Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

comatom,

Pamiętaj,że nawet tak okrutne stany,które teraz przeżywasz mijają i przychodzą

później lepsze dni,zawsze warto uczepić się tej nadziei i mimo wszystko nie

ulegać tym myślom,bo w życiu nigdy nie jest tylko źle,ale po okresie cierpienia

i próby przyjdzie lepszy czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rowniez mysle o powieszeniu sie. wyszedlem w miare na prostą tu nagle zaczalem grać w kasynie. 10 tysięcy w plecy i kredyty. Rodzice jak sie dowiedza to w ogole bedzie koniec bo od nich pozyczalem 3,5k na niby rozwój. Juz nie wiem co mam robić... Jak jest ktoś ze śląska i chce pogadać na priv a pozniej moze w realu to niech pisze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popełniłam błąd. Przed wyjazdem z domu nie posprzątałam dokładnie pokoju. Mama znalazła nie tyle list pożegnalny ile notatkę, na wypadek gdybym jednak nie wytrzymała i nigdy nie miała wrócić do tego pokoju, z krótką wiadomością, że ją przepraszam. Napisałam ją kilka miesięcy temu, a gdy miałam wyrzucić doszłam do wniosku, że jest całkiem ładnie napisana i może się jeszcze kiedyś przydać. Przecież jakbym miała nagle nie wrócić, musieliby posprzątać mój pokój i znaleźliby ją wtedy. Nie miała jej znaleźć teraz, naprawdę tego nie chciałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

julusia, zadzwoniła z płaczem, cała roztrzęsiona... starałam się to jakoś wyjaśnić i przeprosić, ale była nieźle wystraszona. Z drugiej strony nikt jej nie kazał szukać czegokolwiek u mnie w biurku (bo to oczywiście był przypadek, potrzebowała czystej kartki, żeby coś zapisać), choć biorąc pod uwagę, że kiedyś miała w zwyczaju sprawdzać pokój w poszukiwaniu czegoś czego nie powinno tam być, to nie powinnam się chyba dziwić, że potrzebowała czystej kartki akurat z mojego biurka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, to było wtedy, kiedy kolejny raz nie wytrzymała i nawrzucała mi (robi to średnio raz na kilka miesięcy), że ona robi wszystko, żeby mi pomóc, a ja się nie staram stanąć na nogi, że nie ma już siły, że wydaje masę pieniędzy na moje leczenie i pragnie zobaczyć chociaż iskierkę nadziei, że wszyscy w domu ją wykorzystujemy, że nawet nie pomyślę jak ona się czuje i martwi, kiedy słyszy moją odpowiedź w stylu "do dupy/ a weź nawet nie pytaj/ nie chcę o tym mówić" na pytanie jak mi minął dzień i szereg innych bzdur, m.in. że czuje się przeze mnie niekochana, bo ja jej tego nie mówię. Kiedy ja naprawdę nie potrafię strzelać takich gatek, ona potrafi mi dziesięć razy dziennie powtarzać, jak bardzo jestem dla niej ważna i jak mnie kocha, a ja nie umiem na to odpowiedzieć, no nie umiem.

 

Po jednej z takich akcji naprawdę chciałam odejść z domu ostatecznie, uwolnić ją od siebie i napisałam, że za bardzo ich kocham, żeby zatruwać im życie i że lepiej im będzie beze mnie.

Oczywiście jak nerwy jej przeszły to przepraszała, płakała, że już nie ma siły i czasem nie kontroluje kiedy daje upust swoim emocjom itd, więc odpuściłam. Jak doszłam do siebie zaczęłam po raz kolejny udawać, że nic nie miało miejsca. :? słabo trochę, z takim początkiem za każdym razem, jestem tym po prostu strasznie zmęczona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, nie bardziej niż kiedyś. Teraz przynajmniej przeprasza za to, że otworzyła szufladę mojego biurka, a kiedyś uważała, że to jest jej obowiązek, trzepać torbę, sprawdzać paragony w portfelu czy "pomagać w sprzątaniu pokoju". Okej, rozumiem, że się martwiła, naprawdę to rozumiem, ale prawda jest taka, że na niewiele się to zdało, bo jak dziecko chce coś ukryć to ukryje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, nie chcę, mogłoby być tylko gorzej, ale nawet nie wiem co miałabym powiedzieć. Poza tym nie zamierzam dzielić się z nią swoimi prywatnymi sprawami. Wciąż jestem jej dzieckiem a ona moją mamą, jasne, ale ja mam swoje życie i staram się nim żyć. Nie powiem jej teraz, że "mamo tak się starałaś, a jednak ci nie wyszło, bo piłam kiedy wyjeżdżałaś w delegacje, spotykałam się z ludźmi, z którymi mi nie pozwalałaś kiedy mówiłam, że idę gdzieś indziej, kłamałam w wielu sprawach". Miałam coś do ukrycia, każdy ma, kłamałam, żeby nie ranić, więc teraz tego też nie zrobię. Po prostu uważam, że mam prawo do swoich tajemnic, nawet jeśli wynikają z tego nieporozumienia, nie będę ich unikać kosztem prywatności większej czy mniejszej, bo to jest tylko moje.

Obie jesteśmy popaprane. To co mi dolega jest pokłosiem jej problemów zdrowotnych, więc chcę, żeby każda z nas zadbała o siebie, ale oddzielnie. Ja zawalczę o siebie, a ona niech zajmie się wreszcie sobą.

 

Nie wiem, dlaczego nie umiem. Jestem w tym bardziej podobna do taty. Dla mnie ważnych słów się nie nadużywa, bo tracą wtedy wartość. Z resztą one mi wgl bardzo ciężko przechodzą przez gardło.

 

-- 26 mar 2015, 22:17 --

 

hmmm...ale jestem chaotyczna, mam nadzieję, że cokolwiek da się z tego zrozumieć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, dzięki wielkie. To naprawdę budujące, świadomość, że jest ktoś kto rozumie.

Ale ja mam po prostu dość, nie jestem w stanie dłużej się nią zajmować, a ona nigdy nie podoła dbaniu o kogoś, bo jest za słaba. Mam tylko nadzieję, że ja kiedyś się z tego wygrzebię i że ona sobie poradzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×