Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

O rany, mnie miska/wiadro napawalyby jeszcze większym lękiem bo bałabym się, że to w ogóle dopuszczenie myśli, że BĘDĘ wymiotować.

Ja tak jak Psychotropka - boję się wszędzie, w domu strach nie niknie, po prostu jest panika. Ale fakt, w miejscach publicznych lęk przed wymiotami staje się lękiem przed wymiotami w miejscach publicznych - wtedy w domu czuję lekką ulgę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie, nie chciałbym dopuszczać takiej myśli że będę wymiotować, więc miska potęgowałaby uczucie lęku. W ogóle bywały takie momenty, takie ataki, gdzie nie mogłem przebywać w domu - musiałem uciekać. Kiedyś w nocy chodziłem ze 2h po osiedlu w skrajnym lęku i dopiero jakimś cudem przemogłem się by wrócić do domu. Leki na pewno pomagają, sam uważam że lepiej żyć jako-tako z lekami niż zmagać się z dużymi lękami dzień w dzień bez leków.

Obecnie przebywanie w domu nie jest już dla mnie tak straszne, ale to odkąd mieszkam sam. A i najgorsze okresy lęków mijały, więc wszystkim którzy obecnie się zmagają z dużymi lękami, mogę powiedzieć, że takie rzeczy mijają.

Sam obecnie mimo agorafobii pracuje w sklepie, gdzie teoretycznie powinienem czuć się źle, ale na szczęście od kilku dobrych miesięcy nie miałem żadnych ataków, chociaż i takie wcześniej się zdarzały (nawet musiałem się zwalniać, inaczej bym po prostu uciekł). Lepszy okres z jednym objawem nie oznacza jednak braku problemów zdrowotnych i objawów - cóż życie (nerwica) nie znosi próżni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, paveu, z tą miską to był dość krótki epizod, później też skojarzenie "miednica=wymiot". Chore ale do dziś nie lubię tego słowa i przedmiotu. :bezradny:

 

Uciekanie z domu... skąd ja to znam... Potrafiłam jak w amoku chodzić wokół domu, w te i z powrotem kilka godzin, po ciemku. Błagać Boga, żeby mnie tym nie karał, modlić się, trząść... NIC, żadne słowa do mnie wtedy nie trafiały. Nie pamiętam słów wypowiadanych przez mamę, nie byłam w stanie buzi otworzyć z obawy, że poleci... Kiwałam ewentualnie głową i taki był ze mną kontakt...

 

Kanał... :cry:

Współczuję każdemu, kto przez to przechodził...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Od jakiegoś czasu śledzę to forum, ale nigdy nic nie pisałam.

Z emetofobią żyję ok 5 lat. Nie będę pisać o objawach, żeby nie powtarzać poprzednich postów.

Ostatnio naszła mnie myśl- ile lat można nie robić tej czynności, o której tyle się tu mówi ;) Jak myślicie- ile lat można się przed tym uchronić? Bo przecież w końcu po iluś latach MUSI się to zadziać.

Więc piszcie piszcie, kiedy ostatni raz Wam się to zdarzyło? Mnie ostatnio 11 lat temu.

Pozdrawiam gorąco! :)

Ola

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smileallthetime, cieszę się, że do nas dołączyłaś. Witam Cię serdecznie :great:

Jak poczytasz więcej postów, to zobaczysz, że sporo czasu ... większość z nas na palcach obu rąk może policzyć takie sytuacje, chociaż nudności części z nich towarzyszą prawie codziennie. Taka już jest specyfika tej fobii :?

Napisz nam coś więcej, jak radzisz sobie na co dzień.

Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm na co dzień radzę sobie ok. Nigdy się nie leczyłam. Można powiedzieć, że mam "szczęście", bo mam trochę lżejszą formę emetofobi niż Wy...

Panika jest tylko wtedy, gdy jest mi niedobrze- pocenie się dłoni, szybsze bicie serca, osłabienie itp. Na co dzień ataków nie mam żadnych. Samego wymiotowania boję się jak diabli, ale bardziej ostatnio myślę o sytuacjach, gdy przez np. grypę żołądkową nie będę mogła wziąć w czymś udziału, będę musiała zmieniać plany, zwalniać się z pracy czy w ogóle nie iść gdzieś i zadzwonić że jestem chora itp. Lęk przed tym że kogoś zawiodę, że te osoby nie zrozumieją, pomyślą, że zmyślam lub nie uwierzą mi. Wiem, że to głupie i nie mam pojęcia skąd się to wzięło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ughhh....nigdy nie zapomnę tego jak wsiadałam do metro i przede mną dosłownie dziewczyna zwymiotowała do siatki. Nie muszę chyba mówić jak osłupiałam...przez cały wyjazd było mi tak niedobrze, że aż mi się wszystko cofało i się telepałam jak galareta.... Nie lubię sytuacji w autobusach, jak widzę, że siedzi jakiś dzieciak albo ktoś kaszlnie to od razu zaczynają mi się ręce pocić, serce walić jak oszalałe...Kiedyś jakiś dzieciak wymiotował w autobusie to miałam schizy, że to doleci aż do mnie pod siedzenie...przepraszam za dosłowność. Siedziałam ze słuchawkami i muzyką na maxa, zatykałam sobie uszy dodatkowo jeszcze rękoma i nos..masakra ;/

 

A wy nawet jak " wymiotujecie " to później obezwładnia was znów strach przed tym samym? Bo ja wymiotowalam może dwa razy w swoim życiu i to kiedy byłam bardzo mała i zastanawia mnie to czy gdybym faktycznie to zrobiła to czy dalej by mnie to przerażało.

Wgl zauważyliście, że zazwyczaj my z tym problemem nie wymiotujemy? Tak jakby nasz organizm sam się tego wypierał...ludzie przechodzą przez jakieś grypy żoładkowe a ja nie wiem nawet czym to jest ( na szczęście! )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smileallthetime, witaj wśród nas :) Też miałam etap, że bałam się tylko wtedy, gdy nudności już się pojawiły, niestety teraz to ewoluowało :( Mam nadzieję, że u Ciebie będzie inaczej!

 

Iced_Coffee, ja się często zastanawiam, czy jakbym zwymiotowała, to czy nie pomyślałabym "kurde, ale ulga, balam się tego tyle lat, a to stało się i co? i nic strasznego". No byłoby idealnie, ale ja marzę, zeby rzyganie po prostu zniknęło z czynności na tym świecie.

Ja nie wymiotowałam już 16 lat.

 

Wczoraj jednak zażyłam hydroksyzynę 25mg na noc i co? i obudziłam się w nocy z okropnymi mdłościami, nie spałam do rana :( Moja przyjaciółka hydroksyzyna coś przestaje działać :( w ogóle ostatnio nie mam apetytu, sciska mi żołądek z głodu, a na samą myśl o jedzeniu mnie mdli jeszcze mocniej. Koszmar, czuję, że to się nigdy nie skończy :( Zaczęłam sobie wkręcać raka żołądka albo mózgu, bo przecież ileż można się źle czuć? :(

 

Faktycznie, coś jest w tym, że my nie wymiotujemy. Ja nawet jak miałam grypę żołądkową, to miałam biegunkę i gorączkę, nawet mnie nie mdliło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dramat, nic mi przez gardło nie przechodzi, zaczełam czytać o raku żołądka no i kur*a - pasuje :( Ciągle mi niedobrze, ciągle! Na jedzenie ledwo patrzę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyczyny:

W przypadku emetofobii bardzo trudno jest określić przyczynę. Z pewnością jest to pewien uraz, który zalega w psychice. Być może spowodowane jest to nieprzyjemnymi zdarzeniami z przyszłości związanymi z wymiotowaniem lub też innymi wydarzeniami.

Leczenie:

Przede wszystkim leczenie opiera się na psychoterapii. Aby uniknąć napadów oraz objawów konieczne jest powolne zestawienie chorego z obiektem lęku oraz uświadomienie mu, że każdy posiłek oraz wyjście z domu nie wiąże się z napotkaniem wymiotowania. Często choremu także podawane są leki uspakajające, które w szczególności są bardzo przydatne podczas napadów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też dzisiaj prawie nic nie jadłam ... rano tylko kawę wypiłam, a przed chwilą kefir ( bo na nic innego nie mam ochoty ). A jedzenie się marnuje :?

 

-- 02 mar 2015, 16:50 --

 

alu, oj tak- wizja zniknięcia wymiotowania ze świata jest taka cudowna... Tyle rzeczy można byłoby robić, człowiek byłby wolny, góry by przenosił, a nie się hamował na każdym kroku...

Dla mnie to najpiękniejsza wizja na świecie :105:

 

-- 02 mar 2015, 17:00 --

 

alu, mnie hydra dawno przestała pomagać, bo brałam już w młodości, a teraz mam wyrobioną tolerkę przez benzo. Jak 2 razy wzięłam w zeszłym roku na lęki, to tylko mi się niedobrze zrobiło i jeszcze większy atak paniki chwycił, więc dałam se siana z tym lekiem. I gdzie to niby działanie przeciwwymiotne, o którym niektórzy mówią ... a jednocześnie w ulotce w ubokach jest napisane coś zupełnie innego :?

Ale tych innych rzeczy to sobie nie wkręcaj, bo na bank Ciebie nie dotyczą ! Mało masz jazd z emeto ?

 

Może taki okres teraz przyszedł, że wszystkie nie będziemy niczego jeść ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, na mnie zawsze hydro działała, dosłownie zasypiałam na stojąco, a uczucie głodu po ataku to było niebo, ale od pewnego czasu coraz gorzej jest.

Jeszcze mi doszła śmierć cioci, moja mama źle to znosi, a ja bardzo się o nią martwię :( efekt: no po prostu jak myślę o chlebie/sałatce/herbacie/ciastku - czymkolwiek, to mi się rzygać chce na samą myśl :(

co ciekawe: jak już coś zjem, powoli, na siłę to nic mi się nie dzieje, organizm normalnie trawi. No we łbie mi się nie mieści, że aż takie objawy można mieć z nerwicy?

 

Hydro to dla mnie rozczarowanie, bo zawsze była dla mnie skuteczną deską ratunku, która teraz straciłam i nie wiem co brać w zamian :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, a czy Ty w ostatnim czasie brałaś jakoś więcej czy częściej hydroksyzynę niż zazwyczaj, żeby Ci się mogła tolerancja wyrobić ? Bo z tego, co kojarzę, to jesteś raczej sceptycznie nastawiona do farmakologii i pisałaś, że bierzesz, jak już naprawdę musisz :roll:

Może to rzeczywiście te dodatkowe nerwy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JERZY1962, Ameryki nie odkryłeś. :lol:

 

Arasha, alu, Rany... Co się z nami dzieje?! U mnie też szału nie ma... Waga w dół... Już 54,5. Może już mniej? Nie chce mi się... Nie chce mi się patrzeć na jedzenie, przygotowywać go, na mięso mnie mdli. Jakieś zupki jem, kanapki, jogurty. Także tragedii nie ma. Gorzej gdy słyszę hasło "rota", "grypa żołądkowa". Panika w wersji HARD. :silence:

 

Alu, stres swoją drogą - na pewno. Według mnie powinnaś udać się do lekarza, psychiatry, bo zawędrujesz tak daleko, że sama sobie już nie poradzisz, a i wyjść z tego, nawet przy pomocy leków będzie Ci trudniej. Nie czekaj do ostatniej chwili.

My tu jesteśmy, wiele leków przerabiałyśmy, doradzimy, podpowiemy... Nie daj się tej szmacie! Walcz!

Nie daj Boże jeszcze Ci rodzina/znajomi zaczną wmawiać anoreksję... Ja tak miałam.

Dla ludzi, to takie proste, takie logiczne... Nie jesz, nie masz choroby fizycznej, chudniesz. Anoreksja! :evil:

 

PS Co do raka żołądka, miałam takie same obawy, w pale mi się nie mieściło, że głowa tyle objawów może wywołać. Zaufaj mi na słowo, może. Miałam też książkowe objawy, żadne leki na refluksy, zgagi i inne sraki nie pomagały. Ciągłe mdłości, ból, biegunki, coraz większe wyniszczenie... Jeśli jesteś z Krakowa mogę polecić Ci dobrego psychiatrę, ale to Ty musisz podjąć decyzję...

Trzymam za Ciebie kciuki. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim, już myślalam że tylko u mnie tak kijowo. We wtorek mnie i męża rozłożyło ze srody na czwartek w nocy moja córcie a kilka dni przed nami moja mama i teściowa zachorowały. Mi się coś w tej chorobie w głowie poprzestawiało ja rozumie że jak się jest chorym to się nie ma ochoty do jedzenia ale ja obrzydzenie miałam dosyć szybko mi przeszła choroba tylko kaszel mi został ale obrzydzenie tylko troszkę zmalało załamana jestem czy mi to minie.... załamka poprostu pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×