Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed ludźmi ? + Mała ankieta


pracownik

Rekomendowane odpowiedzi

Psycholog, psychiatra, terapia?

 

Brzmi fantastycznie, nieprawdaż? heh

 

Ja też się tak zbieram i zbieram, ale chciałabym trafić na kogoś naprawdę dobrego, z odpowiednim podejściem do pacjenta...jako, że do tej pory byłam daleka od porad/leczenia w takich miejscach, obawiam się, że jak trafię na kogoś kto mnie tylko zniechęci, to potem nie pójdę już do nikogo innego i wrócę do punktu wyjścia. ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udało w jakim sensie? Jesteś "wyleczony" czy w trakcie leczenia? Czujesz, że faktycznie Ci to pomaga (chodzi mi o objawy somatyczne). Ja tak sobie myślę, że ze wszystkim mogę żyć, z tym uczuciem dyskomfortu lekkiego, w różnych sytuacjach, ale to co się dzieje przy posiłkach to jest po prostu dramat - na tyle, że po prostu od dawna unikam sytuacji, w których coś podobnego się dzieje (nie w domu, w domu jest ok, tyle, że to nic nie zmienia, na dłuższą metę). I o to mi chodzi, pal licho inne głupoty, typu przyśpieszone bicie serca tu i tam, ja się boję, że te leki/terapia i potem odstawienie leków nie pomoże na dłuższą metę przy objawach somatycznych. Czy komuś z Was udało się takie objawy pokonać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok to tylko jeszcze jedno pytanie jak można...

Jak długo jesteś wyleczony z tych objawów i czy jesteś ciągle na lekach czy już wszystko masz za sobą? Istnieje w ogóle pojęcie mieć za sobą terapię z FS? Czy to tak już bez końca: leki, terapia, odstawiam leki, terapia, leki, terapia, odstawiam itp....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Misiek, i jak tam terapia??

 

Mnie niestety nie udało się jeszcze zmobilizować i pójść do psychiatry (najpierw tam, moje objawy somatycznie zaczynają mnie coraz bardziej wkurzać), ale mam jedną na oku - dr Szafrańska z Warszawy, ktoś coś o niej słyszał?

 

Dziś byłam już taaak blisko, żeby wreszcie zadzwonić, ale coś mnie hamuje, nie wiem, boje się, wstydzę czy co?

"dzień dobry, chciałabym umówić się z psychiatra, mam fobie społeczną" hah dramat:)

 

Mam nadzieję, że uda mi się zadzwonić jutro (nie boję się wykonywania telefonów ani nic z tych rzeczy, natomiast to wszystko wydaje mi się chyba zbyt nierealne, że JA muszę zadzwonić i pójść jak świr jakiś do psychiatry - wiem, że z takim przekonaniem nie zajdę daleko, ale cóż......jakoś nie mogę sobie wyobrazić wejścia do takiej kliniki, najchętniej to bym zamówiła wizytę domową, zero wstydu, zero stresu, że na znajomego się natknę czy coś..hehe ale takie wizyty to dopiero portfel czyszczą..;)

 

Czy Wy też mieliście podobne głupie myśli przed zrobieniem tego "pierwszego kroku"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:lol: ja też tak miałam ;) jak miałam iśc pierwszy raz, to sie strasznie czaiłam, w ogóle jak tylko pomyślałam że ide do psychiatry to mi sie od razu płakać chciało ;> ale już jakoś przeszło chyba, w sumie już mi wszystko jedno :P lepiej nie zwlekaj z tym, im szybciej zaczniesz coś robić tym lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im szybciej tym lepiej, jasne....też ciągle to sobie powtarzam, mam nadzieję, że w końcu się zmobilizuje (w sumie to mogłam to zrobić już 4 lata temu, bo tyle mniej więcej mnie toto trzyma, ale dopiero parę ostatnich wydarzeń skłoniło mnie do wzięcia się za siebie - no człowiek żyć normalnie nie może heh)

 

A Ty długo już się leczysz? Widzisz poprawę?

 

Ja chyba też tak po cichu boję się tego, że pójdę, ale okaże się, że nic albo niewiele mi to da....tak, tego najbardziej się boję, to jest kompletnie irracjonalne i niezależne w sumie ode mnie, ale wiem jedno - jeżeli moje objawy somatyczne nie znikną po daniu leku (i późniejszej terapii), to chyba się w końcu w jakąś mysią dziurę schowam heh z dnia na dzień coraz częściej siedzę w domu, jestem na takim etapie, że nie chce mi się nawet spotykać z ludźmi, wśród których czuję się w miarę swobodnie...tylko siedzę w domu, siedzę i rozmyślam =/ już nie mówiąc o tym, że jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej, co w obecnym stanie itp idzie jak krew z nosa heh paranoja:)

 

PS jak szybko pomogły Wam leki na objawy somatyczne? I czy w ogóle pomogły?

Ja sobie jakoś nie mogę wyborazić sytuacji, że lek mi naprawdę pomaga i siedzę przy stole, jem i pije bez problemu i bez strachu, że zaraz mi coś z rąk wypadnie heh ostatnio tak sobie właśnie pomyślałam, pal licho to ciągłe napięcie, które się w różnych sytuacjach czuje, z tym można życ, ale moim obecnym marzeniem stała się możliwość spokojnego zjedzenia posiłku, bez ciągłego lęku o wszystko, co może pójść źle - śmiech na sali :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja lecze sie niedługo, bo właśnie z tym zwlekałam, aż sie tak narobiło że musiałam zacząć brać leki (chociaż sie strasznie przed tym broniłam)... zażywam Setaloft od tygodnia, i w sumie ten tydzień to był koszmar :/ w ogóle nie wychodziłam z łóżka, więc nie wiem jak tam moje lęki poza domem, jutro wychodze na uczelnie, kosmos, ciekawe co sie bedzie działo ;) a jeśli chodzi o terapie to narazie jeszcze na zadną nie chodze, ale bardzo bym chciałą... zobaczymy co da sie zrobić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tak źle na Ciebie leki podziałały?

 

ja mam nadzieję, że jak już dostane leki, to nie zeschizują mnie jeszcze bardziej.

No, ale i tak nie ma o czym gadać teraz, skoro nie wykonałam jeszcze tego telefonu.

 

Tak sobie myślę, że jutro zadzwonię i się umówię na wizytę. Mam nadzieję, że mi się to uda, bo już nie mam siły tego wiecznie odkładać, chce zacząć widzieć jakieś światełko w tunelu..

 

Czytam właśnie wątek o tych, którym udało się wyzdrowieć i jestem w siódmym niebie, to daje niezłego kopa, żeby się wreszcie wziąć za siebie, a przede wszystkim nadzieję, że toto można faktycznie zwalczyć, wyleczyć i wreszcie zacząć normalnie żyć. Chyba byłabym wtedy najszczęśliwszą osobą na ziemi :)

 

wróbelku, trzymam kciuki za Ciebie, najważniejsze, że zaczęłaś się leczyć, teraz powinno być tylko lepiej, oby :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, mam na imię Nina. Postanowiłam ze sie na początku przedstawie 8) no i mam 15 lat ale z tego co widzę to tu sami dorośli są ? czy sie myle...?

Czytam te wasze wypowiedzi i powiem szczerze : ciesze sie. Nie myślcie ze jestem durna, ciesze sie nie dlatego ze w tym siedzicie, tylko ze ja nie jestem sama. Mam wszystko to samo co Wy może oprocz tego jedzenia przy ludziach kompletnie tego nie rozumiem. Możecie ze mna pogadac moze komuś przemówie do rozsądku :P chodzi o to ze mlaszczecie ? :lol: Anyway od niedawna w sumie wiem ze mam tą debilną fobie. W sumie to tylko podejrzewałam ale jak zobaczyłam objawy "sztuczne ziewanie" to mi kopara opadła. Mam taki głupi nawyk i niekiedy ludzie sie ze mnie śmieja. Ktoś jeszcze jest śpiący na niby ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Mój zestaw lęków: lęk przed dużą grupą ludzi, lęki przed ośmieszeniem(wyniesione ze szkoły)lęk przed mężczyznami na ulicy,, lęk przed związkami z ludźmi(przyjaźń, miłość itp.)- traumatyczne wydarzenia z przeszłości.

Lęk przed pająkami - zostało z dzieciństwa :D Lęk przed samotnością i opuszczeniem :?

 

Biorę już od 6 miesięcy tabletki najpierw rexetin, potem citabax .Jest po nich naprawde dobrze, z tabletkami łatwiej.

Często tłumacze sobie racjonalnie że tak naprawdę mój lęk jest urojony, wynajduje 5 lub więcej prawdopodobieństw dlaczego się ludzie śmieją odsuwając podejrzenia od swojej osoby że ja jestem powodem drwin. Neguje też moje myśli które pojawiają się w różnych sytuacjach np. jazda autobusem.

Trudniej o pokonanie lęku przed związkami staram się jakoś nie odsuwać od ludzi na których mi zależy na razie nie wychodzi :(

Lęk przed pająkami powoli przełamuje ostano nawet wzięłam wyrzuciłam zdeptanego pająka do kible :lol: Postępy!!!!

Jedynie samotność i odrzucenie najbardziej mi przeszkadzają :( długo jeszcze będę zmieniać swoje odruchy i reakcje na pewne sprawy. Jak zwykle potrzeba czasu :D Czyli pozytywnie ;D Bo coś się zmienia

 

Hej Nina nie chodzi o mlaskanie... jak zwykle chodzi o lęk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×