Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Victorek, dzięki :) Ja zdaję sobie sprawę, że ten cały przypływ optymizmu to pewnie tylko na chwilę, ale wiadomo, nawet taką chwilą człowiek się cieszy....pewnie sukces w tym, żeby częściej te wszystkie jasne strony widzieć (bo póki co to oczywiście nadal jestem nastawiona raczej negatywnie, ale staram się to zwalczyć). Już pomijam koszty leczenia, ale o tym chyba lepiej w ogóle nie myśleć, bo człowiek może totalnego doła dostać:P Dzisiejsza wizyta kosztowała 130zl, nie wiem jeszcze ile leki (nie udało im się sprowadzić na dziś, dopiero rano odbiorę - *%#*$!), terapia i kolejne wizyty po leki...no, ale trudno się mówi.

 

psycho-logic, ja na Twoim miejscu powiedziałabym otwarcie psychologowi coś w stylu, że Ty nie do końca takim ludziom jak ona ufasz (?), że jesteś negatywnie/sceptycznie troszkę nastawiony i może nad tym najpierw trzeba popracować, że do Ciebie być może trzeba najpierw w taki sposób dotrzeć, żebyś zrozumiał to, że potrzebujesz pomocy takiej osoby, co niestety w pewnym sensie, moim zdaniem, wiąże się z zaakceptowaniem tego, co psycholog/terapeuta o Tobie/do Ciebie mówi...Poza tym sama terapia wcale nie musi trwać długo, z tego co wiem są terapie indywidualne, które trwają dość krótko (około 14 spotkań raz w tygodniu - już wiele razy słyszałam, że częściej to niiieee moooożna - nie wiem czemu, może boją się, że bardziej ześwirujemy??:P) i może taka by na początek coś dała...albo w ogóle rozwiązała problem, kto wie....ale nie wypowiadam się więcej w tym temacie, bo sama terapii aktualnie szukam, więc tylko mogę niepotrzebnie namieszać. Generalnie wydaje mi się, że musisz JAKOŚ się na takie spotkania/terapie otworzyć i zaufać, że oni wiedzą co robią (chyba, że ewidentnie coś Ci bardzo nie odpowiada..). Ja sama jestem osobą racjonalną itp (o dziwo:D) i też dziś mówiłam psychiatrze, łapiąc się za głowę, że ja, ze wszystkich miejsc, tutaj właśnie wylądowałam.... A jeżeli Twoja babeczka jest flegmatyczna i ślamazarna, to ją zmień ;) Musi Ci odpowiadać, przynajmniej sposobem bycia tak na początku, wiadomo, albo 'polubisz' albo nie - ale też nie wpadaj w akcje typu, że każda jest zła, bo tutaj też możesz popaść w skrajności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O nie nie smutasku wcale ten przypływ optymizmu nie musi trwać chwilę :) ale długo i trzeba samemu sobie to przedłużać :) wiem że tylko dobrze sobie gadam :)

Ale trochę irytuje mnie to że nie potrafimy sobie powiedzieć dosyć!!( znaczy to potrafimy ) ale tak żeby to przeszło po prostu , skoro to tylko nasz wytwór psychiki, lęków ale widocznie taka jest kolej tych rzeczy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mi się wydaje, że skoro my sami nie możemy sobie poradzić, dobry terapeuta nam to niczym młotkiem do łba wbije, ja już po pierwszej sesji dziś (chociaż to jeszcze terapia nie była, ale luźna rozmowa "zapoznawcza") usłyszałam pare razy od mojej psychiatry, że NIKT nie patrzy się na takie głupoty, co więcej, nie myśli o takich głupotach jak ja...niby wszyscy to wiemy, ale jak druga osoba to mówi, lekarz itp...nie wiem, mi to się wydało mocno pocieszające, co więcej, od tego momentu dziś spokóóóóój non stop i zero schizy, nawet w momentach, w których zwykle bywa.

 

PS Sama też zdecydowałam się na leki, bo mimo całej "kojącej" rozmowy, jestem raczej z tych, co to jak wiedzą, że mam pigułę i ona może podziałac (prędzej raczej niż rozmowa i terapia, żeby te wszystkie bzdury mi z głowy wybić) to chcę i tego spróbować, najlepiej od razu. Myślę, że jakby mi dali placebo, to też bym się z tym lepiej czuła hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem jedno, moje akcje, jak sam już wiesz, też sprawiają, że moja praca dyplomowa jest oddalona ode mnie niemal tysiąc lat świetlnych stąd, mimo, że niedługo mam spotkanie z promotorką, także odsuwanie obowiązków itp nie jest raczej takie dziwnie w tej sytuacji, człowiek po prostu myśli zupełnie o czym innym...I nad tym właśnie pracuje terapeuta, żeby Cię do normalnego "porządku dziennego" przywrócić, bo wiadomo, że na dłuższą metę ciągłe odkładanie wszystkiego na później nie pomoże. (wiadomo, że nikt w Twoim wieku, nie daj boże później, nie będzie Cię "kontrolował", jak piszesz, ani za rączkę prowadził, tak żebyś nadążał z obowiązkami itp Ale to wszystko można wypracować, nauczyć się, czy też odzyskać (jeżeli to się u Ciebie zmieniło ze względu na "chorobę"))

 

Jeżeli o pokrzywkę chodzi, to już sam lekarz musi Ci info udzielić, jest to pewnie na tle nerwowym, ale czy psychiatra czy dermatolog przepisuje leki..to tego za chiny nikt tutaj nie zgadnie. A jeśli lek Ci nie podpasował, to zapytaj, czy jest zamiennik i próbuj innego/innych, tylko w ten sposób znajdziesz to, co odpowiada Tobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutasku oni na pewno mają jakieś podejście do tego odpowiednie, w końcu czegoś się na ten temat uczą iw ielu osobom terapia bardzo pomogła i tylko ona, i nie wiadomo czy to zależy od psychoterapeuty czy też od samej chorej duszyczki, tak jak i z lekami...

Psycho logic ja rozumiem o co chodzi tobie z tym dążeniem do perfekcjonizmy, jak cos robię musze to zrobić doskonale a jak nie wychodzi to aż się zaczyna u mnie atak paniki i inne cuda, męcząca sprawa bo momentami to naprawdę wolę nie robic już nic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam z tym perfekcjonizmem podobnie. Do tego stopnia, że obecnie, oprócz pisania pracy magisterskiej, mam jedną rzecz zaległą na uczelni, dużo nauki z tego tytułu itp...Jako, że nie mogę się wziąć za jedno porządnie, to nie robię niczego :D Chociaż jakbym miała tylko jedną ważną rzecz do zrobienia, to, na tą chwilę, też bym znalazła świetną wymówkę, żeby jej nie zrobić.

 

Wiem jedno. Tyle lat bałam się jakiegokolwiek leczenia, psychologów, psychiatrów....teraz wreszcie się odważyłam i, nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie, że (po długim czasie, jak próbowałam "leczyć" się sama) oni są moją jedyną i właściwie ostatnią nadzieją na normalne życie. Tak więc zamierzam dać z siebie wszystko, robić z siebie głupa jak będzie trzeba i śmiać się i cieszyć z każdej najmniejszej sytuacji, cokolwiek...mam nadzieję, że będę śpiewała tak samo po paru sesjach terapii (nie mówiąc już o lekach, ale o tym od jutra:p), ale skądś trzeba motywację czerpać. W moim życiu wszystko poszło do tej pory nie tak jak powinno, wszystko się posypało i rozsypało, facet, ojciec, dalsza rodzina i takie tam hece...także jeżeli nie teraz, to nigdy. Najgorzej przezwyciężyć swój charakter, takie cuda jak terapie, leki, psychiatra itp dla mnie były zawsze czarną magią, ale teraz jak widać jej potrzebuję...i trudno, jak będę musiała stanąć na głowie i zaklaskać, to pewnie tak zrobię, osiągnęłam już chyba taki poziom desperacji, że poważnie poddam się jak ta owca idąca na rzeź - bierzcie i róbcie co chcecie, byle pomogło heh

 

---- EDIT ----

 

Adaś, czego nie wiedzieli? o pokrzywce?????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Pokrzywka cholinergiczna wywołana jest nadwrażliwością na acetylocholinę (substancja wydzielana m.in. przez włókna nerwowe gruczołów potowych). Ta nadwrażliwość powoduje, że w chwili spocenia dochodzi do szybkiego wysiewu zwykle bardzo licznych i drobnych bąbli pokrzywkowych, które utrzymują się krótko. Zmiany nawracać mogą przez wiele lat. Sytuacjami wyzwalającymi pokrzywkę cholinergiczną może być spocenie spowodowane wysiłkiem fizycznym, spożywaniem posiłków, emocjami. Te postaci pokrzywek występują rzadziej."

 

To nie musi być koniecznie to, ale jak widać na tle nerwowym może coś takiego się objawiać - i tu moja rada dla Ciebie - idź do psychiatry-psychoterapeuty, jest to a) lekarz med. wiec zna różne leki, które w takim wypadku mogą pomóc, chociażby łagodny antydepresant, który wyeliminuje np nadmierne pocenie się itp, -poza tym-, jako że jest to również terapeuta (np ta moja przeszła trzy letnie szkolenie w tej dziedzinie) to -tak samo jak psycholog- 'leczy też duszę', tyle, że w Twoim przypadku jej zaplecze medyczne od razu powie jej co powinna Ci zasugerować jako leczenie, przeprowadzi też badania (ja jestem na 11. zapisana w innym ośrodku, z inną psychiatra-terapeutą i tam mnie od razu poinformowali, że będą też badania, ciśnienie i inne takie, moja psychiatra dziś również zaleciła szereg badań - między innymi tarczycę, bo to wszystko może się przeplatać, łączyć itp) i będzie leczyć mając do wgłądu całe to badziewie medyczne.

 

---- EDIT ----

 

Dlatego do psychologa/psychiatry idziesz wiedząc, że masz swój wielki problem, dla którego może u tego człowieka, którego spotkałeś, to byłby pryszcz, i to powinno w sumie niejako podnieść Cię na duchu, że nie jest aż tak źle i Ciebie nikt tupnięciem nogą nie spłoszy - ale to nad tym właśnie, a nie nad zachowaniem innej osoby powinieneś pracowac:)

 

Ja też czekając dziś na wizytę spotkałam osobę OGROMNIE NERWOWĄ, aż charczącą z wrażenia i przykro mi się strasznie zrobiło, że tak ma, ale też, NIESTETY, kapkę lżej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak uważasz.

 

Ja niedawno wróciłam z apteki, jakieś 20min temu wzięłam pierwszą połówkę leku. Tani ten lek bardzo, bałam się, że 70zł, które miałam ze sobą może nie starczyć a zapłaciłam niecałe 15zl :o To już więcej chyba za persen forte się płaci :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałem iść na oddział nerwic w Instytucie Psychiatrii na Sobieskiego; tam miałem podobne klimaty jak psycho-logic; poszedłem na rozmowę z terapeutą, który powiedział,że prowadzi oddział i byłbym w jego grupie, a potem pyta co tak ruszam ręką; no ruszam, bo się denerwuję,poza tym mam tik muzyczny, w kółko wybijam jakiś rytm; a co pana denerwuje i tak dalej, i w zasadzie może by się nie spalił u mnie, ale nagle pyta kto mnie skierował; ten a ten; i gość się pyta, czy uważam, że ten a ten jest w porządku,czy nie mam do niego zastrzeżeń; normalnie mnie poraziło,kolo chciał żebym podkablował swojego terapeutę (bo to był terapeuta pracujący na co dzień w tym instytucie);

no i oczywiście za żadne skarby i kopalnie diamentów tam nie poszedłem;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paromerck. Trochę mi w uszach zaczęło dzwonić, nie mam pojęcia czy to lek, czy ciśnienie może się zmienia (bo na to stara babcia również reaguje;)). Mam brać 4 dni po pól tabletki a potem już całą, codziennie rano. hmhmhm.

 

Mi też, oprócz namiaru na płatną terapeutkę, zasugerowała Centrum Psychoterapii na Sobieskiego, jeżeli nie chcę płacić, ale eee za takie cuda na patyku to ja dziękuję :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i git, niech będzie ciśnienie =D

 

psycho-logic, nie wnikam nawet co to jest, zobaczę jak na mnie działa i tyle...chociaż koooorci żeby ulotkę poczytać, kooorci :P

 

btw, nikt nie lubi się ośmieszać i robić z siebie ofiary, większość tych ludzi pewnie miała jakieś akcje w dzieciństwie, które na nich wpłynęły (ja też trochę tego miałam), sama jak myślę o terapii to mnie skręca, bo nie lubię gadać o tym, co mi poszło źle i co jak uważam na mnie wpłynęło. Nikt nie udzieli Ci odpowiedniej pomocy, dopóki będziesz myślał, że jesteś niejako lepszy od wszystkich innych, "tylko pare rzeczy wpłynęło na to jaki jesteś teraz" (bez obrazy oczywiście), po prostu musisz przestać buntować się przeciw temu, że jednak coś JEST nie tak i trzeba pozwolić komuś doświadczonemu dokopać się do tego i to zmienić. Myślę, że skoro masz taką niechęć do jakiś grupowych zwierzeń (nie dziwię się), to najlepsza dla Ciebie, w tym momencie, byłaby właśnie taka indywidualna terapia, ale moim zdaniem nie z samym psychologiem, skoro masz takie objawy, jakie masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A miało być tak pięknie.....

 

Dziś humor z +10 spadł w sekundę na -100, kiedy to dowiedziałam się, że jestem zaproszona na powiedzmy mały 'rodzinny' obiad do restauracji, na jutro. (a jak już mówiłam wcześniej, w takich jedzeniowych sytuacjach niestety mam największe schizy). Już na samą myśl zaczęło mną wręcz w środku telepać, od razu tysiąc myśli typu - jak to? już teraz? tak wcześnie?? dopiero raz pól leku zażyłam, nie zaczęłam terapii, miałam mieć święty spokój na chwilę (rodzina, że tak powiem w rozsypce więc takie 'okazje' od dłuższego czasu się nie zdarzały). Po prostu zabić się można, bo po raz kolejny będę musiała się jakoś wymigać, nie dam rady tam pójść i się uśmiechać, że jest ok, jak jest gorzej niż fatalnie =/ To tak jak dla niektórych z Was, którzy mają problem z chodzeniem do kościoła, dla mnie takie coś to jak Wasze bycie w kościele i mus powiedzmy zmówienia modlitwy przed wszystkimi, z mikrofonem w ręku. Czyli taki mały podwójny horror :D No ja pierdziele, nie spodziewałam się tego nic a nic, początek 'leczenia' a już wiem, że jutro znowu zrobię giga krok w tył, bo pójść nie pójdę, nie wiem co zrobię/powiem, ale coś wymyślę niestety heh

 

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę to mało profesjonalne z jego strony, skoro lek dostałeś a on Cię straszy...I nie czytaj tych głupich ulotek, potem człowiek sam w większe schizy się wpędza:)

 

Cóż, ja już dziś swoją wymówkę z rana zaprezentowałam, ciekawe jak to będzie później heh

 

Druga dawka leku wzięta. ble

 

---- EDIT ----

 

Wierz mi, i tak jest o niebo lepiej, jak z rodziną możesz o tym pogadać, albo przynajmniej powiedzieć co i jak. To, że nie do końca rozumieją, to jest naturalne, Twoja mama może lekko przesadza, ale pewnie też się denerwuje. Skoro jej powiedziałeś, zawsze możesz ją wziąć raz ze sobą na wizytę do swojego lekarza, niech ona jej powie jak to naprawdę wygląda, może jak usłyszy to od "profesjonalisty" to jej się trochę odmieni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eh...chciałabym Cię pocieszyć, ale nie wiem jak - u mnie w domu byłoby to samo, też nikt by nie zrozumiał, że można mieć tak "śmieszne" problemy, dlatego ja wybrałam radzenie sobie z tym na własną rękę, czasem ludzie są niereformowalni i tyle, najważniejsze żebyś szedł naprzód z leczeniem, a jak to Ci pomoże, siłą rzeczy zaczniesz odzyskiwać to, Co utraciłeś przez nerwicę, wtedy mama zobaczy, że zaczynasz się z tego powoli otrząsać i się odczepi - zaczniesz żyć jak każdy 'normalny' człowiek. Spróbuj skoncentrować się na sobie i swoim problemie, tak najszybciej i najlepiej sobie pomożesz (chociaż ten cały problem w rodzinie to rzecz jasna powinieneś poruszyć na terapii, bo to sprawiło, że czujesz się tak "zaszczuty", że tak to ujmę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uh....stawiasz kobitę w niezręcznej sytuacji, ale niech Ci będzie:p 164cm i niechlubne 60kg (tyle, że mnie o to psychiatra wcale nie pytała..). Z tego co powiedziała mogę po tym leku schudnąć, bo może wystąpić brak apetytu (wcale mnie to nie martwi:D). Zobaczymy co będzie 11 grudnia u drugiej psychiatry-terapeuty, tam mam mieć robione badania, nie wiem jakie, zobaczymy. A no i jeszcze oczywiście muszę zrobić te, które mi w piątek moja poleciła - morfologie, glukozę i tsh (będzie kłucie, fuja).

 

Dziś po drugiej dawce, póki co, nic się nie dzieje, wczoraj jakoś miałam moment jak mi serce zaczęło mocno walić (ale przed tym mnie ostrzegła, że na początku człowiek może się czuć jak po paru kawach - u mnie tam jedna wystarczy:p), natomiast po jakimś czasie to przeszło, możliwe, że po prostu denerwowałam się 'czekając' czy mnie coś trafi po tym leku czy nie. Dziś na razie jest ok, tfu tfu. Staram się nie myśleć, że w ogóle coś łykam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osoby z niedoczynnością tarczycy są zazwyczaj niskiego wzrostu i sporawą wagą, niedoczynność upośledza wzrost i zaburza funkcje metaboliczne, ogólnie wiesz wzrost i wage masz odpowiednią jak na kobietę ale tak tylko napisałem że to się zawsze pokrywa jak ktoś ma tą niedoczynność to tyle :)

 

 

to nie do konca tak jest z ta niedoczynnoscia.Ja mam niedoczynnosc i mam 1.67 i waze 48 kg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×