Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ja postanowilem w sobote udac sie na hipnoterapie bo musze w szybkim czasie obnizyc poziom stresu z fobia a wiem ze szansa jest przy hipnozie..Korzystal ktos kiedys z was z hipnozy?

Nie korzystałem ale czytałem kiedyś, że owszem może pomóc ale raczej krótkoterminowo. Jak skorzystasz to czekamy na relacje.

 

Wychodzę z domu, a tu na klatce niespodzianka, bo sąsiadka z córka w tym samym momencie wychodzi. Psychicznie totalna wyjebka, ale nie mogłem trafić kluczykiem do zamka w drzwiach z powodu lęku :>

Jak ja otwieram drzwi do klatki i ktoś czeka obok mnie bo też chce do niej wejść to wtedy z tego całego stresu ciężko mi trafić kluczem do dziurki.

 

Psychiatra podbił mi Sulpiryd do 2x50 mg. Zaraz zarzucam drugiego tabsa oraz doprawie sobie jeszcze Alproxem i wychodzę w teren. Uznałem, że rozpoczynam ten Alprazolam bo szkoda życia. Jeszcze nie mam zielonego pojęcia gdzie się udam, jak mnie mocno rozluźni to możliwe, że rozje*ie się na ławce w parku przy stawie i będę podziwiał naturę. Obawiam się właśnie tego zbyt dużego zamulenia i rozluźnienia ponieważ już sam Sulpiryd paradoksalnie tak na mnie działa, przynajmniej na razie gdy wskoczyłem na wyższą dawkę (wcześniej było podobnie przez pierwsze 5 dni). A jak będzie ok to wstąpię może do jakiejś galerii handlowej, do centrum miasta, nie wiem, gdziekolwiek gdzie są ludzie, aby sprawdzić działanie leków pod kątem fobicznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde nawet jak chodzę wśród ludzi po tych Sulpirydach, Alproxach itp. to dalej czasami jak mijam niektóre osoby to pojawia się we mnie lęk. To jakieś dziwne jest, nie wiem jak to opisać... Po prostu chodzę sobie po galerii handlowej, mijam wszystkich na luzie i nagle bez powodu mijając niektóre osoby mam lęk. Raz mijam podobne osoby w podobnych okolicznościach i nie mam lęku, innym razem mijam i mam lęk. To wszystko poprzedza jakaś BŁYSKAWICZNA myśl (jeżeli można to tak nazwać), której za żadne skarby nie da się zidentyfikować, prawdopodobnie to ona wszystko napędza. Nie wiem, nie rozumiem tego, to dla mnie w ogóle kupy się nie trzyma. Zrozumiałbym gdybym stresował się ciągle przy konkretnym typie ludzi, no ale u mnie z tym różnie jest... Od czego do cholery zależy czy lęk u mnie wystąpi czy nie? Czy to zwykły przypadek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wygracie z to cholerna fobia !!! Mi ostatnio ladnie bije ... Najpierw mania, teraz od 4 dni deprecha, co prawda ludzi sie wogole nie boje, ale takiej anhedonii to dawno nie mialem. monooso, sam siebie nakrecasz i raz jest mocniej a raz slabiej. Wszystko zalezy od pierdol, od malych czynnikow ktore lacznie potrafia nasilic fobie.

Milego weekendu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi ostatnio ladnie bije ... Najpierw mania, teraz od 4 dni deprecha, co prawda ludzi sie wogole nie boje, ale takiej anhedonii to dawno nie mialem.

A ja manii, ani deprechy nie miałem już dawno. Convulex zaczął w końcu działać po około 2 tygodniach przyjmowania i ustabilizował mnie jak talalala. Powiem szczerze, że teraz lepiej się czuję niż wtedy ponieważ tamte zniżki nastroju mnie rozpier*alały. Nastrój mi dalej skacze w ciągu dnia ale nie tak skrajnie jak wtedy. Wtedy to był jakiś kosmos, raz się śmiałem do łez, później miałem myśli samobójcze i chciało mi się płakać itd. Te obecne skoki nastroju w odpowiedzi na różne bodźce chyba są normalne.

 

sam siebie nakrecasz i raz jest mocniej a raz slabiej. Wszystko zalezy od /cenzura/, od malych czynnikow ktore lacznie potrafia nasilic fobie.

Zgadzam się, masz rację, sam jakiś czas temu doszedłem do podobnych wniosków i właśnie nie wiem co z tym fantem zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Moj okres manii dobrze wspominam, zrobilem auto, zrobilem moto, malo spalem a bylem gotowy do roboty. Teraz jestem bardzo nerwowy, agresywny ale to dobrze. Nikt mnie juz nie wykorzysta nawet jakby mieli mnie chamem nazywac. Mysle ze pomalu prohormony daja mi po glowie ... Jeszcze ze 2-3 tyg i je odstawiam. Mam tez leki zalatwione, bede robil mix o nazwie rocket cos tam jest opis tego na forum. Zapomnialem nazw tych 2 lekow. Nie wiem czy je wezme, wszystko zalezy od okolicznosci. Strasznie podenerwowany chodze, znerwicowany, wrecz nadpobudliwy, jak jakies adhd. + taki ze ludzi sie nie boje, niech oni sie lepiej boja mnie ...

pzdr

ps- taka mania jakby trwala 24/7/365 to by bylo cos zajebistego :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak kiedyś miałam. W chwili obecnej przy takich sytuacjach może i trafiam kluczem do zamka, ale robię to w ekspresowym tempie. Jeśli takie sytuacje są zaplanowane, ja mam dobry humor i jestem stabilna, to ok. Ale jeśli niespodziewanie zdarzy się jakaś konfrontacja, to wyprowadza z równowagi i to dość mocno.

Może teraz mniej, ale kiedyś to łoooo uczucie porównywalne do uciekania przed potworem we śnie, szybka akcja, wrzucić klucz do zamka i zamknąć drzwi zanim nastąpi konfrontacja ;p

 

Zgadzam się, masz rację, sam jakiś czas temu doszedłem do podobnych wniosków i właśnie nie wiem co z tym fantem zrobić.

No nie wiem, wyjścia są dwa, albo eliminujesz czynniki stresogenne (co w naszym przypadku jest niemożliwe, opcja więc o kant dupy potłuc, chyba że życzycie sobie siedzieć w domu 24h na dobę, jakby mi za to płacili to luz) albo przesuwasz własne granice. Tzn mnie zmusiło życie do tego drugiego, bo ile razy musiałam robić coś, z czym czułam się słabo, to każdy kolejny raz przechodziłam nieco lżej. Np wbijanie do zatłoczonych pomieszczeń. No i nie mówię, że teraz na luzie chodzę sobie korytarzami w robo, ale trochę mniej mnie to stresuje. Za to do fobii doszła inna nieprzyjemna rzecz, derealizacja, tak jakby mój organizm próbował się bronić na zasadzie: ok, stres wśród ludzi już mniejszy to zabezpieczmy się derealką. Bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, wyjścia są dwa, albo eliminujesz czynniki stresogenne (co w naszym przypadku jest niemożliwe, opcja więc o kant dupy potłuc, chyba że życzycie sobie siedzieć w domu 24h na dobę, jakby mi za to płacili to luz) albo przesuwasz własne granice. Tzn mnie zmusiło życie do tego drugiego, bo ile razy musiałam robić coś, z czym czułam się słabo, to każdy kolejny raz przechodziłam nieco lżej. Np wbijanie do zatłoczonych pomieszczeń. No i nie mówię, że teraz na luzie chodzę sobie korytarzami w robo, ale trochę mniej mnie to stresuje.

Ale problem jest w tym, że przesuwanie granicy nie daje żadnych wielkich efektów... Przesuwałem tą granicę, kiedyś bałem się nawet z domu wyjść... Teraz normalnie wychodzę z domu, chodzę wśród ludzi, wbijam w tłumy osób itd. Nie jest tak, że nie mogę tego zrobić bo mogę nawet pomimo efektów somatycznych, które olewam. Oczywiście stres jest troszkę mniejszy niż na początku ale co z tego? Chodzi o to, że główny trzon problemu dalej się nie zmienił, nawet nie ruszył się o milimetr. Problem nie został rozwiązany, ciągle występuje, w dalszym ciągu w towarzystwie ludzi jest mi źle, raz stresuję się mocniej, innym razem słabiej. W dalszym ciągu jestem tym innym kosmitą z Marsa, a nie normalnym chłopakiem i całe otoczenie dobrze to widzi. Ja chcę być w końcu normalny, a nie całe życie się z tym zmagać i być jakimś podludziem, który boi się obcych i czuje się wśród nich jak jakaś totalna ciota. A jeszcze wracając do tego przesuwania granicy to zrób sobie przerwę, np. miesięczną, a gwarantuję Ci, że Twoja fobia wróci jak bumerang do dawnych rozmiarów. To jest w ogóle nie trwałe.

 

Za to do fobii doszła inna nieprzyjemna rzecz, derealizacja, tak jakby mój organizm próbował się bronić na zasadzie: ok, stres wśród ludzi już mniejszy to zabezpieczmy się derealką. Bez sensu.

Miałem coś w rodzaju lekkiej derealizacji ale raczej po środkach psychoaktywnych. Trzymała się mnie długooo, nie przeszkadzała mi jakoś zbytnio w życiu ponieważ i tak nic nie robiłem na co dzień. Przynajmniej wtedy świat wydawał mi się piękniejszy i bardziej magiczny. Przez cały czas czułem się jak na lekkim haju i wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak. A teraz gdy wróciłem do reala po 2 latach odlotu to doceniam tą trzeźwość. Może nie jest tak fajnie jak wcześniej ale za to jest stabilniej i pewniej. Tamten stan nie nadawał się do swobodnego funkcjonowania w tej rzeczywistości wśród ludzi, ten stan tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, nawet mniej niż miesiąc przerwy sprawił, że wróciła fobia. Kiedy siedziałam w domu przez jakiś krótki czas, to potem wyjście z chaty urastało do problemów monstrualnych. ;)

 

Chodzi o to, że główny trzon problemu dalej się nie zmienił, nawet nie ruszył się o milimetr. Problem nie został rozwiązany, ciągle występuje, w dalszym ciągu w towarzystwie ludzi jest mi źle, raz stresuję się mocniej, innym razem słabiej.

Nie pisałam, że to eliminuje problem, nie miałam tego na myśli. Raczej to, że w jakiś sposób można nieco lepiej (lub inaczej) funkcjonować. Mnie ten problem trzyma już tyle lat, że nauczyłam się po prostu z nim żyć, jest jak część mnie, jak pieprzyk na ciele. Tyle tylko, że nie mam aż tak bardzo głębokich stanów.

 

Ja chcę być w końcu normalny, a nie całe życie się z tym zmagać i być jakimś podludziem, który boi się obcych i czuje się wśród nich jak jakaś totalna ciota.

No jak dla mnie to nie jest kwestia bycia podludziem. W ogóle, zgaduję że chodzisz na jakąś terapię? Co Ci psych mówi? Jakieś dyrdymały o tym, że to samo przejdzie?

 

Przez cały czas czułem się jak na lekkim haju i wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak. A teraz gdy wróciłem do reala po 2 latach odlotu to doceniam tą trzeźwość.

No przy derealce właśnie jest takie uczucie jak na haju trochę, ale mnie to łapie na tyle epizodycznie, że traktuję to w kategoriach czucia się "inaczej".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

ok 5 tydz na prohormonach i stalem sie totalnych chamem i czlowiekiem pozbawionym jakichkolwiek skrupulow. Fobii brak. Daje ludziom do zrozumienia gdzie ich miejsce, to nawet ciekawe uczucie. Bycie takim dupkiem jak oni sprzyja tworzeniu nowych znajomosci hahaha. Parodia doslownie. Jezeli tak ma to wygladac to moze byc tylko lepiej. Ciekawe gdzie jest granica. Aha osobowosc unikajaca dla mnie aktualnie nie istnieje. Ide na zywiol.

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, nawet mniej niż miesiąc przerwy sprawił, że wróciła fobia. Kiedy siedziałam w domu przez jakiś krótki czas, to potem wyjście z chaty urastało do problemów monstrualnych. ;)

No właśnie. Więc co mi z tego wystawiania się na próby i przesuwania granicy jeżeli gdy tylko na chwilkę zdejmę nogę z gazu to wszystko pójdzie się je*ać? Bezsens.

 

Nie pisałam, że to eliminuje problem, nie miałam tego na myśli. Raczej to, że w jakiś sposób można nieco lepiej (lub inaczej) funkcjonować.

Nie interesuje mnie takie coś. W grę wchodzi tylko znaczna eliminacja problemu. Zero ustępstw. Albo ja, albo fobia.

 

No jak dla mnie to nie jest kwestia bycia podludziem.

A dla mnie jest. Zostałem ograniczony na każdej płaszczyźnie życiowej i jestem zerem. Porównując się z innymi osobami dobrze widzę do czego mnie to doprowadziło. Nikt mi nie wmówi, że z g*wna da się ulepić złoto. Do tego dobrze zdaję sobie sprawę, że w moim obecnym stanie skażonym zje*aną osobowością unikającą, fobią społeczną i innymi cudami, które się ze sobą ściśle łączą, jakiekolwiek swobodne i szczęśliwe życie jest WYKLUCZONE. Nie będę miał ani dobrej pracy (o ile jakąkolwiek), ani partnerki, ani przyjaciół, ani znajomych, ani nie będę podróżował, ani nie będę ryzykował, ani nic normalnie nie będę robił bo wszystko wymaga kontaktu z ludźmi, co tu dużo mówić - jestem przestraszoną cipą z murzyńską mentalnością śmiecia. Z tego powodu będę tylko wegetował i dogorywał.

 

W ogóle, zgaduję że chodzisz na jakąś terapię? Co Ci psych mówi? Jakieś dyrdymały o tym, że to samo przejdzie?

Nie. Zostałem ostatnio skierowany na konsultacje w sprawie terapii grupowej ponieważ wstępnie się zgodziłem ale zrobiłem to zbyt pochopie i teraz wątpię, że z tego skorzystam, jeszcze zobaczę. Na moją decyzję ma wpływ wiele powodów, które pozwolę zachować dla siebie. U psychologa również jeszcze nie byłem, wizytę mam dopiero pod koniec kwietnia ale nie oczekuję praktycznie niczego od niego, no bo co on mi powie? Sypnie garścią banałów i tyle. A psychiatra, u którego byłem dopiero 2 razy nic mi nie mówił, przypisuje mi tylko leki. Nie wiem czy mnie leczy na nerwicę, czy na depresję, czy na co w ogóle, nie dowiedziałem się. Po lekach jakie zażywam można stwierdzić, że właśnie jestem leczony pod tym kątem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso I jak ? Stwierdziles ze szkoda zycia i bierzesz benzo aby zyc czy co ? tez o tym myslalem ze ten lek chyba jest dla takich jak my...

Problem jest w tym, że benzo nie rozwiązuje do końca sprawy. Nie postanowiłem nic takiego, że będę brał codziennie benzo. Ostatnio sobie tylko przetestowałem ten Alprox 0,5 mg, w jeden dzień zażyłem pół tabletki oraz w kolejny dzień zażyłem ponownie taką samą dawkę. Nie chcę jej zwiększać bo niby po co miałbym nabijać sobie tolerancję? Właśnie taką dawkę zalecał mi lekarz na początek i uważam, że jest ok. Lek działa prawie identycznie jak Etizolam tylko wydaje mi się trochę 'bardziej przejrzysty' i mniej zamulający, chociaż muszę poroboić więcej prób, aby wysnuć jakieś dalsze wnioski. Przechodząc do sedna wątku to tak jak wspomniałem - benzo nie rozwiązuje do końca sprawy. Benzo może mnie tylko trochę znieczulić i zamulić, wtedy stanę się taką, aż patologicznie spokojną osobą ale problem dalej zostanie. Mój problem nawet przez te benzo się przebija ponieważ tak jak wcześniej wspomniałem, polega on m.in. na zerowym poczuciu własnej wartości i zerowej pewności siebie, czuję się jak g*wno, czuję się gorszy od większości osób, żadne benzo tutaj tego nie zmieni. Mogę się tylko maskować farmakologicznie, mocniej lub słabiej, aby nie dać tego po sobie poznać ale i tak dobrze widać, że coś ze mną nie tak, do tego w przypadku benzo widać zamulenie, zbytnie uspokojenie... Tak więc tutaj nie chodzi tylko o samą fobię społeczną, którą sam Sulpiryd już znacząco obniżył (a nawet praktycznie zlikwidował i sprowadził chyba do miana zwykłej nieśmiałości). Tutaj bardziej chodzi o moją zje*aną osobowość, o zerowe poczucie właśnej wartości, o brak pewności siebie itp. a to już sprawa bardziej złożona. Może się to Wam mieszać bo ja słowami fobia społeczna nazywam cały mix moich problemów społecznych. Nie wiem co z tym zrobić no bo jak ja niby zmienię osobowość i to wszystko pozmieniam? Jeżeli nawet benzo nie jest w stanie tego zmienić... Czy przyszło mi żyć z mentalnością przestraszonego śmiecia, który żałuje, że żyje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Tak mi sie wydaje i o tym probuje pisac od poczatku tego watku. Fobia to tylko jeden z czynnikow naszej patowej sytuacji. Nie odkrecimy wszystkiego, nie staniemy sie nagle tacy jak inni, BA wogole to sie nie uda. NIE MA SZANS. Nie oszukujmy sie. Jestesmy inni i albo sie z tym pogodzimy albo nie. Myslisz ze pewnosc siebie duzo zmieni, staniesz sie dupkiem jak ja teraz albo wpadniesz w manie bo bedzie dobrze. Tutaj nie ma lekarstwa, jest tak i juz lepiej nie bedzie. BEDZIE GORZEJ ! Naprawde nie chce zle Tobie wrozyc, ja probowalem z tym chujostwem walczyc na wszystkie sposoby, NIE UDALO MI SIE ! Zawsze bede wyalienowany + przezycia = zrobily ze mnie zlego czlowieka. Nie podoba mi sie to wogole, ale dzieki temu przestalem sie bac. Ide pierwszy przed szereg za kazdym razem czy to w pracy czy to w domu czy na treningu miedzy ludzmi, nie ustepuje, nie schodze, glowa do gory i chocby nie wiadomo co o mnie mysleli to MAM NA ICH OPINIE wyj....ane. O erytrofobii przestalem wogole myslec, ale to nie znaczy ze sie nie czerwienie, oczywiscie ze sie czerwienie ale nie sprowadzam tego do dramatu.

Jezeli myslisz ze nagle bedziesz mial milion przyjaciol to sie mylisz = nie miales wtedy nie bedziesz mial teraz. To tak nie dziala. Zreszta prawdziwego przyjaciela poznasz bedac w dolku, na ile osob mogles liczyc teraz ? 0 ? No wlasnie, wiec nie licz ze Ci wszyscy ktorzy sie zleca beda Ciebie nagle kochac bo juz wyzdrowiales. Ludzie sa jak pijawki, wycisna co najlepsze i pojda do nastepnego zywiciela.

monooso, Zycze Tobie abys wyleczyl sie na tyle, by znalesc prace i miec cel w zyciu, a na reszte bedzie trzeba mocno pracowac. Trzymaj sie !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odkrecimy wszystkiego, nie staniemy sie nagle tacy jak inni, BA wogole to sie nie uda. NIE MA SZANS. Nie oszukujmy sie. Jestesmy inni i albo sie z tym pogodzimy albo nie.

Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!!! Nigdy się z tym nie pogodzę.

 

Myslisz ze pewnosc siebie duzo zmieni, staniesz sie dupkiem jak ja teraz albo wpadniesz w manie bo bedzie dobrze.

Nie chodzi mi o popadnięcie z jednej skrajności w drugą. Istnieją osoby pewne siebie, które są bardzo spoko. Nie każda osoba pewna siebie jest chamem i dupkiem, to tylko prostaki. Poza tym nie chcę być nadmiernie pewny siebie tylko taki w miarę normalny bo obecnie jestem pod tym względem na dolnej granicy. Chcę mieć w końcu normalne, stabilne poczucie własnej wartości.

 

ja probowalem z tym chujostwem walczyc na wszystkie sposoby, NIE UDALO MI SIE !

Mam obecnie 23 lata, mam czas. Tutaj na forum niektórzy przejawiają takie problemy mając nawet grubo ponad 30 lat. Porównując się z nimi jestem w nie najgorszym położeniu. Daję sobie maksymalnie 2 lata na całkowite ogarnięcie się i usunięcie wszystkich problemów. Jeżeli nic nie zadziała to przestanę w ogóle o siebie dbać i machnę na to wszystko ręką, nie będę widział sensu, aby dalej się wysilać. To wtedy będzie chyba koniec mego żywota, równia pochyła w dół. Odpukać.

 

Zawsze bede wyalienowany + przezycia = zrobily ze mnie zlego czlowieka. Nie podoba mi sie to wogole, ale dzieki temu przestalem sie bac. Ide pierwszy przed szereg za kazdym razem czy to w pracy czy to w domu czy na treningu miedzy ludzmi, nie ustepuje, nie schodze, glowa do gory i chocby nie wiadomo co o mnie mysleli to MAM NA ICH OPINIE wyj....ane.

No i co z tego, że przestałeś się ich bać jak i tak w dalszym ciągu jesteś inny, wyalienowany itp.? Co z tego się pytam? G*wno. Dlatego u mnie w grę wchodzi tylko całkowite wyleczenie bo samo na sucho usunięcie lęku przed ludźmi nic nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podjalem sie srudiow zeby zwalczyc ta fobie jednak sama za nic nie ustępuje.Najgorsze jeśli mam stanąć przed grupa i cośzaprezentowac wtedy dopada mnie taki paraliz ciala ze doslownie jakbym nie kontrolowal tego co robie i co mowie np za chwile po przedstawieniu referatu nie pamietam co tam bylo, do tego suchosc w ustach taka ze musze oblizywac wargi zeby w ogole mowic..do tego lzawienie oczui drganie powieki masakra tak jak pisalem wczesniej w sobote jade do hipnoterapeuty tylko ze to droga zabawa 150zl godzina wizyty z tego co slyszalem hipnoza pomaga ale na kilka miesiecy ...jak bedzie okaze sie ja mam teraz pelno egzaminow i zeby je zdac musze to napiecie zredukować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso,

No i co z tego, że przestałeś się ich bać jak i tak w dalszym ciągu jesteś inny, wyalienowany itp.? Co z tego się pytam? G*wno. Dlatego u mnie w grę wchodzi tylko całkowite wyleczenie bo samo na sucho usunięcie lęku przed ludźmi nic nie zmieni.

No masz absolutna racje. Jak wyleczysz fobie bedzie to samo. Pozostaniesz inny , chyba ze zarzucisz sobie jakies mocne grzyby albo ayahuasce i zresetujesz swoje JA do zera. Wtedy jest mozliwosc wyleczenia sie, zaryzykujesz ?

Ja innej opcji nie widze, tutaj trzeba wszystko zburzyc i rozpieprzyc do fundamentow.

Pozdro !

ps- a wszystkie benzo to tylko przedsmak zdrowego zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba ze zarzucisz sobie jakies mocne grzyby albo ayahuasce i zresetujesz swoje JA do zera. Wtedy jest mozliwosc wyleczenia sie, zaryzykujesz ?

Mam coś takiego w planach ale zamierzam to zrobić nie głównie ze względu na fobię społeczną tylko z ciekawości. Zamierzam sobie zarzucić jakiegoś mocnego psychodelika: lsd, ayahuasce, szałwie lub grzybki. Tylko, że jeszcze nie teraz, są to odległe plany.

 

a wszystkie benzo to tylko przedsmak zdrowego zycia.

Dla mnie benzo to żadne rozwiązanie problemu, one tylko zamulą, a ja i tak dalej będę się czuł jak zerowiec i kompletny przegraniec (no chyba, że muszę zwiększyć dawkę ale wtedy przecież jeszcze bardziej mnie zamuli i będę w ogóle jak zombie...). Tutaj już nie chodzi tylko o strach przed ludźmi ale o dodanie pewności siebie i rozbujanie mojej osoby. Jedynymi skutecznymi używkami jakie miałem okazję stosować pod tym kątem były niezastąpiony alkohol oraz pewien stymulant rc o nazwie Pentedron, po którym popadłem, aż w drugą skrajność czyli byłem nadmiernie pewny siebie, pobudzony i rozmowny. Oczywiście żadna z tych używek nie rozwiązuje problemu, nie mogę być ciągle pijany z wiadomych powodów, a co do tej drugiej substancji to ona to już w ogóle nie jest warta tego chwilowego stanu poprawy ponieważ ZDECYDOWANIE więcej szkodzi niż pomaga, nawet nie chce mi się pisać więcej o niej ale stanowczo odradzam. Nie wiem, nie wiem, szukam złotego środka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novymivo, ma rację - nie da się z tego wyjść bez chociazby popadnięcia w skrajność. monooso, Ty chcialbys zlotego srodka,ale cos takiego nie istnieje- musialbys chyba wystawiac sie na żer hien dotad az Ci sie polepszy, majac przy okazji nadzieję ze nie strącą Cie w przepaść. W tym przypadku cel uswieca srodki.

novymivo, a co to sa te hormony?

 

ps. a grzyby niczego nie zerują, otwierają jedynie wrota percepcji, ktore nie zamkna sie juz nigdy!!! :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novymivo, ma rację - nie da się z tego wyjść bez chociazby popadnięcia w skrajność. monooso, Ty chcialbys zlotego srodka,ale cos takiego nie istnieje- musialbys chyba wystawiac sie na żer hien dotad az Ci sie polepszy, majac przy okazji nadzieję ze nie strącą Cie w przepaść. W tym przypadku cel uswieca srodki.

Nie odbieraj mi nadziei. To, że Tobie się nie udało to nie znaczy, że mi się nie uda. Mój przypadek jest trochę inny, jest bardziej skomplikowany, nie jest taki szablonowy jak większości fobików. Często mam nawet wątpliwości czy ja w ogóle mam fobię społeczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novymivo, ma rację - nie da się z tego wyjść bez chociazby popadnięcia w skrajność. monooso, Ty chcialbys zlotego srodka,ale cos takiego nie istnieje- musialbys chyba wystawiac sie na żer hien dotad az Ci sie polepszy, majac przy okazji nadzieję ze nie strącą Cie w przepaść. W tym przypadku cel uswieca srodki.

Nie odbieraj mi nadziei. To, że Tobie się nie udało to nie znaczy, że mi się nie uda. Mój przypadek jest trochę inny, jest bardziej skomplikowany, nie jest taki szablonowy jak większości fobików. Często mam nawet wątpliwości czy ja w ogóle mam fobię społeczną.

Hej, wlasnie ta wypowiedzia potwierdzasz Nas w przekonaniu ze nie wyleczysz sie z tego. Musialbys wyzbyc sie swojego ego, charakteru. Myslisz ze wszyscy musza byc szablonowi. Ciesz sie ta wyjatkowoscia i sprobuj to wykorzystac. Z twoich wypowiedzi wynika zupelnie cos innego. Jestes inteligentnym chlopakiem daj sobie szanse. Nie musisz byc szarakiem jak inni. Masz nad nimi wielka przewage, zdajesz sobie sprawe ze swojego polozenia.

zima Hej, Podejrzewalismy ze przyczyna tego stanu rzeczy (fobii) moze byc niski poziom testosteronu, wysoki poziom prolaktyny i estrogenow. Wiec jako krolik doswiadczalny biore sterydy ( prohormony w tabletkach = sterydy anaboliczne). O efektach mozesz przeczytac wczesniej. Stalem sie pewny siebie, bez fobii lecz jestem agresywny i nie mily dla ludzi ( chyba przez moje wczesniejsze perypetie z nimi jako ze czulem sie zawsze wykorzystywany przez nich). Za 2 tyg koniec testu i zobaczymy jak fobia uderzy ze zdwojona sila. Moge dodac ze mam wenle i mianseryne zeby zrobic sky mix polecany tu nawet na forum. Musze tylko poczekac bo watrobe ma sie tylko jedna ;) hehe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

novymivo, obawiam sie ze testosteron to ja mam za wysoki.

jestem agresywny i nie mily dla ludzi

czyli zdrowiejesz :smile:

ja po setrze rowniez sie awanturuje, z tymze ja sie awanturuje całe zycie, tyle ze po setrze jestem wiekszy chojrak.

u mnie efekty daje chamska ekspozycja na fobiczne sytuacje i odpowiednie myslenie.

images?q=tbn:ANd9GcRQooRZKJj8-nCnNmmxZK14AtzFMpYJVHazCWLXB7Xq3RIdyugb

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem przed chwilą na badaniu krwi pod kątem poziomu hormonów tarczycy, na które jakiś czas temu wystawił mi skierowanie psychiatra. Przed wizytą stresowałem się średnio, odnalazłem budynek, wszedłem do środka. Podszedłem do recepcji i na szybkiego obsłużyła mnie niesympatyczna kobieta. Ja niedosłyszałem o co pytała i kulturalnie powiedziałem 'słucham?', a ona tonem jak do psa mówi do mnie 'NAZWISKO'. Zaprosiła mnie do pokoju obok w celu pobrania krwi. Usiadłem grzecznie na foteliku, wystawiłem lewą rękę, a ona mówi abym zgiął ją pod kątem prostym. Zacząłem się zastnawiać jak mam ją w końcu zgiąć. Zacząłem wyginąć rękę w różne strony, a ona krzyczy 'NIE TAK, NIE TAK, NIE TAK, KĄT PROSTY!'. Po chwili olśniło mnie, słowo klucz - 'kąt prosty', sięgnąłem wyobraźnią do lekcji matematyki w szkole, no i zrobiłem jej kąt prosty - zgiąłem rękę w pół (tak jakby miała pobierać krew z mego łokcia, masakra). Ona nie wytrzymała, zaczęła się śmiać, a ja nie wiedziałem co się dzieje, byłem cały zesrany. W końcu pokazała mi w jaki sposób mam położyć rękę, całą mocno wyciągniętą przed siebie. No kur*a jaki to kąt prosty, od kiedy się pytam... To kąt pełny, a nie prosty... Swoją nieporadność wytłumaczyłem tym, że dawno nie byłem na badaniach, w końcu to prawda ponieważ ostatni raz było to chyba w podstawówce. Ręka zaczęła mi się trząść, modliłem się aby nie przybrało to większych rozmiarów bo będzie wstyd jak skur*ysyn no nawet nie pobierze mi przez to krwi. Całe szczęście drżenie mojej ręki mimo, że było bardzo widoczne to pozwoliło na wykonanie zabiegu ponieważ przytrzymała mi ręke swoją drugą dłonią. Dobra, wkuła się, dziwne mają dzisiaj te strzykwaki, kazała mi zaciskać i rozluźniać pięść, po chwili wyjęła igłę i zaczęła coś robić. Ja zacząłem się zastanawiać co ona robi, przecież nawet nie pobrała krwi... Ciągle sumiennie czekałem z zaciśniętą pięścią, myślałem, że może coś nie wyszło i będzie się wkuwać po raz drugi. Ona odwróciła głowę, dziwnie się na mnie popatrzyła i powiedziała 'To już koniec, proszę rozluźnić dłoń'. Po chwili zapytała się mnie 'Czy słabo Panu?', a ja odpowiedziałem, że nie. Czemu mnie o to zapytała? Pewnie była zdumiona moim dziwnym zachowaniem, zachowywałem się bardzo nietypowo łagodnie mówiąc. Wstałem, podziękowałem, pożegnałem się i opuściłem gabinet. Kur*a mać czemu zawsze ja się pytam? Zawsze ja muszę z siebie idiotę zrobić, nie ważne gdzie pójdę... Ludzie później tylko ze mnie się śmieją i biorą za czubka... Ze mną to trzeba normalnie jak z dzieckiem jakimś się obchodzić... W sytuacjach społecznych w ogóle tracę rozum i zachowuję się jak debil. Kto to widział aby łokieć wystawiać do badania krwi i zachowywać się w ogóle w taki całościowy sposób... Jednak leki średnio działają... Jeszcze potestuje z tydzień ten Sulpiryd 100 mg (wtedy stuknął 2 tygodnie na takiej dawce), jak będzie dalej tak średnio to wskakuję na 150 mg. A jak bedzie dalej słabo to wskakuję na 200 mg i jadę w górę, mam zapas tabletek, mam ponad 100 tabsów. No nie ma co ukrywać, jest lepiej niż kiedyś, mniej się stresuję, mniej się martwię itp. ale dalej jest chu*owo jak widać. Mam dystans do siebie, przez cała drogę powrotną sam do siebie z tego wszystkiego się śmiałem no ale nie może tak być...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso, Hehehe, dobre :D. Moze lepiej dziala seta wodki niz te tabletki co ? Tez mialem tarczyce badana- zonk ;). zima, po setrze tez bylem duzo bardziej zywy niz po innych ssri, ale zarazem nagorzej na mnie dzialala a podbijalem do 250 mg/doba. Chamski to ja zawsze bylem tzn NIE CHAMSKI a szczery. Ludzie niestety tego nie rozumieja, dla nich to ZLO !

 

-- 03 mar 2015, 17:21 --

 

[list=]

monooso, Hehehe, dobre :D. Moze lepiej dziala seta wodki niz te tabletki co ? Tez mialem tarczyce badana- zonk ;). zima, po setrze tez bylem duzo bardziej zywy niz po innych ssri, ale zarazem nagorzej na mnie dzialala a podbijalem do 250 mg/doba. Chamski to ja zawsze bylem tzn NIE CHAMSKI a szczery. Ludzie niestety tego nie rozumieja, dla nich to ZLO !

ps- ale mnie ludzie dzisiaj wkZZZZ denerwuja, zaraz ktos dostanie w zeby .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz ze wszyscy musza byc szablonowi. Ciesz sie ta wyjatkowoscia i sprobuj to wykorzystac.

Hahaha dobre. Mam się cieszyć z lęku przed ludźmi i nowymi sytuacjami? Mam się cieszyć z czegoś co mnie ogranicza na każdym polu i przez co przeważnie wychodzę na ostatniego sierotę? To tak jakby osoba mająca problemy z chodzeniem miałaby zacząć cieszyć się z tego, że jest inwalidą... To takie sobie pieprzenie.

 

Moze lepiej dziala seta wodki niz te tabletki co ?

Oczywiście, że lepiej, tylko nie tędy droga. Musiałbym być ciągle nawalony.

 

Tez mialem tarczyce badana- zonk ;).

Jestem ciekaw wyników. Posiadam 90% objawów nadczynności tarczycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×