Skocz do zawartości
Nerwica.com

On nie potrafi mnie pokochać......


Rekomendowane odpowiedzi

Ja to bym olał rostrząsanie pytania kocha-nie kocha.

 

Jest zwiazek, czy nie?

Jest dobrze w zwiazku, czy nie?

Jest wola kontynuacji zwiazku, czy nie?

 

Roztrzasąnie akademickiego problemu kocha-nie kocha i na podstawie z rzyci wyjetych deklaracji decydowanie o losach (chyba dobrego) zwiazku jest durnowate. Za duzo telewizyjnych bajek sie naogladal ktos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stary temat, ale może autorka tutaj zajrzy i napisze, czy historia dalej trwa czy dawno się skończyła?

Jestem prawie w identycznej sytuacji...

 

Moim zdaniem jest jeden sposób na taką sytuację, odejść od delikwenta i raczej zerwać kontakt (żeby poczuł różnicę), jeśli rzeczywiście mu zależy, to po ok. dwóch miesiącach samotności to odkryje i dojdzie do wniosku, że kocha. Zerwanie jakoś dziwnie przyspiesza męskie docieranie do własnych uczuć. Oczywiście nie znam sytuacji, nie znam też innych sposobów, może jakaś kobieta coś kiedyś osiągnęła, np. wspierając swojego mężczyznę w wychodzeniu z meandrów jego zranień, lęków i wątpliwości, ale moje oczy tego nie widziały. Choć jeśli jest inna metoda, to może warto, bo ta kosztuje trochę zdrowia.

 

 

Na razie chcę ograniczyć trochę nasz kontakt, sama przemyśleć pewne rzeczy, zająć się swoim rozwojem i hobby. Teraz jest tak, że cały weekend jesteśmy razem, często widzimy się jeszcze co najmniej raz w tygodniu. Oboje czerpiemy z tego dużo radości, ale po ostatniej rozmowie mocno się zastanawiam nad przyszłością tego związku.

Myślę, że problemem może być to, że on jest mnie pewny i teraz czuje się jakby w obowiązku, że do pełni szczęścia brakuje tylko jego wyznania uczuć. Szczerze powiedziawszy już sama nie wiem, co do niego czuję. Myślę, że ta cała sytuacja sprawia, że uczucie, które mocno zaczęło się tlić ok. pół roku temu (jesteśmy ze sobą prawie półtorej roku), zaczyna powoli wygasać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ta cała sytuacja sprawia, że uczucie, które mocno zaczęło się tlić ok. pół roku temu (jesteśmy ze sobą prawie półtorej roku), zaczyna powoli wygasać.

I całe szczęście. Dla Ciebie. Co to jest w ogóle za stwierdzenie, że facet nie potrafi Cię pokochać? To po co z Tobą jest? Dla wygody? Zabicia nudy? Z przyzwyczajenia? Bo nie ma nikogo innego pod ręką? I co Ty jeszcze przy nim robisz? Życzę Ci żeby Twoje uczucie do niego wygasło jak najszybciej i mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz kogoś, kto spełni Twoje emocjonalne oczekiwania, bo obecny parter ich kompletnie nie spełnia. Pamiętaj, myśl też o sobie i swoich potrzebach i zadaj sobie pytanie jak długo jeszcze wytrzymasz w takim układzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie chcę ograniczyć trochę nasz kontakt, sama przemyśleć pewne rzeczy, zająć się swoim rozwojem i hobby

 

:great:

 

Według mnie dobra droga, poczujesz się lepiej, a chłopak poczuje, że nie jest wszystko ok, jak będziecie się rzadziej widywać. Dobrze będzie, jak zaczniesz się więcej widywać z przyjaciółmi, chodzić do kina itp., to pomaga oderwać myśli od przykrych rzeczy, a nie ma sensu się zadręczać (wiem, łatwo powiedzieć).

 

Myślę, że ta cała sytuacja sprawia, że uczucie, które mocno zaczęło się tlić ok. pół roku temu (jesteśmy ze sobą prawie półtorej roku), zaczyna powoli wygasać.

 

Nie koniecznie wygasa, w związku są lepsze i gorsze momenty, pozytywne emocje nie są zawsze na tym samym poziomie, czasami przygasają (bo dominują emocje złe), ale potem znowu wracają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ta cała sytuacja sprawia, że uczucie, które mocno zaczęło się tlić ok. pół roku temu (jesteśmy ze sobą prawie półtorej roku), zaczyna powoli wygasać.

I całe szczęście. Dla Ciebie. Co to jest w ogóle za stwierdzenie, że facet nie potrafi Cię pokochać? To po co z Tobą jest? Dla wygody? Zabicia nudy? Z przyzwyczajenia? Bo nie ma nikogo innego pod ręką? I co Ty jeszcze przy nim robisz? Życzę Ci żeby Twoje uczucie do niego wygasło jak najszybciej i mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz kogoś, kto spełni Twoje emocjonalne oczekiwania, bo obecny parter ich kompletnie nie spełnia. Pamiętaj, myśl też o sobie i swoich potrzebach i zadaj sobie pytanie jak długo jeszcze wytrzymasz w takim układzie?

 

Zadałam mu ostatnio właśnie to pytanie, dlaczego ze mną w ogóle jest. Powiedział, że sprowadzam wszystko do miłości i że przecież wiem, że mnie uwielbia, lubi spędzać ze mną czas, mamy do siebie zaufanie, wspieramy się, przyjaźnimy itd. Powiedziałam mu, że to wszystko jest bardzo istotne, ale że trzon stanowi miłość.

Ogólnie jestem raczej analityczną osobą i wiem, że gdyby to nie dotyczyło mnie, to byłoby rzeczą naturalną rozstanie się.

 

Na razie chcę ograniczyć trochę nasz kontakt, sama przemyśleć pewne rzeczy, zająć się swoim rozwojem i hobby

 

:great:

 

Według mnie dobra droga, poczujesz się lepiej, a chłopak poczuje, że nie jest wszystko ok, jak będziecie się rzadziej widywać. Dobrze będzie, jak zaczniesz się więcej widywać z przyjaciółmi, chodzić do kina itp., to pomaga oderwać myśli od przykrych rzeczy, a nie ma sensu się zadręczać (wiem, łatwo powiedzieć).

 

Ja wiem, że on już czuje, że coś jest nie w porządku. Parę miesięcy temu, jak zaczęłam się przygotowywać psychicznie do rozstania i mocno dystansować, zauważył to. Jego wczorajsze smsy i dzisiejszy wskazują, że już wie, że jest coś nie tak (i nie, nie pisał nic bezpośrednio, chodzi o czytanie między wierszami :P).

 

Myślę, że ta cała sytuacja sprawia, że uczucie, które mocno zaczęło się tlić ok. pół roku temu (jesteśmy ze sobą prawie półtorej roku), zaczyna powoli wygasać.

 

Nie koniecznie wygasa, w związku są lepsze i gorsze momenty, pozytywne emocje nie są zawsze na tym samym poziomie, czasami przygasają (bo dominują emocje złe), ale potem znowu wracają.

 

Tak, zgadzam się, ale w obecnej sytuacji nie widzę szans, żeby emocje pozytywne rosły na sile. Nadal ich jest bardzo dużo, ale punkt kulminacyjny był już dawno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedział, że sprowadzam wszystko do miłości

 

Że co? A do czego ma się sprowadzać związek jak nie do miłości?

Jest to w takim razie związek ryzykowny, bo za jakiś czas możesz usłyszeć, że nie potrafi z Tobą być, że przecież nie mówił że kocha i nic Ci nie obiecywał.

Choć wcale bym się nie zdziwiła, jakby kiedyś doszedł do wniosku, że jednak kocha i przepraszał, ale nie wiadomo ile mu to zajmie, dwa dni czy dwa lata i czy to rozwiąże problem, czy nie pojawią się następne - bo on chyba rzeczywiście nie umie być z kimś, jak sam powiedział.

Takie słowa są raniące, moim zdaniem to brak empatii i wyobraźni, bo co ma czuć kobieta, która słyszy taki tekst? Związek z takim kimś może być trudny, bo może w innych sprawach też będzie widział tylko czubek własnego nosa i nie przejmował się tym, co czujesz, chociaż go nie znam i tylko wyciągam wnioski z tego co piszesz, może błędne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Zadałam mu ostatnio właśnie to pytanie, dlaczego ze mną w ogóle jest. Powiedział, że sprowadzam wszystko do miłości i że przecież wiem, że mnie uwielbia, lubi spędzać ze mną czas, mamy do siebie zaufanie, wspieramy się, przyjaźnimy itd. Powiedziałam mu, że to wszystko jest bardzo istotne, ale że trzon stanowi miłość.

Czyli konkretnie co? Zdefiniuj tą "miłość".

 

...Myślę, że ta cała sytuacja sprawia, że uczucie, które mocno zaczęło się tlić ok. pół roku temu (jesteśmy ze sobą prawie półtorej roku), zaczyna powoli wygasać.
<===>
..Ja wiem, że on już czuje, że coś jest nie w porządku. Parę miesięcy temu, jak zaczęłam się przygotowywać psychicznie do rozstania i mocno dystansować, zauważył to.

Pół roku to parę miesięcy.

 

..Jego wczorajsze smsy i dzisiejszy wskazują, że już wie, że jest coś nie tak (i nie, nie pisał nic bezpośrednio, chodzi o czytanie między wierszami :P).

Czy o pisanie między wierszami? Opowiadasz o własnych wyobrażeniach.

 

... po ostatniej rozmowie mocno się zastanawiam nad przyszłością tego związku.

Konkretnie rozmowie o czym?

 

... Szczerze powiedziawszy już sama nie wiem, co do niego czuję.

To w końcu kto nie wie - on czy Ty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli konkretnie co? Zdefiniuj tą "miłość".

 

Wybacz, ale nie mam weny, żeby interpretować teraz jak rozumiem miłość ;)

 

Pół roku to parę miesięcy.

 

Miało być parę tygodni temu ;)

 

 

Konkretnie rozmowie o czym?

 

O tym co czuje, co myśli, że sam nie wie, co ma z tym zrobić. Po prostu tracę nadzieję, że nagle nastąpi "bum" i się zakocha z dnia na dzień.

 

 

To w końcu kto nie wie - on czy Ty?

 

Ja myślałam, że wiem, ale nie wiem. On nie wie, dlaczego nie może się we mnie zakochać.

 

 

 

Do refren:

 

On właśnie przejmuje się tym, że mnie rani i nie chce tego robić. Chce ze mną być, ale jednocześnie mówi, że nie czuje tego najgłębszego uczucia. Czasami się zastanawiam, czy po prostu nie ma za wyidealizowanego pojęcia o miłości.

 

Wczoraj dowiedział się, że jestem DDA, co zawsze w sobie bardzo umiejętnie dusiłam przed wszystkimi. Po wspomnianej niedzielnej rozmowie coś we mnie pękło i stwierdziłam, że chcę, żeby miał tego świadomość a nawet, że powinien o tym wiedzieć.

Może moje częściowe zamknięcie też jest powodem tej całej sytuacji, nie mam pojęcia. W każdym razie teraz jest mi jakoś lżej, zwłaszcza że powiedział mi wiele pokrzepiających i miłych słów i wiem, że jeżeli będziemy razem, to będzie mnie wspierał w moim rozwoju.

 

Ogólnie rzecz biorąc nasz związek jest bardzo udany i uważam, że pasujemy do siebie. Dla mnie jednak podstawą w związku jest miłość (i towarzyszące jej inne uczucie, które na pewno są), on też nie chciałby się związać na całe życie z osobą, której nie kocha, zatem jeżeli ten problem się nie rozwiąże, to nie ma dla nas przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli konkretnie co? Zdefiniuj tą "miłość".

Wybacz, ale nie mam weny, żeby interpretować teraz jak rozumiem miłość ;)

No ale on ma mieć zawsze wenę i interpretowac zgodnie z Twoimi oczekiwaniami. Coś tu nie gra.

 

Konkretnie rozmowie o czym?

O tym co czuje, co myśli, że sam nie wie, co ma z tym zrobić. Po prostu tracę nadzieję, że nagle nastąpi "bum" i się zakocha z dnia na dzień.

Zakocha, nie zakocha - tak naprawdę chodzi CI o to, by on mówił Ci, że kocha. Nigdy nie dowiesz się, co myśli/czuje inny czlowiek.

 

To w końcu kto nie wie - on czy Ty?

Ja myślałam, że wiem, ale nie wiem.

Coś chcesz, ale nie wiesz co. Coś Ci nie pasuje, ale nie potrafisz tego opisać.

 

... On nie wie, dlaczego nie może się we mnie zakochać.

A może on po prostu nie widzi potrzeby rozkminiania kwestii zakochania, skoro jest z Tobą w dobrej relacji, lubi Cię i czujecie się ze sobą dobrze.

 

Możesz oczywiście robić gwałtowne ruchy, wynikające z Twoich, kulturowo narzuconych, wyobrażeń miłości romantycznej. Zniszcz ten związek, jak i kazdy kolejny, w ktorym cokolwiek nie będzie pasowało do wdrukowanej bajkami wizji.

 

Zanim jednak to zrobisz, poczytaj o miłości widzianej przez nieco inny pryzmat.

->

http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87#Konstruktywizm_spo.C5.82eczny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do refren:

 

On właśnie przejmuje się tym, że mnie rani i nie chce tego robić. Chce ze mną być, ale jednocześnie mówi, że nie czuje tego najgłębszego uczucia. Czasami się zastanawiam, czy po prostu nie ma za wyidealizowanego pojęcia o miłości.

 

Nie chce Cię ranić, ale to zrobił, wystarczy przeczytać to co tutaj piszesz, żeby to zobaczyć. Moim zdaniem to on się powinien zastanawiać czy nie ma zbyt wyidealizowanego wyobrażenia miłości itp. i się dogadywać sam ze sobą, a nie przerzucać to na Ciebie - bo niby co masz zrobić z taką informacją? Co najwyżej zerwać, ale nie jest to takie łatwe i oczywiste i na pewno nie taki efekt chciał osiągnąć, więc jaki? Masz rozkminiać za niego?

Pachnie mi to rozczulaniem się nad sobą, taki jestem biedny, bo nie chcę nikogo ranić, ale muszę, więc moja wrażliwa dusza cierpi, może jeszcze masz go pocieszać?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chce ze mną być, ale jednocześnie mówi, że nie czuje tego najgłębszego uczucia. Czasami się zastanawiam, czy po prostu nie ma za wyidealizowanego pojęcia o miłości.

 

Są różne style miłości, nie każdy np. kocha romantycznie, może on uważa, że tylko romantyzm to miłość albo ma jakąś blokadę, ale moim zdaniem nie powinien Ci wyrzucać, że "wszystko chcesz sprowadzić do miłości", może on nie rozumie wrażliwości kobiet, ale nie brzmi to za dobrze.

 

Nikt nie podejmie decyzji za Ciebie, sama musisz zdecydować czy masz siły, chęci i dość wyrozumiałości dla swojego faceta na dalszy związek, to jest subiektywne, bilans plusów i minusów, jeśli dla Ciebie związek jest udany i przeważa w Tobie głos na tak, to nie ma co tego kwestionować. Ważne żebyś się czuła dobrze i związek Cię nie wgniatał w ziemię, nie zabierał sił tylko dodawał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Ważne żebyś się czuła dobrze i związek Cię nie wgniatał w ziemię, nie zabierał sił tylko dodawał.

No właśnie.

Związek ma sens wówczas, gdy w związku jest lepiej niż bez niego.

Jeśli tak jest, można facetowi próbować tłumaczyć.

Trafiają się czasem faceci nauczalni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiają się czasem faceci nauczalni.

 

Hmm...

A co tu do dumania jest?

 

Jeśli jestem w związku z kobietą, jej samooczucie przekłada się niemal wprost na moje samopoczucie. Bywam zadowolony wyłącznie dlatego, że ona jest zadowolona. No to chyba tylko idiota nie będzie (w takiej sytuacji) liczył się z partnerką. Nie potrzeba ubierać zjawiska w romantyczne wymysły. Poematów pisać rownież nie. W tej konkretnej sytuacji wygląda jednak, ze związek jest ok, tylko autorka ma wydumane oczekiwania wobec pustych deklaracji. Dobrym doświadczeniem dla niej byłby typ faceta "bawidamek". Nauczyła by się wówczas, że słowa i deklaracje można sobie w rzyć wetknąć.

 

Skoro tak wielką konsternację budzi w Tobie pragmatyczna analiza zysków do strat i konstruktywne podejście do (każdej) relacji, to chyba mało rezolutnych facetów wybierałaś dotąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, po co te wycieczki osobiste, nie za ładne to. O bilansie zysków i strat pisałam sama. Nie jestem fanką powierzchownego romantyzmu, miłość jest czym innym, ale to raczej nie jest wydumane oczekiwanie, żeby mężczyzna z którym się jest cię kochał i potrafił to stwierdzić. Nie skreślam gościa, różnie może jeszcze się ułożyć (choć też nie mam niezachwianego optymizmu tutaj), ale jeśli ma problem z deklaracją, to mógłby to załatwić przynajmniej bardziej elegancko niż mówić dziewczynie, że niepotrzebnie "wszystko sprowadza do miłości", to jest dla mnie porażka i brak empatii. No i kwestia dlaczego ma problem jest otwarta, to może niepokoić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co tu do dumania jest?

 

 

Do dumania jest co, owszem ludzie w związku wzajemnie na siebie wpływają i ktoś obdarzony empatią i bez problemów z bliskością, kochający drugą osobę będzie się starał, żeby ona się dobrze czuła, dlatego jeśli gość zranił dziewczynę, to pytanie czy te okoliczności występują, choć każdy popełnia błędy i nie ma związku, w którym nigdy nikt nikogo nie zranił.

Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że im bardziej się oczekuje od mężczyzny zmiany, tym mniej prawdopodobne, żeby zaszła, poza tym jeśli on rzeczywiście się w końcu zmieni, to problemy mogą się dopiero zacząć, bo kobieta pokochała przecież toksycznego a nie normalnego i niekoniecznie umie kochać normalnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, po co te wycieczki osobiste, nie za ładne to.

Fakt. Przepraszam.

 

O bilansie zysków i strat pisałam sama. Nie jestem fanką powierzchownego romantyzmu, miłość jest czym innym, ale to raczej nie jest wydumane oczekiwanie, żeby mężczyzna z którym się jest cię kochał i potrafił to stwierdzić. Nie skreślam gościa, różnie może jeszcze się ułożyć (choć też nie mam niezachwianego optymizmu tutaj), ale jeśli ma problem z deklaracją, to mógłby to załatwić przynajmniej bardziej elegancko niż mówić dziewczynie, że niepotrzebnie "wszystko sprowadza do miłości", to jest dla mnie porażka i brak empatii. No i kwestia dlaczego ma problem jest otwarta, to może niepokoić.

Tylko, że kompletnie nieznany pozostaje kontekst sytuacyjny tych słów. Jak dla mnie, w warunkach nieznajomości kontekstu, nie można tych słów interpretować Twoim sposobem.

Zresztą w ogóle słowo "miłość" jest nadużywane i każdy je rozumie inaczej. Dlatego nie niesie ono konkretnych znaczeń, bo najpierw należałoby ustalić wspólne odniesienie dla słowa "miłość". Oni oboje mogą przypisywać mu zupełnie inne znaczenia.

W każdym razie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w ktorej mówię do dziewczyny to samo. Jesli ona uznałaby te słowa za przesłankę do niszczenia zwiazku, to niestety racjonalnie musiałbym stwierdzić, że dobrze się stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no dobra już, dobra, ale jakbym była w potrzasku sercowym i przyszłabym się poradzić Wyroczni w osobach refrenki i NN-ki, toby mi się taki mindfuck zrobił, że odechciałoby mi się amorów do końca życia :D

 

prawda jest taka, że albo ktoś chce albo nie chce i jak się zaczyna kręcenie nosem 'a bo ja nie wiem...', to to nigdy nie będzie zapowiedzią świetlanej przyszłości, been there done that, gachowi należy się kop w dupę i pa pa, może otrzeźwieje i pokocha, a nie pisanie laurek z prośbą o odwzajemnienie uczucia. autorka chce 'sprowadzić związek do miłości'... a do czego ma kurde sprowadzić ZWIĄZEK? do dupy na raki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest takie powiedzenie ze jak druga osoba puszcza te pierwza wolna, czyli jej nie zalezy...dla mnie to proste. Facet chce miec kochanke do lozka, sprzataczke i w zamian daje okruchy. Jak sie ktos godzi na okruchy uczucia, to juz jego decyzja. Tym bardziej ze jak było ok to kochał, jak problemy przestał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale on ma mieć zawsze wenę i interpretowac zgodnie z Twoimi oczekiwaniami. Coś tu nie gra.

 

Ja nie oczekuję, że on codziennie będzie obsypywał mnie kwiatami, pocałunkami i mówił, jak mnie kocha, bo sorry, ale takie coś mnie nie kręci i szybko bym się takim słodzeniem znudziła. Ale skoro dla niego to też jest problem, że nie potrafi się we mnie zakochać, to ja sobie go nie wymyśliłam. Gdyby powiedział mi, że ma problem z wyrażaniem swoich uczuć, że się wstydzi, czy coś, to bym to zrozumiała. Ale on nie ma z tym problemu. Nie wiem, jak często wyznawał miłość swoim byłym, bo nie dopytywałam, ale wiem, że je kochał, przynajmniej jedną, tę ostatnią. I pech chciał, że my spotkaliśmy się po 2 tygodniach jak oni zerwali. A ja byłam idealną powierniczką, bo potrafiłam słuchać, nawet mnie interesowała ta relacja, nie wkurzałam się ani nie irytowałam, ponieważ wtedy jeszcze nie byłam mocno zaangażowana. A może to była jego miłość życia i już nigdy więcej się nie zakocha? Na tak zadane pytanie odpowiedział mi, żebym go nie straszyła.

 

Zakocha, nie zakocha - tak naprawdę chodzi CI o to, by on mówił Ci, że kocha. Nigdy nie dowiesz się, co myśli/czuje inny czlowiek.

 

Mówisz tak, jakbyś też nigdy nie powiedział swojej dziewczynie, że ją kochasz.

 

 

 

A może on po prostu nie widzi potrzeby rozkminiania kwestii zakochania, skoro jest z Tobą w dobrej relacji, lubi Cię i czujecie się ze sobą dobrze.

 

Sądzę, że czuje taką potrzebę, skoro raz mi powiedział, że codziennie się nad tym zastanawia.

 

Możesz oczywiście robić gwałtowne ruchy, wynikające z Twoich, kulturowo narzuconych, wyobrażeń miłości romantycznej. Zniszcz ten związek, jak i kazdy kolejny, w ktorym cokolwiek nie będzie pasowało do wdrukowanej bajkami wizji.

 

Prędzej to on ma wydukane pojęcie miłości.

 

 

Są różne style miłości, nie każdy np. kocha romantycznie, może on uważa, że tylko romantyzm to miłość albo ma jakąś blokadę, ale moim zdaniem nie powinien Ci wyrzucać, że "wszystko chcesz sprowadzić do miłości", może on nie rozumie wrażliwości kobiet, ale nie brzmi to za dobrze.

 

Nikt nie podejmie decyzji za Ciebie, sama musisz zdecydować czy masz siły, chęci i dość wyrozumiałości dla swojego faceta na dalszy związek, to jest subiektywne, bilans plusów i minusów, jeśli dla Ciebie związek jest udany i przeważa w Tobie głos na tak, to nie ma co tego kwestionować. Ważne żebyś się czuła dobrze i związek Cię nie wgniatał w ziemię, nie zabierał sił tylko dodawał.

 

Wiem, mogę wysłuchać miliona osób a i tak każdy będzie miał inne zdanie a ja zrobię jeszcze coś innego.

Ech, gdyby to był inny problem, który da się "normalnie" rozwiązać...

 

 

Dobrym doświadczeniem dla niej byłby typ faceta "bawidamek". Nauczyła by się wówczas, że słowa i deklaracje można sobie w rzyć wetknąć.

 

Traktujesz mnie jak małolatę, która oczekuje, że po miesiącu znajomości ktoś będzie się deklarował, że będzie ze mną do końca życia.

 

Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że im bardziej się oczekuje od mężczyzny zmiany, tym mniej prawdopodobne, żeby zaszła, poza tym jeśli on rzeczywiście się w końcu zmieni, to problemy mogą się dopiero zacząć, bo kobieta pokochała przecież toksycznego a nie normalnego i niekoniecznie umie kochać normalnego.

 

No niestety tego się obawiam. Nie wywieram na nim żadnej presji, sama mu powiedziałam, że staram się tym nie przejmować, ale jak zaczął mówić o swoich byłych, to mi się jakoś tak przykro zrobiło, a potem samo już poszło.

 

Tylko, że kompletnie nieznany pozostaje kontekst sytuacyjny tych słów. Jak dla mnie, w warunkach nieznajomości kontekstu, nie można tych słów interpretować Twoim sposobem.

 

Zapytałam się go: "To po co ze mną jesteś?". On odpowiedział: "Musisz wszystko sprowadzać do miłości. Jestem bo przyjaźnimy się, dobrze się z Tobą czuję i tak dalej..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Traktujesz mnie jak małolatę, która oczekuje, że po miesiącu znajomości ktoś będzie się deklarował, że będzie ze mną do końca życia.

.....

Zapytałam się go: "To po co ze mną jesteś?". On odpowiedział: "Musisz wszystko sprowadzać do miłości. Jestem bo przyjaźnimy się, dobrze się z Tobą czuję i tak dalej..."

Traktuję Cię jak kogoś, kto nie potrafi sprecyzować, o co mu chodzi. Kontekst rozmowy pozostaje nieznany.

 

...prawda jest taka, że albo ktoś chce albo nie chce i jak się zaczyna kręcenie nosem 'a bo ja nie wiem...', to to nigdy nie będzie zapowiedzią świetlanej przyszłości, been there done that, gachowi należy się kop w dupę i pa pa, może otrzeźwieje i pokocha, a nie pisanie laurek z prośbą o odwzajemnienie uczucia.

Tylko kto tu kręci nosem właściwie?

 

... autorka chce 'sprowadzić związek do miłości'... a do czego ma kurde sprowadzić ZWIĄZEK? do dupy na raki?

Skąd (podaj źródło) przyszło Ci na myśl, by związek sprowadzać do miłości? (to poważne pytanie jest wbrew pozorom - spróbuj odpowiedzieć)

Co to jest miłość?

 

O fundamentalnych prawach rządzących emocjami w związku ciekawie pisze Bogdan Wojciszke w "Psychologii miłości". Polecam. (Mam pdf-a.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bejbi nie wiem what is love, ale wiem, czym z pewnością nie jest... https://www.youtube.com/watch?v=qgN7_Rcwqns

 

przecież tu nie chodzi o to, kto wklei trafniejszą kompilację definicji z neta podpierających tezę, czym jest związek/miłość albo czym nie jest. wygląda trochę tak, jakby interesowała Cię dyskusja dla samej dyskusji, a nie dobro autorki. mogę Ci powiedzieć, czym jest związek poza wpojonymi, często faktycznie durackimi, normami społecznymi/kulturowymi i żenującym schematem romantycznym (którego i tak pragnie każda świnia). chodzi o szacunek i empatię względem drugiej osoby, które rodzą poczucie bezpieczeństwa. czy komunikat o byciu z kimś 'z przyjaźni' przy jednoczesnej nostalgii do uczuć żywionych w byłych związkach się wpisuje w rejestr? zgodzę się z refren, że z empatią ma to niewiele wspólnego, zalatuje raczej dużą niedojrzałością i niedbałością o uczucia partnerki. to chyba właśnie gachu ma wyidealizowany obraz miłości, skoro 'nie czuje tego najgłębszego uczucia'. czy ktoś troszczący się o dobro dziewczyny będzie w stanie jej tak powiedzieć? przecież to jakaś kompletna żenada. z tak niedojrzałym podejściem możliwe, że w przyszłości trzepnie go do jakiejś facetki, bo powiąże silne zauroczenie z przeżywanymi nareszcie głębokimi emocjami... przyjaźń jest doskonałym i pewnie trwalszym od zakochania fundamentem związku, ale w każdym dobrym z czasem zrodzi się z tego miłość. i nie każ mi szukać definicji, dobrze wiesz, ocb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd (podaj źródło) przyszło Ci na myśl, by związek sprowadzać do miłości? (to poważne pytanie jest wbrew pozorom - spróbuj odpowiedzieć)

Co to jest miłość?

 

O fundamentalnych prawach rządzących emocjami w związku ciekawie pisze Bogdan Wojciszke w "Psychologii miłości". Polecam. (Mam pdf-a.)

 

po pdf-a się zgłoszę, ale na pytanie nie odpowiem, bo nie jest poważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bejbi nie wiem what is love, ale wiem, czym z pewnością nie jest... https://www.youtube.com/watch?v=qgN7_Rcwqns]

https://www.youtube.com/watch?v=txjLjvTydVg

 

Posłuchaj uważnie.

 

przecież tu nie chodzi o to, kto wklei trafniejszą kompilację definicji z neta podpierających tezę, czym jest związek/miłość albo czym nie jest. wygląda trochę tak, jakby interesowała Cię dyskusja dla samej dyskusji, a nie dobro autorki....

Konkretnie chodzi mi o to, żeby nie powielać bezmyślnie pokutujących schematów - a tak właśnie widze Twoje stanowisko w sprawie. Te schematy nie sprawdzają się generalnie, więc wymyślenie własnej drogi będzie przynajmniej ciekawsze i oryginalne. (Ponadto [moim] dziewczynom się podoba takie podejście. :-)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×