Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Kurde dzisiaj mam całkiem niezły atak lęków. Zaczynam się bać że nerwica i depresja coraz bardziej dobierają się do mnie a ja tracę zdrowie psychiczne....

Zaczynam się bać że robie się nienormalny

Masakra :shock:

 

 

Jesteś normalny, bez obaw :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, ja mam takie pytanie. Również mam stwierdzoną nerwicę lękową i czasami miewam ataki paniki ale... również mam podejrzenie hipoglikemii czyli poprostu mam spadki cukru w ciągu dnia i wtedy pojawiają się elementy ataku paniki. Pocenie się, drżenia rąk itp. Powiedzcie mi jak ja mam to odróżnić?? Jeżeli ktoś z Was się z czymś takim spotkał i jest w stanie odpowiedzieć na moje pytanie to będę wdzięczny :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja u siebie tez czasem podejrzewam spadek glukozy w ciagu dnia (zawsze musze miec przy sobie jedzenie, i czesto jak robie sie glodna, to czuje sie tragicznie - wlasnie taki lęk, o panike łatwiej itd.)

Ale z kolei jak kiedys wlasnie tak sie czulam (nagle takie roztrzesienie, ssanie w zoladku, panika itp.) I zmierzylam sobie cukier grukometrem - ale wyszedl w normie... Wiec juz w sumie nie wiem, bo normalnych badan nie robilam.

 

Troche czytalam na ten temat na zagranicznych forach i okazuje się też, ze wlasnie spadek cukru moze wrecz wywolac atak paniki.

I ogólnie te efekty z jednego i drugiego są bardzo podobne - wiec nie wiem czy tak łatwo rozróżnic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu boję się, że umieram. Zapomniałam o tym na chwilę jak zobaczyłam ten nowy, dziwny wygląd forum. Oni nie powinni tak robić. Osoby chore na umyśle mają czasem problem z przystosowaniem się do nowych warunków, akceptacją zmian :( Całą moja równowaga została zachwiana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poziom cukru mam w normie. Robię badania dość często. Byłem w aptece w moim mieście i się dowiedziałem że glukometr dostane za darmo jak dostanę od lekarza rodzinnego recepte na dwa paski. Dziwne... ;)

 

nerwa ja też noszę przy sobie jedzenie :D to jest wręcz śmieszne ale wczoraj będąc w kościele znalazłem w kieszeni czekoladkę gorzką hahah a co do ataków paniki czy lęków to masz racje bo też czytałem na temat spadków cukru które będąc duże moga wywoływać takie stany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janek2354, ja to juz mam taką troche fobie :) ze MUSZE miec cos do jedzenia. Jak się robie głodna, to momentalnie czuje oslabienie, roztrzesienie i zaczyna się panika. Ale dziwne jest to, ze np. jak jestem czyms baaardzo zajeta i nie mysle o glodzie, to wcale mi sie slabo nie robi w ciagu dnia (szczegolnie, gdy jestem w domu).

 

Nie wiem... ja to widze kilka opcji:

1) Albo faktycznie spada nam ten cukier, i mamy hipoglikemie, i to po pierwsze daje takie efekty, a po drugie moze wywolywac panike

2) Spada cukier (ale tak jak kazdemu, w ciagu dnia), to sie wiaze z jakimtam stanem, ktory dla normalnej osoby jest do "zaakceptowania" i jest w miare normany, a my odberamy to silniej i juz sie nakrecamy i tez pojawia sie panika. Bo ja np. jak jestem glodna, to juz czuje sie tak zle, ze nie jestem w stanie np. poczekac 2h na obiad. Musze zjesc cokolowiek (chociazby wlasnie cos małego). A sa osoby, ktore potrafia byc glodne i czekac na jedzenie nie wiaodmo ile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, Ja bym obstawiał dwójeczkę. W moim przypadku wygląda to tak, że są dni kiedy jestem mega zajęty i nie mam czasu myśleć o jedzeniu i nie mam go też by coś zjeść i nie mam problemów. Są też dni kiedy mam więcej czasu i jak nie zjem to mnie ssie i jest jak piszecie. Tak więc my się chyba bardziej w to wsłuchujemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janek2354, ja to juz mam taką troche fobie :) ze MUSZE miec cos do jedzenia. Jak się robie głodna, to momentalnie czuje oslabienie, roztrzesienie i zaczyna się panika. Ale dziwne jest to, ze np. jak jestem czyms baaardzo zajeta i nie mysle o glodzie, to wcale mi sie slabo nie robi w ciagu dnia (szczegolnie, gdy jestem w domu).

 

Nie wiem... ja to widze kilka opcji:

1) Albo faktycznie spada nam ten cukier, i mamy hipoglikemie, i to po pierwsze daje takie efekty, a po drugie moze wywolywac panike

2) Spada cukier (ale tak jak kazdemu, w ciagu dnia), to sie wiaze z jakimtam stanem, ktory dla normalnej osoby jest do "zaakceptowania" i jest w miare normany, a my odberamy to silniej i juz sie nakrecamy i tez pojawia sie panika. Bo ja np. jak jestem glodna, to juz czuje sie tak zle, ze nie jestem w stanie np. poczekac 2h na obiad. Musze zjesc cokolowiek (chociazby wlasnie cos małego). A sa osoby, ktore potrafia byc glodne i czekac na jedzenie nie wiaodmo ile.

 

 

Hahah no pięknie mam dokładnie to samo :D

Pierwszy czekam na obiad na stołówce uczelnianej o 12 hahah kiedyś przyszedł nowy kucharz i obiad był o 12.30 to zjadłem przez pół godziny bułke, troche czekolady i banana hahah

 

Nie wiem skąd to sie bierze ale generalnie czuje lęk przed uczuciem bycia głodnym. Powiem Ci że kiedy uprawiałem regularnie sport przez kilka miesięcy to wszystko inaczej wyglądało odnośnie spadków cukru. Chyba nawet się nie pojawiały. Jak tylko mój nowy lek który dostałem od psychiatry zacznie działać to wracam do sportu 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)))))

Ja tez musze jakos popracowac nad aktywnoscia fizyczna w takim razie.

Poki co, staram sie po prostu jesc dosc czesto, zeby nie doprowadzac do takiej sytuacji.

Aaa i jeszcze nieraz mam taki problem rano - budze się, i jak jestem juz glodna, to od razu takie oslabienie mam. A z kolei jak sie najjem na wieczor i rano nie czuje takiego glodu, to jest duzo lepiej.

Ja to w ogole nawet na noc czasem przygotowuje sobie cos do zjedzenia, w razie gdybym sie obudzila w srodku nocy glodna :P hheh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie to wygląda tak:

leze oglądam tv i nagle czuje uczucie ciepła wedrjące za mostkiem po czym dostaje ściśku skurczu i mam wrażenie że mam zawał... oddech staje się płytki ręce się trzesą... i nie wiem co dalej.... to taki ktory najczesciej sie zdarza i to bez ostrzezenia i bardzo czesto w spokojnych sytuacjach...

 

inny znow to taki ze sobie spaceruje i nagle dostaje płytkiego oddechu zaczynam coraz szybciej lapac powietrze i znowu atak zlany potem, dusznosc, puls wskakje na 120-140.... i mysle ze zaraz umre....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ataki lęku lub już panicznego lęku (wersja hard) zaczęły się dłuuuugo przed pójściem do lekarza i diagnozą.

Uciekałam z kościoła podczas mszy bo robiło mi się słabo, myślałam, że zaraz umrę, co najmniej zemdleję. I tak sobie uciekałam zlana potem, drżąca, blada i przerażona nie wiedzieć czym. To zdarzało się potem w różnych miejscach publicznych gdzie było więcej osób.

Po diagnozie- nerwica lękowa- i włączeniu leków ataki potrafiły zamieniać się w mega wielkie napady panicznego lęku, gdzie dosłownie aż cała drętwiałam z przerażenia.

Od około roku mam napady lęku które wyglądają w sumie tak samo- zaczynam drżeć, zlewam się potem, serce wali jak opętane, czasem drętwieje mi twarz oraz co jest paskudne mam mega odruchy wymiotne lub wymiotuję! Straszne!!! Teraz już raczej nie czuję i myślę że zaraz umrę, ale moje myśli są skupione wokół tego że czuję że wariuję i co gorsza , że ktoś widzi co się ze mną dzieje. Po ataku z reguły płaczę i potrafię wpaść w histerię z hiperwentylacją i odjazdem kompletnym, którego nawet nie pamiętam....

Lęki mam już od 15 lat. Zaczęły się w wieku 18 lat. Około 1 rok było ok (po leczeniu i psychoterapii) potem nawróciły jak bumerang i są cały czas ze mną, ogólnie od 7 lat jestem na prochach cały czas :(

 

Jak sobie radzę- często nie radzę :-| ale pomaga mi rozkojarzenie przez kogoś lub coś, rozbawienie, odwrócenie mojej uwagi (ale dosyć skuteczne).

Próbuję, raczej niezbyt skutecznie, oddychać przeponowo- zawsze próbuję- czasem wychodzi czasem nie. Jeśli już wpadnę w spiralę lęku to koniec- pomaga Hydroksyzyna tylko :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarnygrubykot, mam podobnie jak Ty, z tym, że ja nie wymiotuję na szczęście - prawdę mówiąc wolę zawał lub wpadnięcie pod samochód niż rzyganie (mam emetofobie). U mnie ataki wyglądają tak: robi mi się niedobrze, przychodzi fala gorąca z jednoczesnymi dreszczami, stopy i dłonie mam spocone i lodowate, nie wiem czy siedzieć, czy leżeć, czy chodzić, suchość w ustach, ciężkość i przyduszenie w klatce piersiowej.

Też pomaga mi hydroksyzyna. Wczoraj byłam pierwszy raz u psychiatry i lekarka stwierdziła, że skoro pomaga mi hydro to dobrze rokuje, bo na większość osób ona działa jak cukierki, czyli w ogóle.

Radziłabym sobie z tymi atakami gdyby nie koszmarna fobia przed wymiotami - zawsze mój największy lęk koncentruje się wokól tego, że to się stanie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, a bierzesz coś doraźnie co pomaga uporać się z atakiem? Dla mnie hydro to jak oczko w głowie - nie ruszam się bez niej z domu. Jakby mi nie pomagała to nie wiem co bym zrobiła. W razie ataku biorę 25mg, ale tolerancja się u mnie wyrabia coraz mocniej i lek działa coraz słabiej - będę zwiększać dawkę do 50mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarnygrubykot, mam podobnie jak Ty, z tym, że ja nie wymiotuję na szczęście - prawdę mówiąc wolę zawał lub wpadnięcie pod samochód niż rzyganie (mam emetofobie). U mnie ataki wyglądają tak: robi mi się niedobrze, przychodzi fala gorąca z jednoczesnymi dreszczami, stopy i dłonie mam spocone i lodowate, nie wiem czy siedzieć, czy leżeć, czy chodzić, suchość w ustach, ciężkość i przyduszenie w klatce piersiowej.

Też pomaga mi hydroksyzyna. Wczoraj byłam pierwszy raz u psychiatry i lekarka stwierdziła, że skoro pomaga mi hydro to dobrze rokuje, bo na większość osób ona działa jak cukierki, czyli w ogóle.

Radziłabym sobie z tymi atakami gdyby nie koszmarna fobia przed wymiotami - zawsze mój największy lęk koncentruje się wokól tego, że to się stanie :(

 

 

na mnie jeszcze działa bo rzadko ją łykam, tzn może 2/3 razy na msc. gdybym łykała częściej na bank by już nie działała... z reg 25 mg/ czasem 50

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarnygrubykot,...

 

na mnie jeszcze działa bo rzadko ją łykam, tzn może 2/3 razy na msc. gdybym łykała częściej na bank by już nie działała... z reg 25 mg/ czasem 50

 

W styczniu zjadłem 1,5 opakowania 10mg :D nie pierdzieliłem się za bardzo :) jakoś nie straciło swojego działania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, nie , nic nie biore , czekam az minie i dalej robie swoje . Nie bralam nigdy nic doraznie bo benzo nie chce a hydra nie dziala wcale , troche mnie tylko uspokoi i nic ponadto , na lęki wcale nie dziala u mnie.

 

Też nic aktualnie nie biorę bo wolę "oswoić" atak niż odkładać to w nieskończoność... Brałem hydro i mam w zapasie lorafen (benzo) ale nie chcę :)

Wplyw na to też ma iż już boje się brać leków...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj mialam taki nieduzy atak. Jak wyszlam z pracy, bylo takie dziwne zachmurzenie, ni to ciemno, ni to jasno. I jakos tak dziwnie się poczulam - bo skojarzylo mi sie z uczuciem jak robi sie ciemno przed oczami przy mdleniu. Musialam jechac na drugi koniec miasta, wiec dodatkowo byl stres (ze MUSZE mimo wszystko jechac). I podczas drogi powiem wam, ze tak srednio... caly czas taki lęk. Na szcescie nie rozwinelo sie w taka prawdziwa panike. Jakos staralam sie mowic sobie, ze to 'tylko' lęk, i ze jak chce, to moze sobie przychodzic, nie boje się ;) I jakos przetrwalam cała droge.

 

A kiedys pamietam, jak miewalam takie silne napady paniki, i myslalam ze juz wrecz umieram - to nagle mowilam sobie - "no dobra, jak trzeba umierac to trzeba. Gdzie tu bedzie najlepsze miejsce? Moze pod tym drzewem na trawniku?" :))) I kilka razy to zastosowalam, i nagle mi przechodzilo :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×