Skocz do zawartości
Nerwica.com

Uzależnienie od internetu, forum. Mój życiowy problem.


JestemBogiem

Rekomendowane odpowiedzi

Internet dostałem jak miałem 8 lat. Było fajnie, ale mieliśmy jeden stary komputer na cały dom i nikt nie myślał o tym, żeby siedzieć na nim nałogowo. Tym bardziej, że to był czas grania w piłkę na osiedlu a nie siedzenia przy komputerach.

Z wiekiem czas pracowania na komputerze się zwiększał. Od 12 roku życia, zacząłem korzystać z tego całego internetu nałogowo. Jednak wtedy to miało wymiar nie groźny. W miarę kontrolowali to rodzice, jak było za długo to odcinali kabel, miałem kolegów, nie opuszczałem szkoły. W gimnazjum już rodzice mniej kontrolowali, bo chyba im się odechciało, wiedzieli, że i tak siedzę przy tym komputerze bardzo dużo czasu. Miałem jednak dużą rzesze kolegów, dziewczynę, chodziłem nawet na treningi sztuk walki, szkoły nie zawalałem a gimnazjum skończyłem z wyróżnieniem. Wszystko było ok.

Jednak po gimnazjum zaczęło się nie dobrze dziać. Treningi odpuściłem, z dziewczyną zerwałem, a kolegów, z roku na roku, było coraz mniej. Poza tym zawaliłem 2 lata w szkole. Teraz jest 3 rok od skończenia gimnazjum. Chodzę co prawda do szkoły, ale bardzo rzadko, byle zdać. Kolegów dosłownie nie mam. Zero. Ze wszystkim zatraciłem kontakt. ZE WSZYSTKIMI. Praktycznie oprócz szkoły czy wyjść do sklepu nie wychodzę z domu. Przy komputerze spędzam 15-18 godzin dziennie, reszta to sen i jedzenie. Bardzo dużo jedzenia, mam ogromną nadwagę. Podoba mi się jedna dziewczyna którą znam ze szkoły, ale nawet nie ośmielam się zagadać, bo to będzie kompromitacja. Nie ma szans, aby dziewczyna znana i lubiana w całej szkole pozytywnie patrzała na takiego typa jak ja. Co ja mogę jej zaoferować ? 15 godzin dziennie przy komputerze, fast foody czy może, tak dla hobby, brak wychodzenia z domu ? W dodatku nie mam żadnych znajomych, bo internet pochłonął mnie tak, że wszyscy mnie olali. Próbowałem odnowić kontakt z kilkoma osobami, tak żeby chociaż trochę zacząć żyć, ale nie chcą mnie znać po tym co im robiłem, jak ich olewałem i jak bardzo miałem na nich wyjebane. Teraz oni mają wyjebane na mnie. W sumie się nie dziwie, zasłużyłem. Wiecie kto jest jedyną osobą która mnie wspiera i komu jeszcze na mnie zależy ? Mój tata. On mnie wyciąga ciągle z tego śmierdzącego pokoiku, ciągle proponuje zakupy, pomoc na działce, czy cokolwiek żebym wyszedł. Brat mnie znienawidził, poniża mnie, ciągle uważa się za lepszego, chociaż trudno mu się dziwić skoro ma przed sobą 120 kilowego osobnika, co siedzi 15 godzin dziennie przy internecie i nie ma znajomych. No i nawet jak mam jakieś przebłyski pozytywnego myślenia, np. wyjdę sobie na spacer, to i tak przed oczami po chwili mam ostatnie żałosne 3 lata mojego życia - schemat już znacie - 120 kg, zero znajomych, 15 godzin przy internecie...

Jestem do tego cholernie nie śmiały, i o ile gdy miałem znajomych, kolegów, nawet przyjaciół, gdy trenowałem, gdy miałem dziewczynę, to miałem to w dupie. Żyłem. A teraz gnije w 4 ścianach i cholernie ciężko jest się do kogoś odezwać, zainteresować się kimś. Wejść do jakiejś grupy. Bo siada jednak na psychikę takie 15 godzinne siedzenie przez 3 lata w jednym miejscu. To jedno miejsce, to internet jako ogół, ale też jedno z for internetowych. Siedzę tam godzinami, ale nikt mnie nie lubi bo często wyzywam ludzi, prowokuje, jestem wiecznie banowany ponieważ zrobienie czegoś na szkodę forum, na czym ktoś ucierpi, daje mi satysfakcję, że siedząc tyle godzin, mogę się chociaż pośmiać. A konto mam tam od 2011 roku, czyli od czasu, gdy to wszystko się zaczęło...

Nie wiem czego oczekuję pisząc tutaj, wrzucę to też na inne forum. Dla młodzieży, z problemami, w sumie te dwa fora są podobne. Być może znajdzie się ktoś, kto miał podobnie jak ja i z tego wyszedł ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

objaw-uzale-nienie-od-gier-komputerowych-t16082-378.html

Witam wszystkich forumowiczów

Dobrze, że jest miejsce, gdzie można podzielić się swoimi doświadczeniami. No więc pora dorzucić swoje trzy grosze. Piszę to dlatego, że wyszedłem z ciężkiego uzależnienia, mam nadzieję, że opisując swoją historię pomogę komuś w podobnej sytuacji. Ale po kolei:

Źródło

Najbardziej szczytowy okres uzależnienia przypadł u mnie na czas grania w WoWa. Zaczęło się w wakacje kupiłem podstawkę plus wszystkie dodatki i zacząłem grać. Na początku było to dość niewinne. Pierwszy tydzień upłynął na zasadzie niemożliwej fascynacji, że wreszcie gram na globalu ( wcześniej były to prywatne serwery i wtedy potrafiłem się ograniczać, w szkole szło mi całkiem nieźle, brak konfliktów ze znajomymi itd.) także granie po 7 godzin mnie nie martwiło, potem się o dziwo ograniczyłem kilkukrotnie ( do ok. 2 godzin ). I w końcu.... przestałem grać.

Rozwój

Wróciłem do gry chyba w następne wakacje (później się dowiedziałem, że wakacje to okres najsilniejszego oddziaływania takich uzależnień, ze względu na dużą ilość wolnego czasu i brak jakichś większy obowiązków). Tu się już zaczęło na poważnie. Nawet nie potrafię dokładnie wskazać, kiedy się dokładnie uzależniłem. Teraz jak sobie to staram przypomnieć to wydaje się jakbym przeszedł od normalnego życia i rekreacyjnego grania do nawalania w ciągu dosłownie tygodnia. Grałem może po 6 godzin w tygodniu i po 10-15 w dni wolne. Gdy udało mi się znieść zakaz rodziców na granie do 21 potrafiłem siedzieć 24-1 nic sobie nie robiąc z tego, że mimo wszystko to jednak za długo i będzie kolokwialnie mówiąc opieprz.

Okres uzależnienia

Oczywiście wystąpiły u mnie te stereotypowe objawy typu olewanie szkoły ( średnia spadła mi z powyżej 5 do poniżej 4, mimo to nie dawało mi to do myślenia), izolacja (praktycznie brak jakichkolwiek, bliższych kontaktów), niechęć do jedzenia (przecież to cenny czas, który można poświęcić na granie, mógłbym powiedzieć, że nie jadłem tylko przełykałem potrawy, nawet nie czując smaku, chyba gdyby ktoś mnie zapytał co jadłem to nie potrafiłbym odpowiedzieć), mania (natrętne myśli o grach praktycznie non-stop, nie będę pisał kiedy się pojawiały, bo pojawiały się po prostu zawsze, gdy robiłem coś innego niż granie. Chociaż nawet podczas gry już myślałem jakim to zaraz będę ekstra szamanem i że zaraz będę miał talent, który da mi ekstra atak),bezsenność.

Kupiłem sobie w końcu słuchawki, jak dołączyłem do polskiej gildii i muszę powiedzieć, że moja izolacja była już wtedy tak silna, że nawet na komunikatorze głosowym przez pierwszy dzień nie potrafiłem się odezwać.

Dalej też wszystko stereotypowo: expienie, cały czas, cały dzień, potem gdy już osiągnęło się max level teraz tylko instancje cały czas te same instancje byle coś wypadło, byle lepsza postać, byle móc iść w końcu na ICC. Potem zacząłem dzielić konto z moim znajomym, gdy on wchodził mnie wywalało, a żeby odciągnąć swoje myśli od WoWa i nie mogąc znaleźć sobie innego zajęcia zacząłem grać dosłownie we wszystko co miałem i co mi wpadło w ręce, obrazowo powiem że gier miałem tyle, że nie mieściły się na pasku szybkiego uruchamiania (rozciągniętym na całą szerokość ekranu!). Nie potrafiłem się skupić na żadnej grze dłużej niż godzinę. To kolejny skutek uboczny WoWa który bardzo mocno rozprasza uwagę, ponieważ uczy nas aż wręcz niezdrowej wielozadaniowości, od gracza wymaga się robienia 5 czynności naraz i monitorowania naraz kilkudziesięciu wskaźników,komunikatów,buffów itd.

Oczywiście temu wszystkiemu towarzyszyły codzienne kłótnie o moje lenistwo i nic nie robienie. Wiadomo o co chodzi nie będę się nad tym rozpisywał tak samo jak nad tym, że po zakończeniu grania te kłótnie po prostu się skończyły.

Wyjście

Hmmm to było blisko moich urodzin (niezły zbieg okoliczności) i pamiętam, że pewnej nocy około 1 rano pokonałem ostatniego bosa w grze. To było wspaniałe uczucie. Kilka dni wcześniej rozsypała się gildia do której należałem. Kończył się mój prepaid. Więc... postanowiłem się skończę grać i już. Początkowo grę zarchiwizowałem, jakby mi się odwidziało ale potem ją usunąłem do końca. Konto nadal istnieje.

Jak sobie z tym poradzić

Po pierwsze warto znać mechanizmy uzależniające takich gier. W MMO są aż dwa: nagroda za ulepszanie swojej postaci ( zauważmy, że cały czas idziemy do przodu, doświadczenie, ekwipunek, osiągnięcia, poziom. Cały czas zdobywanie i zdobywania, a twórcy za pomocą dodatków i patchów sprawiają, że to zdobywanie się nigdy nie kończy) i współzawodnictwo z innymi (rankingi, osiągnięcia, realm first, szacunek "progamerów" żeby wzięli nas na instancje).

Takiej gry się nie da przejść, a nasze mózgi bardzo silnie przywiązane do mechanizmu nagrody chcą go cały czas pobudzać co prowadzi do uzależnienia. Na podstawie swojego doświadczenia i wiedzy naukowej (interesuję się psychiatrią i mam na to czas bo NIE gram już tyle, ale to swoją drogą) udzielę kilku rad, którzy chcą się wyrwać z tego nałogu.

-Musisz się zastosować do tych, jak je przeczytasz to NIC Ci to nie da, trzeba to wprowadzić w życie, a jak się nie coś nie uda to nie stosować mechanizmu -"już teraz zawaliłem, więc to co zrobię dalej nie ma znaczenia" tylko wziąć się w garść i próbować dalej

-Ustal sobie moment w którym zakończysz grę, (np. pokonam tego bossa i koniec), moment musi być na tyle doniosły, żeby dał Ci na tyle duża satysfakcję jakbyś ukończył jakąś grę, a zarazem niezbyt odległy w czasie (powiedzmy miesiąc)

-Często można usłyszeć rady typu: skasuj konto, połam płyty. Co za brednie. Przecież wiadomo, że nikt nie połamie płyt na które wydał kupę kasy i konto w które włożył masę pracy. Lepszym rozwiązaniem jest. Zapakowanie płyt w karton i oddanie komuś na przechowanie na powiedzmy dwa lata i żeby Ci oddawał gdy o to po prosisz. To samo z kontem: dajesz komuś hasło i login a on je zmienia i Tobie ich nie udostępnia też powiedzmy przez dwa lata.

-Może powinienem na tym wspomnieć na początku, bo jest to bardzo ważne. Zdawać sobie sprawę z problemu. Olej jakieś internetowe testy. Po prostu porównaj swoje życie przed i po tym jak zacząłeś grać. Zobacz jak żyjesz, jakie masz relacje z rodziną, co robisz poza graniem, co wywiązujesz się ze swoich obowiązków. Ale najważniejszym i najlepszym testem na to czy należy co zacząć z tym robić jest sprawdzenie czy wytrzymasz miesiąc bez grania. Dla człowieka bez uzależnienia to żaden problem. Jeśli Ci się nie uda trzeba działać i to już.

-Pomocne może okazać się opisanie sprawy na takim forum jak to bo wtedy analizujesz swoje życie i widzisz jak wygląda sytuacja

-Zadeklaruj się komuś, że przestajesz grać i poproś tą osobę o pomoc

To tylko kilka rad, ale w mojej opinii, byłego maniaka powiem, że mogą być Twoją główną obroną.

Współcierpiący

Jeżeli osoba Ci bliska nie potrafi ograniczać sobie grania i jest nałogowcem, powinieneś/aś uświadomić mu to jak bardzo jest w to wciągnięta (taki ktoś sam tego nie zauważa, po prostu uważa, że jest to jego hobby, też tak sądziłem. Ale to nie jest pasja tylko przymus) i ustalenie planu działania w zwalczeniu nałogu. Najważniejsze to przede wszystkim być bez względnym w respektowaniu go. Tak, dokładnie, nie iść na żadne układy, bo taka osoba, gdy zasiada do gry to tak jakby zmieniał się jej obraz postrzegania świata i tego jak pojmuje gry (to też wynika z mojego doświadczenia)

Gdy już się skończyło

Wiele osób zadaje sobie pytanie czy można wrócić do grania. Ja na przykład kilkakrotnie próbowałem i zawsze to kończyło się "mini-nałogami", gdzie grałem non-stop dopóki nie skończę gry. Teraz znowu spróbowałem i stwierdziłem, że to bezsensu i kończę definitywnie z graniem, gdyż prościej będzie mi w ogóle nie grać niż grać z umiarem. Mimo to ciągle, gdzie siedzi we mnie chochlik, który próbuje mówić: jest piątek zagraj sobie masz dużo czasu; zainstaluj grę teraz będziesz grał z umiarem. Nie. Głupotą jest się ładować do tego samego bagna. Trzeba odczekać kilka lat, aż bagno wyschnie. Inaczej mówiąc trzeba sobie dać czas na "urealnienie siebie" tj. nie grać wcale w żadne gry (nawet on-line) przez rok, dwa, pięć, może się zdarzyć, że niektórzy w ogóle nie będą już grać. Ale trzeba uważać bo nie wiadomo czy bagno wyschło czy teraz to ruchome piaski, które wyglądają niewinnie, ale gdy tylko na nie staniesz jesteś uziemiony tak samo jak kilka lat temu.

 

Znajomi

Jeśli chodzi o WoWa to nie miałem kogoś blisko przy sobie, który by ze mną grał, czasem się widywaliśmy, więc wpływ tej osoby w fazie gdy już grałem można uznać za znikomy. Ale za to ludzie wciągali mnie w różne inne gry np. Minecraft.

Co zrobić w wypadku, gdy ktoś kogo znamy również gra? Wiadomo, że niewątpliwe taka znajoma osoba potrafi zachęcać do grania, ale nie wiem czy odcinanie się ma jakikolwiek sens... Popatrzmy realnie - teraz większość (nawet dziewczyny) w coś lubi sobie pograć - skończysz ze znajomością z kimś kto gra w WoWa, to zaznajomisz się z kimś kto gra w GTA. Dodatkowo taka projekcja całkowitej winy za swoje uzależnienie na drugą osobę, no nazwijmy to delikatnie jest odsuwaniem odpowiedzialności za uzależnienie od siebie samego.

 

Dobrze, teraz pora na te dodatkowe spostrzeżenia.

Cały czas ludzie mówią co należy zrobić, aby przestać grać, ale nie jest problemem przestać grać tylko utrzymanie tego stanu.

Zastanówmy się co głównie może nas przymusić do powrotu do nałogu.

Uzależnienie to jest typowo psychiczne, więc objawy somatyczne jeśli już się pojawią, będą praktycznie nie zauważalne, lub będą wynikiem stanów i zachowań stricte psychicznych.

 

Najważniejszym chyba czynnikiem są natrętne myśli i wyobrażenia na temat gier.

Każdy, lub przynajmniej większość domyśla się o co chodzi - ponowne przeżywane niesamowitych momentów z gry, wyobrażanie sobie przyszłych zachowań w grze, która pomogą nam umocnić swoją pozycję w rankingu, wbić kolejny poziom, czy posunąć o krok dalej do ukończenia gry. Dalej są myśli (obsesyjne, natrętne) o standardowej treści: "muszę jak najszybciej ukończyć grę/osiągnąć kolejny poziom" itd.

Są jeszcze myśli za pomocą, których sobie staramy wmówić, że granie 5 godzin dziennie wcale nie jest złe. Często używane są argumenty typu: to moje hobby, sprawia mi to radość, ludzie czytają książki 5 godzin dziennie i nikt nie uważa tego za uzależnienie.

Oczywiście to wszystko wynika z tego, że nasz mózg (ego) dwoi się i troi, aby tylko przekonać nasze superego, żeby wydało "pozwolenie" na to, żeby mógł sobie zagrać. Trzeba do tego wiedzieć, że mózg bardzo lubi utarte szlaki i zawsze w działaniu dąży do względnej homeostazy, odbywa się to przez stosowanie utartych pętli nawykowych, unikanie sytuacji w których coś może się nie udać/ wymagają wysiłku.

 

Jakie z tego wynikają rady:

1.NIGDY nie można sobie pozwolić na JAKIEKOLWIEK tłumaczenie swojego nałogu. Zawsze jak się w czymś zatraca bez reszty (idee nad wartościowe, nałogi ) kończy się to źle ( weźmy na przykład ćwiczenie na siłowni: Kilka godzin w tygodniu pomoże nam rozwinąć masę mięśniową/ schudnąć/ poprawić kondycje, ale jak będziemy ćwiczyć przez 3 godziny dziennie to po 1-2 latach zamienimy się w Pudziana, nawet jeśli nie będzie to naszym celem, a podrzucać ciężary będziemy tylko dlatego, że to lubimy ). Nałogowe granie szkodzi (patrz poprzednie 27 stron) i nie ma tu miejsca na jakiekolwiek dyskusje, wszelką argumentacja jest błędna i spowodowana chęcią powrotu do grania (zauważmy, że osoby nieuzależnione nie widzą racjonalnego wytłumaczenia dla nadmiernego siedzenia przy komputerze).

Oczywiście, może się zdarzyć, że ktoś sobie znajdzie jakieś niemożliwie ważne usprawiedliwienie, ale jeśli porówna je z argumentami "przeciw" to na pewno nigdy nie otrzyma rachunku dodatniego (pozytywnego).

2. Wyobrażenia - polecam osobiście poczytać na temat medytacji, wbrew pozorom nie jest to siedzenie po turecku i wydawanie z siebie mniej lub bardziej dziwnych dźwięków i odgłosów buczenia. Jest to po prostu sztuka... nie myślenia ( Chodzi rzecz jasna o uświadomione procesy myślowe nad którymi mamy kontrolę). Zainteresowanych odsyłam do literatury lub szybkich poradników na stronach internetowych.

Ewentualnie można najzwyczajniej przerzucić myśli na coś innego, lub starać się bardziej skupić na aktualnie wykonywanej czynności, ale to już zależy kto jak woli.

3. Natrętne myśli - Tu warto zastosować połączenie punktu 1. i 2.

 

Jak już komuś uda się pokonać to wszystko to ma już praktycznie z górki oczywiście nie stanie się to wszystko z dnia na dzień.

Ale jest jeszcze jedna ważna zasada: żadnych kompromisów, nie "negocjuj" z uzależnieniem (np. od dziś gram 2 godziny zamiast 7 godzin) zniszcz je, dopiero gdy masz pewność, że jest wolny możesz wrócić do gry. Jeśli jeszcze nie jesteś wolny, a cały czas wracasz do niej, to zastanów się co Cię do tego przymusza i zrób coś z tym.

Na początku przeczytaj to,może się przyda.

 

Co mogę dodać od siebie jako nałogowiec...

Jeśli chodzi o znajomych,tu niewiele pomogę,sam musisz znów się nauczyć relacji międzyludziowych,gadać,bawić się,łapać znajomości i całej reszty,jeśli chodzi o internet - pomyśl,co jeszcze prócz tego lubisz robić,co robiłeś wcześniej - spróbuj dawnych pasji,czy innych alternatywnych sposobów spędzania czasu...książki,filmy,wyjść na zewnątrz,cokolwiek.

Kolejna rzecz...waga,spróbuj tzw "MŻ" - mniej żreć,od razu nawyków żywieniowych nie zmienisz,mimo to próbuj alternatyw jedzeniowych,jedz tylko tyle by być "syty",nie "nadżeraj" (sam to znam z autopsji,zgubna rzecz).

Generalnie musisz mieć jakąś alternatywę,bądź cholernie silną wolę by z tego wszystkiego wyjść,rady też są ogólne,bo niestety - złotej recepty nie ma,każdy jest inny i każdy musi tego typu problem inaczej rozwiązać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba bys musiał spróbować poszukać jednak po prostu nowych znajomych wśród "żywych" ludzi - oni po pewnem czasie mogą być motorem do wyjścia z domu. Skoro ojciec czesto stara się Ciebie wyciągnąć gdzieś, może spróbujcie razem jakiegoś sportu. Nie dość, że to zawsze okazja wyjścia zdomu to i jeszcze dobre dla zdrowia. Zastanów się nad swoimi innymi zainteresowaniami (poza internetem) i poszukaj jakiś klubów gdzie takie zainteresowania sie rozwija. A potem to już Twoje wybory - czy bardziej spodoba Ci się to realne życie na zewnątrz czy siedzenie w 4 ścianach. Pomyśl też trochę nad przyszłością, wyobraź sobie za np. 10 lat i pmysl czy chcesz aby Twoje życie w ten sposób wygladało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

od kilku lat cierpię na depresję, leczę się farmakologicznie od pół roku. Większość czasu spędzam w czterech ścianach domu, straciłam realny kontakt ze znajomymi i nie czuje potrzeby odnawiania kontaktów. :/ Niestety, uzależniłam się od internetu, szczególnie od facebooka, spędzam na nim bardzo dużo czasu, nawiązuję "znajomości" dające mi iluzję "życia towarzyskiego" i zapadam się w ten nałóg coraz bardziej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×