Skocz do zawartości
Nerwica.com

[Białystok]


baraqs

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jeżeli chodzi o Meandre mam narazie wrażenia mieszane. Jestem mega zadowolona z psychiatry i dr Szreniawskiego naprawdę polecam. Co do dr Chmielewskiej bylam u niej tylko raz na konsultacjach, i byla dla mnie bardzo miła, więc nie wiem, może to zależy jak się trafi.

 

Z terapii nie jestem zadowolona kompletnie. To dla mnie męczarnia. Ale jako, że to terapia "przejściowa" przed pójściem na oddział dzienny,staram się jakoś to przebrnąć (jeszcze 2 miesiące). Chociaż na ostatnich wizytach miałam ochotę wyjść w połowie. Może i terapeuci czasami muszą prowokować, żeby wyzwolić w nas emocje, ale wpajanie podejścia, w jednej minucie: nie wyzdrowiejesz, skoro myslisz ze leki Ci pomoga, a w drugiej : to jeszcze nie czujesz sie lepiej? nie może pomóc w niczym,a jedynie zaszkodzić. oczywiście napisałam to ogólnikowo, żeby się już nie rozpisywać.

 

a czy ktokolwie w meandrze był właśnie na takiej "przejściowej terapii" i próbował zmienić terapeute? jak to wygląda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co tam z tym spotknaniem? :)

 

Co do Meandry mi nie dała terapia grupowa nic. Pan S. i jego spanie na sesjach było cudowne. Stwierdzam , że terapie grupowe nie są dla mnie. Zostały mi leki i indywidualna. Jestem zapisany w kolejce na Leszczynowej. Uważam, że grupówki są dla osób, które nie mają takich mega lęków i deprechy, wtedy da się jakoś to przebrnąć w innym przypadku tylko wkurwiają CIę wszyscy dookoła. Takie jest moje zdanie.

 

To co "wariaty" kiedy się widzimy:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Uważam, że grupówki są dla osób, które nie mają takich mega lęków i deprechy, wtedy da się jakoś to przebrnąć w innym przypadku tylko wkurwiają CIę wszyscy dookoła. Takie jest moje zdanie.

 

No właśnie obawiam się tego samego, że ze swoją deprechą tylko jeszcze bardziej zdoluje się na grupowej. Na dzienny idę za 2 miesiące, ale nie raz czekając na terapie miałam okazje poobserwować ludzi,którzy tam chodzą, słyszeć jak się śmieją. Mam wrażenie, że ich dobre samopoczucie i luz będą wpływały tylko na to,że ja będę się czuła jeszcze gorzej i nie na miejscu. Odbieram to trochę tak,że Ci ludzie są już po prostu na innym etapie walki ze swoimi chorobami - dla mnie w tej chwili ciężko jest przebywać wśród "wesołych" ludzi,bo po prostu się od razu wycofuje, bo nie potrafie być taka jak oni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.

 

Zaczęłam chodzić do Meandry (pierwsza wizyta u psychiatry - maj 2014, później konsultacje - sierpień). Na konsultacje chodziłam do Anny Wałejszy, która najpierw powiedziała mi, że absolutnie potrzebuję terapii i to jak najszybciej, a następnie powiedziała mi, że u nich to już nie ma miejsc. I nie wiadomo kiedy będą.

Ogólnie rzecz biorąc spodobało mi się tym Ośrodku, ale to, że najpierw rozgrzebują mi psychikę a później przyklejają etykietę 'osoby potrzebującej pomocy' i machają rączką na pożegnanie nie było zbyt fajne.

Od tamtej pory minęło wiadomo ile czasu, wczoraj dzwoniłam i recepcjonistka dalej powtarza, że nie wiadomo kiedy będzie termin czy w tym roku, czy może w następnym, oraz że p. Ania do mnie zadzwoni ( ta sama pani Ani, która mówiła, że u nich w ośrodku to do pacjentów się nie dzwoni, że to oni muszą pierwsi podnieść słuchawkę). Poczułam się jakbym starała się o pracę i właśnie mi delikatnie odmówiono.

Ktoś miał podobną sytuację? Co to w ogóle za cyrk?

 

Ze swojej strony dodam jeszcze, że chodzę obecnie na Młynową do pani Mai Szekalskiej. Mam za sobą 6 spotkanie i w ogóle nie mogę złapać kontaktu z tą kobietą. Odnoszę wrażenie, że jest nieprofesjonalna, mówi co jej ślina na język przyniesie i nie wgłębia się w to co mówię.

 

Dramat. Przestaję wierzyć, że gdziekolwiek uda mi się uzyskać pomoc. Czas mija i nic się nie dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze swojej strony dodam jeszcze, że chodzę obecnie na Młynową do pani Mai Szekalskiej. Mam za sobą 6 spotkanie i w ogóle nie mogę złapać kontaktu z tą kobietą. Odnoszę wrażenie, że jest nieprofesjonalna, mówi co jej ślina na język przyniesie i nie wgłębia się w to co mówię.

Jeśli po 6 spotkaniach trudno było Ci złapać kontakt z tą terapeutką to może warto rozejrzeć się za kimś innym, za kimś kto będzie bardziej odpowiedni dla Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.

 

Zaczęłam chodzić do Meandry (pierwsza wizyta u psychiatry - maj 2014, później konsultacje - sierpień). Na konsultacje chodziłam do Anny Wałejszy, która najpierw powiedziała mi, że absolutnie potrzebuję terapii i to jak najszybciej, a następnie powiedziała mi, że u nich to już nie ma miejsc. I nie wiadomo kiedy będą.

 

Piona, bo miałam tak samo. Też chodzę to pani Ani (w ogóle, jak Twoje wrażenia?). Powiedziała mi, że jestem w bardzo złym stanie, że koniecznie trzeba coś z tym zrobić, że koniecznie terapia itd,itp. Ogólnie powiedziała mi,że potrzebna mi porządna terapia indywidualna i że może oddział dzienny. Na kolejnej wizycie powiedziałam, że wolałabym indywidualną,bo miałam już doświadczenia z terapią grupową i raczej mi szkodzi niż pomaga. Wtedy terapeutka powiedziała mi,że niestety nie mają wolnych terminów na indywidualną,że nawet nie jest w stanie mi powiedzieć kiedy jakiekolwiek będą. No to zgodziłam się na ten dzienny (kolejka prawie 6 miesięcy). Umówiła się ze mną na 3 spotkania, bo trzeba mnie przygotować na pójście na grupę. Minęły te 3 spotkania i nagle postanowiła mnie umówić na cotygodniową terapię. Więc jednak mają czas. Ja akurat wolałabym mieć spotkania rzadziej,bo się z nią nie dogaduje...

Ale mimo wszystko to ciągne, bo po pierwsze boje się,że nie znajdę nic innego na fundusz, a po drugie,chcę jednak spróbować tego dziennego, trochę czasu już minęło odkąd korzystałam z tego typu terapii,więc kto wie...Poza tym, pani Ania coś wspomniała,że po dziennym będę mogła kontynuować terapię z nią albo nie (wiec po cichu licze,że będę mogła pójść do kogoś innego..)

 

Ogólnie rzecz biorąc spodobało mi się tym Ośrodku, ale to, że najpierw rozgrzebują mi psychikę a później przyklejają etykietę 'osoby potrzebującej pomocy' i machają rączką na pożegnanie nie było zbyt fajne.

A dziennego Ci nie proponowali? Jak się zgodzisz,to pewniee tez przez czas oczekiwania bedziesz mieć terapię. Chyba. Nie sądzę, żeby mnie potraktowali jakoś wyjątkowo :x.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×