Skocz do zawartości
Nerwica.com

obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?


znerwicowana92

Rekomendowane odpowiedzi

refren, Rozumiem, że nie możesz rozstrzygać, czy było to grzechem czy nie. Miałam na myśli, co Ty byś zrobiła na moim miejscu. Wyspowiadałabyś się z tego, czy przystąpiła normalnie do Komunii, myśląc ''to nie był grzech, to nerwica''. W końcu jesteś trochę bardziej doświadczona ode mnie w tej kwestii ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dobrze, jakbyś zaczęła ufać sobie. Jeśli obrażanie Boga nie było Twoją intencją, to czemu tak to drążysz? Każdy czuje w środku czy jest ok czy nie, nawet jeśli to zaburzają natręctwa, to jeszcze zostaje ta druga, zdrowa cząstka i rozsądek, trzeba jej zaufać. Jeśli przeraża Cię to, że mogłaś tak pomyśleć, to potwierdza, że nie identyfikujesz się z tą myślą, że jej nie chciałaś.

 

Ale nawet jeśli u kogoś to nie jest natręctwo, tylko czuje złość względem Boga i to jakoś wypowiada - to i tak nie można z zewnątrz stwierdzić czy to grzech czy nie, ja bym nie rozdrapywała każdej myśli - liczy się ostateczny punkt dojścia. Poza tym w relacji z Bogiem, tak jak w związku - są różne emocje, kłótnie i ciężko to jednoznacznie oceniać i nie można moim zdaniem tego specjalnie usztywniać - bo czasem się trzeba pokłócić, żeby dojść do czegoś nowego, tak jak w życiu. Choć tak jak w życiu i kłótni z kimś bliskim - są granice, których lepiej nie przekraczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Dzięki za odpowiedź :) Mimo, że ta myśl nie była moją intencją, nie chciałam zrobić na złość Bogu, nie chciałam go obrazić, to drążę tę myśl, bo chyba nie mam do siebie zaufania. Z jednej strony rozsądek podpowiada mi, że nie zrobiłam nic złego, ale z drugiej strony nerwica wmawia mi, że ciężko zgrzeszyłam lub źle się zachowałam(dotyczy to różnych sfer mojego życia). Nie wiem skąd u mnie ciągłe poczucie winy. Myślę, że mam coś takiego w charakterze, co nie pozwala mi do końca cieszyć się życiem tylko ciągle czymś się przejmować, nakręcać, coś analizować. Najgorsze jest to, że nie mogę liczyć na pomoc psychologa, bo teraz mam mieć sesje częściej, ale co z tego jeżeli rozmowa ze specjalistą trwa tylko 30 minut, a pani psycholog radzi mi, żebym wszystko olewała i nic więcej.

 

Słyszałam, że relacje z Bogiem nie zawsze muszą być idealne. Nie chodzi mi teraz o obrażanie Go, ale o wypowiadaniu swojej złości, mówieniu o wątpliwościach, itp. Jednak przez moją nerwicę od razu miałabym wrażenie, że popełniłam ciężki grzech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słyszałam, że relacje z Bogiem nie zawsze muszą być idealne. Nie chodzi mi teraz o obrażanie Go, ale o wypowiadaniu swojej złości, mówieniu o wątpliwościach, itp. Jednak przez moją nerwicę od razu miałabym wrażenie, że popełniłam ciężki grzech.

 

Rozumiem, że teraz taka swoboda Cię przeraża, bo byłaby dla Ciebie źródłem natręctw i na razie jesteś ostrożna.

Jednak na dłuższą metę, myślę, nie da rady wytrzymać w takim gorsecie, masce - jeśli jakaś relacja ma być dobra, to musi być autentyczna, inaczej nie przetrwa. Albo autentyczność i chropowatość albo sztywne ramy i fałszywa doskonałość. Choć oczywiście to też Twój wybór, czy zależy Ci na utrzymaniu relacji z Bogiem, ja gorąco polecam, moim zdaniem to kierunek rozwojowego wyjścia z nerwicy.

 

-- 23 wrz 2013, 13:02 --

 

Co nie znaczy, że teraz masz sobie narzucać mówienie o złości - to też nie będzie autentyczne, jeśli nie masz takiej potrzeby albo się tego boisz i zaczniesz to robić na siłę.

 

-- 23 wrz 2013, 13:23 --

 

drążę tę myśl, bo chyba nie mam do siebie zaufania.

 

To jest według mnie dobry temat do zastanowienia się, czemu nie masz zaufania do siebie - też do zastanowienia się z psychologiem.

Pisałaś, że Twój ojciec lubi wszystkich kontrolować - może nie masz do siebie zaufania, bo zawsze źródło kontroli było ustawione zewnątrz Ciebie, a nie w Tobie - przy nadmiernej kontroli ojca nie miałaś okazji nauczyć się sama decydować, co dla Ciebie dobre, rozstrzygać różne kwestie, znaleźć swoich własnych granic i ich pilnować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Oczywiście, że zależy mi na utrzymaniu relacji z Bogiem, ale nerwica skutecznie mi to utrudnia. Przez natrętne myśli nie umiem skoncentrować się na mszy, modlitwie, czytaniu Pisma Św., myślę tylko o jak najszybszym zakończeniu modlitwy lub wyjściu z kościoła. Od razu do głowy przychodzą mi słowa, myśli przeciwko Bogu. Nie wiem też jak zbliżyć się do Boga. Cały czas obwiniam się, że nie kocham Go tak jak powinnam. Mam też wrażenie, że mam do Niego jakieś negatywne uczucia.

 

Myślę, że przyczyną braku zaufania do samej siebie może być mój dom rodzinny. Ojciec musi mieć nad wszystkimi kontrolę, a mama musi mieć kontrolę nade mną. Nie jest zła, jest bardzo dobrą matką, ale nadopiekuńczą i nie pozwalającą mi na samodzielność.

 

Ahma, A czy masz wrażenie, że sama wywołujesz te myśli? Ja od niedawna tak mam, mimo że przestałam aż tak się nimi przejmować.

 

Ancia, Niestety mam nerwicę połączoną ze skrupulatyzmem. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się z tym wygrać, czy będę walczyć do końca życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas obwiniam się, że nie kocham Go tak jak powinnam. Mam też wrażenie, że mam do Niego jakieś negatywne uczucia.

 

Popatrz na to jak na związek - w każdym związku pojawiają się czasem negatywne uczucia, ale to nie znaczy, że kogoś nie kochasz - miłość to w gruncie rzeczy wybór, że jesteś z tym kimś. Poza tym Bóg nie oczekuje na pewno miłości idealnej, bo wie, że nie jesteś idealna. Oczekuje rzeczy na Twoją miarę i może bardziej szczerości niż tego, co wymuszone. Sam zresztą potrafi wypełnić niedoskonałości Sobą, jeśli ktoś tylko ma chęć, by z Nim być.

 

Myślę, że przyczyną braku zaufania do samej siebie może być mój dom rodzinny. Ojciec musi mieć nad wszystkimi kontrolę, a mama musi mieć kontrolę nade mną. Nie jest zła, jest bardzo dobrą matką, ale nadopiekuńczą i nie pozwalającą mi na samodzielność.

 

To samo mogłabym powiedzieć o swojej mamie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro to jest przez nerwicę to jestem nie winny, bo gdybym jej nie miał nie obrażałbym boga bo bym się na tyle nie denerwował, więc nie pójdę za to do piekła tylko prosto do nieba. Jak go nie kocham to to samo, right? Nie mogę być winny skoro to nie ja tylko nerwica. Więc cokolwiek zrobię to i tak pójdę do nieba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abrakadabra xx, no takiej pewności nikt nie ma, że pójdzie do nieba, a tym bardziej że prosto do nieba (musiałbyś osiągnąć stan świętości) i na pewno nikt z forum nie da Ci takiej gwarancji. Co do obrażania, ważne jest to, czego się chce świadomie i co się wybiera, jeśli nie chcesz Boga obrażać, to nie sądzę, żebyś akurat za to miał iść do piekła i w ogóle żeby to była Twoja wina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Jestem katolikiem od zawsze . Miałem podobne problemy i czasami wracają .

Co nasz uczy religia ? Jest BÓG ok .

BÓG stworzył absolutnie wszystko łącznie z człowiekiem ok .

BÓG jest wszechobecny i wszechwiedzący ok .

BÓG jest dobry ( niesamowicie i nieskończenie ) ok .

Morał z tego taki : DOBRY BÓG wie o nas wiele więcej niż my sami o sobie będziemy wiedzieli kiedykolwiek .

Złe myśli wobec BOGA , które są sprzeczne z nami są absolutnie bez wartości - są niczym .

I BÓG to wie .

Nie ma sensu dręczyć się urojeniami . Życie jest za krótkie aby zamykać się w sobie i walczyć lub rozważać coś co nie ma sensu - nie istnieje .

Jeśli byś miała pretensje do BOGA i chciała go obrażać zgodnie ze swoją wolą nie czułabyś się winna i zlękniona to chyba oczywiste .

Odwrócenie się od BOGA to odrzucenie grzechu i wyrzutów sumienia .

 

Kochać ludzi i cieszyć się życiem :)

Los nasz w rękach BOGA tak czy inaczej . Co będzie z nami po śmierci zależy od DOBREGO BOGA i nie mam sensu rozważać tego :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam obsesyjne myśli i kompulsje natury religijnej, pociesza mnie fakt, że nie jestem w tym odosobniona. Czasem boję się, że może jakoś podświadomie jestem złym człowiekiem, że może zostanę ukarana, a może odrzucenie przez świat samo w sobie już jest za to karą. Raczej nie da się tego zignorować, bo niby jak? Myśli same przychodzą, a przymus to przymus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie nie można być złym człowiekiem podświadomie, bo dobro i zło to kategorie moralne, które odnoszą się do świadomych wyborów i świadomego kształtowania siebie takim a nie innym, czyli do "chcę taki być" i "nie chcę taki być", a nie do "jestem taki a taki".

To co się kojarzy z podświadomością można nazwać naturą człowieka, gdzie są popędy, różne pobudki, w tym egoistyczne, to taka sfera, która może się wydawać mroczna i niezbadana, nawet okrutna.

Według teologii (JP2) człowiek się znajduje jednocześnie w stanie natury upadłej i odkupionej. W zepsutej naturze człowieka jest pierwiastek zdrowia, który sprawia, że w sposób wolny możemy przyjąć powinność moralną. Można więc powiedzieć, że w każdym człowieku "nieświadomie" tkwią złe pierwiastki, ale natura ludzka może przyjąć dobro i ma też ku temu swoją energię, nie tylko do zła.

PS. Nie jestem teologiem i mogę coś źle nazywać czy interpretować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby się wyzbyć problemów psychicznych na tle religijnym, należy się wyleczyć z religii. Niestety w społeczeństwie zdominowanym religijnie, wiara w byty nadprzyrodzone jest uważana za coś normalnego i się z tego nie leczy, o ile znajdą się tacy, którzy taką wiarę podzielają.... Bo gdy jeden człowiek wierzy w istnienie jakiegoś bytu, którego udowodnić istnienia nie potrafi, to się go zamyka w psychiatryku, żeby mu to wybić w głowy, ale gdy stu ludzi w to wierzy, to się uważa to za coś wręcz wartościowego , nazywa religią , a nawet finansuje z publicznych pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kros, ja mam w sumie trochę podobnie, jeśli istnieje ktoś, kto stworzył ten pitolony świat, mnie i wszystko co istnieje, to musi być największym sukinsynem jakiego ktokolwiek widział.

W tym względzie to nie rozumiem ludzi rozpaczających, z tego powodu, że mu bluźnią...bo jemu, wierząc w niego, powinno się bluźnić.:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Dlatego w religiach, np w naszym "ukochanym" katolicyźmie, tak wielką uwagę przywiązuje się do indoktrynacji od najmłodszych lat...czym skorupka za młodu nasiąknie, to wiadomo... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby się wyzbyć problemów psychicznych na tle religijnym, należy się wyleczyć z religii. Niestety w społeczeństwie zdominowanym religijnie, wiara w byty nadprzyrodzone jest uważana za coś normalnego i się z tego nie leczy, o ile znajdą się tacy, którzy taką wiarę podzielają.... Bo gdy jeden człowiek wierzy w istnienie jakiegoś bytu, którego udowodnić istnienia nie potrafi, to się go zamyka w psychiatryku, żeby mu to wybić w głowy, ale gdy stu ludzi w to wierzy, to się uważa to za coś wręcz wartościowego , nazywa religią , a nawet finansuje z publicznych pieniędzy.

 

Rozumiem, że dla Ciebie idealne społeczeństwo to takie, w którym ludzi religijnych się leczy i zamyka się w psychiatrykach? Ta idea nie jest nowa, było już kilka takich wybitnych, postępowych postaci, co chciały ludzi z Boga wyleczyć. Do dziś po nich sprzątamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kros, ja mam w sumie trochę podobnie, jeśli istnieje ktoś, kto stworzył ten pitolony świat, mnie i wszystko co istnieje, to musi być największym sukinsynem jakiego ktokolwiek widział.

 

"Obrażanie Boga przez nerwicę" - w pewnym sensie Wasze wypowiedzi są nawet zgodne z tematem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby się wyzbyć problemów psychicznych na tle religijnym, należy się wyleczyć z religii.

 

Nie jest to takie proste, gdyż natręctwa bardzo często są niezależne od naszych poglądów. Teoretycznie możemy coś wiedzieć, ale obsesyjne zaprzeczające myśli i tak się pojawiają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Bo gdy jeden człowiek wierzy w istnienie jakiegoś bytu, którego udowodnić istnienia nie potrafi, to się go zamyka w psychiatryku, żeby mu to wybić w głowy, ale gdy stu ludzi w to wierzy, to się uważa to za coś wręcz wartościowego , nazywa religią , a nawet finansuje z publicznych pieniędzy.

 

Rozumiem, że dla Ciebie idealne społeczeństwo to takie, w którym ludzi religijnych się leczy i zamyka się w psychiatrykach?..

Żle rozumiesz.

Dziwne, bo wypowiedź ego jest logiczna.

Nawet nie wspomniała o "idealnym społeczeństwie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×