzedniej i wymaga coraz to wiekszych deklaracji

Może u kobiet tak jest ze angazują sie szybciej?

Choć faceci tez szybko traca glowe i sie zakochuja. Wiem po sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, racja, dewaluacja to przypisywanie innym wyolbrzymionych cech negatywnych, dla mnie to nie jest za trafne określenie do tej sytuacji i niezupełnie się zgadzam, że emocjonalna neutralność jest dobra, czasem jest, czasem nie, zależy czy to jest adekwatne do sytuacji, jest może wygodna w relacjach, ale do pewnego czasu, a na pewno nie ma sensu go przyjmować na siłę (nieraz jest to zwyczajnie nieosiągalne) i tłumić emocje - dobry stan emocjonalny to według mnie stan prawdziwy- czuję to co czuję i wiem co czuję. Kiedy przyjdzie pora na neutralność, to się pojawi. Jeśli tłumi się swoją złość, to można trwać w niekorzystnej sytuacji dla siebie i się oszukiwać się, że jest ok.

...

Przecież nie namawiam, by cokolwiek tłumić. Zresztą nie da się osiągnąć emocjonalnej neutralności ad hoc przez tłumienie. Stwierdzam tylko fakt, że jest to stan bezpieczny. Dobrze by było mieć w sobie tyle wewnętrznego spokoju, by ten stan jak najczęściej utrzymywać.

 

Co z kolei nie oznacza by być pozbawionym uczuć, lecz wyłącznie zachowanie równowagi emocjonalnej. Rozchwiane emocje nie są dobrym życiowym doradcą.

 

...

Może u kobiet tak jest ze angazują sie szybciej?

...

Statystycznie jest odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że wytrzymujesz brak kontaktu, jeśli się do niego odezwiesz, będzie gorzej. 3maj się, jest ciężko, ale to droga do czegoś dobrego. Chyba że chcesz wracać do tego co było?

 

Były też dobre chwile :(

Dzisiaj byłam u psychiatry. Popatrzyła na mnie i zwiększyła mi dawkę leków. Dostałam też receptę na 4 miesiące... Mam głupie myśli że wykupię leki i... ech.

 

Telefon milczy jak grób.

 

Weszłam na fejsa i się zdołowałam, ex nie próżnuje i nie siedzi sam jak ja, dołączył jakąś babkę do grona znajomych.

 

Zastanawiam się ile można znieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli Twój były "przyjaciel" siedzi na fejsie, to raczej nie spędza tego czasu z kimś, tylko z komputerem, nie ma czego zazdrościć.

Jasne że były miłe chwile, ale pytanie ile one kosztowały niemiłych i czy nadal mogłyby być po tym, co od niego usłyszałaś- czy mogłabyś być szczęśliwa z nim i czy on mógłby Cię szanować, gdybyście wrócili do punktu wyjścia. Jakoś zresztą nie widać, żeby ten men starał się coś między Wami naprawić, na razie milczy i szuka zastępników.

Wiem, że boli, ale jest teraz szansa żeby coś się zmieniło w Twoim życiu na lepsze. Naprawdę bez huśtawki i toksycznych emocji Twoje życie będzie lżejsze. Odetchniesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem na skraju życia i śmierci. Jutro będę w posiadaniu 250 tabletek Parogenu. 5 g paroksetyny, czy to dużo czy mało?

Jestem żałosna, wysłałam mu smsa co słychać. Odpisał, że dobrze i że stara się być szczęśliwy...

Chowam się po kiblach i ryczę, ledwo wytrzymuję wśród ludzi, popłakałam się publicznie w tramwaju, jak siedzę na przystanku lecą mi łzy. Muszę udawać przed znajomymi że jest ok, uśmiecham się sztucznie a w środku mi się skręca wszystko.

Pojebane to życie, wszędzie widzę ludzi którym jakoś się udaję, idę i widzę pary trzymające się za ręce i pytam dlaczego ja nie jestem na miejscu tej dziewczyny. Jestem zazdrosna i nieszczęśliwa.

Nie dość że miałam zjebane dzieciństwo, okres dojrzewania to były lata terapii i leczenia które nic nie dały, a teraz powtórka z rozrywki znowu leki i skierowanie na terapię. Nie wierzę że to da cokolwiek.

 

Być może się z wami wkrótce pożegnam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten ból minie!

A nie masz przyjaciół przed którymi nie musisz udawać, przy których możesz sobie popłakać?

Terapia da skutki i nie będziesz na nią chodzić miesiącami w takim stanie jak teraz, teraz jest przesilenie, ale to minie i będzie spokojniej. Rozpadły się Twoje iluzje, że możesz być szczęśliwa z tym kolesiem i dobrze, nastąpiłoby to prędzej czy później, więc lepiej prędzej.

Moje sposoby na kryzys sercowy - dobra przyjaciółka, kino z kimś znajomym (niewiele dociera z filmu, ale nie można wyjść, więc coś tam się patrzy), wyłączanie i chowanie komórki na cały dzień (nie sprawdza się co chwila czy nie dzwonił tylko raz wieczorem), lektury które były w tym wątku wymieniane i litania loretańska.

 

Żaden człowiek nie jest wart tego, żeby z jego powodu odbierać sobie życie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×