Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Lerivon nie nadaje się do leczenia stanów lękowych i nie jest zarejestrowany do tych celów,a zwłaszcza lęku napadowego natomiast można go łączyć z SSRI czyli np. Seroxatem,ale to w oporniejszych przypadkach,zwykle wystarcza sam lek z grupy SSRI w odpowiedniej dawce.Pierwsze słyszę,że każda depresja jest nieuleczalna,nie mógł tego powiedzieć lekarz a tym bardziej psychiatra,może byc żle leczona.Owszem występować moga nawroty depresji,dlatego nieraz nie warto odstawiać leku zwłaszcza u starszych osób.Pamiętaj prawie każdy człowiek przechodzi w swoim życiu epizod depresyjny!!!Depresja nie moze przejść w tzw.nerwicę bo to dwie różne sprawy-depresja to głównie zaburzenia wychwytu serotoniny w OUN,natomiast tzw. nerwica ma calkiem inne podłoże,zresztą w psychiatrii nie funkcjonuje już w zasadzie pojęcie nerwicy,są ta zaburzenia np.obsesyjno-kompulsywne,dezadaptacyjne itp.W stanach lękowych stosuję tylko Seroxat lub Cipramil z bardzo dobrym efektem terapeutycznym,w stanach opornych Anafranil.Sa nowsze leki np.Efectin ale ja wolę tamte.pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie mogę zrozumieć czemu wkoło moi lekarze się przy tym lerivonie upierają mówiąc że on właśnie doskonale działa na lęki przy dłuższym stosowaniu a ja go zażywam już rok czasu i sam myślałem nad zmianą od dłuższego czasu tyle że nie bardzo tak naprawdę jest się kogogś spytać, bo mam dwóch lekarzy którzy dobrze znają moją historię a jak pójdę do nowego to znowu trzeba wszystko opowiadać i po pierwszej wizycie nie bardzo umie sobie nakreślić mój obraz, przynajmniej takie odnoszę wrażenie. No nic muszę przycisnąć dotychczasowego doktora czy on w ogóle zna się na tym czy też nie :) I ogólnie leki z tej grupy SSRI są od ze zaburzeń lękowych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to ja mam pytanko, dziś włąsnie byłam u psychiatry i przepisał mi Setaloft... na tym leku nic nie pisze że jest przeciwlękowy, a ja raczej nie mam depresji więc nie wiem co jest grane :( poza tym powiedział, że jakieś skutki uboczne moge mieć 2-3 dni tylko (a nie tak jak wszyscy piszą że ok. 2 tygodnie) więc jak to w koncu z tym jest?? czy ten lek jest w ogóle bezpieczny??

a poza tym, mam pytanie, czy ogólnie niedożywienie organizmu i niedobory magnezu witamin i innych pierwiastków moze wywoływać takie stany lękowe??

 

z góry dziękuje za odp. ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wojtek-kca, ja mam takie pytanie, dostalam 1 ataku po 3 miesiacach odkad prawie umarlam po zarzyciu ecstazy, nigdy niebylam normalna ale nerwica to dla mnie koniec swiata, nie mam uszkodzonego mozgu ani nic, powiedz jak myslisz czy mozna (zakladajac dobra terapie i dobre leki) to wyleczyc czy to bedzie do mnie wracalo juz zawsze? a moze to nie sa ataki tylko flashbacki? Prosze odpwieudz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja byłam wczoraj u lekarza i dostałam niezły opieprz za to że czytam forum,klął jak szewc i powiem wam że miał racje bo jak ktoś napisał że mu jakiś lek nie pomaga i źle się po nim czuje to ja też już go nie chcę(a przecież wiem że na każdego inaczej lek działa)dostałam anafranil i nie mam zamiaru szukać w necie jak na kogoś podziałał bo chcę wkońcu poczuć się lepiej a tak sobie wkręcam i rzucam leki,mój lekarz to równy gość,leczy mnie 6 lat a ja i tak zawsze wiedziałam lepiej ale wkońcu trzeba komuś zaufać raz mi pomógł,a jak nerwiczka wróciła to on swoja a ja swoje,więc znowu zaczynam regularne wizyty i leki leki leki,muszę pogodzić się z tym że będę je brała długo

ktoś pytał się o cloranxen biorę go również 6 lat bardzo mi pomaga lepiej niż xanax bo dłużej działa,odstawić też nie jest mi go ciężko,a lekarz mój twierdzi że mogę go brać bardzo długo i w moim przypadku zero skutków ubocznych,a samopoczucie po nim świetne choć przez jeden dzień

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

po pol roku przerwy znowu sie zaczelo.

Nie wiem czy wybrac sie do Psychiatry po jakies leki (jeszcze nie bylem) bo teraz jest naprawde zle.

Nawet ostatnio myslalem ze wyjde od fryzjera bo tak sie zaczalem denerwowac, serce szybciej bic, mysli itp.

Tak samo w sklepiach, u przyjaciol.

 

Jak myslicie jaki dostane 1 lek ? Po jakim czasie powinienem poczuc jakas zmiane?

Najgorsze jest to ze teraz nie moge gdzies dalej wyjsc bo mnie te silne ataki dopadaja.

 

---- EDIT ----

 

Rodzice mi nie wierza ze cos mi sie dzieje tylko mowia ze wymyslam - chociaz mam 19 lat.

Ze zachowuje sie jak male dziecko i mam cykora gdzies chodzic.

Postawili mi ze mam isc albo do Szkoly (chcialbym ale nie moge nawet wsiasc do autobusu bo wysiadam na 1 lepszym przystanku przez to bicie serca, dusznosci itp.) albo do "roboty"

Nie wiem co robic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19_ latek z tego co piszesz lęki masz silne a do tego jesteś pod presją rodziców, a pisałeś że pół roku wcześniej ci przeszło a wiesz dlaczego? może to jakaś droga? Do psychiatry można się udać, o leku to już on zdecyduje kiedy mu opowiesz o wszystkich objawach, historii itd. może być to jakiś antydepresant, a może i w pewnych sytuacjach benzo, ale zawsze lepiej jak by się dało wyjść z tego bez leków.

Ale wiem że to czasem wręcz niewykonalne, sam próbuje już długo....

a co do myślenia to myśle że nie da się po prostu o tym nie myśleć ale z czasem ignorować tak i stają się pewne objawy lżejsze i wtedy o tym się już tak nie główkuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamietam to tak.

Wakacje - slonce , cieplo az chcialo sie zyc. Nie myslalem wtedy nawet o tym bo nie bylo czasu, nie tak jak teraz.

Pamietam ze gdzies przeczytalem o magnezie i zaczalem zazywac jego duze ilosci, przestalem pic napoje gazowane, zaczela sie dieta i nie bylo zle. Do pazdziernika.

Teraz nawet wyjsciem do sklepu sie denerwuje chociaz tak naprawde wiem ze nie ma czego.

Ale łatwo sie mowi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tak mówi to się najłatwiej:) W tym tak jest że boimy się i nie wiadomo czasem nawet czego, ja momentami mam w sobie taki strach lęk że w sumie to aż się temu dziwie, bo niczego się świadomie nie boję a aż się trzęse, kiedy byłem zdrów to wiadomo też się czuło czasem lęk z jakiś określonych powodów, a teraz to po prostu sobie jest i przybira miarę nawet jakiegoś szoku, jakbym dopierio co wyszedł z jakiegos wypadku

19_latek a może by było coś co by cię wciągneło pochłoneło żebyś zapomniał właśnie o tym wszystkim jak kiedyś? a szkoła? dałbyś rade? bo o słońce to trochę trudno by było :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :)

 

Założyłam ten temat dla osób, które, jak ja, wiedzą, że mają FS/nerwicę, ale do tej pory nie potrafiły się przełamać i pójść do psychologa/psychiatry.

 

Ja osobiście od trzech dni siedzę i intensywnie o tym myślę, ale póki co tylko na myśleniu się kończy...być może znajdzie się ktoś, kto ma podobny problem.

Może wspólnymi siłami uda nam się zmobilizować i zacząć się leczyć :)

 

Jednocześnie zachęcam osoby, które stosunkowo niedawno zaczęły terapię i stawiają swoje pierwsze kroki na drodze do wyzdrowienia - piszcie jak Wam idzie, co czujecie, jak reagujecie na terapię/leki....cokolwiek. Być może to zmobilizuje całą resztę cykorów (;) @ psycho-logic) do tego, aby wreszcie zacząć zmieniać swoje życie.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

---- EDIT ----

 

Wypadałoby się "przedstawić", ale jako, że na forum jestem od ponad miesiąca, przekleję po prostu swój pierwszy post tutaj:

 

"Muszę przyznać, że już od dłuższego czasu chciałam dołączyć do tego forum, ale coś we mnie dawało mi złudną nadzieję, że może wcale nie będzie trzeba, może uda się z tego wyjść oraz, chyba przede wszystkim, wiedziałam, że jak już tutaj wejdę, to będę musiała poważnie zabrać się za to, co dzieje się ze mną już od dłuższego czasu. Ignorowałam to. Od lat. Każdy kolejny atak paniki, wszystkie towarzyszące mi lęki starałam spychać gdzieś daleko daleko, ufając, że przejdzie, że to nie może być TO. Ale nie przeszło:) Jest gorzej.

 

Ataku nie miałam w sumie od dawna, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że ograniczam wszelkie kontakty i spotykam się tylko z osobami, z którymi czuje się pewnie, kiedy wiem, że nie powinno być źle. No, ale tak dalej żyć nie można. Jak każdy z Was, nie potrafię opisać tego jak bardzo zmieniłam się przez parę ostatnich lat, odkąd zrozumiałam, że jednak mam jakiś poważny problem. Te same sytuacje, jedzenie przy ludziach - nie ma szans, na samą myśl o obiedzie rodzinnym u mojego chłopaka mnie skręca. Nawet z bliską koleżanką boję się pójść do knajpy i coś zjeść...no, ale z koleżanką jak z to z koleżanką - można zawsze pójść na piwko, prawda? Gorzej z innymi, w innych sytuacjach, na święta, imprezy itp. Przez te cztery lata robiłam takie uniki, że wstyd. Nie wiem, czy ktoś się czegoś domyśla, czy tylko myślą sobie, że jestem dziwna i tyle. Nie obchodziło mnie to, wmawiałam sobie, że mam prawo żyć sobie jak chce i robić jak chce i nikomu nic do tego. Oczywiście jest w tym wiele prawdy, ale jeżeli Twój lęk paraliżuje Ci właściwie cale twoje życie, to zaczynasz szukać rozwiązania.

 

I tu zaczyna się kolejny problem - moje wychowanie, to jak zawsze liczyłam sama na siebie i nie jestem raczej typem osoby wylewnej (w razie jakiegoś problemu). Nikt nie wie nic. Ukrywam skrzętnie, to, co niepotrzebne już udało mi się z powodzeniem z życia wyeliminować.......i na tym właśnie etapie jedyne co pozostaje to chyba pusty śmiech. Rozstałam się z facetem, którego kocham (nie z tego powodu, ale wiem, że częściowo właśnie z tego, chciałam spokoju od ciągłego "wymawiania się z imprez itp - bo zajęta, bo pracuję, bo to i tamto, a byłam zbyt dumna (i głupia), żeby przyznać w czym problem).

Nie wiem czemu boję się komukolwiek powiedzieć, nie wiem czemu boję się pójść do lekarza, czuję ogromną niechęć jak myślę, że będę musiała to wszystko jakoś ogarnąć i komuś przedstawić tak, żeby mi pomógł, boję się, że jednak nie da się tego wyleczyć i narobie sobie tylko nadziei na normalne życie.......A przecież żyłam normalnie, jeszcze 5-6 lat temu byłam normalną, zdrową dziewczyną i wydawało mi się, że świat stoi przede mną otworem. A teraz to ja chowam się przed światem."

 

---- EDIT ----

 

Mały update:

 

Przed chwilą zadzwoniłam (!!!) dowiedzieć się o cenę wizyty i najbliższy wolny termin. Na początku było ok, po którymś sygnale serce zaczęło mi tak mocno walić, że myślałam, że mi z piersi wyskoczy......a tu co....automatyczna sekretarka, prosimy dzwonić po 16. =/ Biednemu zawsze wiatr w oczy:D

 

No i jak tam? Nikt nie chce się dopisać i podzielić swoimi "wrażeniami"? Jak tak dalej pójdzie, bo póki co gadam sama do siebie, to mi wątek zlikwidują..:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie!!!

 

byłam już tu wcześniej pare razy ale nie odważyłam się napisać.

 

dzisiaj sie przełamałam więc mam nadzieje że ktoś mi coś poradzi napisze.

 

w sumie nie wiem od czego zacząc. nawet juz nie pamiętam kiedy zaczełam odczuwać lęk może dwa lata temu a może wcześniej tylko nie zwracałm na to uwagi wiem że napewno zaczełam się tym przejmować w marcu 2006 roku kiedy dowiedziałam sie że jestem w ciąży. na początku nie wiedziałam że będe mamą i chodziłam co 3 dni do lekarza a to z powodu kłucia w sercu, biegunki, zawraty głowy itd. aż w końcu dowiedziałam się że jestem w ciąży. i się zaczęło na początku przypisałm sobie te objawy ciązy ale niestety po trzech miesiącach nie mineły ale wtedy troche inaczej myślałam i jakoś dałam rade pochodzić ciąże (dodam że w czasie ciąży byłam 4 razy w szpitalu) i urodzić przepiękną córeczke ale nie umiałam się tym cieszyć. dziwne czemu? zaraz po porodzie zabrali mi ją do inkubatora przez trzy dni w nim leżała lekarze nie chcieli mi nic powiedzieć ale skończyło sie to dobrze okazało sie że miala jakąs infekcje i po tyggodniu wróciłam do domu. nic mi sie nie chciało w kółko miałam zawroty głowy, marudziłam, zawsze miałam zły chumor aż się dziwie że mój mąż to znosił. po roku takiego samopoczucia zaczełam sie bać wszystkiego nawet nie wiem czemu wytrzymałam w lęku do marca 2008. postanowiłam pójść do lekarza zrobił mi badania i w sumie sama do tego doszłam po tym forum że mam nerwice lękową lekarz przepisął mi tabletki nawet nie pamietam nazwy ale brałam je przez tydzień i je przerwałam bo myslałam że może dam rade sama ale niestety po miesiącu wróciłam do niego bo było coraz gorzej niestety nie pomogły przepisał mi inne i wkońcu zaczełam żyć. wyjechałam na wczasy śmiałam sie bawiłam się z dzieckiem po 3 miesiącach trzeba było je odstawić więc brałam już co drugi dzień. lekarz kazał mi się wybrać do psychologa żeby mi pomógł je odstawić ale ja się nie odwarzyłam tą wizyte odstawiłam je sama o dziwo super mi z tym poszlo cieszyłam się że dałam rade bo w sumie najbardziej bałam się uzależnienia od tego świństwa. odstawiłam je bodajrze w sierpniu i było ok do tej niedzieli. juz trzeci dzień nie moge dać sobie rady sama z sobą.poniedziałek i wtorek jakoś przeżyłam bo mąż miał wolne ale dzisiaj od rana jak tylko uświadomiłam sobie że będe popołudniu sama z dzieckiem zaczełam się strasznie bać, płakać, myslec że chyba wariuje, zastanawiać się kto może przyjść do mnie byle był przy mnie przez ten czas kiedy będe sama. wiem że każdy kto przeczyta to co napisałam przeżywa to samo więc prosze o rade jak mam z tym dać sobie rade mam 2 letnią córeczke i nie chciałabym znowu brać leków a do psychologa jak mam wyjśc jak się boje wstać z łóżka żeby się nie przewrócić. jutro rano chyba wybiore się do moje go lekarza o ile bede miała siłe bo od 14 znowu zostane sama z córcią w domu i znowu zaczne wariować.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że masz typową nerwicę ... i że powinnaś brać leki ... po co się męczyć ...

... ale powinnaś pobrać je długo .... bo z tego co czytam to ani razu nie dokończyłaś terapii lekami ....

Po co narażać córkę na takie "akcje" ... ona na pewno czuje, że mama się cały czas boi ...

 

---- EDIT ----

 

Nie zastanawiaj się ... bo nie ma czasu do stracenia .... im szybciej tym lepiej ... idź do psychiatry ... on na pewno pomoże ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłam u lekarza rodzinnego bo tylko do niego mam zaufanie. pytałam się go czy może powinnm iśc do psychiatry powiedział że zobaczymy po tych tabletkach. a terapie tabletkami zakończyłam brałam je przez 3 miesiące a potem przez ponad miesiąc co drugi dzień odstawilam je tak jak należy tylko że błedem było że nie poszłam do psychologa. wiem że musze iść do psychiatry lub psychologa tylko nie wiem gdzie jestem z bedzina jeśli ktoś zna dobrych specjalistów w będzinie będe wdzięczna .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie wróciłam od lekarza przepisał mi znowu tranxene wziełam właśnie tabletke i psychicznie czuje się lepiej bo wiem że nie będe czuła lęku tylko teraz zaczełam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam bo może udałoby mi się wytrzymac bez nich Jezu za dużo mysle chciałabym wyłączyć swój mózg :D Mój tekarz dał mi też numer do psychiatry ale tym zajme się po niedzieli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Początki leczenia? O ile pamiętam żeby zadzwonić i umówić sie na jakąś wizytę zbierałem się przez jakiejś 2 tygodnie aż w końcu.....?? skapitulowałem i poszedłem osobiście. Przed wejściem do tej poradni przechodziłem koło niej chyba z 10 razy.rozglądałem się czy aby nikt mnie nie widzi że tam wchodzę.... Generalnie aż teraz głupio o tym pisać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe, mam nadzieję, że i ja niedługo będę mogła napisać jak to głupio się człowiek zachowywał, zamiast po prostu zebrać się i sprawę załatwić :)

 

Może dziś po 16 będzie już coś u mnie wiadomo...znając moje szczęście lekarz będzie dostępny dopiero za miesiąc czy dwa heh no nic, zobaczymy. (Pewnie odrobina pozytywnego myślenia by mi się przydała :D)

 

---- EDIT ----

 

No, no, patrzcie tylko kogo przywiało..=)

 

Jak tam żyjesz psych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×