Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy w Polsce monopolistę w postaci PARPA i przyjętego przez nią modelu leczenia minnesota (czyli 2 rodzaje terapii + uczestnictwo w AA), która również szkoli i certyfikuje specjalistów, którzy z kolei zatrudniani są w poradniach leczenia finansowanych z NFZ.

Mi się w Canadzie bardzo podoba to, że tam tego typu placówki mają swoje autorskie programy leczenia i jeśli ktoś chce zostać terpautą w danym ośrodku to przechodzi szkolenie u nich. Ale tutaj mało osób uzależnionych jest więc nie jest to taki problem (ale poza Rządem mało kto traktuje to jako narkotyk więc nikt sie z tego nie leczy). Ale tutaj to działa z ogromną skutecznością, właśnie m.in. dlatego, że nie ma żadnych idiotycznych ram wg., których trzeba każdego leczyć, tylko wszystk ojest dostosowywane indywidualnie.

 

W Polsce w wielu aspektach narzucane są konkretne procedury niezależnie od sytuacji więc wiadome z góry jest, że mało kiedy zadziałają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blah!blah!, Alkoholizm na calym świecie klasyfikowany jest jako choroba, czy tego chcesz czy nie, tego nie zmienisz. Ja osobiście nie zgadzam się z twoją opinią i w ogóle często w taki sposób wypowiadają się politycy któży będąc z zawodu fryzjerem jest ministrem np. finansów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, a jakie to ma znaczenie czy uznasz, że to choroba czy nie? Czy fizycznie coś to zmienia? Nie. Jest to po prostu problem a ja miałam na mysli, że nie ma sensu tego klasyfikować bo po co? Jest to formalnie sklasyfikowane zapewne ze względów prawnych - chorobę można leczyć w ramach składek ZUS a "uzaleznienia" nie można. Dlatego jest to formalnie nazwane chorobą. I wcale nie na całym świecie alkoholizm uznawany jest jako choroba a dlaczego - to już wyjasniłam wcześniej - ze względów prawnych/ubezpieczenia ;).

 

Oczywiście nie musisz się zgadzać, masz do tego prawo ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NaaN, Nie to nie oto chodzi, ale wiesz mnie się udało wyrobić w sobie takie coś w rodzaju uznania, zadowolenia z tej mojej pracy na terapii, mam nadzieję że wytrwam w trzeźwości do końca życia. Przyznaję nie chodzę na mityngi, to trochę żle, bo człowiek ma tendęcję do zapominania kim tak naprawdę jestem, ale raz za czas poczytam jakąś książkę z tej tematyki, no a tak na co dzień to czytam stroniczkę medytacji 24 godz. na dobę. Ja mam tylko i wyłącznie dobre wspomnienia dużo przyjaźni, wspaniala grupa, mam z niekturymi kontakt tel. Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, a więc zagrożenia do wypicia są i będą całyczas, zdaję sobie z tego sprawę dlatego nauczyłem się na terapii między innymi nie siadać na laurach, lecz być ostrożnym, pamiętać o zaleceniach AA, być wyczulonym na zagrożenia. No niestety to już takie życie alkohoika jest i będzie do końca moich dni, codziennie mam nadzieję ż nie zapiję i modlę się o to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) bo człowiek ma tendęcję do zapominania kim tak naprawdę jestem, ale raz za czas poczytam jakąś książkę z tej tematyki, no a tak na co dzień to czytam stroniczkę medytacji 24 godz. na dobę. (...) Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, a więc zagrożenia do wypicia są i będą całyczas, zdaję sobie z tego sprawę dlatego nauczyłem się na terapii między innymi nie siadać na laurach, lecz być ostrożnym, pamiętać o zaleceniach AA, być wyczulonym na zagrożenia.

A ja osobiście nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że alkoholizm to nieuleczalna choroba. Mam wrażenie, że wpajane jest to ludziom na chama tylko po to, żeby w razie powrotu do intensywnego picia można było takiemu człowiekowi powiedzieć: sorry ale przecież miałeś/aś świadomość, że to choroba nieuleczalna. Dla mnie to takie błedne założenie, które powoduje tylko że człowiek będzie się wiecznie pilnował, wiecznie o tym myslał a po co? Człowiek przecież dąży to radości w życiu a nie do kajania się i zamartwiania.

Ja myślę, że fizycznie nigdy uzalezniona nie byłam ale psychicznie bardzo. Sama w końcu się opamiętałam i teraz mogę sobie czasem pozwolić na odrobinę balowania, potrafię też odmówić alkoholu. Mam bardzo luźne podejście do tej kwestii, sama nawet uznałam, że picie jest bez sensu i generalnie nie piję - a przyszło mi to o wiele łatwiej własnie z tego względu, że nie wywierałam na sobie wiecznej presji (nie wmawiałam sobie, że wiecznie muszę uważać, żeby przypadkime sie nie napić) i dzięki temu nabrałam po prostu dystansu do alkoholu.

 

Tym bardziej, że jak już wcześniej wspominaliśmy - nie alkohol jest problemem a przyczyny picia - jesli znajdzie się odpowiedni zamiennik zamiast upijania się i człowiek zacznie rozwiązywać problemy to wg. mnie jest wyleczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej, że jak już wcześniej wspominaliśmy - nie alkohol jest problemem a przyczyny picia - jesli znajdzie się odpowiedni zamiennik zamiast upijania się i człowiek zacznie rozwiązywać problemy to wg. mnie jest wyleczony.
Jaki zamiennik, narkotyki, dopalacze, marichuana, leki psychotropowe, wąchanie kleju, nadmierne palenie tytoniu, wszystkie te substancje które zmieniają świadomość, takie zamienniki masz na myśli? Myślę że nie znasz całego mechanizmu uzależnienia, co taki alkoholik np. jak ja przeżywa, jakie ma myśli, jakie skłonności (zaznaczę tutaj, że nie każdy zostaje alkoholikiem, choćby nawet często popijał), jaką traume przechodzi alkoholik pijąc w samotności by uciec od swoich problemów, i kręci się w tej pijackiej karuzeli z której okazalo sie nie można zsiąść. Ja obralem terapię, tam poszedłem po pomoc i ją otrzymałem, oczywiście wymagało to bardzo dużo zaangażowania i ciężkiej pracy z mojej strony, nie powiem nie przychodziło mi to łatwo miałem swoje załamki, ale w końcu zrozumiałem że wolę życie niż umrzeć z przepicia.

 

-- 18 mar 2015, 10:35 --

 

Ja myślę, że fizycznie nigdy uzalezniona nie byłam ale psychicznie bardzo. Sama w końcu się opamiętałam i teraz mogę sobie czasem pozwolić na odrobinę balowania, potrafię też odmówić alkoholu.
Widzisz mowisz że nie bylaś nigdy uzależniona, że potrafisz odmówić alkoholu, a więc prawdopodobnie nigdy nie zostaniesz alkoholikiem. Polecam ci obejżenie filmu pt. "Pod Mocnym Aniołem", on bardzo trafnie pokazuje sedno uzależnienia od alkoholu.

 

-- 18 mar 2015, 10:39 --

 

Alkoholizm to jest uzależnienie fizyczne i zarazem pstchiczne, bo przecież to jego głowa karze mu pić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki zamiennik, narkotyki, dopalacze, marichuana, leki psychotropowe, wąchanie kleju, nadmierne palenie tytoniu, wszystkie te substancje które zmieniają świadomość, takie zamienniki masz na myśli?

Dlaczego od razu założyłeś, że tylko takie negatywne "uzależnienia" mogą być alternatywą? Dla mnie alternatywą może być sport, czy pasja. Wszystko to, co pozwala nie mysleć w danej chwili o problemie jeśli nie chcemy w tym momencie go rozpracowywać.

Myślę że nie znasz całego mechanizmu uzależnienia, co taki alkoholik np. jak ja przeżywa, jakie ma myśli, jakie skłonności (zaznaczę tutaj, że nie każdy zostaje alkoholikiem, choćby nawet często popijał), jaką traume przechodzi alkoholik pijąc w samotności by uciec od swoich problemów, i kręci się w tej pijackiej karuzeli z której okazalo sie nie można zsiąść.

Wiesz, nie znam mechanizmów uzaleznienia fizycznego ale to wg. mnie akurat jest najmniejszy problem. Ale znam doskonale jak psychicznie człowiek się uzależnia. I osobiście nie uważam, że wyznacznikiem uzaleznienia jest czestotliwośc spożywania alkoholu a powód z jakiego się to robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę że tu nie zła dyskusja powstała :)

Wiecie,moja pani psychoterapeuta była certyfikowanym terapeutą poznawczo behawioralnym,bez nałogów.Sama uważała że trzeba mieć indywidualne podejście do pacjenta,bo każdy alkoholik pije z innych powodów i każdy nosi inny bagaż doświadczeń.I podchodziła do pacjentów indywidualnie.Sęk w tym że ona była po studjach pedagogiki i z tego co wyszło na zaburzeniach osobowości się nie znała.Dlatego nie

mogła mi pomóc a wręcz pogłebiała swoim zachowaniem niektórych z moich objawów.Zatem jedynym moim zastrzeżeniem jest to że jednak psychiterapeuta powinien być po studiach psycholigii,nawet ten od uzależnień.

Co do AA,mi osobiście mityngi nie pasowały bo za dużo "indoktrynacji" było,ale uwierzcie,poznałam tam dużo fajnych ludzi,którzy od wielu lat są abstynentami.I zazwyczaj ci co zapijają,to przestają chodzić na mityngi.

Kolejna sprawa-że psychoteraputa nie powinien być po takich samych doświadczeniach co pacjent bo będą czy też mogą porównywać problemy pacjenta do swoich z przeszłości.Myślę że to zależy od terapeuty.W szkole psychoterapeutycznej uczy się być obiektywnym,nie porównywać ,potem korzysta regularnie z superwizji,dzięki której może zachować swój objektywizm i nie dopuścić do takich błędów jak na przykład właśnie porównywamie ze sobą,z innymi pacjentami i tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zatem jedynym moim zastrzeżeniem jest to że jednak psychiterapeuta powinien być po studiach psycholigii,nawet ten od uzależnień.

Dokładnie, generalnie uważam, że każdy psychoteraputa powinien ukończyć najpierw studia z zakresu psychologii. Wiadome, że nawet to nie świadczy do końca, że taka osoba się nadaje ale mimo wszystko wiedza jest też jednym z kluczowych elementów.

Kolejna sprawa-że psychoteraputa nie powinien być po takich samych doświadczeniach co pacjent bo będą czy też mogą porównywać problemy pacjenta do swoich z przeszłości.Myślę że to zależy od terapeuty.W szkole psychoterapeutycznej uczy się być obiektywnym,nie porównywać ,potem korzysta regularnie z superwizji,dzięki której może zachować swój objektywizm i nie dopuścić do takich błędów jak na przykład właśnie porównywamie ze sobą,z innymi pacjentami i tak dalej.

Na prawdę, bardzo trudno o specjalistę, która potrafi obiektywnie spojrzeć na problem drugiej osoby a świadczy o tym fakt, że człowiek ma w naturze porównywanie wszystkiego do swoich doświadczeń. Niby się uczy ludzi jak tego nie robić ale mimo wszystko nie każdy po prostu ma predyspozycje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, Myśle że choćby 30% alkoholikom udawało się wyjść z nałogu, dzięki tej terapii to czyż nie opłacało się leczyć ich wszystkich? Z raka też nie wszystkim udaje się wyjść, a nie odmawia się im pomocy.Choćby 30% alkoholików wychodziło z nałogu dzięki ruchowi AA, to czyż nie jest uzasadnione żeby taki ruch istniał i się rozwijał, zwłaszcza że oni są samowystarczalni? Przecież nie wszystkim narkomanom udaje się wyjść z nałogu, a jednak Monar istnieje i pomaga tym któży już nie dają rady sami egzystować. Takie ruchy, czy terapie trzeba popierać.

 

-- 18 mar 2015, 17:05 --

 

Taki psychoterapeuta nie siedzi z założonymi rękami, on musi przekazać niesamowitą ilość wiedzy, która jest potrzebna do utrzymania trzeźwości, każdego indywidualnie musi wysłuchać i omówić, udzielić wskazówek, sugestii, naprowadzić na dobry tok myślenia itd. Mi osobiście bardzo pomogły terapie indywidualne raz w tygodniu. Tam mogłem dokładnie przeanalizować każdy ze swoich problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61,

Nigdzie nie twierdziłam że AA nie powinna istnieć.Wręcz napisałam że poznałam wielu fajnych ludzi którzy dzięki AA utrzymują trzeźwość.

Co do terapii indywidualnej,także nie twierdziłam że w ogóle w niczym mi nie pomogła...

 

-- 18 mar 2015, 17:26 --

 

blah!blah!,

Oj,niestety ale alkoholizm jest nieuleczalną chorobą :( Nawet po kilkunastoletniej abstynencji ktoś może zapić.Jest nawrót choroby i jeśli ktoś nie potrafi rozczytać zwiastuny nawroty,a tego uczą właśnie na terapii,to zapijasz.Trzeba się pilnować,znać się na mechanizmach i na objawach nawrotu choroby.Nie jest to łatwe i wielu osób nie daje rady :( Dlatego ważna jest psychoedukacja.Ale nie tylko.Tak jak zaznaczyłaś,ważne są powody ,doświadczenia pacjenta,indywidualne podejście do niego.Wiele alkocholików są DDA i po ukończeniu terapii uzależnień idą na terapie DDA.U innych,takich jak ja,powodem picia jest zaburzenie osobowości i znów potrzebne jest indywidualne podejście i dodatkowa pomoc.Innym pomaga tylko AA,albo i nic nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja równocześnie przestałem pic i palić . Ale do palenia wróciłem i pale jak smok paczkę dziennie . Po prostu rzucenie dwóch rzeczy naraz za bardzo obciążało moja psychikę . Nie wiem które zło wybrałem ale wydaje mi się ze to mniejsze , po prostu po fajkach mi nie odp...dala. I zgodzę się z koleżanka ze alkoholizm to nieuleczalna choroba i naprawdę trzeba uważać żeby się nie napić . Ja z pokoju powyrzucałem wszystkie kufle które przez lata wynosiłem z baru a które stanowiły ozdobę moich mebli . Nawet gdy robię zakupy to nie spoglądam na półkę z alkoholami która jak na złość zawsze znajduje się przy kasie . najgorzej jest w weekendy , trzeba się czymś zając , na szczęście jest praca bo gdyby nie było to nie wiem czy bym dalej dal rade wytrzymywać . No i w moim przypadku również było zabrane prawo jazdy , które odzyskałem i na którym bardzo mi zależy i to tez wywołuje swego rodzaju odrazę do alkoholu . No i ciekawe wspomnienia np. jak w pijackim amoku obsikałem telewizor albo zwymiotowałem przez okno z czwartego pietra na sąsiada który piętro niżej palił papierosa w oknie 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj,niestety ale alkoholizm jest nieuleczalną chorobą :( Nawet po kilkunastoletniej abstynencji ktoś może zapić.Jest nawrót choroby

Czyli każde użycie alkoholu przez zdiagnozowanego alkoholika jest uznawane za nawrót choroby ? Czy musi się łaczyć ze stratami, ciągami, powrotem do punktu wejśćia w terapię, itp. ?

 

i jeśli ktoś nie potrafi rozczytać zwiastuny nawroty,a tego uczą właśnie na terapii,to zapijasz.Trzeba się pilnować,znać się na mechanizmach i na objawach nawrotu choroby.Nie jest to łatwe i wielu osób nie daje rady :( Dlatego ważna jest psychoedukacja.

To jest działanie na behavior. Unikaj miejsc gdzie jest alkohol, ludzi, którzy piją...udawaj, że nie ma alkoholu na świecie i dumnie głoś:Ja nie piję.

Każdy terapeuta w innym zaburzeniu powie coś diametralnie różnego, że nie wyleczy cię unikanie, tylko masz rozpoznać co tobą powoduje i znależć inne rozwiązania.

Ale nie tylko.Tak jak zaznaczyłaś,ważne są powody ,doświadczenia pacjenta,indywidualne podejście do niego.Wiele alkocholików są DDA i po ukończeniu terapii uzależnień idą na terapie DDA.U innych,takich jak ja,powodem picia jest zaburzenie osobowości i znów potrzebne jest indywidualne podejście i dodatkowa pomoc.Innym pomaga tylko AA,albo i nic nie pomaga.

Nic nie pomaga tym, którzy nie chcą, żeby im coś pomogło. I to jest ich prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NaaN,

Pod rozczytanie zwiastunów nawrotu nie miałam na myśli udawanie że alkohol nie ustnieje.Takim zwiastunem mogą być sny alkoholowe,czucie zapachu alkoholu i myslenie o nim na przykład pod

czas mycia okien,nagłe huśtawki nastroju,nerwowość bez powodu.Na terapii nie uczą udawania że alkohol nie istnieje,tylko tego by nauczyć się go odmawiać i jak radzić sobie z nawrotem,przedtem z głodem alkoholowym.Unikanie miejsc gdzie pije sie alkohol nie jest złym pomysłem tylko działaniem zapobiegawczym.Poza tym nie ma co porównywaćleczenie alkoholizmu z innymi chorobami i zaburzeniami.

Owszem,każde spożycie alkoholu po jakimś dłuższym czasie nie picia to jest nawrotem.Chociaż nie każdy nawrót wiąże się z napiciem się.I tak,jeśli pod czas nawrotu alkoholik nie da rady i zacznie spowrotem pić,to jest związane ze stratami.

 

-- 19 mar 2015, 08:47 --

 

NaaN,

Poza tym,jakie to ma znaczenie jakimi metodami posługuje się alkoholik by nie pić?Ważne by działały i żeby nie pił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli po waszych wypowiedziach powinnam się cieszyć bo wynika z nich, że nigdy w żadnym stopniu uzależniona nie byłam. Więc wynika z tego, że po raz kolejny "specjaliści" nie wykazali sie znajomością swojej profesji i była to kolejna rzecz, którą próbowali mi wmówić ;).

 

huśtawka, NaaN, Nareszcie jakieś sensowne wypowiedzi.

A dlaczego uważasz, że wypowiedzi, z którymi się nie zgadzasz od razu nie są sensowne hmm...? ;)

 

Ja tam i tak uważam, że wieczne unikanie alkoholu i miejsc, gdzie on się znajduje na dłuższą mete nie ma sensu. Nie mówię o samym piciu ale przeciez alkohol jest wszechobecny więc w ychodząc z takiego założenia to człowiek w ogóle nie powinien wychodzic z domu.

A mam wrażenie, że wieczne rozkminianie i rozmawianie o alkoholu, i zastanawianie się jak uniknąć spożywania go jeszcze bardziej nakręca człowieka - no bo jak człowiek ma przetać o alkoholu mysleć skoro wiecznie się zastanawia nad nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech,że odrazu z domu nie wychodzić-do pracy można,i do kościoła też ;) Wiesz,myślę że alkoholik po tym jak przestaje pić,sam zmienia swoje stare towarzystwo na takie dla którego alkohol nie jest priorytetem.Poza tym z czasem alkoholik potrafi odmawiać alkoholu,nie musi go unikać ciągle i za wszelką cenę.W końcu abstynencja to nie więzienie tylko kwestia wyboru.No i nie trzeba wpadać z jednej skrajności w drugiej.

Być może i nie jesteś alkoholikiem jeśli potrafisz pić w sposób kontrolowany-coś czego alkoholik nie potrafi.Dla tych wszystkich,którzy mają wątpliwości co do tego czy mają problem z alkoholem ,to polecam książkę "Picie kontrolowane"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem,każde spożycie alkoholu po jakimś dłuższym czasie nie picia to jest nawrotem.Chociaż nie każdy nawrót wiąże się z napiciem się.I tak,jeśli pod czas nawrotu alkoholik nie da rady i zacznie spowrotem pić,to jest związane ze stratami.

 

Takie założenia są przyjęte w naszej terapii alkoholizmu. Ale nie jest to prawda objawiona i nie są to jedyne możliwości.

 

Poza tym,jakie to ma znaczenie jakimi metodami posługuje się alkoholik by nie pić?Ważne by działały i żeby nie pił

 

Dla mnie ważne jest to, żeby używanie alkoholu oparte było na wolnym wyborze a nie strachu przed konsekwencjami. A żeby to uzyskać najczęściej potrzeba odbudowy/bądż zbudowania wielu struktur osobowości nie mówiąc o przyswojeniu sobie narzędzi służących do tego celu.

 

Poza tym nie ma co porównywaćleczenie alkoholizmu z innymi chorobami i zaburzeniami.

Alkoholizm jest uzależnieniem jak inne, z alkoholizmem ściśle wiąże się współuzależnienie, nie jest pryszczem na zdrowym ciele tylko objawem innych trudności. Przy dobrej terapii wychodzi skąd się u człowieka wziął pomysł na takie obchodzenie problemów i budowanie sobie świata iluzji.

 

blah!blah! podpisuję się pod wszystkim co napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na prawdę nie wiem do czego miałaby doprowadzić ta dyskusja.Ja nie neguję przecież to co wy mówicie. Poza tym mam wrażenie że nie jestem dobrze rozumiana i "czytana".Nie twierdziłam że nie trzeba pić ze strachu przed konsekwencjami.Zaznaczyłam że to kwestia wyboru i wtedy to ma sens.Co do powodów przez które ludzie wpadają w nałóg i co z tym robić,to napisałam kilka postów wcześniej.Nie pisałam by nie porównywać uzależnienia od alkoholu z innymi uzależnieniami tylko nie porównywać terapie w alkoholiźmie z terapią innych chorób psychicznych czy zaburzeniach osobowości,bo są różnice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech,że odrazu z domu nie wychodzić-do pracy można,i do kościoła też ;)

No ale wiesz, po drodze są sklepy z alkoholem, do kościoła nie każdy chodzi...;). Ja z wypowiedzi kazimierza tak wywnioskowałam - sam tak opisywał sytuacje, że nawet będąc w sklepie trzeba się strasznie pilnować.

Wiesz,myślę że alkoholik po tym jak przestaje pić,sam zmienia swoje stare towarzystwo na takie dla którego alkohol nie jest priorytetem.Poza tym z czasem alkoholik potrafi odmawiać alkoholu,nie musi go unikać ciągle i za wszelką cenę.W końcu abstynencja to nie więzienie tylko kwestia wyboru.No i nie trzeba wpadać z jednej skrajności w drugiej.

I znowu odniosę się do wypowiedzi kazimierza. Nie trzeba mieć znajomych, dla których alkogol jest priorytetem ale np. urodziny, trudno tam uniknąć alkoholu, imprezy okazjonalne itd. itd.

Być może i nie jesteś alkoholikiem jeśli potrafisz pić w sposób kontrolowany-coś czego alkoholik nie potrafi.Dla tych wszystkich,którzy mają wątpliwości co do tego czy mają problem z alkoholem ,to polecam książkę "Picie kontrolowane"

Miałam na mysli to, że "specjaliści" w takim razie wmawiali mi, że jestem ;).

 

 

Poza tym,jakie to ma znaczenie jakimi metodami posługuje się alkoholik by nie pić?Ważne by działały i żeby nie pił

 

Dla mnie ważne jest to, żeby używanie alkoholu oparte było na wolnym wyborze a nie strachu przed konsekwencjami. A żeby to uzyskać najczęściej potrzeba odbudowy/bądż zbudowania wielu struktur osobowości nie mówiąc o przyswojeniu sobie narzędzi służących do tego celu.

No właśnie, osobiście uważam, że nie powinno być celem nie picie w ogóle a nauczenie się straktowania alkoholu inaczej.

To bardzo logiczne założenie:

- jest jakiś konkretny powód picia - człowiek zapija problemy i traktuje alkohol jako odskocznię,

- człowiek znajduje sposób rzeczowego rozwiązywania swoich problemów (nie alkohol),

- człowiek znajduje inny sposób pomagający o problemach nie mysleć,

- w następstwie człowiek nabiera do alkoholu dystansu - a tak z nałogiem się da.

 

Znam sporo osób, które w ten sposób podchodzą do palenia papierosów. Jarali kiedys jak smoki a obecnie palą tylko raz w tygodniu przy piwie - rzeczowo to argumentując - bo lepiej im smakuje. Czyli wniosek z tego, że się da, tylko trzeba zmienić podejście.

 

Ja w dalszym ciągu uważam, że w Polsce faktycznie, człowiek nie ma mozliwości wyleczyć się w 100% z alkoholizmu tylko i wyłacznie z tego wzgledu, że po prostu ludziom się to wmawia na chama. Terapie przecież głownie opierają się na manipulacji, a ludzie z niej korzystający są docyś mocno na nią podatni. I jak się komuś wiecznie wmawia, że jest to "nieuleczalna choroba" i do końca życia ma alkoholu unika (nie pić w ogóle) to ludzie w to wierzą. I potem sami siebie nakręcają: wychodzą z domu i nakrcają się, że oby sklepu po drodze nie było no bo przecież tam jest alkohol a pić go nie wolno; na urodziny do znajomego boją się pójśc no bo tam alkohol itd. itd..... A wg. mnie to "sztucznie" wywoływane napięcie i presja właśnie może doprowadzić do powrotu do zapijania problemów - no bo przecież spiję się to ta presja, że napić się nie mogę trochę zejdzie.

 

Ale to wszystko to wina systemu i wpajania ludziom, że tak na prawdę do końca życia będą chorzy - gdyby mi tak wpojono to w sumie byłoby mi już to obojętne czy piję czy nie i chlałabym dalej po to tylko, żeby nie czuć tej wiecznej presji wynikającej z wiecznego pilnowania się.

 

Jak wspomniałam - to czy ktoś jest alkoholikiem czy nie wynika tylko i wyłącznie z podejścia jakie ktoś ma do alkoholu - jeśli zmieni to podejście to zostanie wyleczony. To jest moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym,boże,jednak zostanę przy tym że nie tyle ważne są metody tylko to czy osiągamy cel.To tak jak z metodami jakich używają terapeuci z różnych szkół terapeutycznych-dla jednego jedne metody będą odpowiednie i skuteczne,dla innego inne.Mi osobiście strach przed konsekwencjami nie pomógł,ani uczesnictwo w AA,innym pomogło,jeszcze innym pomogła terapia grupowa,wiara w Boga i znam na prawde wielu osób które w ten sposób wyszły z nałogu i nie piją z 20 lat na przykład.Tak więc kwestia wolnego wyboru i samoświadomości,chęci.A że psychoterapia uzależnień powinna być kompleksowa i nie skupiać tylko i wyłącznie na piciu,to sama pisałam o tym wczoraj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym,boże,jednak zostanę przy tym że nie tyle ważne są metody tylko to czy osiągamy cel.To tak jak z metodami jakich używają terapeuci z różnych szkół terapeutycznych-dla jednego jedne metody będą odpowiednie i skuteczne,dla innego inne.Mi osobiście strach przed konsekwencjami nie pomógł,ani uczesnictwo w AA,innym pomogło,jeszcze innym pomogła terapia grupowa,wiara w Boga i znam na prawde wielu osób które w ten sposób wyszły z nałogu i nie piją z 20 lat na przykład.

 

To głównie o to chodzi. Wyjście z alk. = abstynencja do końca życia. A to równanie niekoniecznie jest prawdziwe.

Metody osiągania celku są b.ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blah!blah!,

Uwierz mi,głównym celem alkoholika jest nie picie.Alkoholik nie potrafi pić raz w tygodniu czy tylko na urodzinach.Jeśli raz zacznie to będzie pił i to niestety w sposób nie kontrolowany.Owszem,powody dla których alkoholik wpada w nałóg są różne,ale głównym celem jest nie picie,a jedyny sposób zmiany podejścia do alkoholu jest przyjąć do świadomości,że alkohol nie jest dla alkoholików.I że już nigdy nie będzie umiał pić kontrolowanie.Zresztą strach przed knsekwencjami też robi swoje-dla matki której sąd nakazał leczenie bo inaczej odbierze jej prawa rodzicielskie.A nie pić kiedy jest się uzależnionym to jest cholernie ciężko.

 

-- 19 mar 2015, 12:55 --

 

blah!blah!,

A kto powiedział że alkoholizmu da się wyleczyć?

 

-- 19 mar 2015, 12:57 --

 

Myślę że się mylisz,bo sama nie jesteś uzależniona

 

-- 19 mar 2015, 13:01 --

 

Poza tym każdą psychoterapie można nazwać manipulacją.

Tym się różni alkoholik od innych ludzi którzy piją-alkoholik nie chce pić ale musi,inni nie muszą,tylko chcą.

 

-- 19 mar 2015, 13:04 --

 

Dziewczyny,poczekajcie,bo ja nie jestem pewna czy dobrze rozumiem wasze stanowisko.Uważacie że alkoholik jeśli tylko zmieni swoje podejście do alkoholu,to będzie mógł pić w sposob kontrolowany,od czasu do czasu i dla przyjemności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym każdą psychoterapie można nazwać manipulacją.

Tym się różni alkoholik od innych ludzi którzy piją-alkoholik nie chce pić ale musi,inni nie muszą,tylko chcą.

Myślę że pewnym ludziom nie da się tego wytłumaczyć, bo oni myślą tylko o własnym Ja, boją się przyznać że coś źle rozumują, twierdzą że tylko oni mają rację i lubią być w centrum uwagi, czy to czasem nie nazywa się Egocentryzm? Ja mam czterech braci i z żadnym nie jestem wstanie porozmawiać rzeczowo o alkoholizmie, bo tego nie rozumieją, a tylko jeden znich powiedział mi "Kazek wybacz ale ja tego nie rozumię, ja jak chcę to sobie wypiję, a jak nie chcę to nie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×