Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

" pocieszajcie się, że to przejdzie, że to zły okres w roku, napewno od nerwicy nie umrzecie, moja babcia miała nerwice, wojne przeżyła zmarła ze starości a nie z nerwicy, także mowie Wam: buźki usmiechnięte, motywacja, spacerki i najważniejsze nie popadnąc w hipochondrię, wmawiac sobie ze będzie dobrze, znaleźc sobie jakies hobby i napewno będzie dobrze :)"

 

Kurcze, dzięki, że to napisałeś! Ja właśnie niestety popadałam w hipochondrię- ciągle szukam w sobie raka i jego objawów:( Ostanie 3 dni są dla mnie koszmarem, ja mam tak, że nie lubię siedzieć w domu ( wtedy zaczynaja się u mnie ataki). Ale masz rację- od nerwicy sie nie umiera:)

 

Z doświadczenia powiem, że " przegadanie" objawów czy lęków pomaga. Rozmawiajmy z rodziną, przyjaciółmi, z forumowiczami ( najlepiej z psychologiem;))

 

Dziś spadł śnieg, mnie to napawa optymizmem.

Główki do góry:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja Natalia, że rozmowa z bliskimi pomaga, szczególnie gdy ktoś miał wcześniej z tym doczynienia, jak np mój ojciec. Czasem się nawet ze mnie śmieje, choc ja uważam to za mało śmieszne, ale przynajmniej u mnie panuje miła i śmieszna atmosfera, Natalio droga raka to se nie wmawiaj, bo napewno za młoda jesteś na taką chorobę:) oczywiście życzę bardzo dużo zdrowia i zero chorób w przyszłosci, a nerwicę jak złego ducha zwalczymy, tylko głowa do góry :))

 

---- EDIT ----

 

hmm, nie dośc że pogoda, pora roku to jeszcze nowe leki :( ale męczarnia... mam nadzieje że jakoś przywykne do tego i nie bede skazana na eksperymentowanie z lekami ...

 

---- EDIT ----

 

 

Wróbelku, nie wiem ile masz lat, ale uważam, że nie powinnas brac leków za dużo, one tylko stłumią Twoją nerwicę a nie wyleczą, wyleczyc nerwice możesz sama, owszem jakiś lek można brac, ale nie za dużo bo sie uzależnisz, bo jak wiadomo leki psychotropowe uzależniają, lekarz też powinien Ci o tym powiedziec, znajdz sobie jakiś cel w życiu i do niego dąż, bądź jakieś hobby i sie poczujesz lepiej, gwarantuje:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę z innej beczki :D myślę,że to dobre miejsce żeby o tym napisać.Kiedy się źle czuję,jak mam atak itp.to jakos tak wydaje mi się,że muszę mieć zajęte ręce.Nie śmiejcie się,ale znalazłam sobie śmieszne hobby.Najpierw układałam kostkę rubika,ale po jakimś czasie przestało pomagać,i wtedy mój narzeczcony przyniósł mi filofuny.Dla tych co nie wiedzą,filofuany to takie plastikowe sznureczki takie jakby kabelki.Zaczęłam te filofuny zaplatać,umiem już chyba wszystkie sploty jakie wymyślono,wymyślam,też sama nowe wzory.Niektóre są bardzo skomplikowane.Kiedy czuję,że już nie daję rady to biorę filofuny,i jakoś skupiam się na tych splotach i po jakimś czasie złe samopoczucie mija.Mam już ogromną kolekcję tych breloczków,i wszstkim je rozdaje.Nie wiem jak innym ale mi to czasem pomaga ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie a jak to jest u was z progiem frustracji?? tzn. ja np. mam tak że kiedy próbuję się czegoś powiedzmy nauczyć, i mi to nie wychodzi to ostatnio strasznie się wkurzam ale tak maksymalnie!!! bluzgam i do tak jakbym nie mógł przestać tego się uczyć bo wtedy czuje się źle i jestem na maksa wkurzony jak jakis psychol :( Doświadcza ktoś czegoś podobnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem jaki jest sens gadania o tych fobiach w taki sposób: "Ja mam tak, czy ktoś jeszcze podobnie czuje?"

Fobie i lęki są konsekwencją traum zaznanych w dzieciństwie. Te traumy to sytuacje nadużyć fizycznych, emocjonalnych i seksualnych. Bez przepracowania tego wszystkiego w terapii nie ma mowy o wyjściu z tych trudnych doświadczeń. Mówicie o chodzeniu do lekarza. Po co???

Lekarz niewiele pomoże oprócz tego, że Wam da tabletki. Tabletki jedynie stłumią objawy ale przyczyna pozostaje nieuleczona. TRZEBA IŚĆ DO PSYCHOTERAPEUTY!!! ale nie do psychologa! Do psychoterapeuty, który przeszedł własną terapię i pracuje pod superwizją, i który ukończył lub robi jakieś uznane w świecie studium psychoterapii. I należy podjąć długoterminową psychoterapię. To jedyne wyjście. Czasem jest trudno, powracające uczucia tych nadużyciowych sytuacji bolą, skonfrontowanie się z prawdą boli, odkłamywanie boli, zdjęcie czasami rodziców z pomnika idealizacji boli - ALE EFEKT JEST BOSKI! wiem co piszę bo sama przeszłam tę drogę. Służę radą w razie czego (gg 4935711). Lęki znikają, odzyskujemy poczucie siły, sprawczości, zaczynamy rozumieć swoje ciało, jego reakcje, stajemy się coraz bardziej panami samych siebie. Już nie lęki i fobie nami rządzą. Co najwyżej nam się czasem przytrafiają ale rozumiemy wtedy skąd te uczucia, wyłapujemy bodziec, który je wywołał i umiemy siebie ukoić.

To takie proste! Namawiam.

sporo o tym na stronach Koniec Milczenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwen a ja wiem po co tego typu pytania, a zresztą sam takie często zadawałem i zadaję, podam przykład kiedy mam poważny kryzys jakies ataki depersonalizacji, "nie widzenie siebie w lustrze", poczucie utraty tożsamości, duszności, skoki ciśnienia itp to pisze tutaj na forum, zadaje właśnie takie pytania , czy ktoś tak ma? itd. Zadaję je zazwyczaj z powodu okropnego lęku, przy którym jestem przerażony i oszołomiony i nagle ktos mi odpisuje, piszę swoją historię, swoje objawy i ja czuję ulgę, czuję zmniejszenie wszystkiego bo wiem ze ten ktoś choruje np. dłużej, nie umarł, nie oszalał pod wpływem tych strachów. Oczywiście często jest to chwilowe ale czasem i dłuższe, nawet daje to kilkudniowe przerwy w silnych atakach, uzdrowić to co prawda raczej nie uzdrowi, ale to mnie nie o to w tym chodzi, ja nie chcę znać sensu tego, ja chcę żeby mi pomogło, czy to na pięć, dziesięć czy piętnaście minut, nieistotne chcę poczuć ulgę od tego gowna, wybawienie choćby chwilowe.

Lekarze natomiast są potrzebni, bo zarówno nerwica jak i jej objawy przebieg są nieprzewidywalne, tak jak i niestety wyzdrowienie. Mówisz że tarapia ci pomogła, wielu pomogła ale też i wielu to nic nie dało, a pomogły właśnie leki i na odwrót. Ja też nie jestem zwolennikiem leków, bo psychotropy mieszają w mózgu żeby nie wiem jak były ulepszane, to jednak są to leki które działają na organ o którym medycyna wie tyle co my o kosmitach :), mnie terapia nie za bardzoo pomagała o korzystałem dosyć długi czas, znałem już niby przyczynę, wiedziałem co i jak a ataki były i były i w końcu zacząłem je dostawać podczas wizyt aż w końcu psychoterapeuta powiedział że ja jednak musże jakieś leki brać i dostałem benzo, bo niemogłem się skupić. Tak więc każdy przypadek mimo podobieństw jest inny. Taka własnie jest zmienna nerwica. Ale oczywiście :) polecam wszystkim nie leki a właśnie terapię, bo jak pomoże, a jest duża szansa! to lepsze to niż kolorowy proszek :)

Wróbelku ale mnie nie brak cierpliwości tylko jak za bardzo się napalę żeby coś się douczyć i nie mogę tego zrobic to dostaję furii i tak długo przy tym siedze ze aż się nauczę, to niby dobrze ale przy tym się dziwnie czuje jakbym był przepełniony emocjami czy coś takiego :)

Ja ogólnie nie mam problemu z trząsawkami, jedynie ręce w miejscach publicznych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

przeczytałam bardziej lub mniej wnikliwie wasze wypowiedzi, no i cóz, nikogo nie zdziwi, gdy napiszę, że mam to samo. Może moja nerwica nie jest tak nasilona jak u niektórych, mimo wszystko jednak jest i utrudnia wiele spraw. Stoje znów na rozdrożu, nie wiem co mam wybrac - dalej psychologa czy moze jednak leki.. A okres w zyciu to trudny bo mature w tym roku przyjdzie mi napisac. Jestem totalnie zielona, a oprocz nerwicy (a moze w wyniku?) nie mam totalnie motywacji do nauki, pracy, niczego.. i z jednej strony chcialabym, zeby to sie szybko skonczylo, i żeby bylo jak dawniej, a z drugiej wiem, ze to nie możliwe i to mnie dołuje. Bo marze o tym, zeby tę mature zdać w koncu i mieć z głowy a cholernie trudno mi sie zabrać do nauki. Probowałam wielu rzeczy, tablice motywacyjne, szczegółowy dzienny grafik, na nic sie to wszystko zdało. A najbardziej mnie wkurza, ze z dziewczyny bardzo imprezowo-rozrywkowo-towarzyskiej stałam sie taka beznadziejną domatorką... Nigdzie mi sie nie chce wychodzic, najchetniej leżałabym w łózku i czytała ksiązki.. No nic, pozdrawiam wszystkich:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolka88, jeśli nie jest z Tobą jeszcze tak bardzo źle, to szkoda się truć lekami, najlepiej będzie jak pójdziesz do psychologa i o tym pogadasz... mozę on Ci podpowie co lepej zrobić, rzeczywiście jak masz mature to przydałoby sie jakieś szybkie działanie, ale może jednak jakoś Ci się uda zebrać i zacząć nauke ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karolka88 wróbelek słusznie mówi, jak nie masz jakiś przerąbanych lęków to szkoda moim zdaniem łykać prochów, jeżeli chodzisz do psychologa i niewiele to pomaga to może znajdź drugiego, nieraz jest tak że jeden psycholog niewiele może zdziałać a drugi ma dar do tego i bedzie ci się znowu chciało wszystko. A może po prostu masz jakiś porządny dołek czymś spowodowany oprócz matury i to on niszczy twoją motywację, chec do wszystkiego? hm?

A i bycie domatorem wcale nie jest takie znowu beznadziejne :) ja sam nim raczej byłem a teraz na razie troche z konieczności :), choć dałbym wszystko by być typowym domatorem, choćby i beznadziejnym :) byle nie mieć lęków

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlaśnie sęk w tym, ze zadnych dołów nie mam, po prostu nie moge sie zebrać do kupy.. A lęki są mniejsze, przez to, że siedzę w domu, jak wychodzę to sie nasilają. No a najgorsze jest to, że jednym z tych miejsc, których się "boje" jest szkoła. Co prawda zajęcia mam co 2 tygodnie w weekend, ale nie mogę się jakoś przełamać zeby pojść, od września nie bylam ani razu.. Chyba rzeczywiście dojrzałam do znalezienia nastepnego psychologa..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, myśle że w twojej sytuacji mozesz się wesprzeć jakimiś lekami doraźnymi, ale szkoda pakować w siebie chemie codziennie skoro masz szkołe tylko co dwa tygodnie.... psycholog to dobre wyjście, bo lepiej rozwiązać problem raz na zawsze a nie tylko go przyklepywać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich...A ja się poddaje...Walka z nerwicą to jak walka z wiatrakami,ciągle powraca z większa siłą...Wszystko wyolbrzymiam,prawie każde zjawisko ,które mnie otacza "urasta" do zagrożenia...Nawet grypa,którą teraz przechodzę wywołuję lek,czy to aby nawepno nic gorszego..tyle się teraz człowiek nasłucha o jakiś wirusach...Koszmar,tragedia ze mną:))Bez szans...I ogólnie wszystko jest nie tak,świat,ludzie...Psychologa już nie chcę,tabletek oczywiscie się boję...:)Nawet nie wiem po co tu piszę...Zwariuje:( Pozdrawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak karolka88 widzisz czyli się czegoś boisz choćby szkoły a wiesz czemu? co cię tak paraliżuje przed tym?hmmm. ja nieraz tak miałem że po prostu nie chodziłem do szkoły bo miałem jakiś lęk przed rówieśnikami, kompletnie nie wiem dlaczego, tak po prostu, bałem się jakiejś kompromitującej sytuacji...

Cisha nie wariujesz, chyba że my wszyscy już jesteśmy wariatami :) :) i tylko pocieszamy się nawzajem :P :) Ciekawa wizja nie? :)

A z psychologiem miałaś długo doczynienia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cisha ja mam też coś takiego jeśli chodzi nawet o zwykłe przeziębienie. Zaraz zaczynam się bać czy to nie coś poważniejszego. Teraz mam już totalne jazdy, bo mam w organizmie rozregulowane hormony i jest masakra. Wracam dzisiaj z kursu - całe szczęście wiózł mnie tata - i czuję, ze znów robi mi się słabo, czuję się jakbym miała mdleć, mam dreszcze i wiem, ze to od tych cholernych hormonów, a jednak wpadam w panikę bo to coś innego, coś poważnego. Niedawno przez te hormony leżałam w szpitalu i zaraz zaczynam myśleć, panikować, że coś przeoczyli i jednak coś jest nie tak. To jest gorsze jak koszmar. Naprawdę siebie samą podziwiam, ze ja jeszcze chodzę. Boję się wyjść na ulicę bo nigdy nie wiem kiedy od tego dziadostwa znowu się źle poczuję. Wiem, że to jeszcze potrwa, ale już nie mam siły. Najgorzej, ze działa mi to właśnie na układ nerwowy. Ciągle mnie trzęsie, w nocy się budzę po kilka razy i jak się obudzę to też z dreszczami. Po prostu chce mi się od tego wyć!!!! :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cisha ja mam też coś takiego jeśli chodzi nawet o zwykłe przeziębienie. Zaraz zaczynam się bać czy to nie coś poważniejszego. Teraz mam już totalne jazdy, bo mam w organizmie rozregulowane hormony i jest masakra. Wracam dzisiaj z kursu - całe szczęście wiózł mnie tata - i czuję, ze znów robi mi się słabo, czuję się jakbym miała mdleć, mam dreszcze i wiem, ze to od tych cholernych hormonów, a jednak wpadam w panikę bo to coś innego, coś poważnego. Niedawno przez te hormony leżałam w szpitalu i zaraz zaczynam myśleć, panikować, że coś przeoczyli i jednak coś jest nie tak. To jest gorsze jak koszmar. Naprawdę siebie samą podziwiam, ze ja jeszcze chodzę. Boję się wyjść na ulicę bo nigdy nie wiem kiedy od tego dziadostwa znowu się źle poczuję. Wiem, że to jeszcze potrwa, ale już nie mam siły. Najgorzej, ze działa mi to właśnie na układ nerwowy. Ciągle mnie trzęsie, w nocy się budzę po kilka razy i jak się obudzę to też z dreszczami. Po prostu chce mi się od tego wyć!!!! :cry::cry:

 

VENUS a jakie masz te hormony rozregulowane hormony,bo ja tez sie noca wybudzam i mam takie dreszcze :shock: a wiem,ze tez hormony u mnie szwankuja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ataki wyglądają tak:

-dreszcze

-biegunka

-bolące stawy

-bolące mięśnie

-ból głowy

-napad płaczu

-przeczulica

-zimno na zmianę z uderzeniami gorąca

-ściśnięte gardło

-zawroty głowy

-osłabianie

 

Trwają od 3h do 4 dni.

 

Zwykle mam je po stresie, nigdy przed.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

VENUS a jakie masz te hormony rozregulowane hormony,bo ja tez sie noca wybudzam i mam takie dreszcze :shock: a wiem,ze tez hormony u mnie szwankuja

 

cleo27 ja brałam hormony bo miałam problemy ginekologiczne. I od czasu jak je zaczęłam brać nerwica powróciła. Wzięłam tylko jedno opakowanie i znalazłam się w szpitalu z początkiem zakrzepicy. Przez to musiałam je odstawić i odstawienie ich tak nagle spowodowało rozchwianie gospodarki hormonalnej w organizmie, bo mój organizm nie przyzwyczaił się jeszcze do tych hormonów, które mu dostarczałam, a już musiał zacząć produkować je z powrotem sam. I stąd to rozchwianie. Naprawdę, każdy to przechodzi inaczej, ale ja akurat okropnie. I takich przejść nie życzę nawet największemu wrogowi. :(

Dziś noc miałam przez to wszystko nieciekawą-najpierw nie mogłam usnąć przez ból głowy, potem ból ten obudził mnie nad ranem. Nie mogłam dalej usnąć bo zaczęło mi się kręcić w głowie i miałam wrażenie, że tracę przytomność i nagle wszystko się skończyło. W końcu usnęłam, ale spałam tak, że dopiero niedawno wstałam! :cry: Chciałabym aby choć te hormony mi się ułożyły, bo z tą nerwicą to mam pomieszanie z poplątaniem! :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×